KSW 44: Nokauty i dźwignie. W Ergo Arenie polała się krew. Mariusz Pudzianowski przegrał z Karolem Bedorfem

Karol Merk
Przemyslaw Swiderski
Zakończyła się emocjonująca gala KSW w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie. Tylko o wyniku jednej walki musieli zadecydować sędziowie. Posypały się nokauty i niesamowite akcje w parterze. W długo wyczekiwanej walce wieczoru Mariusz Pudzianowski uległ Karolowi Bedorfowi.

Pierwsze dwie walki z karty wstępnej zakończyły się błyskawicznie. Obie po dokładnie minucie i 48 sekundach. W pierwszej walce wieczoru łodzianin Dawid Gralka bił się w klatce z gdynianinem Sebastianem Przybyszem. I chociaż to Gralka agresywnie nękał Przybysza ciosami, to po minucie i 48 sekundach zawodnik z Łodzi leżał znokautowany na macie. Gralka walczył zbyt ofensywnie i w końcu nadział się na lewy prosty gdynianina. Łodzianin po tym ciosie osunął się na matę i sędzia skończył walkę. W drugiej walce wieczoru Łukasz Rajewski walczył z Leo Zuliciem. Chorwat agresywnie rzucił się na Polaka. Zulić sprowadził Rajewskiego do parteru, ale to Polak złapał za nogę Zulicia i założył Chorwatowi dźwignię skrętną na kolano. Po minucie i 48 sekundach Leo Zulić musiał przerwać walkę.

W pierwszej walce karty głównej walczył Irlandczyk Chris Fields z Brazylijczykiem Wagnerem Prado. Prado już po pierwszym gongu rzucił się do ataku, dociskając Irlandczyka do siatki. Fields próbował obalić Prado, ale w parterze Brazylijczyk także był lepszy od Irlandczyka. W drugiej rundzie kolejny raz Fields chciał zejść do parteru. Udało mu się to, ale Prado wywinął się i wszedł na plecy Irlandczyka. Brazylijczyk okładał Fieldsa, który zwinął się w embrion i sędzia przerwał walkę w drugiej rundzie.

Walka Gracjan Szadziński kontra Irlandczyk Paul Redmond zaczęła się dopiero w drugiej rundzie, ponieważ Szadziński w pierwszej rundzie wycofał się do defensywy. Redmond nie mógł złamać gardy Polaka, a jego ciosy latały w powietrzu. Gdy Szadziński ruszył do ataku w drugiej rundzie i od razu zaczął dominować na macie. W końcu Szadziński trafił prawym sierpowym, a Irlandczyk osunął się na matę. Polak wykończył rywala potężnym spadającym młotem. Po tym ciosie Redmond odpłynął, a sędzia skończył walkę.

Chociaż nie zakończyła się w 15 minut, to zdecydowanie była to jedna z najlepszych walk tego wieczoru. Brazylijczyk Daniel Torres walczył z krakowianinem Filipem Wolańskim. Przez całe trzy rundy zawodnicy utrzymywali wysokie tempo, walcząc cios za cios. Torres niemal tańczył w klatce i próbował złamać Polaka zwinnością i sprytem. Brazylijczyk nie raz skakał i oddawał kopnięcia z powietrza. Polak walczył za to bardzo solidnie. Parę razy Wolański sięgnął Torresa i Brazylijczyk zataczał się w klatce. Po chwili jednak wracał do siebie i walczył nadal, jakby to były pierwsze minuty pierwszej rundy. Ostatecznie po trzech rundach sędziowie niejednogłośnie zadecydowali o wygranej Torresa. Dwóch arbitrów policzyło 29-28 dla Torresa i jeden sędzia dał 29 punktów Polakowi a 28 Brazylijczykowi. Torres skakał w euforii po macie, a po zejściu do szatni musiał skorzystać z pomocy pogotowia, które opatrzyło jego piszczel. Polak nękał Brazylijczyka low kickami.

W szóstej walce wieczoru Kleber Koike Erbst walczył z Marianem Ziółkowskim. Japończyk wyszedł do klatki w stroju do Brazylijskiego Ju-Jitsu. Od razu Erbst próbował sprowadzić Polaka do parteru. Gdy zawodnicy wylądowali na macie, dla Ziółkowskiego nie było już ratunku. Kleber Koike Erbst wił się na macie i w końcu założył dźwignię na łokieć Ziółkowskiego. Walka zakończyła się po 3 minutach i 44 sekundach.

W przedostatniej walce karty głównej Tomasz Oświeciński walczył z Erko Junem. To była pierwsza walka MMA Bośniaka i druga Oświecińskiego. To było widać. Walka o wiele wolniejsza niż reszta. Oświeciński trafił Juna i Polak mógł tę walkę skończyć, ale Erko Jun uciekł. Chwilę po tym ciosie prawym sierpowym walkę zakończył Bośniak i Oświeciński odpłynął. Walka zakończyła się nokautem po 2 minutach i 42 sekundach.

Walka Martina Zawady i Michała Materli po pierwszej wymianie ciosów zapowiadała się bardzo wyrównanie. Materla zrozumiał jednak, że nie ma sensu boksować się z Niemcem, więc sprowadził przeciwnika do parteru. Tam Materla bezlitośnie obijał głowę Zawady. Gong uratował Niemca. W drugiej rundzie Materla od razu powalił przeciwnika. I ponownie rozpoczął obijanie głowy Zawady. Arbiter w końcu przerwał nierówną walkę.

Karol Bedorf był faworytem tej walki i ją wygrał. Zawodnicy bili się minutę i 51 sekund. Zaczęło się od wymiany ciosów i to Bedorf narzucił tempo. Gdy Pudzianowski chciał sprowadzić rywala do parteru, to ten obronił się i wszedł na plecy "Pudziana". Bedorf założył dźwignię na bark byłemu strongmanowi i Pudzianowski poddał walkę.

Sławomir Peszko: Jestem żołnierzem Adama Nawałki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl