Włosi oprócz piłki nożnej przecież kochają bardzo kolarstwo. Plac ma muszlowaty kształt, powstał w XIII wieku, wybrukowany jest czerwoną cegłą i marmurem. To tu dwa razy w roku odbywają się słynne na cały świat Il Palio, wyścigi konne. Na del Campo prowadzi wąska i kamienna, pnąca się ostro pod górę via Santa Catarina. Trwa piekielnie trudny i prestiżowy wyścig Strade Bianche, rozgrywany w dużej części po drogach szutrowych (stąd nazwa - białe drogi). 200 kilometrów do przejechania, z tego 45 po szutrach i to często pod górkę.
Na ulicy Świętej Katarzyny pojawiają się dwaj kolarze. Jeden w zielonej koszulce, to Peter Sagan. Słowak jest jednym z najlepszych kolarzy na świecie, specjalizuje się zwłaszcza w wyścigach jednodniowych i trudnych w dodatku. Przed rokiem był drugi, dziś jest faworytem. Druga koszulka mieni się dobrze nam znanymi barwami. Biało-czerwona z orłem na piersi. To Michał Kwiatkowski, mistrz Polski, zawodnik belgijskiej Omegi Pharma, stary znajomy Sagana z juniorskich jeszcze czasów. Obaj mają po 24 lata (Polak skończy w czerwcu), ale to Słowak jest tym słynniejszym, utytułowanym zawodnikiem, a nasz Michał jeszcze cały czas na dorobku, choć o jego talencie wszyscy wiedzą.
Uciekli głównej grupie 20 km przed metą. Za plecami zostawili same sławy - Valverde, Evans, Cunego, Cancellara i inni kręcą ze stratą minuty. Bez szans na dogonienie dwójki młodzieniaszków. Kamera pokazuje zbliżenie. Sagan spływa potem, Kwiatkowski bardziej świeży, ale to Sagan kilkaset metrów przed metą na stromym podjeździe rozpoczyna atak. Nic z tego. Michał odpowiada bardzo skutecznie. "Good bye, Peter" dosadnie mówi angielski komentator Eurosportu. Kwiatkowski na mecie, czyli pozamiatane.
Nobliwe Piazza del Campo tętni tym razem oklaskami dla kolarza z Torunia. Pierwsza trójka na podium, są kwiaty i szampan, grają "Mazurka Dąbrowskiego". Łza się w oku kręci.
Proszę państwa! To nie sen, to prawda. Opisane wydarzenie miało miejsce w sobotę,8 marca 2014 roku w toskańskiej Sienie.
FLESZ: Elektryczne samoloty nadlatują.