Ksiądz chodzi po kolędzie, parafianie szukają wymówek

Redakcja
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Andrzej Banaś / Polska Press
Wrocławianie i Dolnoślązacy spodziewają się wizyt duszpasterskich, a niektórzy mają je za sobą i odetchnęli z ulgą. Mniej więcej połowa z nas przyjmuje księdza chętnie, a druga szuka wymówek, jak tylko nie wpuszczać księdza do środka. Często robią to ze zwykłego lenistwa, bo w niedzielę chodzą do kościoła. Po prostu wolą nie sprzątać, boją się trudnych tematów i niechętnie rozstają się z pieniędzmi wkładanymi do kopert.

W parafii św. Ducha we Wrocławiu utrzymuje się tendencja z ostatnich lat. Dwa lata temu księdza przyjęło 45 proc. parafian, a o 7 proc. mniej niż pięć lat wcześniej. W tym roku księża i ministranci mieli w jednych blokach mniej pracy, w innych więcej. Ogółem widać jednak potwierdzenie statystyk z ubiegłych lat – mniej niż połowa ludzi przyjmuje księdza.

W jednej z klatek schodowych przy Wieczystej weszli jedynie do 12, w innej do 15 mieszkań na 33 ogółem. Nie ma tu innych odłamów religijnych, a parafianie nagle nie stali się ateistami. Często nie ma ich w domu (bo są jeszcze w pracy) lub po prostu szukają wymówek.

Nie będę miała o czym rozmawiać
Dla studentów wizyta duszpasterska to temat, który wolą omijać. – Ale ja nie będę miała o czym z nim rozmawiać. Przecież go nie znam – broni się Ewa, studentka wynajmująca ze znajomymi mieszkanie przy Wieczystej, gdy pytam, czy przyjmuje księdza. Jej współlokatorzy uznali, że łatwiej i wygodniej jest księdza nie przyjmować. Kiedy ministrant zapukał do ich drzwi z pytaniem, czy kolejnego dna ugoszczą duszpasterza, udali że nie ma ich w domu.

KOLĘDA 2017 WE WROCŁAWIU. PLAN KOLĘDY POSZCZEGÓLNYCH PARAFII WE WROCŁAWIU - SPRAWDŹ!

Dlaczego? Bo trzeba posprzątać – widok butelek po imprezie może księdza zgorszyć. Nie wiadomo, czy zagadać, czy czekać na trudne pytania. No i w końcu – bo choć studenci u siebie, w dolnośląskich miejscowościach, do kościoła chodzą, to we Wrocławiu jakoś nie bardzo. I z księdzem, którego nie widzieli na oczy, wolą się nie konfrontować.

– Jeszcze te pieniądze do koperty. Sami byśmy się przeszli po klatce i zrobili zrzutkę na biednych studentów – dodaje kolega Ewy, Michał.

Księża z parafii św. Ducha na takie wymówki mogą się tylko uśmiechnąć. Jeden z nich wyszedł od parafianina bez koperty, gdy lokatorka go dogoniła, by mu ją wręczyć, uśmiechnął się tylko, że przecież nie trzeba było.

Jestem w samych majtkach i nie mam krzyżyka
Ciągle wymyślamy nowe wymówki, ale posługujemy się też starymi. W ubiegłym roku księża wymieniali takie kwiatki, jak otwarcie drzwi w samych majtkach, odmawianie księdzu wpuszczenia do środka z powodu kąpieli, remontu mieszkania, czy też nowego dywanu.

I dziś zdarzają się podobne wymówki. "Mam nieposprzątane" to według księży numer jeden, wśród tych nazwanych odmów. Najczęściej jednak parafianie nie podają żadnego powodu, dla którego nie chcą wpuścić księdza albo po prostu nie otwierają.

Jeden z wrocławskich księży śmieje się też z dziwnych wymówek parafian, którzy boją się księdza jak – że tak ujmuje – diabeł święconej wody. – Niektórzy sobie nas po prostu nie życzą, ale boją się powiedzieć, że są niepraktykujący albo nie w smak im taka wizyta. Mówią, że nie mają krzyżyka, święconej wody albo kropidła, ale przecież mamy plan awaryjny – mówi nam.

Ksiądz Krzysztof Ziobrowski z kolędą chodził niemal cały rok. – Teraz już tego nie robię, nawróciłem się – śmieje się. Jego wizyty duszpasterskie trwają obecnie "jedynie" do marca. To i tak dużo jak na sześć małych miejscowości i nieco mniej niż 2 tys. mieszkańców należących do parafii Zwrócona pod Ząbkowicami Śląskimi.

– Znam tutaj wszystkich bardzo dobrze, wiem, czego ludziom brakuje, jak się wiedzie rodzinom – opowiada ks. Krzysztof Ziobrowski. Wie również, kogo nie stać na to, by dać ofiarę. Nie bierze wówczas pieniędzy, a nieraz wspomaga domowy budżet.

Duszpasterz poświęca każdemu swoją uwagę i tyle czasu, ile potrzeba. Bo jest dla tych, którzy tego potrzebują, ale jeśli ktoś rozmawiać nie chce, nie ma problemu. – Ja przychodzę tam, gdzie ktoś mnie zaprasza. Mam obowiązek odwiedzić parafian, ale oni nie mają obowiązku mnie wpuścić. Nie każdy ma też taką możliwość – mówi nam ks. Krzysztof Ziobrowski.

– Czasami powodem odmowy jest choroba, czasami remont domu, jakiś inny problem. Może w domu się kłócą... – wylicza przyczyny, choć w takim skłóceniu pomaga jak może. – Ogólnie rzecz biorąc, jednak parafianie mnie chętnie zapraszają, jeśli nie na pierwszą, to na drugą wizytę w późniejszym terminie – podsumowuje ks. Ziobrowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ksiądz chodzi po kolędzie, parafianie szukają wymówek - Gazeta Wrocławska

Komentarze 275

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

J
Janusz 2
Czy ludzie muszą się tym natrętnym klechom tłumaczyć dlaczego nie chcą ich wpuścić do mieszkania . Intruzów się nie wpuszcza , wszystko w temacie .
M
Malopolski
Księża chodzą tylko za kasą są wyjątki owszem!Jak można przyjąć księdza jeżeli w Wielki piątek na Prostytutki chodził i on morały będzie mówił!
w
wrocławianin
mówię "nie, dziękuję" i po kłopocie.
p
podwroclawiem
W mojej parafii jeździ bmw x5
k
kąśliwy
Zaczynam lekturę!
G
Gość
Jan Paweł II był umysłem holistycznym, samotnym, gdyż w otoczeniu kleru jest sporo ludzi uporządkowanych od słupka do słupka, o skłonnościach hierarchicznych zamkniętych, a zasada „na chwałę Boga” może wzmagać tendencje cynizmu autystycznego, stąd kler przejawił po r. 1989 stosunkowo nikłą troskę o tych ludzi, którzy by się pojawili zgodnie z prawem podwojenia liczności rodzin polskich w 44-lata. Troskę tę przejawiał w okresie 44 lat PRL-u, 1945-1989, ale w okresie 1989 wyedukowani księża narzucili koncepcję odrzucenia systemu Solidarności. Dokonano tego na tej samej zasadzie, która obejmowała gen. Kiszczaka i Jaruzelskiego – trudno oczekiwać, aby działania w zgodzie z Jaruzelskim i Kiszczakiem, z instrukcją GRU, miały owocować wdrażaniem systemu społeczno-ekonomicznego Solidarności.
O
Okrągły Stół
Muszyński, Tischner, Gocłowski, Dąbrowski, Dembowski, Życiński, nawet Krąpiec okazał sie współpracownikiem SB. Kosciół znał skutki kapitalizmu i co?
B
Breivik
Czy mógłby mi Ksiądz poświęcić snajperkę z Utoyi? Mógłbym ją wypożyczyć bezpłatnie jako relikwie do Kościoła aby Wierni mogli podziwiać bicz Boży na muzułmanów. Spraw Miłościwy Panie abym zawsze miał pewne oko i mógł uspokajać nachodźców poprzez strzał święty i aby snajperka nigdy się nie zacieła. Święty Andreas Utoynyj.
n
nie-daję-na-tacę
Pijawki rozpełzły się po mieście.
e
emerytka
Nie rozumiem o co chodzi z ta kolędą. Do koscioła dzieki polityce KK nie chodzi ponad 60 procent, albo i więcej, społeczeństwa i nie chce miec nic wspólnego z jego urzednikami. Te pasozyty i nieroby przychodzą tylko po kasę, nie zeby komus pomóc, a wiekszośc Polaków kiedys wierzyła, że kk po to jest, żeby pomagac. Wszędzie gdzie mieszkaja Polacy na świecie, ludzie padaja ze smiechu, ze społeczeństwo, coraz mniej na szczęście, tak sie daje manipulować kk i że księża chodzą do domów po kase. Nie przyjmuje księdza ponad 20 lat, równiez nie chodzę do kk i co z tego, że mnie rodzice ochrzcili. KK wymyslił te bajki i basnie, ze by ciemny lud ich utrzymywał. Tego ludu jest coraz mniej.
L
Licho
Miliard w środę, miliard w sobotę
m
mefisto
Mam prawdziwego Księdza to go witam otwartymi rękoma i to nie tylko na kolędzie ale w dni powszednie, tylko człowiek słaby boi się trudnych tematów a co do koperty, jak mam to coś wsadzę jak nie mam to nic nie wsadzę i po prostu nie dam a ministrantom jakieś drobne zawsze się da i nie ma żadnego problemu, nie wiem po co taki w ogóle artykuł bez sensu..
M
M.K
Takie mam pytanie a dlaczego:
w parafi przy Alei Pracy zatrudniono księdza chyba ze Śląska aby " przeleciał się z kropidłem" po mieszkaniach przy ul. Rymarskiej i zebrał kolędę.
Mieszkańcy oczekują księdza znanego im ze swojej parafi, wtedy mogą omówić różne tematy z życia parafi i inne. A tu przychodzi ksiądz którego pierwszy raz widzą, który odwali fuchę i Bóg Zapłać.
d
dlugo_pis
...wizytowanie takiej ilości wiernych również obloznie chorych niesie pewne ryzyko a ludzie bronią sie przed zwolnieniami bo traca sporo z pensji na L4...kosciol powinien to rozumiec Bo wielkosc tacy zalezna jest od zasobnosci portfela wiernych...
B
Belzebub
Kolenda to kościelna inwigilacja (choć zwana wizytą duszpasterską). Ja byłem wierzącym, praktykującym parafianinem do czasu, kiedy ksiądz chodząc po kolendzie dowiedział się od rodziców, że mają problem, bo ich niepełnoletnia córka (mojego sąsiada ale i kolegi zarazem) zaszła w ciążę. W najbliższą niedzielę po tej kolendzie, z ambony zaczął kazanie od słów: "...i znów skandal w naszej parafii..." i zwyzywał rodziców.. .Ja pierd... takie współczucie rodzicom przez "miłościwego, wielebnego"! (Aha, ale koperty oczywiście nie odmówił...)
Wróć na i.pl Portal i.pl