Jan Kuriata, autor książki, w prosty sposób opisał dzieje swojej rodziny. Na dyktafon nagrywał relacje swojego ojca Stanisława, rocznik 1918. Wyszła z tego fascynująca opowieść rozpoczynająca się w latach 30. XX wieku i sięgająca początku XXI wieku. Bohaterowie, Stanisław i jego o pięć lat młodsza żona Józia doświadczyli największych tragedii – śmierci najbliższych, opuszczenia ukochanej wsi i wysiedlenia w nieznane. Potrafili jednak mozolnie budować swoje szczęście, ciężko pracować i układać dzieje rodziny w nowym, oddalonym o setki kilometrów miejscu.
Pochodzili z małej wioski - Rudnia Łęczyńska na Wołyniu, gdzie obok nich żyli Ukraińcy i Żydzi. Polacy nie utrzymywali z nimi kontaktu, starali się nie zachodzić do ukraińskich wsi, z Żydami jedynie handlowali, narzekając ciągle na to, że Żydzi ich oszukują. Zadaniem Stanisława Kuriaty była pomoc w gospodarstwie i opieka nad barciami dziadka Kacpra. Miejscowi nie interesowali się polityką, wieści ze świata przychodziły tam z opóźnieniem. Życie toczyło się leniwie, nad brzegiem rzeki zwanej Bober. Dzieci chodziły do szkoły, gdzie były upominane przez nauczycieli, małżeństwo Jethonów, by mówić po polsku, a nie po chachłacku. Była to mieszanina polskiego, ukraińskiego, białoruskiego, a może jeszcze jakiegoś języka?
Kres sielance przynosi 1939 rok. Z opóźnieniem do wioski nadchodzą wieści o tym, że ich Rudnia stała się częścią ZSRR. Mieszkańcy obserwują wkraczających do ich wioski Sowietów, potem to, jak NKWD wywozi ich najbliższych sąsiadów, a Niemcy tworzą w pobliskim mieście getto i mordują Żydów. Pojawiają się plotki, że Ukraińcy też zrobią porządek z Polakami, ale nim dochodzi do najgorszego, wieś Rudnia Łęczyńska zostaje spalona przez Niemców, a większość mieszkańców przez nich zamordowana. Rodzina Kuriatów skryje się wtedy w lesie, pozostanie tam aż do końca wojny.
Rok 1945 przynosi wysiedlenia do Polski. Ojciec autora wiele razy wspominał o tym, że ludzie decydowali się na wyjazdy tylko dlatego, iż byli przekonani, że wrócą na Wołyń, że Amerykanie i Anglicy pogonią Sowietów i wtedy będzie można w Rudni odbudować spalone domy i zacząć życie od nowa. Wołyniacy trafiają najpierw na Dolny Śląsk, do miejscowości położonej nieopodal Kątów Wrocławskich. Najpierw wszystko ich dziwi – od murowanych domów, nowoczesnych sprzętów rolniczych po elektryczność w domach. Rodzina Stanisława Kuriaty dzieli mieszkanie z Niemcami, parą staruszków i kobietą z dziećmi. Jak udaje się im ułożyć relacje z byłymi właścicielami domu, skoro niemiecki język przypomina im wołyńską tragedię? I dlaczego ksiądz podczas mszy nic nie mówi o powrocie za Bug, choć to jest główny temat wieczornych spotkań z sąsiadami?
Ciekawie opowiedziana historia pokazuje, że nawet po najstraszniejszych nocach wychodzi słońce, że choć rodzina doświadczyła najgorszego, to ciągle jest dla kogo żyć, są dzieci, praca, obowiązki w gospodarstwie. I choć tęsknota za Rudnią rozdziera serce, to wszystko się jakoś w końcu ułoży. Dzięki rodzinie, miłości do żony, poczuciu odpowiedzialności za los swój i swoich dzieci.
„Wołyniacy” pokazują, że zwykłe życie może być niezwykle interesujące, że w każdej rodzinie znajdziemy fascynujące historie. A książka napisana jest tak, że trudno się od niej oderwać.
Wszystko się w tej książce zgadza i pokrywa z relacjami rodzin pochodzących zza Buga. Do dziś pamiętam opowieści bytomskich lwowiaków o sowieckich żołnierzach ubranych w łachmany, z karabinami przewiązanymi na sznurkach, o powolnym stukocie kół pociągu, który na długie godziny zatrzymywał się na stacjach, dworcach z niemieckimi nazwami miejscowości i wreszcie o wszechobecnej tymczasowości. W Bytomiu po wojnie wszyscy też żyli „na kuferkach”, mając nadzieję na szybki powrót do Lwowa, Stryja, Stanisławowa…
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?