Kto jest winien, że zniknęła Raina Conner? Fragment książki Lisy Gardner

Lisa Gardner
Pixabay
Dla byłego profilera FBI, Pierce’a Quincy’ego, właśnie zaczął się najgorszy koszmar: na opuszczonym odcinku autostrady w Oregonie znaleziono porzucony samochód...

„(...) Wtorek, godzina 3.35 czasu Zachodniego Wybrzeża

Bakersville w stanie Oregon, małe przybrzeżne miasteczko w samym środku hrabstwa Tillamook, przycupnęło w cieniu wysokiego nadbrzeżnego pasma górskiego biegnącego przez hrabstwo. Okolica charakteryzowała się głównie porośniętymi bujną zielenią bezkresnymi farmami mlecznymi, ciągnącymi się na wiele kilometrów kamienistymi plażami i - przynajmniej z punktu widzenia policji - stale rosnącym problemem nadużywania metamfetaminy. Całkiem niezłe miejsce dla amatorów knajp i sera. Dla kogoś, kto za tym nie przepadał, niewiele było tu do roboty, o czym najlepiej wiedziały miejscowe dzieciaki.

Dojazd do Bakersville powinien był zająć Kincaidowi pięćdziesiąt minut. Jednak w taką noc jak ta, gdy przy zerowej widoczności musiał pokonywać śliskie górskie przełęcze i przedzierać się przez zasłonę deszczu, przebył trasę w godzinę i piętnaście minut. Zatrzymał się przy oświetlonym miejscu, już wykończony.

Ucieszyło go, że ci, którzy zjawili się przy porzuconym samochodzie jako pierwsi, wywiązali się z zadania. Nocne ciemności rozjaśniały trzy ustawione w strategicznych punktach reflektory - potężne strumienie światła przebijały się przez strugi deszczu. Żółta policyjna taśma ogradzała całkiem pokaźny teren; wokół już zaczynały się gromadzić pojazdy.

Kincaid zauważył wozy zastępcy szeryfa oraz samego szeryfa. Obok zatrzymał się potężny czarny SUV - jak można było przypuszczać, należący do biura prokuratora okręgowego hrabstwa Tillamook. Jeżeli uznają, że trzeba przeprowadzić dochodzenie na szeroką skalę, będą potrzebowali więcej ludzi, kryminalistyków i specjalistów od daktyloskopii, ale to on zadecyduje, czy ich ściągnąć.

Od pierwszego wezwania minęła godzina i czterdzieści minut, a oni wciąż jeszcze nie wiedzieli podstawowej rzeczy: została popełniona zbrodnia czy też nie? Większość podatników sądziła zapewne, że w takich sytuacjach policja od razu działa z rozmachem. Zawiadamia się laboratorium kryminalistyki, wzywa Gwardię Narodową i helikoptery. I ci sami podatnicy bez przerwy obcinali budżet policji stanu Oregon - w rezultacie Kincaid miał w tej chwili na etacie trzech i pół detektywa zamiast czternastu, jak było na początku. W prawdziwym świecie policyjna robota zaczynała się od liczenia każdego dolara. Trudno powiedzieć, czy to lepiej, czy też raczej gorzej, w każdym razie musiał oszczędzać na każdym kroku.

Kincaid stanął za monstrualnie wielkim czarnym chevroletem tahoe i wyłączył silnik. Nie dało się go ominąć. Otworzył drzwi, by wysiąść, i znalazł się w świecie dotkniętym klęską potopu.

Deszcz runął na niego z ogromną siłą. Kincaid musiał więc na chwilę przystanąć, by odzyskać równowagę i stawić czoło jego naporowi. Włosy zdążyły mu całkowicie zmoknąć, strugi wody ściekały za kołnierz płaszcza przeciwdeszczowego, najgorsze więc miał już za sobą. Nie musiał się martwić, że zmoknie czy pobrudzi się błotem - to już się stało.

Podszedł szybko do bagażnika swojego chevroleta impali, wyjął wielki plastikowy pojemnik ze wszystkim, z czego korzystał podczas badania miejsca zbrodni, i zanurkował pod żółtą taśmą.

Zbliżał się funkcjonariusz Blaney, wielkimi czarnymi buciorami rozpryskując błoto. Porządny gość; miał na sobie pełny, zgodny z regulaminem strój przeciwdeszczowy: czarno-niebieską kurtkę policyjną, która wyglądała jak zniszczona kurtka motocyklisty. Nikt za nimi nie przepadał. Kincaid trzymał swoją upchniętą w bagażniku i rzadko ją zakładał - tylko wtedy, gdy w pobliżu kręcili się dziennikarze albo przełożony.

Blaney musiał przebywać na deszczu od jakiegoś czasu: w świetle reflektorów jego kurtka wydawała się gładka jak szkło, a pod szerokim rondem kapelusza woda spływała strumyczkami po jego twarzy z kwadratową szczęką i skapywała z czubka nosa. Wyciągnął rękę i Kincaid odwzajemnił gest.

- Witam.

- Dzień dobry, sierżancie.

W ślad za Blaneyem nadeszli szeryf i jego zastępca. Blaney dokonał prezentacji i cała czwórka zbiła się jak najciaśniej, tworząc szczękającą zębami, przemokniętą do suchej nitki grupkę. Stali z rękami przyciśniętymi do boków, żeby zatrzymać jak najwięcej ciepła.

Na miejscu jako pierwszy pojawił się zastępca szeryfa, Dan Mitchell. Był młody, wychowany na farmie, ale starał się, jak mógł. Nie spodobało mu się to, co zobaczył - otwarte drzwi, włączone światła, uruchomiony silnik. Uznał, że trochę to za bardzo w stylu Hollywoodu, dlatego też wezwał szeryf Atkins. Chociaż nie była zbyt zadowolona, że musi w taką noc wstać z łóżka, mimo wszystko przyjechała.

Kincaid zdziwił się, że szeryfem okazała się kobieta o zdecydowanym uścisku dłoni i twardym spojrzeniu. Shelly, bo tak miała na imię, najwyraźniej nie miała ochoty niczego owijać w bawełnę.

- Słuchajcie - nie patyczkując się, przerwała energiczną tyradę zastępcy. - Tom czeka. - Ruchem głowy wskazała prokuratora, który jak Kincaid zauważył, siedział skulony w SUV‑ie.

- Mamy nakaz przeszukania pojazdu i zgodnie z poleceniem pańskiego człowieka sprawdziliśmy, czy to jest teren publiczny. Nie mam, do cholery, zielonego pojęcia, co się tutaj stało, ale ktoś w pośpiechu opuścił samochód, co mi się wcale nie podoba. Bierzmy się więc do roboty, bo za chwilę zostanie nam tylko kupa przemoczonych policyjnych raportów.

Trudno było się z nią spierać, wobec czego cała grupka przeszła w stronę porzuconego auta. Ostrożnie zbliżyli się do otwartych drzwi.

Była to nowa toyota camry, biała z niebieską tapicerką. Ładna, ale nic wyjątkowego. Kierowca zaparkował ją starannie, świadomie starając się nie blokować drogi. Na lewo od drzwi kierowcy biegła kręta leśna ścieżka. Na prawo rozciągała się stroma skarpa, po której można było się wspiąć do gęstego lasu.

Zgodnie z raportem telefonicznym policjanta drzwi kierowcy były szeroko otwarte, ich krawędź wspierała się o urwisko. Kincaid pomyślał od razu, że zazwyczaj ludzie nie otwierają drzwi aż tak szeroko. Chyba że mają wyjątkowo długie nogi lub gdy coś wkładają czy wyjmują.

Trzeba się nad tym zastanowić.

Z miejsca, w którym stał, widział brązową skórzaną torebkę leżącą na siedzeniu pasażera.

- Sprawdziliście torebkę? - spytał, nie zwracając się do nikogo w szczególności.

- Podniosłem ją - odparł zastępca Mitchell obronnym tonem. - Żeby sprawdzić tożsamość. Zdziwiłem się, kiedy znalazłem samochód z uruchomionym silnikiem, włączonymi światłami i szeroko otwartymi drzwiami. Musiałem od czegoś zacząć.

- Znalazłeś portfel?

- Nie. Ale otworzyłem schowek i znalazłem dowód rejestracyjny. Odczytałem z niego nazwisko.

- Torebka była pusta?

- Nie. Było w niej pełno różnych rzeczy: kosmetyki, długopisy, palmtop i takie tam. Ale portfela nie znalazłem.

Odłożyłem torebkę dokładnie w to miejsce, gdzie ją znalazłem. Przysięgam na Boga, że niczego poza tym nie ruszałem.

- Z wyjątkiem schowka - rzucił Kincaid.

Zastępca miał rację - od czegoś trzeba było zacząć.

Należało wyłączyć silnik; zrobił to funkcjonariusz Blaney, żeby oszczędzić paliwo. Zawsze dobrze jest sprawdzić, ile go zostało w porzuconym samochodzie. Silnik pracował bez zakłóceń, kiedy zjawił się zastępca Mitchell, i na pierwszy rzut oka nic nie wskazywało, by opony były uszkodzone. Należało więc wykluczyć, że kierowca zatrzymał się z powodu jakichś kłopotów technicznych (...)”.

Lisa Gardner,
„Zaginiona”,
wyd. Albatros,
Warszawa 2023,
cena 44,90 zł

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl