18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książki i pieluchy. Czyli jak studenci wychowują dzieci

Redakcja
Miranda, Kuba i Liwka Łabno
Miranda, Kuba i Liwka Łabno Anna Kaczmarz
Wychowywanie dziecka w akademiku nie jest proste. Za ścianą głośne imprezy, ciasne pokoje, wspólna łazienka. Nowe obowiązki trzeba pogodzić z nauką. Ale taka sytuacja ma też swoje plusy. Zawsze znajdzie się ktoś chętny, by popilnować malucha. Czy fajnie być młodym rodzicem - pisze Katarzyna Janiszewska.

Miranda i Kuba wychowywali się w niepełnych rodzinach. Może dlatego wydorośleli wcześniej niż ich rówieśnicy i bardziej niż oni cenią sobie rodzinne więzi i wartości. W sierpniu 2009 r. wzięli ślub. Bardzo pragnęli dziecka i Liwka pojawiła się na świecie. Kruszynka, z gęstą, czarną czuprynką. Nie zwlekali zbyt długo, nie zastanawiali się: czy to już odpowiedni czas?

- Na dziecko nigdy nie ma dobrego momentu - mówi Miranda nie odstawiając małej od piersi. - Bo najpierw nauka, później praca, kariera. Zawsze się to odkłada, jeszcze nie teraz, może później. A im starsza kobieta, tym więcej niebezpieczeństw. Nie chcieliśmy czekać. - No i wiedzieliśmy, że możemy liczyć na mamę, babcię - dodaje Kuba, student inżynierii i robotyki AGH.

Kąpielowa logistyka
Życie w akademiku nie różni się bardzo od tego w bloku. "Omega" na miasteczku studenckim przypomina raczej hotel niż dom studencki. Nie ma krzyków, biegania po klatce schodowej, otwartych składów, wiecznych imprez czy głośnej muzyki. Pokoiki, choć małe, zostały niedawno wyremontowane. Każdy ma łazienkę i ubikację. Kuchnia jest na korytarzu. - Lokatorzy znają się z widzenia, każdy zamyka się u siebie - mówi Kuba. - Sąsiedzi z pokoju obok przyszli się przywitać, bo usłyszeli przez ścianę płacz dziecka, a sami mają córeczkę.

Kuba i Miranda Łabno pochodzą z Tarnowa. Znali się już kilka lat, kilka razy przypadkiem się spotkali, zamienili parę zdawkowych zdań. I tyle. Kiedy przyjechali do Krakowa na studia, okazało się, że nie znają nikogo poza sobą. Więc najpierw było wspólne gotowanie, bo tak taniej wychodzi, a wiadomo, w studenckim portfelu raczej się nie przelewa. A później - wspólne mieszkanie.

- Nasze rodziny bardzo się cieszyły, że to będzie dziewczynka, u Kuby są sami chłopcy - opowiada Miranda. - Na początku był kompletny chaos. Dwa, trzy razy w nocy karmienie, mała spała nieregularnie. Rano ciężko było do drzwi trafić.

Miranda - dwa lata starsza od Kuby, kończyła studia akurat wtedy, gdy nastał niż demograficzny. Pracowała chwilę w biurze. Teraz wzięła urlop macierzyński. Kuba, na trzecim roku, ma już mniej nauki. Może pomagać żonie. Sprawiedliwie dzielą się obowiązkami. Karmienie i kąpanie - Miranda. Przygotowanie kąpieli - Kuba. A to wcale nie takie proste. Wymaga trochę logistyki i gimnastyki. Łazieneczka jest za mała, żeby się w niej pomieścić. Wynosi więc wanienkę, ręczniki, świeże ciuszki, kosmetyki - oliwki, kremiki, szamponiki i co tam jeszcze ma, do pokoju - niewiele zresztą większego.

- Z wychodzeniem na spacer też jest zabawa - śmieje się Kuba. - Przedpokój ciasny, na dodatek drzwi na korytarz same się zamykają. Trzeba wózkiem manewrować, żeby się wydostać. Gotuje ten, kto ma czas. A jak żadne nie ma czasu, biorą obiad ze stołówki, albo pierogi z zamrażarki. Kubie najlepiej wychodzą naleśniki.

- Bo ja zawsze lubiłem naleśniki - tłumaczy Kuba. - I ciągle marudziłem mamie, żeby mi je smażyła. Aż w końcu wziąłem książkę kucharską i sam nauczyłem się je robić.

Utrata niezależności

Dla Aleksandry Nazimek i jej chłopaka Marcina ciąża była kompletnym zaskoczeniem. Dopiero co zamieszkali razem w akademiku. Wcześniej dojeżdżali na zajęcia - ona z Krzeszowic, on ze Skawiny. Mieszkali z rodzicami. I teraz chcieli pobyć tylko ze sobą, sami.
Ola przyznaje, że choć wiedziała, że będzie ciężko, to nie przypuszczała, że aż tak bardzo. Najgorsze jest dla niej siedzenie w domu, utrata niezależności. Dawniej dużo imprezowała, prowadziła aktywny tryb życia.

- Trochę mnie przytłacza ta sytuacja - przyznaje Ola. - Za to rodzice znoszą ją nadspodziewanie dobrze. Gorzej było z dziadkami. Są bardzo konserwatywni. Trudno im było pogodzić się z tym, że wnuczka, na studiach, z dzieckiem i bez męża. Teraz świata poza prawnukiem nie widzą.

Marcin jest informatykiem. Wychodzi rano do pracy, wraca późnym wieczorem. Ola zostaje z Leonkiem sama. Prawie do samego porodu chodziła na zajęcia na wydziale historii UJ. Ale teraz wzięła urlop dziekański, by pogodzić wszystkie obowiązki.- Myślałam, że jak będę miała dużo wolnego czasu, to nadrobię lektury, pouczę się przed powrotem na studia, napiszę pracę licencjacką. Ale nigdy po pracy nie byłam tak zmęczona, jak teraz po całym dniu siedzenia z dzieckiem. Niedługo Leonek idzie do żłobka. Gdyby nie to, że studiuję, nie byłoby szansy, by się dostał.

Z wózkiem pod uczelnią
Dzień Joasi i Krzyśka Mychów wyglądał mniej więcej tak: on kończy zajęcia o godz. 11, a ona z Hanią czeka już na niego pod uczelnią. Za chwilę zaczynają się jej wykłady, więc szybko wymieniają się tylko wózkiem. On z małą wraca do domu, ona - idzie na uczelnię. - Przez całe studia tak układaliśmy rozkład zajęć, żeby jakoś pogodzić naukę z opieką nad Hanią - opowiada Joasia. - I całkiem nieźle się to udawało. Ale na początku wcale nie byliśmy pewni, jak to będzie. Myślałam nawet o tym, że będę musiała ze studiów zrezygnować.
Oboje pochodzą z Tychów. Znają się od liceum. Gdy przyjechali do Krakowa na studia, już byli parą. Joasia zaszła w ciążę na drugim roku studiów, w październiku. Akurat tak, że udało się jej skończyć semestr. Lekarze zalecali przerwę w nauce. Ale ona dobrze się czuła. Nie chciała tracić roku.

Jak tylko brzuch zaczął być widoczny, Joasia miała zapewnioną eskortę do domu. Zawsze znalazł się ktoś, kto ją odprowadził. Znajomi bardzo się o nią troszczyli, opiekowali. I nie mogli się doczekać na kolejne zdjęcia z USG. Wykładowcy też czasem szli na rękę. Najtrudniej było w czasie sesji, bo zaliczenia, kartkówki. Joasia często zarywała noce, by się uczyć. Hania zasypiała, a ona robiła sobie kawę i siadała do książek.

- Zanim urodziła się córeczka, zaliczałam egzaminy w drugim, trzecim terminie - przypomina sobie. - A teraz zdaję za pierwszym razem. Jak człowiek chce i się trochę zmobilizuje, to wszystko można pogodzić. Krzysiek - o rok starszy od żony, student górnictwa i geologii - wziął urlop dziekański. Tak by w tym samym czasie skończyli naukę. Razem opiekowali się córeczką. Po porodzie położna pokazała młodym rodzicom co i jak, a reszta już przyszła sama. Krzysiek potrafił córeczkę przewinąć, wykąpać, nakarmić. Dziś 5-letnią Hanię zabiera na spacery do parku, na plac zabaw. Ogląda z nią bajki na komputerze. Mała jest otwarta i towarzyska. Od niedawna chodzi do przedszkola. Wcale nie boi się obcych, przyzwyczajona już do tego, że ma całe mnóstwo "cioć" w akademiku. Pogodna i uśmiechnięta, ale ma charakterek. Lubi być w centrum uwagi. W przeciwnym wypadku zaczyna się niecierpliwić i buntować.

- Z perspektywy czasu myślę, że dobrze, że tak to wyszło - zaznacza Krzysiek. - Musieliśmy co prawda zrezygnować z życia towarzyskiego, z różnych wyjść i zabaw. Ale jesteśmy młodzi, teraz odchowamy córkę i zajmiemy się pracą.

- Rodzice Krzyśka bali się, czy damy radę - mówi Joanna. - Moi byli optymistami. Mama obiecała, że razem będziemy bawić dziecko. Jak się słyszy takie słowa, że człowiek wie, że ma wsparcie, od razu wszystkie problemy stają się znośne.

Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska