Kulisy wypadku w zoo: Tygrys zagryzł opiekuna

Ewa Wilczyńska, Marcin Rybak, MAL, DEM, JG, JJ
Znamy kulisy tragicznego wypadku we wrocławskim zoo. W środę tygrys zabił tam doświadczonego opiekuna, sprzątającego wybieg. - Rzucił się na niego, powalił na ziemię i pogryzł, chwytając zębami za szyję i kark - relacjonuje Małgorzata Klaus z prokuratury.Podczas sprzątania wybiegu tygrys powinien być zamknięty w pomieszczeniu. Do wypadku doszło w środę przed godz. 8. Tygrysy są zazwyczaj wypuszczane na wybieg dopiero godzinę później. Ustaliliśmy, że tym razem to sam pracownik mógł wcześniej otworzyć bramę na wybieg.

Świadkiem tragedii był jeden z pracowników zoo, który stał w bramie wybiegu. Przechodził obok i zaszedł, by zapytać o coś kolegę sprzątającego wybieg. Zdążył rutynowo zapytać o wybieg tygrysów. - Rysiek sprawdziłeś wszystko? - zawołał. I nagle kątem oka zobaczył skaczące na ofiarę zwierze. - Pospiesznie zamknął kratę, by tygrys nie wydostał się z wybiegu i wezwał pomoc - mówi Radosław Ratajszczak, prezes zoo.

Zwierzę zagryzło człowieka, a potem pilnowało go. By dotrzeć do ofiary, służby musiały najpierw odciągnąć tygrysa od martwego mężczyzny. Zwierzę dostało zastrzyk usypiający.

Ofiarą wypadku jest 58-letni mężczyzna. To jeden ze starszych i najbardziej doświadczonych pracowników wrocławskiego ogrodu. - Pracował u nas od 2004 roku, od 8 lat pracował przy zwierzętach drapieżnych - mówi Ratajszczak. Dziś miał posprzątać wybieg i skosić trawę. - To rutynowa czynność. Wcześniej robił to kilka tysięcy razy - zapewnia prezes.

W czwartek lekarz medycyny sądowej przeprowadził wstępne oględziny zwłok pracownika zoo. -- Miał rany kłute i szarpane szyi oraz karku - mówi rzeczniczka wrocławskiej Prokuratury Okręgowej Małgorzata Klaus. Sekcja zwłok - która musi odpowiedzieć na pytanie o przyczynę śmierci - zostanie przeprowadzona w piątek.

Kulisy wypadku
Do wypadku doszło przed godz. 8 rano. Tygrysy zazwyczaj są wypuszczane na wybieg godzinę później. Dlaczego dziś było inaczej?
Jak ustalili dziennikarze portalu GazetaWroclawska.pl, pawilon dla tygrysów jest zaopatrzony w specjalną, elektrycznie zamykaną śluzę. Noc z wtorku na środę tygrys spędził w pawilonie za tą śluzą. Pan Ryszard gdy tylko przyszedł rano do pracy, wypuścił zwierzę na wybieg. Sam wszedł do śluzy i położył tam kość, by tygrys wrócił do środka i zajął się jedzeniem, w czasie sprzątania wybiegu. Na środę zaplanowane było koszenie trawy.

Następnie otworzył śluzę, co miało umożliwić tygrysowi powrót do środka. Po chwili zamknął ją, będąc pewnym że zwierzę jest już w pawilonie. Co się działo potem? Czy tygrys został jednak na wybiegu? A może wrócił do pomieszczenia ale w jakiś sposób zdołał je później opuścić? Czy śluza była dobrze zamknięta? To będą najważniejsze pytania w tej sprawie. Powinien był przekręcić dwa przełączniki. Jeden - zamykający śluzę, a drugi odcinający od niej prąd. Tak, by przypadkowe spięcie nie uruchomiło elektrycznego zamka. Pracownicy zoo - przed wejściem na wybieg - dodatkowo sprawdzają w specjalnym "okienku rewizyjnym" czy tygrys jest w śluzie. Dopiero wtedy mogą wejść na wybieg i sprzątać. Jak się dowiedzieliśmy, ekipy badające miejsce zdarzenia sprawdziły że elektryczny mechanizm był sprawny i działał dobrze. Przełącznik odcinający dopływ prądu był w pozycji "wyłączone".

Prokuratura wszczęła już śledztwo w tej sprawie. Śledczy będą sprawdzać, czy nie doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 155 kodeksu karnego, grozi za to do 5 lat więzienia) ewentualnie do spowodowania wypadku przy pracy poprzez niedopełnienie obowiązków związanych z BHP (art. 220 kodeksu karnego, grozi za to do 3 lat więzienia).

Prezes zoo: "To nie jest wina zwierzęcia

Tygrys jest teraz zamknięty w klatce. Radosław Ratajszczak zapewnił, że zwierzę nie zostanie uśpione. - Było na swoim terenie, którego broni. Tam nie powinien się znaleźć pracownik. To nie jest wina zwierzęcia - powiedział Ratajsczak


- Przy zwierzętach agresywnych wybiegi są sprzątane kiedy zwierzęcia tam nie ma. Powinno być zamknięte w innym pomieszczeniu. Na razie nie wiemy jak do tego doszło - mówi Agata Kostyk-Lewandowska z Państwowej Inspekcji Pracy. - To był bardzo doświadczony pracownik. Zawsze bardzo rzetelnie wykonywała swoje obowiązki. Będziemy sprawdzać, co się stało że dziś wszedł na wybieg w momencie gdy przebywał na nim tygrys, bądź dlaczego w czasie porządkowania wybiegu tygrys wydostał się z pomieszczenia, w którym powinien być zamknięty.

Gucwiński: Tygrys atakuje ze strachu
- To straszna tragedia - komentuje Antoni Gucwiński, wieloletni dyrektor wrocławskiego ogrodu zoologicznego. - Ja przez swoich prawie 50 lat pracy w ogrodzie miałem zawsze ten lęk, że coś takiego może się wydarzyć. Kiedy byłem gdzieś dalej, a karetka jechała w kierunku Biskupina, ze strachu pędziłem za nią, bo bałem się że coś się dzieje w ogrodzie.
Według Gucwińskiego, takie tragedie w ogrodach zdarzają się na świecie raz na kilka lat. - Najczęściej jest to wina człowieka, albo zlekceważy siłę zwierzęcia i uwierzy, że ono jest tak oswojone, że nic mu nie zrobi, albo zachowa się nieodpowiednio. Tygrys najczęściej atakuje ze strachu, jeżeli ma przestrzeń, gdzie może się oddalić, to się oddala. – dodaje.

Gucwiński wspomina, że we wrocławskim zoo już raz zginął człowiek. - Kilkanaście lat temu pracownik wszedł do pomieszczenia słonia. Ten nie widząc go, obracając się, przygniótł go do ściany. Pracownik zginął – mówi Gucwiński. Z kolei w w 2003 roku niedźwiedź wciągnął do swojej klatki opiekuna i odgryzł mu fragment stopy.

Nie da się oswoić tygrysa
- Trudno mi mówić o przyczynach tej tragedii, ponieważ nie znam szczegółów, ale z mojego punktu widzenia tygrys nie jest winny. Zachował się tak, jak dzikie zwierzę. Opiekun tygrysa absolutnie nigdy nie powinien tracić czujności. Nie da się oswoić tygrysa, tak jak żadnego innego dzikiego zwierzęcia – komentuje Tomasz Grabiński, lekarz weterynarii, specjalizujący się w leczeniu dzikich zwierząt.



Zoo wciąż jest czynne**
Mimo tragedii, zoo nie zostało zamknięte. Do tragedii doszło w czasie, gdy we wrocławskim zoo trwa czterodniowa konferencja Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów z udziałem 700 zagranicznych gości, przedstawicieli prawie 400 ogrodów zoologicznych z całego świata.

Oświadczenie zoo po tragedii
W dniu dzisiejszym we wrocławskim zoo o godz. 7.30 miał miejsce tragiczny wypadek. Podczas pełnienia obowiązków zginął pan Ryszard Pakla, jeden z pracowników opiekujących się tygrysami sumatrzańskimi. Nie wiemy, co było przyczyną tragedii, na miejscu sprawę wyjaśnia prokuratura.

Ryszard Pakla miał 58 lat. Pracował w naszym zoo od lipca 2004 r. Był doświadczonym pracownikiem, brygadzistą działu. Tygrysami opiekował się od początku ich pobytu w naszym ogrodzie, czyli od 2010 roku.

Wszyscy pracownicy zoo oraz uczestnicy konferencji Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów, odbywającego się właśnie we Wrocławiu, są głęboko poruszeni. Zarząd Zoo Wrocław skupia się obecnie na otoczeniu opieką rodziny pana Ryszarda oraz zapewnieniu wsparcia pracownikom zoo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl