Latający Tygrys. Witold Urbanowicz poluje nad Chinami [NASZA HISTORIA]

Wojciech Rodak
Witold Urbanowicz
Witold Urbanowicz Wikipedia/Domena publiczna
Jest 21 listopada 1943 r. W środkowych Chinach siły Kuomintangu toczą zażarte walki z Japończykami o miasto Changde. Z lotniska w Hengjang startuje eskadra myśliwska Tiger Sharks. Cel - ostrzelać japońską flotyllę na jeziorze Tung-Ting. W jednym z P-40 za sterami siedzi Witold Urbanowicz - były dowódca legendarnego Dywizjonu 303. Prowadzi do boju klucz składający się z 15 maszyn. Po kilkudziesięciu minutach są już nad jeziorem. "Samoloty lecą tak nisko, że za niektórymi pojawia się bruzda wody rozbijanej podmuchem śmigła" - wspominał ów dzień Polak. W pewnym momencie wypatrzyli sporą grupę łodzi i skierowali się w ich stronę. To bez wątpienia te, które mieli zniszczyć...

"Z odległości kilkuset metrów otwieramy ogień na flotyllę" - pisał. "Orientuję się z przerażeniem, gdy pierwsze łodzie szurnęły pod skrzydłami, że są na nich Chińczycy: oddziały japońskie zastosowały perfidną metodę, utworzyły dokoła siebie pierścień z łodzi załadowanych cywilną ludnością chińską (…). Machają do nas rękoma - wierzą, że nie będziemy strzelali. Przerywamy ogień. Za to Japończycy grzeją w nas".

Drugie natarcie klucza Urbanowicza trafia już w sam środek flotylli. Amunicja świetlna i zapalająca sieje spustoszenie pośród żaglowych stateczków. "Woda przestaje być szmaragdowa, staje się brunatna od krwi" - opisywał.

Jednak w tym ataku myśliwcy nie zniszczyli całkowicie sił wroga. Zatem powrócili do bazy po paliwo i amunicję. Nad jeziorem Tung-Ting pojawili się ponownie kilka godzin później, tym razem z większymi siłami. Ich oczom ukazał się straszny widok. "Na jednej z wysepek zastaliśmy masę bezwładnych ciał: Japończycy »zlikwidowali« bezużyteczną już dla nich »osłonę« chińską" - pisał. Rozwścieczeni tym faktem lotnicy dokonali zemsty.

"Zostawiliśmy za sobą tylko puste łodzie japońskiej flotylli błąkające się z rozpiętymi żaglami po jeziorze. Changde wciąż płonęło i broniło się. Wracaliśmy już o zmierzchu, niebo było jakieś bezwładne i nijakie, na dole szarobrudna mgła zakrywała ludzką rzeźnię" - podsumował obfity w dramatyczne wspomnienia dzień Witold Urbanowicz. Dla takich chwil porzucił wygodne życie i karierę dyplomatyczną. Był prawdopodobnie jedynym żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych, który walczył w czasie II wojny światowej na Dalekim Wschodzie. Nie było mu łatwo tam trafić.

Byle dalej od biurka
Urbanowicz był bohaterem bitwy o Anglię. Od 7 września 1940 r. do jej końca, czyli w decydującym okresie walk, był dowódcą Dywizjonu 303. Zestrzelił 15 niemieckich samolotów. W owym czasie więcej na koncie miał tylko nieobliczalny ppor. Józef František, który strącił 17 maszyn wroga. Wydawałoby się, że był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Jednak naczelny wódz gen. Władysław Sikorski i jego otoczenie byli innego zdania. 20 października Urbanowicz musiał zdać dowodzenie Dywizjonem 303, gdyż został wycofany z latania bojowego. Uznano, że jest przemęczony ciągłą walką. Ciężkie przeżycia i trwanie w napięciu, w oczekiwaniu na alarm bojowy wyczerpywały go psychicznie. To mogłoby skutkować zaburzeniami koncentracji, które w powietrzu mogły go kosztować życie. Awansowano go na kapitana i przeniesiono do innych zdań.

Został oficerem łącznikowym w 11. Grupie Myśliwskiej RAF, a następnie dowódcą polskiego I Skrzydła Myśliwskiego, w którego skład wchodziły dywizjony: 303 ("Warszawski"), 306 ("Toruński") i 308 ("Krakowski"). Wiosną 1941 r. wrócił do swojego ulubionego zajęcia - wykonał kilka lotów bojowych. Lecz jego radość nie trwała długo. 30 czerwca 1941 r. ponownie odsunięto go od latania ze względu na wiek (miał 33 lata, podczas gdy przeciętny wiek pilotów myśliwców wahał się między 20 a 26 lat) i zmęczenie. Musiał zdać dowodzenie I Skrzydłem Myśliwskim. W uznaniu zasług otrzymał awans na majora.

Wielu ludzi taki obrót spraw by satysfakcjonował, jednak nie żądnego adrenaliny Urbanowicza. On spełniał się głównie na polu bitwy. Dlatego też męczyły go kolejne misje powierzane mu przez naczelnego wodza. Najpierw, wraz z innym weteranem Dywizjonu 303 Zdzisławem Krasnodębskim, został wysłany z misją rekrutacyjno-propagandową do USA. Jako bohaterowie wojenni mieli promować sprawę polską i werbować rekrutów spośród amerykańskiej Polonii. Ich tournée, choć trwało kilka miesięcy, nie przyniosło oczekiwanych rezultatów - do lotnictwa zgłosiło się tylko 225 ochotników z obu Ameryk. Gdy w czerwcu 1942 r. wrócił do Wielkiej Brytanii, przydzielono go do wojskowej szkoły pilotażu. Wreszcie jesienią 1942 r. został mianowany attaché lotniczym przy Ambasadzie Polskiej w Waszyngtonie. Choć piął się po szczeblach kariery, to jednocześnie ciągle szukał możliwości powrotu na pierwszą linię walki. Chciał zostać pilotem samolotów latających ze zrzutami dla AK, cichociemnym lub kurierem naczelnego wodza. Odmawiano mu, tłumacząc, że jest potrzebny na odcinku organizacyjnym i przyda się w przyszłości odrodzonej ojczyźnie. Właśnie w Ameryce jego frustracja osiągnęła apogeum.

***
Chcesz wiedzieć, jak wyglądały wojenne losy Witolda Urbanowicza? Czytaj wakacyjny numer „Naszej Historii”!

Nowa, Nasza Historia na LIPIEC i SIERPIEŃ jest już w kioskach. Zapraszamy do zapoznania się z tematami wszystkich naszych wydań regionalnych:

Nowa NASZA HISTORIA na LATO!

TUTAJ - w serwisie prasa24.pl mogą Państwo już teraz, nie ruszając się z domu, kupić e-wydanie Naszej Historii lub zamówić prenumeratę: PRASA24.PL

Zapraszamy także na profil Naszej Historii na FACEBOOKU i do obserwowania naszego konta na TWITTERZE.

Tweety użytkownika @naszahistoria

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl