Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Wałęsa: Jeśli Kaczyński pokaże mi pieniądze na swoje pomysły, to zapiszę się do PiS! [ROZMOWA]

rozm. Barbara Szczepuła
Lech Wałęsa: Tęcza pod Trzema Krzyżami? Jestem przeciw! Ten plac ma swoją symbolikę. Nie można zaśmiecać go dziwacznymi pomysłami. Tęcza tam nie pasuje.
Lech Wałęsa: Tęcza pod Trzema Krzyżami? Jestem przeciw! Ten plac ma swoją symbolikę. Nie można zaśmiecać go dziwacznymi pomysłami. Tęcza tam nie pasuje. Tomasz Bołt
O polityce (zagranicznej i krajowej), o dziejopisarstwie ("Wałęsa człowiek z teczki"), o filmach ("Jack Strong" i "Wałęsa. Człowiek z nadziei"), instalacji plastycznej (tęcza) - mówi Lech Wałęsa.

Ukraina znalazła się na granicy wojny domowej. Są zabici i ranni już nie tylko w Kijowie...
Musimy w Polsce przygotowywać miejsca dla uchodźców i szpitale dla rannych.

A co należy Pańskim zdaniem zrobić na Ukrainie, by powstrzymać ten dramat?
Trzeba odwołać się do narodu. Referendum! Pod międzynarodowym nadzorem, żeby było uczciwie. To jedyne wyjście. Inaczej nie można odwołać prezydenta, bo Janukowycz był wybrany w demokratycznych wyborach. W referendum trzeba zadać kilka prostych pytań: Czy zmieniać konstytucję tak, by wzmocnić rolę parlamentu, a ograniczyć prerogatywy prezydenta? Czy odwołać Janukowycza? Czy odwołać parlament i zrobić nowe wybory?

Możliwy jest jeszcze dialog między Majdanem a władzą?
Chyba nie, bo każdej ze stron chodzi już tylko o to, by wyeliminować przeciwnika.

To władza odpowiada za przemoc - powiedział premier w Sejmie.
To władza ma narzędzia gwałtu i właśnie ich użyła.

Premier powiedział też, że zaproponuje przywódcom europejskim nałożenie sankcji finansowych na ukraińskich oligarchów.
Dobry pomysł. Okazuje się, że oligarchowie są już dawno w Europie, a narodowi tego zabraniają. W każdym razie są tam ich pieniądze.

Gdy patrzymy na straszne sceny, które pokazują stacje telewizyjne, przypomina się nasz Okrągły Stół. Mieliśmy szczęście!
Nie wszyscy tak myślą. Proszę posłuchać tych z Torunia - stale mnie lżą i mają pretensje. Okrągłym Stołem, a szczególnie Magdalenką straszą naród! Gdy ruszałem do Okrągłego Stołu, w stoczni popierało mnie ze sto pięćdziesiąt osób, a wokół krążyły samochody z uzbrojonymi zomowcami. I co? Miałem powiedzieć generałowi Kiszczakowi, że go aresztuję i zdekomunizuję?! Ludzie, weźcie młotki i stuknijcie się w głowy!

"Ci z Torunia", to kto?
Niech pani nie żartuje! Rydzyk i ludzie skupieni wokół niego.

Rzeczywiście, atakuje się Pana za Magdalenkę.
Denerwują mnie te oskarżenia o zmowę elit i zdradę w Magdalence. Wyjaśnię to na przykładzie: jest Sejm i prezydium Sejmu, jest rząd i jakieś wąskie grono, które podejmuje bieżące decyzje. Przy Okrągłym Stole i podstolikach siedziało mnóstwo ludzi, nie sposób było się porozumieć, więc Magdalenka była rodzajem prezydium. Jaka to zdrada? Osiągnęliśmy maksimum. Wiedzieliśmy, że chcą nas przechytrzyć, i patrz pani, nagrali nas z tymi kieliszkami w rękach! To było chamstwo, o które mam pretensje do generała Kiszczaka. Dziwię się, że księża, którzy z nami tam byli, nie prostują. Przez całą Magdalenkę wypiłem najwyżej trzy kieliszki po dwadzieścia pięć gram.

Arcybiskup Gocłowski mówił mi w zeszłym tygodniu w wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego", że żadnego pijaństwa tam nie było.
To trzeba powiedzieć toruniakom! To oni nas oczerniają! Niech arcybiskup Gocłowski im powie, jak było! Rydzykowi wyjaśni.

Z okazji 25. rocznicy rozpoczęcia rozmów przy Okrągłym Stole wystosował Pan list, w którym sugeruje, by patrzeć w przyszłość.
Zawsze patrzyłem w przyszłość. Gdybym się oglądał za siebie, może nie udałoby się nam tak szybko obalić komunizmu. Więc - nie zapominając o tym, co było, bo mamy powody do chwały - myślmy o tym, jak urządzić Polskę w XXI wieku, jak sprawić, by - cytując klasyka - Polska była silna, a ludziom żyło się lepiej. Zastanówmy się, jak zmniejszyć bezrobocie, jak pomóc rodzinom wielodzietnym, jak zmniejszyć kolejki do lekarzy.

Wypisz wymaluj program PiS, przedstawiony kilka dni temu!

Nie było mnie w kraju, gdy prezes Kaczyński go ogłaszał, ale nie trzeba być liderem PiS, by widzieć jasno polskie problemy, by postawić odpowiednią diagnozę. Ja je widzę i premier Tusk je widzi, widzi je także - jak się okazuje - Jarosław Kaczyński. Może uznał, że na totalnej negacji, na lustracji, dekomunizacji, na katastrofie smoleńskiej już daleko nie zajedzie i zmienił kurs. Problem jednak polega na tym, jak te problemy rozwiązać. Jak on zrealizuje te zapowiedzi? Skąd weźmie pieniądze?

Znalazł bilon.
Jeśli rzeczywiście znalazł i pokaże mi te pieniądze, to ja jestem gotowy zapisać się do PiS! I pierwszy będę je rozdawał. (śmiech)

Profesor Gliński mówi expressis verbis, że chodzi o powrót do IV Rzeczpospolitej.
Wszyscy ją jeszcze pamiętamy. Wyborcze zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości byłoby największym nieszczęściem dla Polski.

PiS przoduje w sondażach.
Ludzie są niezadowoleni z różnych rzeczy, więc łatwo ich omamić czułymi słówkami. Ja też jestem niezadowolony. Mam siedemdziesiąt jeden lat, a chciałbym mieć dwadzieścia! Więc narzekam. Mówiąc poważnie - wiele osób ma prawo do narzekania, bo żyje im się ciężko, ale PiS tego nie zmieni, bo po prostu nie potrafi. Oni umieją tylko burzyć, nie budować. Oczywiście, kapitalizm należy korygować, ale pytanie brzmi: jak? Od dawna się nad tym zastanawiam, bo widziałem krzywdy ludzkie, ale wydawało mi się, że nowy system powinien najpierw okrzepnąć, a potem dopiero można go reformować. Może teraz nadszedł czas na zmiany? Nie wiem. Niech inni o tym myślą, ja już jestem na emeryturze.

Pan kiedyś obiecywał sto milionów dla każdego…
Pomysł dotyczył sprawiedliwej prywatyzacji Polski. Chciałem przez pożyczki uwłaszczyć społeczeństwo. Żeby nie mówiono dziś, jak ci z Torunia, że rozkradziono majątek narodowy, że Żydzi, że Niemcy, że tajni współpracownicy, cykliści i inni. Chciałem - powtórzę - uruchomić sprawiedliwą prywatyzację, a że nie można nic rozdawać, więc to miała być pożyczka. Wyśmiano mnie i mamy to, co mamy.

Senat uchwalił właśnie ustawę, dzięki której ci, którzy walczyli o wolność, a są w ciężkiej sytuacji materialnej, otrzymają renty. Niewielkie, bo w wysokości minimalnej emerytury. Czy to nie za późno i nie za mało?
Pewnie tak, ale dobrze, że w końcu ci dzielni ludzie otrzymają jakieś pieniądze. W czasie, gdy ja miałem coś do powiedzenia, nie mieliśmy po prostu czego rozdawać, sytuacja Polski była katastrofalna. Inflacja i tak dalej. Ale sumienie mnie gryzło i gryzie mnie do dziś. Obecnie sytuacja się zmieniła, jesteśmy mimo wszystko krajem w miarę zamożnym i dlatego dobrze, że pomyślano o tych, którzy zapłacili wielką cenę za walkę o wolność Polski. Krzywdy należy naprawiać. Może z czasem będziemy mogli dać im więcej?

"Nie można pozwolić na pisanie na nowo historii przez bohaterów spóźnionych na rewolucję" - to Pańskie słowa. Czy ma Pan Prezydent na myśli Sławomira Cenckiewicza i jego książkę "Wałęsa z teczki"?
Między innymi jego. Proszę pani, co on wypisuje? Na przykład, że powtarzałem klasy. Żadnej klasy nie powtarzałem, nawet prawo jazdy zdałem za pierwszym razem. O tym sikaniu już nie wspomnę. Mówi pani, że to nieważne rzeczy? A ja uważam, że jeśli ktoś zmyśla w sprawach drobnych, to może kłamać też w sprawach istotnych, i taka jest ta książka. Spotkam się nim w sądzie.

Czy warto? Nie ma lepszej promocji niż proces, w dodatku z oskarżenia Lecha Wałęsy.

Nie mogę pozwolić na kłamstwa! Jeśli tacy historycy piszą historię Polski, to zostanie po nas historia widziana oczami starych ubeków w rodzaju dziadka pana Cenckiewicza. To jego perspektywa.

Ale czy bohaterom wolno więcej? Czy Władysław Frasyniuk, którego cenię za to, co zrobił dla Polski, może teraz, nie licząc się ze słowami, lżyć ministra sprawiedliwości?
My, ludzie walki, szliśmy w tej walce na skróty. W mówieniu też idziemy na skróty. Kiedy narzekamy na urzędników, że coś zepsuli, chwytamy się znanego nazwiska i atakujemy. To bardziej przemawia do ludzi. Tak zrobił Władek Frasyniuk. Minister się oburza, że on sam niczego do celi Trynkiewicza nie podrzucał. No, tak, ale on odpowiada za swoich podwładnych. Za to, co dzieje się w resorcie. Uważam jednak, że Frasyniuk nie był precyzyjny, tak to delikatnie ujmę.

Przykro Panu, że film "Wałęsa. Człowiek z nadziei" wypadł z rywalizacji o Oscara?

Moim zdaniem Amerykanie nie zrozumieli tego filmu. Obalenie komunizmu to skomplikowana sprawa, więc nawet trudno im się dziwić. Nie da się przełożyć naszej walki na język filmowy. Opowiedzieć w skrócie, ale jednocześnie zrozumiale. Do tego trzeba dodać sytuację międzynarodową, niezwykle przecież skomplikowaną... W Polsce są ludzie, którzy do dziś nie pojmują, co się stało i jak się to stało, więc czy możemy wymagać tego zrozumienia od Amerykanów?

Skoro jesteśmy przy filmach, widział Pan film "Jack Strong" o pułkowniku Kuklińskim?
Jeszcze nie. Pewnie chce pani zapytać: zdrajca czy bohater? Odpowiem tak - bohater jak na tamte czasy, ale w żadnym wypadku nie wzór do naśladowania! Proszę to podkreślić.

Jeśli Kukliński jest bohaterem, to Jaruzelski - zdrajcą.
Historia ich rozliczy i osądzi.

Order Orła Białego się należy pułkownikowi?
Nie.

Mówi się, że Donald Tusk mógłby zostać szefem Komisji Europejskiej. Co Pan na to?
Dziś świat stoi przed nami otworem i każdy może ubiegać się o każde stanowisko. Ważne tylko, by było to z korzyścią dla kraju. Mieliśmy już różnych ludzi na wysokich stanowiskach i co nam to dało?

Jak to co? Janusz Lewandowski, komisarz Unii Europejskiej do spraw budżetu załatwił Polsce ogromne pieniądze. Czterysta miliardów złotych!

No zgoda, ale inni w Parlamencie Europejskim tylko mówią i mówią, głównie zresztą w polskich mediach. Och, jak pięknie mówią, prawdziwi złotouści.

A co do premiera Tuska?

Wydaje mi się, że ma tu jeszcze robotę do wykonania. Dopiero po trzeciej kadencji będzie widać, co zrobił dla Polski. Popełnia błędy, bo któż ich nie robi, ale zmienia Polskę. Idzie mu to najlepiej.

W jednym z plebiscytów został Pan wybrany człowiekiem dwudziestopięciolecia.
Dowiedziałem się o tym zaraz po powrocie z urlopu i nie ukrywam, że było mi przyjemnie. Kto by się nie cieszył? Tym bardziej, że byłem, i czasem jestem nadal strasznie masakrowany. Rzadko zdarza się być prorokiem we własnym kraju.

Minister Sikorski zaproponował Nagrodę Solidarności w wysokości miliona euro. Słyszałam, że jest Pan przeciw. Dlaczego właściwie?
Solidarność to Solidarność. Dwie nagrody za takie same zasługi? Moja - sto tysięcy dolarów, a ta druga - milion euro. Trzeba było przyjść do mnie, porozmawiać i połączylibyśmy te nagrody. Ja się nie upieram. Po co konflikty? Bądźmy poważni!

Pojawił się pomysł, by tęcza z placu Zbawiciela w Warszawie stanęła na placu Solidarności w Gdańsku.
Jestem przeciw! Pod Trzema Krzyżami? Ten plac ma swoją symbolikę. Nie można zaśmiecać go dziwacznymi pomysłami. Tęcza tam nie pasuje.

A w innym miejscu Gdańska?
Może gdzieś w okolicach Szadółek…

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki