Ksawery Branicki. Kresowy magnat na tureńskim zamku

Marcin Rosołowski
Chociaż wiele lat życia spędził we Francji, to kultywował pełen rozmachu styl kresowego magnata, który zauroczył wielu Francuzów. Żył bowiem ze staropolskim rozmachem i fantazją, na wysokiej stopie – a wszystko to w realiach Francji Drugiego Cesarstwa. Przy tym był utalentowanym finansista i gorący patriota dwóch ojczyzn: tej, z której pochodził i tej, w której spędził kilkadziesiąt lat. Ksawery Branicki był postacią niezwykle barwną i budzącą szczerą sympatię.

Urodził się – według różnych źródeł – w 1814 lub 1816 roku. Był wnukiem niesławnej pamięci hetmana, Targowiczanina Franciszka Ksawerego Branickiego, a synem Władysława Branickiego (rosyjskiego generała) i Róży z Potockich. O jego babce, Aleksandrze Engelhardt, mówiono, iż jest nieślubną córką Katarzyny II. Rodzice przeznaczyli Ksawerego do kariery w szeregach rosyjskiej armii. Młody Branici był m.in. adiutantem feldmarszałka Iwana Paskiewicza Erywańskiego, postaci dla Polaków jednoznacznie negatywnej – ale jednocześnie uwielbianego przez żołnierzy, odważnego i dobrego dowódcy. Równocześnie od młodych lat pociągały go idee liberalne. W Petersburgu wraz z potomkami zamożnych rosyjskich rodów należał do tzw. kółka szesnastu. Młodzi magnaci nie stronili od hucznej zabawy, ale – mniej oficjalnie – hołdowali wyklętemu w Mikołajowskiej Rosji liberalizmowi. Po śmierci ojca w 1843 r. Mikołaj I mianował Ksawerego Branickiego swoim przybocznym adiutantem, a to dlatego, by mieć go stale na oku jako zarażonego „najgorszym duchem”.

Ucieczka i wyrok

Branicki nie zamierzał być więźniem w złotej klatce. Pod pretekstem złego stanu zdrowia wziął dymisję z wojska, następnie pożyczył poważne kwoty pod zastaw dóbr (tylko pozornie było to, jak się zaraz okaże, lekkomyślne posunięcie) i wyjechał za granicę. Skorzystał z wizyty cara w Londynie w 1844 r. i uzyskał stosowne pozwolenie. Można się domyślać, że nieufny władca nie wypuściłby liberała poza granice imperium. We Włoszech i we Francji Branicki obracał się w kołach liberalnych i demokratycznych. Wyłożył pieniądze m.in. na wydanie pism socjalisty Pierre Josepha Proudhona, który zasłynął z maksymy: „Własność prywatna to kradzież”. Dzięki hojności Branickiego ukazywała się również słynna „Trybuna Ludów”, współredagowana przez Adama Mickiewicza. Zresztą Mickiewicz nie był jedynym emigracyjnym twórcą, który mógł liczyć na hojność Branickiego, bowiem nasz bohater wspierał finansowo także Cypriana Norwida. Sto tysięcy franków Branicki ofiarował Władysławowi Zamoyskiemu – pieniądze te przeznaczono na organizowanie polskich oddziałów przy armii sardyńskiej.

Taka aktywność nie mogła podobać się władzom carskim. Ambasada w Paryżu oficjalnie wezwała Branickiego do powrotu. Ten zaś przyjął obywatelstwo francuskie, co Rosjanom związywało ręce w stosunku do jego osoby, ale nie do jego majątku. Położone w Rosji dobra uległy konfiskacie – i to po ich zastaw przewidujący Branicki zaciągnął pożyczki. Dodatkowo zaocznie skazano go na zesłanie na Syberię i pozbawiono wszelkich stopni i rang. Branicki mógł tylko wzruszyć ramionami, dysponował bowiem potężną gotówką, którą dobrze ulokował.

Pan na Montrésor

Współcześni byli zgodni, że był utalentowanym finansistą. Razem z Ludwikiem Wołowskim założył w 1852 r. bank Crédit Foncier, który istnieje po dziś dzień. Przez pewien czas był jego naczelnym administratorem. Inwestował w budowę linii kolejowych w różnych krajach, m.in. w Afryce. W 1849 r. matka nabyła dla niego położony w Turenii zamek Montrésor. Wyremontował go, a położone wokół rezydencji dobra przekształcił w znakomicie prowadzone gospodarstwo rolne. Kupił także pałac w Paryżu. Miał za co – uchodził za jednego z najbogatszych ludzi ówczesnej Francji.

Zatrzymajmy się chwilę przy Montrésorze. Zamek zbudował w 1005 roku hrabia Andegawenii Fulko Czarny. Budowla oczywiście przez wieki zmieniała swój kształt, a w czasie Rewolucji Francuskiej została poważnie zniszczona. Przez następne pół wieku nie było chętnych na kupno zamku. Róża Branicka, kupując Montrésor (czyli w tłumaczeniu: Mój Skarb) dla potomka, miała nadzieję, że jako pan na włościach zacznie prowadzić spokojne i stateczne życie. Pomyliła się, ale dzięki niej do dzisiaj tureński zabytek jest ośrodkiem polskości. Po śmierci Ksawerego Branickiego zamek przeszedł na własność jego brata Konstantego (jeszcze przed zgonem zawarto fikcyjną umowę sprzedaży, aby uniknąć formalności spadkowych), potem jego z kolei potomnych. Dzisiaj mieszka tam Konstanty Rey wraz z matką, Marią z Potockich.

W tysiącletnich murach przechowywane są liczne pamiątki, archiwalia i książki związane z Polską. Kolekcję zapoczątkował Branicki, który jeszcze w 1845 roku w Rzymie kupił 26 obrazów ze zbiorów kardynała Józefa Fescha, którego ogromne zbiory liczyły kilkanaście tysięcy dzieł. W kolejnych latach zbierał przede wszystkim obrazy polskich twórców – częściowo był to wyraz kolekcjonerskiej pasji, a częściowo forma mecenatu nad artystami. Zbiory Branickiego zasilane były również w mniej konwencjonalne sposoby – np. wartościowe płótno Veronesego hrabia wygrał w karty od księcia Napoleona Józefa Bonapartego. Z kolei portret generała Jana Henryka Dąbrowskiego, który wyszedł spod pędzla Henryka Rodakowskiego, dzisiaj znajduje się w krakowskim Muzeum Narodowym. Nie byłoby to możliwe, gdyby Branicki nie przegrał tego dzieła do Wiktora Osławskiego.

Hojność dla sprawy dwóch ojczyzn

Branicki swoje bogactwo spożytkował m.in. na hojne wsparcie inicjatyw emigracji, w tym Szkoły Polskiej w Batignolles i pomoc weteranom. Wsparł także Literackie Stowarzyszenie Przyjaciół Polski w Londynie oraz szkołę w Montrésor. W tym miasteczku łożył też na remonty i utrzymanie publicznych budowli, niczym feudalny pan. Wraz z braćmi, Konstantym i Aleksandrem Branickimi wyłożył spore środki na pożyczkę narodową w 1862 roku. W czasie przygotowań do wybuchu powstania styczniowego wszedł we współpracę z Komitetem Centralnym Narodowym. Był aktywny w organizacjach emigracyjnych, które zbierały pieniądze na wsparcie zrywu – i oczywiście sam nie skąpił pieniędzy. Finansował zagraniczne koła przyjaciół Polski. Ale też pamiętał o Francji: w 1870 r., po wybuchu wojny z Prusami, chciał własnym sumptem wystawić pułk piechoty. W 1876 r. kandydował do francuskiego Senatu, jednak nie został wybrany. Wcześniej, już w 1862 roku, odznaczono go Legią Honorową. A było za co: swoimi inwestycjami przyczynił się do wzmocnienia gospodarki francuskiej, szczególnie w Turenii – regionie, gdzie nabył dobra i zamek.

Branicki nie znosił galicyjskich konserwatystów, krytykując ich za klerykalizm i stosunek do Żydów. Wydawał tłumaczenia z pism rabinów i specjalnie dedykował je wpływowym „stańczykom”, m.in. Stanisławowi Tarnowskiemu. Późniejszemu kardynałowi Włodzimierzowi Czackiemu zadedykował przekład rozprawy o zgodności Talmudu z Nowym Testamentem.

Ożenił się dopiero w 1873 r., z Pelagią z Zamoyskich, primo voto Rembielińską. Nie pozostawił z tego związku potomków, chociaż miał kilkoro dzieci z nieprawego łoża, w tym uznanego oficjalnie syna Augustyna. W roku 1879 Ksawery Branicki zmarł podczas podróży po Egipcie. Spoczął w mauzoleum na zamku Montrésor.

Artykuł powstał przy współpracy z Fundacją XX. Czartoryskich

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ksawery Branicki. Kresowy magnat na tureńskim zamku - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl