Kuratorium oświaty w SP nr 43. Rodzice nadal boją się o bezpieczeństwo swoje dzieci

Julita Januszkiewicz
Julita Januszkiewicz
Rodzice boją się o swoje dzieci
Rodzice boją się o swoje dzieci Wojciech Wojtkielewicz
Dyrektor musi wzmocnić nadzór pedagogiczny nad pracą nauczycieli, a także poprawić organizację pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Takie są m.in. efekty kontroli kuratorium oświaty w Szkole Podstawowej nr 43 w Białymstoku. Uczęszcza tam nadmiernie agresywny uczeń. Rodzice boją się, że skrzywdzi ich dzieci.

Według mnie uczeń nie sprawia żadnych kłopotów ani w czasie lekcji ani w czasie przerw. Na razie zachowuje się tak jak trzeba. Widzę go codziennie. Nie mamy niepokojących sygnałów o jego złym zachowaniu - przekonuje Andrzej Danieluk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 43.

Czytaj: Awantura w SP nr 43. Rodzice boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci (zdjęcia)

Pod koniec listopada pisaliśmy o obawach rodziców dzieci z tej szkoły. Bo uczy się w niej chłopiec, który przejawia agresywne zachowania. Został przeniesiony z jednej klasy do innej, bo prosili o to rodzice uczęszczających do niej dzieci. Nie chcą go także w tej drugiej. Rodzice boją się, że skrzywdzi ich dzieci. Mają powody. Opowiadali nam o dziewczynce, która została pobita przez tego chłopca za to, że przesunęła jego plecak. Uczeń kopnął też nauczycielkę, która w konsekwencji trafiła do szpitala. Rodzice poinformowali o problemie Kuratorium Oświaty w Białymstoku.

Wydaje mi się, że ta sprawa została zamieciona pod dywan. Nikt nic nie wie. Rodzice pytają się czy była kontrola z kuratorium. I cisza. Nikt nas o niczym nie informuje - narzeka Grzegorz Kardasz, ojciec ucznia Szkoły Podstawowej nr 43 w Białymstoku. Jego syn uczy się w klasie z chłopcem, który sprawia problemy wychowawcze.

Małgorzata Palanis rzeczniczka podlaskiego kuratora oświaty poinformowała nas, że W SP 43 została przeprowadzona doraźna kontrola, w wyniku której stwierdzono nieprawidłowości w organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w SP nr 43.

- Należy poprawić indywidualny program edukacyjno - terapeutyczny. Dyrektor musi wzmóc nadzór pedagogiczny nad pracą nauczycieli w zakresie realizacji zaleceń wynikających z orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego - tłumaczy Małgorzata Palanis.

Podstawówka musi zrealizować zalecenie do 17 stycznia 2020 roku. Dyrektor podpisał już protokół kontroli. W rozmowie z nami zapewnił, że polecenia wprowadzi w życie.

- Chłopiec został przeniesiony do innej klasy, więc zmienili się nauczyciele. Musimy dopasować program pomocy psychologiczno-pedagogicznej do ich pracy. Jeszcze raz przejrzeliśmy dzienniki, dokumentację szkolną. Chodzi o typ zajęć oraz czas ich trwania. Musieliśmy jeszcze raz je sprawdzić - tłumaczy Andrzej Danieluk. - Powtórzyliśmy na co musimy zwracać mocno uwagę, jeśli dziecko posiada określoną dysfunkcję i jest ona wpisana w orzeczeniu.

Dyrektor zapewnił, że szkoła zwróci uwagę na indywidualny plan zajęć dla tego ucznia w czasie przerw. Wcześniej mówił nam, że chłopak nie przebywa na przerwach razem z innymi dziećmi, jest pod opieką nauczyciela. Jest też odprowadzany po lekcjach do szatni.

- Mamy wzmożony dyżur w czasie przerw. Nauczyciele większą uwagę zwracają na klasę, w której uczy się ten chłopiec - mówi dziś Andrzej Danieluk.

Jednak rodziców nie uspokoił. Chłopiec nadal uczęszcza do klasy, w której uczą się ich dzieci.

- Ten chłopak jeszcze żadnego dziecka nie uderzył, ale to kwestia czasu - uważa Grzegorz Kardasz. - Dzieci starają się unikać z nim kontaktu. Ale on próbuje zwrócić na siebie uwagę, zajmuje miejsca innym, nie siada tam gdzie powinien. Zeskakuje ze schodów.

Czytaj też: Simona Kossak najlepsza. SP 43 przy ulicy Stromej będzie nosić jej imię

Dyrektor obiecywał, że chłopak będzie spędzał przerwy w bibliotece. Ale nie zawsze tak jest.
Zdaniem rodziców agresywne dziecko powinno mieć indywidualny tok nauczania. Kiedy zapytaliśmy o to dyrektora, stwierdził, że są to dane wrażliwe.

- Jesteśmy w stałym kontakcie z rodzicami tego ucznia. Jego rodzice są również objęci wsparciem. Dla nas jest bardzo ważne, by każdy uczeń czuł się w szkole bezpiecznie - mówi Andrzej Danieluk.

Rodzice boją się o swoje dzieci

Białystok. Awantura w SP nr 43. Rodzice boją się o bezpiecze...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kuratorium oświaty w SP nr 43. Rodzice nadal boją się o bezpieczeństwo swoje dzieci - Kurier Poranny

Komentarze 51

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
18 grudnia, 12:39, Gość:

Są dzieci, u których można zdiagnozować to "coś", co zraża do nich grupę. Klasowe kozły ofiarne to też, co może się wydawać paradoksem, dzieci naznaczone przez wychowawcę....lub przez rodziców innych dzieci.

Dziecko, które ma wybuchy agresji, bo nie potrafi jeszcze inaczej wyrazić emocji (np. frustracji), to nie to samo co sprawca klasowej przemocy. Często właśnie odwrotnie. Dziecko, które nie radzi sobie z emocjami, wybucha, dla innych jest dziwne, boją się go, więc je odrzucają. Klasowa przemoc to co innego niż jednorazowe uderzenie czy popchnięcie lub obrażenie kolegi w złości.

pomyślcie o tym zanim wydacie osąd

18 grudnia, 14:22, Gość:

Rodzice zawsze bronią swoje dzieci

18 grudnia, 14:32, gość:

Problemem jest szerszy niż stwierdzenie: "Rodzice zawsze bronią swoje dzieci".

Nie można zrobić nic gorszego dla tych dzieci aniżeli podzielić je na dwie grupy - izolowanych (ten "zły") i nieizolowanych (reszta). Już sam podział na grupy rodzi niechęć jednych do drugich.... a izolacja tylko potęguje podziały i prowokuje agresję. Czy ktoś z rodziców (tych "lepszych" dzieci) namawiał swoje dziecko żeby pobawiło się z tym "złym"? Mówiąc inaczej, czy daliście szansę na zintegrowanie się dla tego "złego" dziecka z innymi?

18 grudnia, 22:57, Gość X:

Od tego jest dyrektor i nauczyciele w szkole a nie rodzice.

19 grudnia, 10:25, Gość:

Nie, od tego są wszyscy dorośli, bo dom i placówki oświatowo-wychowawcze mają ze sobą WSPÓŁPRACOWAĆ. Zarówno nauczyciele, jak i rodzice mają wpływ na integrację dzieci. A coraz mniej rodziców uczy dzieci postaw koleżeńskich, wartości społecznych oraz radzenia sobie z emocjami.

bardzo mądry wpis

G
Gość
18 grudnia, 12:49, Gość:

Sytuacja w latach 90 w tejże szkole. Dwóch dzieciaków gnębiło innych uczniów. Wpadł jeden rodzic i potrząsnął jednym dzieciakiem. Był pożadek. Chłopak nie sprawiał problemów do końca szkoły, wyszedł na ludzi a teraz zajmuje poważne stanowisko w firmie i porządnie żyje. Natomiast ten drugi co nie dostał konkretnie, siedzi aktualnie w wiezieniu . Odsiaduje 2 wyroki, jeden 25 lat i drugi 8 lat. Jakieś pytania?

18 grudnia, 12:59, Gość:

Bardzo zły wzorzec zachowania tego rodzica...agresja rodzi agresję...

18 grudnia, 13:17, Gość:

Z tego wynika ze to bardzo dobry wzorzec.

18 grudnia, 13:19, Gość:

sam nie wierzysz, że to skuteczne... agresją nic nie zdziałasz

18 grudnia, 13:31, Gość X:

Gościu, mylisz pojęcia.

Agresywni byli uczniowie, ponieważ zaczepiali innych uczniów bez powodu.

Rodzic nie był agresywny, tylko odpowiedział siłą - większą - na agresywne zachowanie tych uczniów. To była reakcja na akcję. I słusznie postąpił, gdyż to zakończyło dalszą agresję tych uczniów wobec innych uczniów, ponieważ takie osiłki czują repekt tylko przed silniejszymi.

18 grudnia, 13:45, Gość:

Niestety tak nie jest - rekcją na agresję "złego" ale małego ucznia, była agresja "dobrego" dużego rodzica... dzieci zapamiętają jedno: jeśli jestem "duży" i mam większą "władzę" to mogę być agresywny....

ta "większa siła" to nic innego niż "większa agresja"

jest takie jedno słowo klucz, brzmi: autorytet - ale to trudne słowo, jeszcze trudniej być autorytetem.

18 grudnia, 22:51, Gość X:

Nadal nie rozumiesz słowa agresja. Jest to atak bez powodu, w celu osiągnięcia korzyści.

Reakcja na atak nie jest agresją tylko obroną w celu pokonania przeciwnika.

Można to zobrazować sytuacją, kiedy jedno państwo napada na drugie. Napadający to agresor, a napadnięty to obrońca używajacy siły do pokonania przeciwnika. Siła obrońcy musi być większa niż agresora, inaczej napadnięty będzie ciągle gnębiony.

Autorytet? Przypomnij sobie IIWŚ. Widocznie nikt nie miał autorytetu, bo Niemcy napadli, byli agresywni, w stosunku do wszystkich państw. Zostali pokonani przy pomocy większej siły.

Zrozumiałeś co jest agresją, a co nią nie jest, pomimo, że w obu przypadkach używasz siły?

Bardzo słabe jest porównanie tej sytuacji o której piszemy z II Wojną Światową.

Pojawienie się w szkole "rozjemcy" w postaci agresywnego rodzica (bo tak należy nazwać taką osobę która przychodzi do szkoły i "potrząsa" jakimkolwiek dzieckiem) tylko nakręca spiralę agresji. Dzieci widzą, że można problem rozwiązać agresją, czyli w najgorszy i zarazem najprostszy sposób. Powielają ten schemat w swoim życiu, może nawet piszą na tym forum, że to dobry sposób na rozwiązywanie problemów w agresją u dzieci np. w szkole. Jeśli do szkoły przyjdzie ktoś i "potrząśnie" tym chłopcem to tylko po to by ugruntować w jego podświadomości to, że "silniejszy" ma rację (konsekwencje prawne jako oczywiste pominę).

Niestety nie masz racji, myślę, że sam o tym wiesz (choćby podświadomie) ale dla zasady bronisz swojego zdania

G
Gość
18 grudnia, 12:39, Gość:

Są dzieci, u których można zdiagnozować to "coś", co zraża do nich grupę. Klasowe kozły ofiarne to też, co może się wydawać paradoksem, dzieci naznaczone przez wychowawcę....lub przez rodziców innych dzieci.

Dziecko, które ma wybuchy agresji, bo nie potrafi jeszcze inaczej wyrazić emocji (np. frustracji), to nie to samo co sprawca klasowej przemocy. Często właśnie odwrotnie. Dziecko, które nie radzi sobie z emocjami, wybucha, dla innych jest dziwne, boją się go, więc je odrzucają. Klasowa przemoc to co innego niż jednorazowe uderzenie czy popchnięcie lub obrażenie kolegi w złości.

pomyślcie o tym zanim wydacie osąd

18 grudnia, 14:22, Gość:

Rodzice zawsze bronią swoje dzieci

18 grudnia, 14:32, gość:

Problemem jest szerszy niż stwierdzenie: "Rodzice zawsze bronią swoje dzieci".

Nie można zrobić nic gorszego dla tych dzieci aniżeli podzielić je na dwie grupy - izolowanych (ten "zły") i nieizolowanych (reszta). Już sam podział na grupy rodzi niechęć jednych do drugich.... a izolacja tylko potęguje podziały i prowokuje agresję. Czy ktoś z rodziców (tych "lepszych" dzieci) namawiał swoje dziecko żeby pobawiło się z tym "złym"? Mówiąc inaczej, czy daliście szansę na zintegrowanie się dla tego "złego" dziecka z innymi?

18 grudnia, 22:57, Gość X:

Od tego jest dyrektor i nauczyciele w szkole a nie rodzice.

Nie, od tego są wszyscy dorośli, bo dom i placówki oświatowo-wychowawcze mają ze sobą WSPÓŁPRACOWAĆ. Zarówno nauczyciele, jak i rodzice mają wpływ na integrację dzieci. A coraz mniej rodziców uczy dzieci postaw koleżeńskich, wartości społecznych oraz radzenia sobie z emocjami.

G
Gość
18 grudnia, 16:23, elka:

Ej, przecież takich problemów miało nie być, jak zlikwidują gimnazja? Co się stało? Nie zadziałała reforma?

18 grudnia, 23:06, Gość X:

Żadna reforma nie zadziała, gdy dyrekcja i nauczyciele będą niekompetentni.

Nauczyciel nie czarodziej, charakteru dziecka nie zmieni

G
Gość X
18 grudnia, 16:32, Gość:

Wychowałem dwójkę wspaniałych dobrze wykształconych dzieci na prostej zasadzie: jak ktoś cię zaczepia to go zgłusz, jak ty zaczepisz to ja pierwszy cię zgluszę.

Brawo! Super postawa.

G
Gość X
18 grudnia, 16:23, elka:

Ej, przecież takich problemów miało nie być, jak zlikwidują gimnazja? Co się stało? Nie zadziałała reforma?

Żadna reforma nie zadziała, gdy dyrekcja i nauczyciele będą niekompetentni.

G
Gość X
18 grudnia, 12:39, Gość:

Są dzieci, u których można zdiagnozować to "coś", co zraża do nich grupę. Klasowe kozły ofiarne to też, co może się wydawać paradoksem, dzieci naznaczone przez wychowawcę....lub przez rodziców innych dzieci.

Dziecko, które ma wybuchy agresji, bo nie potrafi jeszcze inaczej wyrazić emocji (np. frustracji), to nie to samo co sprawca klasowej przemocy. Często właśnie odwrotnie. Dziecko, które nie radzi sobie z emocjami, wybucha, dla innych jest dziwne, boją się go, więc je odrzucają. Klasowa przemoc to co innego niż jednorazowe uderzenie czy popchnięcie lub obrażenie kolegi w złości.

pomyślcie o tym zanim wydacie osąd

18 grudnia, 14:22, Gość:

Rodzice zawsze bronią swoje dzieci

18 grudnia, 14:32, gość:

Problemem jest szerszy niż stwierdzenie: "Rodzice zawsze bronią swoje dzieci".

Nie można zrobić nic gorszego dla tych dzieci aniżeli podzielić je na dwie grupy - izolowanych (ten "zły") i nieizolowanych (reszta). Już sam podział na grupy rodzi niechęć jednych do drugich.... a izolacja tylko potęguje podziały i prowokuje agresję. Czy ktoś z rodziców (tych "lepszych" dzieci) namawiał swoje dziecko żeby pobawiło się z tym "złym"? Mówiąc inaczej, czy daliście szansę na zintegrowanie się dla tego "złego" dziecka z innymi?

Od tego jest dyrektor i nauczyciele w szkole a nie rodzice.

G
Gość X
18 grudnia, 12:49, Gość:

Sytuacja w latach 90 w tejże szkole. Dwóch dzieciaków gnębiło innych uczniów. Wpadł jeden rodzic i potrząsnął jednym dzieciakiem. Był pożadek. Chłopak nie sprawiał problemów do końca szkoły, wyszedł na ludzi a teraz zajmuje poważne stanowisko w firmie i porządnie żyje. Natomiast ten drugi co nie dostał konkretnie, siedzi aktualnie w wiezieniu . Odsiaduje 2 wyroki, jeden 25 lat i drugi 8 lat. Jakieś pytania?

18 grudnia, 12:59, Gość:

Bardzo zły wzorzec zachowania tego rodzica...agresja rodzi agresję...

18 grudnia, 13:17, Gość:

Z tego wynika ze to bardzo dobry wzorzec.

18 grudnia, 13:19, Gość:

sam nie wierzysz, że to skuteczne... agresją nic nie zdziałasz

18 grudnia, 13:31, Gość X:

Gościu, mylisz pojęcia.

Agresywni byli uczniowie, ponieważ zaczepiali innych uczniów bez powodu.

Rodzic nie był agresywny, tylko odpowiedział siłą - większą - na agresywne zachowanie tych uczniów. To była reakcja na akcję. I słusznie postąpił, gdyż to zakończyło dalszą agresję tych uczniów wobec innych uczniów, ponieważ takie osiłki czują repekt tylko przed silniejszymi.

18 grudnia, 13:45, Gość:

Niestety tak nie jest - rekcją na agresję "złego" ale małego ucznia, była agresja "dobrego" dużego rodzica... dzieci zapamiętają jedno: jeśli jestem "duży" i mam większą "władzę" to mogę być agresywny....

ta "większa siła" to nic innego niż "większa agresja"

jest takie jedno słowo klucz, brzmi: autorytet - ale to trudne słowo, jeszcze trudniej być autorytetem.

Nadal nie rozumiesz słowa agresja. Jest to atak bez powodu, w celu osiągnięcia korzyści.

Reakcja na atak nie jest agresją tylko obroną w celu pokonania przeciwnika.

Można to zobrazować sytuacją, kiedy jedno państwo napada na drugie. Napadający to agresor, a napadnięty to obrońca używajacy siły do pokonania przeciwnika. Siła obrońcy musi być większa niż agresora, inaczej napadnięty będzie ciągle gnębiony.

Autorytet? Przypomnij sobie IIWŚ. Widocznie nikt nie miał autorytetu, bo Niemcy napadli, byli agresywni, w stosunku do wszystkich państw. Zostali pokonani przy pomocy większej siły.

Zrozumiałeś co jest agresją, a co nią nie jest, pomimo, że w obu przypadkach używasz siły?

G
Gość

Rodzinka jest znana na osiedlu. Ojciec prostak, który zna chyba jedynie wulgaryzmy, lejący i żonkę i dzieci. Bracia i siostra nauczeni w domu agresji, powielają wzorzec w szkole. Gdyby faktycznie ktoś chciał im pomóc, już dawno zabrano by dzieci rodzicom. A tu jest jedynie podrzucanie go różnym klasom, "przepychanie" przez 8 lat, pomimo, że chłopak ma same jedynki, a potem kop w d... i na tym koniec pomocy.

G
Gość
18 grudnia, 16:32, Gość:

Wychowałem dwójkę wspaniałych dobrze wykształconych dzieci na prostej zasadzie: jak ktoś cię zaczepia to go zgłusz, jak ty zaczepisz to ja pierwszy cię zgluszę.

To ze są wykształcone nie znaczy że są wspaniałe...to już raczej określają inni ludzie, którzy na co dzień z nimi przebywają, lub zamieszkają. Dla rodzica swoje dziecko jest zawsze super.

G
Gość
18 grudnia, 21:10, Gość:

Drodzy Rodzice Chłopca,

Nie bierzcie do głowy tych komentarzy. Syty głodnego nie zrozumie. Nie przyjdzie nikomu do głowy,że wcale nie chcecie, żeby Wasz Syn miał problem z panowaniem nad emocjami. Inni rodzice mają prawo się martwić o bezpieczeństwo swoich dzieci. To fakt. Jednak tylko i wyłącznie w gestii szkoły leży zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom i Waszemu Synowi. Dyrektor dobrze wie, jak to zrobić. Kwestia egzekwowania. Przerwy w bibliotece? Raczej na sali gimnastycznej, gdzie będzie mógł wyrzucić emocje. Doraźna kontrola kuratorium? Samo słowo doraźna uprawnia do co najmniej odwołania się,a nawet przekazania sprawy Rzecznikowi Praw Dziecka i Rzecznikowi Osób Niepełnosprawnych. Nauczyciel wspomagający dla Syna na cały pobyt w szkole. Nie zajęcia wyrównawcze tylko lub 2 godziny rewalidacji. Tak stanowi prawo.

I to jest glos rozsądku, w który należy się wsłuchać.

Szkoda, że tzw. dziennikarze nie zapytali się na czym polegały ujawnione w trakcie kontroli nieprawidłowości po stronie dyrekcji w organizacji pracy z chorym uczniem.

G
Gość

Drodzy Rodzice Chłopca,

Nie bierzcie do głowy tych komentarzy. Syty głodnego nie zrozumie. Nie przyjdzie nikomu do głowy,że wcale nie chcecie, żeby Wasz Syn miał problem z panowaniem nad emocjami. Inni rodzice mają prawo się martwić o bezpieczeństwo swoich dzieci. To fakt. Jednak tylko i wyłącznie w gestii szkoły leży zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom i Waszemu Synowi. Dyrektor dobrze wie, jak to zrobić. Kwestia egzekwowania. Przerwy w bibliotece? Raczej na sali gimnastycznej, gdzie będzie mógł wyrzucić emocje. Doraźna kontrola kuratorium? Samo słowo doraźna uprawnia do co najmniej odwołania się,a nawet przekazania sprawy Rzecznikowi Praw Dziecka i Rzecznikowi Osób Niepełnosprawnych. Nauczyciel wspomagający dla Syna na cały pobyt w szkole. Nie zajęcia wyrównawcze tylko lub 2 godziny rewalidacji. Tak stanowi prawo.

G
Gość
18 grudnia, 20:09, Dop:

chłopak żadnego dziecka nie uderzył, ale to kwestia czasu - uważa Grzegorz Kardasz. - on próbuje zwrócić na siebie uwagę, zajmuje miejsca innym, nie siada tam gdzie powinien.

Ludzie, przeczytajcie dokladnie cytt powyzej to są przewinienia tego dziecka. To tn rodzic jest jakiś chory. Wielka awantura i hejt, bo dzieciak siada nie na swoim miejscu. RBiegajacych do gazety rodziców powinno klepnąć się dobrze w łeb.

18 grudnia, 20:45, Gość:

Chłopak wybucha średnio raz na miesiąc. A wtedy łamie ręce, kopie wbrzuch, wali pięścią w nos. Sytuacja regularnie powtarza się od 6 lat. Naprawdę to takie dziwne, że rodzice nie wierzą w nagłą zmianę. Mają czekać na nieszczęście czy lepiej działać prewencyjnie?

A jak jest średnia zajmowania nie swojego miejsca? Obawiam się że zajęcie nie swojego miejsca może mieć znacznie gorsze skutki niż teoretyczny wybuch, wyliczony z dokładnością do jednego usrednionego miesiąca.

G
Gość
18 grudnia, 20:09, Dop:

chłopak żadnego dziecka nie uderzył, ale to kwestia czasu - uważa Grzegorz Kardasz. - on próbuje zwrócić na siebie uwagę, zajmuje miejsca innym, nie siada tam gdzie powinien.

Ludzie, przeczytajcie dokladnie cytt powyzej to są przewinienia tego dziecka. To tn rodzic jest jakiś chory. Wielka awantura i hejt, bo dzieciak siada nie na swoim miejscu. RBiegajacych do gazety rodziców powinno klepnąć się dobrze w łeb.

Chłopak wybucha średnio raz na miesiąc. A wtedy łamie ręce, kopie wbrzuch, wali pięścią w nos. Sytuacja regularnie powtarza się od 6 lat. Naprawdę to takie dziwne, że rodzice nie wierzą w nagłą zmianę. Mają czekać na nieszczęście czy lepiej działać prewencyjnie?

D
Dop

chłopak żadnego dziecka nie uderzył, ale to kwestia czasu - uważa Grzegorz Kardasz. - on próbuje zwrócić na siebie uwagę, zajmuje miejsca innym, nie siada tam gdzie powinien.

Ludzie, przeczytajcie dokladnie cytt powyzej to są przewinienia tego dziecka. To tn rodzic jest jakiś chory. Wielka awantura i hejt, bo dzieciak siada nie na swoim miejscu. RBiegajacych do gazety rodziców powinno klepnąć się dobrze w łeb.

Wróć na i.pl Portal i.pl