Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa nie wygrała nawet w Niecieczy. Widmo spadku zagląda w oczy drużynie Aleksandara Vukovicia

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Legia Warszawa
Legia Warszawa Szymon Starnawski
PKO BP Ekstraklasa. Problemów Legii Warszawa ciąg dalszy. Po fatalnym meczu w Niecieczy pewnie nawet optymistycznie nastawieni kibice zrozumieli, że widmo spadku staje się realne.

Mimo fatalnej rundzie jesiennej chyba tylko nieliczni kibice Legii traktowali poważnie widmo spadku z ekstraklasy. Obrońcy tytułu, którzy w 10 poprzednich sezonach siedem razy kończyli ligę na pierwszym miejscu, dwukrotnie na drugim i raz na trzecim, byli przecież o krok od wyjścia z grupy Ligi Europy. Dysponują największym budżetem i - przynajmniej na papierze - najlepszym składem w stawce. Zimą Aleksandar Vuković miał pozbierać szatnię i pozbyć się z niej piłkarzy, którzy nie chcą za Legię umierać na boisku. Bez zmęczenia meczami w LE drużyna miała wrócić na zwycięski szlak. Gdyby nawet nie udało się dogonić czołówki tabeli, do pucharów legioniści mieli awansować bocznymi drzwiami, przez Puchar Polski. Już po trzech kolejkach życie brutalnie weryfikuje te plany. Choć do końca sezonu stołecznej ekipie pozostało jeszcze 13 kolejek, piłkarze i kibice muszą pogodzić się z tym, że czeka ich przede wszystkim walka o utrzymanie w lidze. I wcale nie będzie ona łatwa.

W weekend legioniści grali w Niecieczy. Z jednej strony teren dla nich wyjątkowo trudny, bo wcześniej nigdy nie zdobyli tam nawet punktu (trzy porażki w zakończonych mistrzostwami sezonach 2015/16, 16/17 i 17/18). Z drugiej Bruk-Bet Termalica był jedynym zespołem w całej lidze, który w tym sezonie uzbierał mniej punktów od nich. Gdzie indziej szukać przełamania niż z czerwoną latarnią ligi?

Przełamanie przyszło, ale... nie do końca takie, jakiego spodziewali się kibice. Legii udało się zdobyć historyczny punkt w Niecieczy, zaliczyli też pierwszy remis w bieżącym sezonie. Nie było to jednak 0:0 po miażdżącej przewadze nad przeciwnikiem, któremu udało się skutecznie zamurować bramkę. Wręcz przeciwnie, to gospodarze prowadzili grę (62 proc. posiadania piłki w meczu), a jedynym legionistą, który zasłużył na pochwały był bramkarz Cezary Miszta. Wśród wstydliwych statystyk znalazła się też choćby 75-procentowa celność podań. Aż pięciu graczy: Lindsay Rose, Filip Mladenović, Kacper Skibicki, Tomas Pekhart i Josue miało ją poniżej 70 proc., co na profesjonalnym poziomie jest wynikiem co najmniej wstydliwym.

- Dziś nam się nie udało. Drużyna jest bardzo zżyta, atmosfera w szatni bardzo dobra. Wyniki nie są takie, jakich byśmy sobie życzyli, ale wiem, że w następnych meczach przyjdzie przełamanie i zaczniemy punktować. Chcemy walczyć do końca - zapewniał po meczu 20-letni Miszta.

Wypada wierzyć na słowo w zapewnienia o świetnej atmosferze w szatni. Najwidoczniej zawodnicy tak wzięli sobie do serc walkę o każdy punkt, że zaskakująco łatwo przychodzi im „kartkowanie się” na kolejne spotkania. Po przerwie zimowej w Lubinie (wygrana 3:1) zrobili to Josue i Mateusz Wieteska, tydzień później z Wartą (0:1) ciśnienia nie wytrzymał Artur Boruc, zawieszony na trzy spotkania za czerwoną kartkę. W Niecieczy już po trzech minutach z kolejnego występu wykluczył się Bartosz Slisz, później dołączył do niego Mattias Johansson. Szczytem wszystkiego był jednak występ Rafaela Lopesa, który wszedł z ławki i w 10 minut złapał dwie żółte kartki.

- Najbardziej irytuje fakt, że ponownie kończymy spotkanie w osłabieniu. To nie pomaga. Moim zdaniem Rafa nie zasłużył na dwie żółte kartki. Przynajmniej jedna z nich była „na krzyk”. W takiej sytuacji nie jest łatwo realizować plan taktyczny - tłumaczył po meczu Vuković. To, że trenerowi Legii po meczu z Bruk-Betem (rozgromionym tydzień temu przez Lecha 5:0) pozostaje wyłącznie narzekanie na decyzje sędziego najlepiej pokazuje zresztą, w jakim miejscu znalazła się drużyna.

Terminarz rundy rewanżowej bardzo sprzyjał temu, by legioniści nabrali rozpędu. W siedmiu pierwszych kolejkach 2022 r. mierzą się z rywalami z dolnych rejonów tabeli. Po Zagłębiu, Warcie i Bruk-Becie przyjdzie czas na Wisłę Kraków, Śląsk, Łęczną (wcześniej zmierzą się z Górnikiem też w 1/4 finału PP) i... ponownie Termalicą (zaległy mecz z jesieni). Po ostatnich występach Legii terminarz wydaje się korzystny, ale dla rywali. Tymczasem jeżeli w najbliższych kolejkach Wojskowi nie zapunktują, w marcu i kwietniu zrobi się naprawdę gorąco. Czeka ich wtedy „ścieżka zdrowia”, po kolei zagrają mecze z Rakowem, Lechią, Lechem, Piastem i Pogonią. Patrząc na grę Legii, trudno w tym momencie o optymizm.

Trwa głosowanie...

Czy Legia spadnie z Ekstraklasy w sezonie 2021/22?

ZOBACZ TEŻ:

Legia Warszawa spędza przerwę zimową na przedostatnim miejscu w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Przed sezonem nie spodziewał się tego nikt. Obrońcy tytułu mogli się w końcu pochwalić najmocniejszą, najszerszą i najlepiej opłacaną kadrą w lidze. Jak wyglądają zarobki piłkarzy? Sprawdź!Uruchom i przeglądaj galerię klikając ikonę "NASTĘPNE >", strzałką w prawo na klawiaturze lub gestem na ekranie smartfonu

Najlepiej zarabiający piłkarze Legii Warszawa. Milionerzy na...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24