Lech Wałęsa kontra Henryk Jagielski w sądzie: Mowy końcowe, koniec procesu, wyrok 1 lutego

wie
Wałęsa kontra Jagielski w sądzie: Mowy końcowe i koniec procesu
Wałęsa kontra Jagielski w sądzie: Mowy końcowe i koniec procesu Piotr Hukało
Klasyczną obroną przez atak – nazwał wypowiedzi byłego prezydenta pełnomocnik Henryka Jagielskiego, który przekonywał, że podnoszone przez Lecha Wałęsę zarzuty m.in. współpracy jego klienta z SB nie zostały przed sądem dowiedzione w żaden sposób. Adwokat b. prezydenta wskazywał z kolei, że dowodów było bardzo wiele, a Wałęsa w sądzie broni godności urzędu Prezydenta RP.

Zakończony po 8 miesiącach proces to efekt trzech publicznych wypowiedzi byłego prezydenta Lecha Wałęsy na temat przeszłości innego znanego opozycjonisty czasów PRL, mi.in. współorganizatora strajku w grudniu 1970 w Stoczni Gdańskiej, Henryka Jagielskiego. Wałęsa zarzucił Jagielskiemu współpracę z SB pod pseudonimem TW "Rak", pobicie jednego z kolegów stoczniowców oraz to, że w latach 50-tych uczestniczył w antykomunistycznym sprzysiężeniu, w którym zdrada miała być karana śmiercią. Ten drugi żąda przeprosin, zakazu dalszego rozpowszechniania "pomówień" i 20 tys. zł zadośćuczynienia. O pozwie i procesie więcej przeczytasz tutaj.

- Mi nie chodzi o pieniądze. Mi chodzi o prawdę. Żeby przestał szczekać – mówił dziennikarzom rozemocjonowany 84-letni Henryk Jagielski po opuszczeniu sali sadowej. Wcześniej jednak na trwającej około godziny rozprawie wysłuchaliśmy mów końcowych zamykających rozprawę.

- Jest to klasyczna obrona przez atak: "To nie ja byłem agentem, to Jagielski był agentem" – mówił o słowach Wałęsy dr Bogusław Kosmus, pełnomocnik Jagielskiego. Motywacją do wypowiedzenia oskarżeń pod adresem jego klienta - w jego interpretacji - było to, że posłużą one korzystnemu wizerunkowo "odepchnięciu podejrzeń od siebie na innego kolegę ze stoczni" w kontekście trwających od wielu miesięcy w sferze publicznej ataków na byłego prezydenta za jego, rzekomo agenturalną przeszłość. O głośnej sprawie teczki TW "Bolka" po raz ostatni pisaliśmy tutaj.

- Absolutnie żaden z zarzutów nie został potwierdzony w toku tego postępowania – przekonywał dalej adwokat wskazując, że stoczniowcy, którzy zeznawali jako świadkowie nie widzieli żadnego pobicia, a najwyżej coś o nim słyszeli. W jego ocenie nie mieli oni również wiele do powiedzenia na temat rzekomego tajnego sprzysiężenia, a nieliczne wypowiedzi wskazujące na domniemaną współpracę Jagielskiego ze Służbą Bezpieczeństwa nie brzmiały przekonywająco. - Świadek, który myli się o trzy dekady w swoich zeznaniach nie jest zbyt wiarygodny. Podobnie świadek, który swego czasu podjął się dokonania zabójstwa na moim kliencie nie jest zbyt wiarygodny – mówił mec. Kosmus.

W opinii pełnomocnika Jagielskiego twierdzenia Wałęsy na temat wiarygodności teczek SB (dowodem na agenturalną przeszłość jego klienta ma być fakt rejestracji go jako Tajnego Współpracownika) nie brzmią wiarygodnie, ponieważ sam były prezydent od lat przekonuje, że dokumenty bezpieki wskazujące na jego współpracę to fałszywki. - Pan pozwany od wielu miesięcy w stopniu bardzo intensywnym broni się przed oskarżeniami, że miał epizod współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w latach siedemdziesiątych – zaznaczył adwokat.

- Po wysłuchaniu tej mowy końcowej mam wrażenie, że uczestniczyliśmy w dwóch różnych przewodach sądowych – powiedział na wstępie swojego wywodu oponent mec. Kosmusa, reprezentujący nieobecnego na rozprawie Wałęsę, adwokat Maciej Prusak. Jak przekonywał wiek świadków, upływ czasu i np. śmierć magazyniera, którego rzekomo w latach siedemdziesiątych miał uderzyć Jagielski utrudniają dziś dowiedzenie prawdy. - Mamy tu do czynienia z dwoma różnymi stanowiskami dotyczącymi dwóch różnych wizji tego jak pewne osoby wpływały na rzeczywistość polityczną po 1989 roku – tłumaczył oś sporu. - To środowisko, które atakuje Lecha Wałęsę próbuje tę rozgrywkę sprowadzić do rozgrywki dokumentami Służby Bezpieczeństwa i wykorzystuje do tego osoby znane z tego okresu – dodał wskazując, że właśnie w ten sposób wykorzystany miał zostać Jagielski.

- To oczywiste okoliczności dotyczące ustalenia historii. Czy Lech Wałęsa ma prawo o nich mówić? Zdaniem obrony: tak! - mówił Maciej Prusak wskazując m.in. na relacje świadków, którzy nie widzieli jak Jagielski miał uderzyć kolegę z pracy, wspominali jednak, że słyszeli o "awanturze" czy "uderzeniu w twarz". Jako potwierdzenie stwierdzenia o agenturalnej przeszłości organizatora strajku w Grudniu '70 wskazywał z kolei publikację IPN, której zapisów Jagielski nie prostował. - "Krążyły plotki, że był donosicielem" – cytował jednego ze stoczniowców z tamtych lat.

Mec. Prusak wskazywał również na "potrzebę ochrony wartości nadrzędnych" i właśnie jako taką wartość wskazywał "prawo do obrony" Wałesy, którego Jagielski ma brutalnie atakować od wielu miesięcy. - Atakowane jest publicznie jedno z największych dóbr ostatnich 30 lat: Dobre imię prezydenta Rzeczpospolitej – przekonywał prawnik. Zastrzegł przy tym, że obrona Wałęsy jest właśnie obroną godności urzędu.

Wyrok w sprawie ogłoszony zostanie 1 lutego.

Przepowiednie jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego na 2018 rok

Bursztynowy Ołtarz w kościele św. Brygidy w Gdańsku

Luksusowa rezydencja Jana Kulczyka na sprzedaż

Kalendarz sportowy 2018 - piękne zdjęcia sportowców i szczytny cel

Nauczyciel płakał, jak poprawiał: Najlepsze teksty uczniów i nauczycieli

Masz kota lub psa? Uważaj na trujące rośliny w domu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lech Wałęsa kontra Henryk Jagielski w sądzie: Mowy końcowe, koniec procesu, wyrok 1 lutego - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl