Lech znokautował rewelacyjnego beniaminka, który przyjechał do Poznania opromieniony czterema zwycięstwami z rzędu.
Piast został odprawiony do domu z bagażem czterech goli. "Rycerze września" z Gliwic zostali rozbici dopiero po przerwie. Pierwsza połowa toczona przy padającym mocno deszczu, nie zapowiadała tak wysokiego zwycięstwa. Piast dotrzymywał Lechowi kroku i mógł zdobyć nawet dwie bramki. Kolejorza ratowały poprzeczka i słupek.
- To dla nas jedno z najważniejszych spotkań w tej rundzie. Dwa ostatnie mecze przyniosły nam tylko punkt, dwa ostatnie u siebie dały tylko dwa "oczka". Czas wygrać u siebie. Traktujemy to jako nasz finał - zapowiadał przed spotkaniem Mariusz Rumak i rzeczywiście poznaniacy zaatakowali ze sporym animuszem.
W 5. min Henriquez strzelił z dystansu. Bramkarz Piasta odbił piłkę przed siebie, ale dobitkę Ubiparipa zablokowali obrońcy. Chwilę później poznaniacy ładnie rozegrali piłkę przed polem karnym, ale strzał Murawskiego był za słaby.
Lech na początku uzyskał dużą przewagę, ale impet gospodarzy wyranie zmalał po 15 minutach. A Piast nie zamierzał wcale się kurczowo bronić. Tak jak przewidywał trener Rumak, goście bardzo szybko wychodzili z własnej połowy i nie brakowało im pomysłów na rozgrywanie piłki.
Pierwszy czujność Burica sprawdził uderzeniem z dystansu Podgórski. Padał mocno deszcz i mokra piłka mogła sprawić problemy Bośniakowi. Lecz w 20. minucie to Kolejorz miał dobrą sytuację. Prawą stroną przedarł się Ślusarski i wystawił piłkę Drewniakowi. Strzał z 12 metrów młodego lechity był niecelny.
Potem niestety oglądaliśmy okres słabszej gry. Na mokrej murawie, lechici mieli spore kłopoty z opanowaniem piłki. Widać było, że ciężkie warunki bardzo utrudniają im rozegranie akcji.
Mecz na chwilę nabrał rumieńców głównie za sprawą Piasta, który grał bardzo konsekwentnie w obronie i miał szansę na uzyskanie prowadzenia. Po rzucie rożnym groźnie główkował Kędziora, ale na szczęcie dla Lecha piłka odbiła się od słupka.
Na kolejny emocjonujący moment musielimy czekać aż do 40. minuty. Ładną, indywidualną akcją popisał się Trałka, który puścił w bój Ślusarskiego. Dośrodkowanie lechity przecięli jednak obrońcy.
Ale to Lech może mówić o szczęściu, że do przerwy nie przegrywał. W ostatniej akcji pierwszej odsłony na strzał z dystansu zdecydował się Tomasz Podgórski i trafił w słupek! To nie była dobra połowa w wykonaniu Lecha i dobrze, że utrzymał się bezbramkowy remis,
Kolejorz na szczęcie przebudził się po przerwie. Kolegom z ataku postanowił pomóc Kabba Ceesay. Jego wejcie w 49 minucie okazało się znakomite. Gambijczyk z boku boiska podciągnął z piłką do środka i technicznym strzałem z lewej nogi trafił idealnie w długi róg. Trela mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. 1:0!
Lech poszedł za ciosem i w ciągu 120 sekund wypracował sobie kolejne stuprocentowe okazje. Najpierw w zamieszaniu podbramkowym piłka trafiła do Trałki. Strzał lechity z 5 metrów obrońcy Piasta zdołali zablokować tuż przed linią bramkową. Chwilę później po kornerze z bliska nad poprzeczką huknął Kamiński.
Lech osiągnał ogromną przewagę, ale wszyscy czekalimy na drugą bramkę. Pecha miał także Drewniak, który huknął z dystansu ale trafił w poprzeczkę.
Dopóki gospodarze nie dobili gości, Piast odważnie atakował starając się doprowadzić do wyrównania. Gliwiczanie zdecydowali się na wymianę ciosów, bo nie mieli nic do stracenia. Nadziali się jednak na świetnie dysponowanego i skutecznego przeciwnika, który bezbłędnie wykorzystał okazję do kontr i jak wytrawny bokser, rzucił na deski trochę bijącego na oślep rywala. Stało się to też dlatego, że nasi obrońcy po przerwie grali niemal bezbłędnie.
Przełomowa okazała się 75 minuta. Na indywidualną akcję zdecydował się Ślusarski. Była to bardzo dobra decyzja, bo minął obrońcę, wypracował sobie pozycję do strzału i z 16 metrów trafił do siatki.
Na 3:0 podwyższył chwilę później Tonew, po pięknym dośrodkowaniu Henriqueza. Strzał Bułgara poprawił wszystkim humory, bo przecież dwa ostatnie mecze Kolejorz u siebie zremisował. Nie był to jednak jeszcze koniec strzeleckiego festiwalu w drugiej połowie. Co prawda sytuację sam na sam z bramkarzem zmarnował Ślusarski, ale w 86. minucie błysnął młody Patryk Wolski. 19-latek pokazał starszemu koledze jak trzeba wykorzystywać takie sytuacje i z zimną krwią, ładnym strzałem ustalił wynik meczu na 4:0
Lech - Piast 4:0
Bramki: Ceesay 49, Ślusarski 75, Tonew 77, Wolski 86
Sędziował: Paweł Pskit. Widzów: 16.000
Lech: Burić - Ceesay (żk), Kamiński, Wołąkiewicz (żk),Henriquez - Trałka (żk),Drewniak (65. Tonew), Murawski - Lovrencsics (82. Wolski), Ślusarski, Ubiparip (73. Wilk)
Piast: Trela - Zbozień (74. Cuerda), Klepczyński, Pola, Oleksy - Lazdins, Zganiacz (żk) (64 Cicman), Izvolt, Podgórski, R. Jurado (83. Sikora), Kędziora
Przed pierwszym gwizdkiem Piotr Reiss otrzymał od prezesa Karola Klimczaka okolicznociowy zegarek za 400 meczów rozegranych w Kolejorzu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?