Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Wisła Kraków 0:1 [ZDJĘCIA, FILMY]

Maciej Lehmann
Wisła popsuła piłkarskie święto Lechowi. W pierwszym pojedynku ćwierćfinałowym Pucharu Polski, który był jednocześnie urodzinowym meczem obchodzącego 90 lat Kolejorza, Biała Gwiazda wygrała w Poznaniu 1:0. Nasz zespół przegrał pechowo. Dwa razy gości uratowała poprzeczka.

Zanim najstarszy żyjący piłkarz Lecha Stanisław Atlasiński wprowadził piłkę do gry, kibice minutą ciszy uczcili pamięć zmarłego w ubiegłym tygodniu wybitnego reprezentanta Polski Włodzimierza Smolarka. A potem obie drużyny zabrały się ostro do pracy. Mecz od początku prowadzony był w szybkim tempie, ale dużo było chaosu i niedokładności. Pierwszą okazję miał Rudniew, który po dośrodkowaniu Henriqueza strzelił głową nad bramką. Chwilę później Łotysz próbował szczęścia z dystansu, ale także przeniósł piłkę nad poprzeczką. Trener Wisły Michał Probierz po tej akcji natychmiast skorygował ustawienie swojej defensywy i od tego momentu naszej drużynie trudniej było przedrzeć się pod bramkę gości.

W 37. min. błąd popełnił jednak Chavez. Lechici szybko wyrzucili piłkę z autu, Kriwiec dograł do będącego sam na sam z Pareiką Stilicia, ale Bośniak z 7 metrów trafił tylko w poprzeczkę! Jak on tego nie strzelił? - zastanawiali się przez kilka minut kibice.

CZYTAJ TEŻ:
OCENIAMY ZAWODNIKÓW LECHA POZNAŃ PO MECZU Z WISŁĄ KRAKÓW
LECH POZNAŃ WYSZARPAŁ REMIS I POKAZAŁ CHARAKTER!
W tak zwanych "setkach" do przerwy było jednak 1:1, bo tylko dzięki świetnej interwencji Kotorowskiego, Lech chwilę później nie stracił gola. Równie dobrą okazję jak Stilić miał Biton, ale i on nie potrafił wykorzystać sytuacji sam na sam z bramkarzem.
Sporo ożywienia wniósł do gry Lecha po zmianie stron Aleksandar Tonew. Bułgar w ciągu niespełna kwadransa popisał się trzema świetnymi akcjami, zakończonymi bardzo groźnymi strzałami. Najbliżej celu był w 50. minucie, kiedy huknął zza linii pola karnego. Piłka odbiła się jednak znów od poprzeczki i spadła metr przed linią bramkową.

Lecz tak jak w pierwszej części, po kilku dobrych minutach, Lech spoczął na laurach. No i, niestety, stracił gola. Garguła dośrodkował, Kotoro-wski zmylony przez Injaca odbił piłkę przed siebie i Bunoza z bliska strzelił nie do obrony. Chwilę później mogło być już bardzo niedobrze, bo Nunez jak dziecko ograł Arboledę, ale przegrał pojedynek z Koto-rowskim. Na dodatek po ostrym wejściu Diaza boisko opuścić musiał Tonew. Arbiter nie zareagował na ten faul i wiślacy "skasowali" też Kriwca. Borski wyciągnął tylko żółtą kartkę po brutalnym wejściu Nuneza.

W końcówce Lech zerwał się jeszcze do walki. Wykonywał, w krótkim odstępie czasu trzy rzuty rożne. Po tym ostatnim w idealnej sytuacji znalazł się Arboleda, ale też przestrzelił.

Kolejorza można pochwalić za ambicję, ale, niestety, był to już czwarty mecz w tym sezonie, w którym nie zdobył bramki. Skuteczność to w tej chwili pięta achillesowa naszej drużyny. Nad tym elementem lechici muszą mocno popracować. Porażka 0:1 nie przekreśla jeszcze szans na awans, ale przed rewanżem w dużo lepszej sytuacji są krakowianie. Trudno będzie za tydzień na Reymonta zdobyć dwa gole, a tyle potrzeba, by wygrać tę rywalizację. Europa mocno oddaliła się od Lecha.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski