Ks. Sylwester Pruski: Wierzę ofiarom księży pedofilów, które do mnie przychodzą

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Ks. Sylwester Pruski, delegat biskupa ds. ochrony dzieci i młodzieży w diecezji opolskiej.

Długie kolejki poszkodowanych ustawiają się do biura księdza?
Kolejek nie ma. Była reakcja po liście księdza biskupa, w którym padły liczby księży, którzy dopuścili się pedofilii, i ich ofiar. Ale i to były pojedyncze zgłoszenia.

Przypomnijmy te liczby. Sześciu księży pedofilów, trzech, w których sprawie toczy się postępowanie, dziewięć ofiar. Coś się od tego czasu zmieniło?
Nie. Osoby, które trafiły do mnie po odczytaniu listu, to były ofiary, które nie zostały skrzywdzone przez księży z diecezji opolskiej. Te zgłoszenia zostały przekazane do innej diecezji lub do zgromadzenia zakonnego.

Co się dzieje, gdy ofiara trafia do księdza biura...
Przyjmuję zgłoszenie. Niekoniecznie w biurze w kurii. To ofiara wybiera miejsce i okoliczności, w których chce złożyć doniesienie. To może być w moim gabinecie albo w innym pokoju, gdzie rozmawiamy przy stole, a nie przez biurko jak petent z urzędnikiem. Ale jeśli zgłaszający się życzy tego sobie, jadę do niego do domu, żeby czuł się możliwie pewnie.

Mam przed oczami kadr z filmu „Kler”. Poszkodowany jest sam, naprzeciw siedzi grupa duchownych, która go „rozmiękcza”.
Podczas składania doniesienia ja jestem zawsze sam. A ten, kto do mnie przychodzi może zabrać ze sobą osobę zaufaną. Żeby miał pewność, że się nie wyprę, iż z nim rozmawiałem, i że skargę przyjąłem. Zapewniam, że wierzę ofiarom, które do mnie przychodzą.

Jak przebiega przesłuchanie?
Pierwsza rozmowa nie ma formy przesłuchania. Poszkodowany mówi tyle, ile chce. Nie jest wypytywany, a tym bardziej „dociskany”, by go dodatkowo nie ranić. Spisuję protokół rozmowy. Ofiara dostaje go do przeczytania, ma możliwość naniesienia poprawek i podpisuje.

Jeśli sprawca jest z diecezji opolskiej...
Niezależnie od tego, że obowiązuje zasada domniemania niewinności, ksiądz, którego dotyczy doniesienie, zostaje natychmiast zawieszony w czynnościach, by był pozbawiony kontaktu z ofiarami.

A jeśli molestował w parafii A , a dziś jest w parafii B?
To nie ma znaczenia. Liczy się dobro ofiar, wspólnoty, w której pracuje, i samego księdza, bo jego winę trzeba udowodnić. Wraz ze zgłoszeniem rozpoczyna się postępowanie wstępne. W jego trakcie są sprawdzane te środowiska, w których pracował. On sam też jest konfrontowany z oskarżeniem, jakie się mu stawia, i odpowiada na nie na piśmie.

Jeśli ksiądz się nie przyznaje, mamy zdanie przeciw zdaniu. Świadków pedofilii pewnie zwykle brak.
Możliwości śledczych nie mam. Mogę sięgnąć do opinii biegłych, kierując księdza na badania psychologiczne. I to się zwykle robi. Ale chcę podkreślić, że natychmiast po konfrontacji z potencjalnym sprawcą - nawet jeśli on wszystkiemu zaprzecza - sprawa jest kierowana do prokuratury. To ona ma narzędzia śledcze. W imieniu diecezji prokuraturę powiadamia prawnik kurii. Może to zrobić także sam poszkodowany i wtedy składa u mnie oświadczenie, że takie doniesienie miało miejsce. Sprawdzamy, czy ono wpłynęło. Niezależnie od tego powiadamiamy już w tej wstępnej fazie Kongregację Nauki Wiary w Rzymie o każdym przypadku. Do tych dokumentów biskup dołącza własną opinię. Kongregacja wydaje dyspozycje. Jak przypadek jest ewidentny, to często już na tym etapie podejmuje decyzję o wydaleniu ze stanu duchownego. Najczęściej jednak zaleca administracyjny proces karny na poziomie diecezjalnym - przed sądem biskupim.

Co się dzieje, kiedy ofiara powiadamia biskupa, ale prokuratury nie chce?
Dawniej to nam wiązało ręce. Trzeba było uszanować jej wolę. To skutkowało w ten sposób, że nawet jak ksiądz został wydalony z kapłaństwa, mieliśmy świadomość, że puszcza się w świat pedofila, tyle że nie w sutannie. Po nowelizacji kodeksu karnego (art. 240) każdy, kto posiada wiarygodną wiedzę na temat popełnienia przestępstwa wykorzystania seksualnego osoby małoletniej, ma obowiązek złożyć doniesienie do organów ścigania pod karą więzienia do lat trzech. Podkreślam, dotyczy każdego, kto wie. I niezależnie od tego, czy sprawcą jest ksiądz czy ktokolwiek inny.

Niezależnie od zasady domniemania niewinności, ksiądz, na którego wpłynęło doniesienie, zostaje natychmiast zawieszony

Jak proces kościelny ma się do postępowania przed sądem powszechnym?
Są to procesy niezależne od siebie. Chronologicznie proces przed sądem powszechnym zawsze jest wcześniejszy, by proces kościelny nie utrudniał tamtego postępowania. Możemy jako sąd kościelny wystąpić do sądu powszechnego o udostępnienie akt. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku ofiar małoletnich. Unikają one powtórnej traumy związanej z przesłuchaniem. Do sądu diecezjalnego wzywa się nie tylko poszkodowanych. Także świadków, np. kolegów ministranta, który był molestowany. Składają oni zeznania pod przysięgą. Są też zobowiązani do zachowania dyskrecji.

Rodzi to podejrzenia o zamykanie ust świadkom.
Zupełnie nie o to chodzi. Celem zobowiązania do dyskrecji nie jest to, że nie wolno mówić o przypadku pedofilii, o którym świadek wie. Natomiast chcemy uniknąć sytuacji kolportowania - między sobą i w internecie - gotowych wzorców zachowania podczas przesłuchania. Przy czym świadkowie nie są w sądzie kościelnym ścigani prawnie za krzywoprzysięstwo. Zaciągają natomiast winę w sumieniu, czyli popełniają grzech.

Wyrok sądu powszechnego ma znaczenie dla sądu kościelnego?
Najczęściej ma, i to duże. Choć zdarza się, że sąd powszechny uniewinnia sprawcę, bo czyn się przedawnił albo ofiara miała więcej niż 15 lat. Sąd kościelny nakłada zaś karę. Bo w prawie kościelnym za przestępstwo uważa się czyn z osobą do 18. roku życia, co reguluje papieski dokument. Dłuższy jest też okres przedawnienia. Następuje ono 20 lat po tym, gdy ofiara zyskała pełnoletność. Można też przedawnienie całkowicie uchylić.

Czy są w diecezji opolskiej księża, którzy za pedofilię trafili do więzienia?
Tak, jeden ksiądz został skazany na 2 lata i 8 miesięcy więzienia bez zawieszenia. Sąd nie zgodził się też na warunkowe skrócenie kary. Sprawca „odsiedzi” ją w całości.

Ks. Sylwester Pruski pełni dyżur w Kurii Diecezjalnej w Opolu w piątki od 8.00 do 13.00 i od 14.00 do 16.00

Ostatnio głośno było o księdzu, który za długotrwałe wykorzystywanie 13-latki został skazany na więzienie, a zakon - na płacenie ofierze renty i odszkodowania w wysokości 1 mln zł. Zdarzały się żądania odszkodowania od diecezji?
Takich żądań nie było. Jest ono możliwe wtedy, kiedy uda się udowodnić, że organ odpowiedzialny za sprawcę - zakon albo diecezja - dopuścił do zaniedbań. Na przykład przełożony zakonny lub biskup został poinformowany, że dzieje się coś niepokojącego, i nie zareagował.

Na co ze strony diecezji może liczyć ofiara?
Przy pierwszym spotkaniu osoba poszkodowana jest informowana, że może otrzymać wsparcie ze strony diecezji: duszpasterskie, psychologiczne, terapeutyczne. Może się ono odbywać w poradni diecezjalnej, bo taka jest, jak i w każdej innej, jaką poszkodowany wybierze. Wtedy diecezja finansuje tę terapię, zgodnie z wytycznymi Konferencji Episkopatu Polski. Były i są sytuacje, że poszkodowani z tej możliwości korzystają.

Co księdzu grozi przed sądem kościelnym?
Maksymalnie - wydalenie ze stanu duchownego. Orzeczenie to zatwierdza kongregacja w Rzymie. Ale zdarza się, że już zlecając proces, od razu daje biskupowi autoryzację do usunięcia takiej osoby z szeregów księży. Sprawca może się odwołać do papieża. Ale Franciszek powiedział oficjalnie, że w sytuacjach jednoznacznych nie będzie wyroków o wydaleniu uchylał. Sąd kościelny może też pozbawić urzędu, nałożyć karę finansową lub karę o charakterze pokutnym. Np. sprawca zostaje zobowiązany do odprawiania cyklicznie przez kilka lat mszy św. za ofiary pedofilii. Wreszcie sąd może nakazać skazanemu księdzu terapię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ks. Sylwester Pruski: Wierzę ofiarom księży pedofilów, które do mnie przychodzą - Plus Nowa Trybuna Opolska

Wróć na i.pl Portal i.pl