Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk przegrała na PGE Arenie z Jagiellonią Białystok! [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bołt/Polskapresse
Lechia zanotowała trzecią porażkę na cztery ostatnie mecze. Biało-zieloni mieli pod kontrolą mecz z Jagiellonią, mnóstwo sytuacji, dwukrotne prowadzenie, a jednak przegrali 2:3. Wciąż na same negatywne słowa zasługuje defensywna gra biało-zielonych, bo w dwóch meczach gdańszczanie stracili aż siedem goli.

Słaby występ Michała Buchalika w meczu z Lechem w Poznaniu miał swoje konsekwencje. Bramkarz numer jeden w Lechii w rundzie wiosennej stracił nie tylko miejsce w podstawowym składzie, ale w ogóle w kadrze meczowej. Trener Bogusław Kaczmarek zdecydował się na dwóch golkiperów, którzy wracają po kontuzjach. Między słupkami pojawił się Sebastian Małkowski, a na ławce rezerwowych usiadł Bartosz Kaniecki. I dla Małkowskiego ten mecz gorzej nie mógł się zacząć.

Bramkarz biało-zielonych już po kilkudziesięciu sekundach od rozpoczęcia spotkania padł na murawę bez kontaktu z rywalem. Pech i konieczna zmiana. Na boisko wszedł Kaniecki, który w piątek zagrał w rezerwach przeciwko Bałtykowi Gdynia i był to jego dopiero pierwszy występ w tym roku. Lechia jednak wyraźnie nie ma szczęścia do zdrowia bramkarzy. To już trzeci mecz w tym sezonie, kiedy w trakcie gry doszło do wymuszonej kontuzją zmiany na tej pozycji. W spotkaniu z Zagłębiem Lubin Buchalik zmienił Małkowskiego, a w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała również Buchalik wszedł za ławki rezerwowych, ale tym razem za Kanieckiego.

Później stroną dominującą na boisku była Lechia. Bohaterem mógł być Adam Duda. Już pierwszą szansę można określić jako 200 procentową, ale wychowanek biało-zielonych nie trafił w bramkę. Kolejna akcja była już skuteczna i Duda dał Lechii prowadzenie w tym meczu.

- Nie znam graczy ofensywnych Lechii. I mam nadzieję, że nie poznam, bo to znaczy, że nasza obrona spisała się dobrze - mówił Tomasz Frankowski, napastnik Jagiellonii, przed przyjazdem do Gdańska.

No to Duda z pewnością dał mu się poznać. A mógł jeszcze lepiej, bo miał dwie kolejne świetne szanse bramkowe, których nie wykorzystał. I tym sposobem miał na koncie jednego gola po 25 minutach gry, a mógł mieć nawet cztery! Można zaryzykować stwierdzenie, że Frankowski mając takie okazje, to ustrzeliłby hat-tricka.

- Szkoda, bo Adaś mógł być bohaterem - żałował Józef Gładysz, pierwszy trener Dudy.

Adam w drugiej połowie nadal miał problemy strzeleckie, bo zmarnował dwie kolejne szanse. I co z tego, że biało-zieloni prowadzili po golu Ricardingo z rzutu karnego, skoro znowu popełniali proste błędy w obronie. Dwa stałe fragmenty gry przyniosły Jagiellonii bramki na wagę zwycięstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki