Ks. prof. Marek Ławreszuk: Bardzo jesteśmy niecierpliwi, żeby spotkać Zmartwychwstałego Chrystusa

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Ks. prof. Marek Ławreszuk, kierownik Katedry Teologii Prawosławnej UwB. Prawosławny duchowny i teolog. Proboszcz Parafii Prawosławnej Zmartwychwstania Pańskiego w Białymstoku.
Ks. prof. Marek Ławreszuk, kierownik Katedry Teologii Prawosławnej UwB. Prawosławny duchowny i teolog. Proboszcz Parafii Prawosławnej Zmartwychwstania Pańskiego w Białymstoku. Materiały prasowe
Pascha Chrystusowa to dzień, kiedy w tradycji wschodniej, zwłaszcza w Rosji, na Białorusi, na Ukrainie, w Grecji, czyli krajach tradycyjnie prawosławnych, możemy spotkać się z tym, że dzwony w świątyniach biją przez cały dzień. Każdy wierny może przyjść o dowolnej porze dnia i wyrazić swoją radość radośnie bijąc w dzwon – mówi ks. prof. Marek Ławreszuk z Uniwersytetu w Białymstoku.

Dlaczego w tym roku tak późno jest prawosławna Wielkanoc?

W kościele prawosławnym data Paschy Chrystusowej jest wyznaczana w oparciu o stare ustalenia, jeszcze niepodzielonego kościoła. Te ustalenia obowiązywały na wschodzie i na zachodzie chrześcijańskiego świata. Z czasem uległy jednak uwspółcześnieniu i modyfikacjom. Kościół prawosławny pozostał przy starych sposobach wyliczenia.

Na czym dokładnie te wyliczenia polegają?

Wyliczenie jest dosyć skomplikowane, albowiem chrześcijańska Pascha uzależniona jest, zgodnie z opisem ewangelicznym, od świętowania Paschy żydowskiej. A z kolei Pascha żydowska była wyznaczana w oparciu o kalendarz księżycowy a nie słoneczny. Stąd chrześcijanie, którzy chcieli świętować Zmartwychwstanie Chrystusa, mając informacje ewangeliczne, że odbywało się to w okolicy terminu 14-tego dnia żydowskiego miesiąca nisan, uwarunkowali datę Paschy od pierwszej wiosennej pełni księżyca. Podstawowy problem, który pojawił się między tradycją zachodniego a wschodniego chrześcijaństwa to określenie, którą pełnię księżyca uznać za pierwszą wiosenną. Stąd niekiedy kościół prawosławny i kościół rzymskokatolicki świętują Wielkanoc wspólnie, a niekiedy jest ona, jak obecnie, przesunięta o kilka tygodni. Kościół prawosławny posługuje się paschaliami, czyli kalendarzem paschalnym, który został opracowany w Aleksandrii w V-VI wieku. Obecnie nie ma oczekiwania na modyfikację tych tablic. Ale w ówczesnym okresie zarówno astronomowie wschodni, jak i zachodni mylili się co do daty pierwszej wiosennej pełni księżyca. Pozostajemy w tej historycznej tradycji. Jako ciekawostkę powiem, że najpóźniej Święto Paschy Chrystusowej obchodzić będziemy 8 maja 2078 roku.

Chyba już tego nie doczekam. Skąd wzięła się różnica w nazywaniu tego święta? Katolicy mówią Wielkanoc, a prawosławni – Pascha Chrystusowa.

To święto ma wiele nazw. Żydowskie Pesach oznaczało przejście. Było związane z wyjściem Narodu Wybranego z niewoli i przejściem do Ziemi Obiecanej. Wydarzenie Zmartwychwstania Chrystusa było chronologicznie powiązane z tym świętem; ale również chrześcijanie zwrócili uwagę na to, że tematycznie możemy mówić tu o pewnej analogii, to znaczy o przejściu ze Starego Testamentu, z okresu, kiedy człowiek był zniewolony przez szatana, do świata, w którym Chrystus poprzez swoją ofiarę wyzwala i pozwala na przejście do życia wiecznego. Poza tym pierwsi chrześcijanie, apostołowie, wywodzili się z tradycji żydowskiej, o czym świadczą Dzieje Apostolskie; nie były obce im tradycje i zwyczaje starotestamentowe. To oni zaczęli wydarzenie Zmartwychwstania Chrystusa określać Paschą, ale Chrystusową, albo nazywać Zmartwychwstaniem. I te nazwy funkcjonowały. Natomiast w tradycji narodowej różnych wspólnot chrześcijańskich pojawiły się inne określenia. Jako że to dzień wyjątkowy, to nazwano go czy to Wielką Nocą, czy Wielkim Dniem – w krajach bałkańskich czy słowiańskich często pojawia się określenie „welik deni”, czyli „wielki dzień”. W języku polskim mamy „Wielkanoc”, ale akcent na porę dnia wydaje mi się, jest związany z kulturą danej grupy etnicznej aniżeli jakimiś różnicami doktrynalnymi. Absolutnie to święto rozumiane jest przez wschód i zachód bardzo podobnie. Oficjalnie w tekstach liturgicznych jest to święto Zmartwychwstania Pańskiego albo Paschy Chrystusowej i te dwie nazwy są oficjalne. A życzymy sobie i dobrej Wielkanocy, i radosnych świąt paschalnych.

Sama nazwa „pascha” budzi kilka skojarzeń. Nawiązuje też do Ostatniej Wieczerzy?

Przede wszystkim nawiązuje do wydarzenia związanego ze śmiercią Chrystusa na krzyżu. W tradycji chrześcijańskiej Wielki Piątek, czyli śmierć Chrystusa na krzyżu wprowadza temat tajemnicy Wielkiej Soboty, czyli tego, czego Zbawiciel dokonał w sobotę. Tradycja chrześcijańska w bardzo ostrożny sposób wskazuje na to, że Bóg, który siebie złożył w ofierze, przebywał wówczas zarówno w Królestwie Bożym w niebie; ciałem przebywał martwy na ziemi, ale też przebywa w szeolu, czyli piekle, w którym niszczy bramy piekielne i wyprowadza tych, którzy pragną z nim iść do królestwa Bożego. Na ikonach zmartwychwstania nie widać momentu wyjścia Zbawiciela z grobu; ale jest ukazane mistyczne wydarzenie, które w tym momencie ma miejsce, czyli zstąpienie Chrystusa do otchłani. Jeżeli mówimy o najbardziej tradycyjnej, kanonicznej ikonie Zmartwychwstania Pańskiego, to jest to właśnie ikona zstąpienia do otchłani. Wydarzenie Zmartwychwstania owiane jest tajemnicą i my przed tą tajemnicą kłaniamy się z pokorą. To znaczy brak tu tendencji, aby próbować wszystko racjonalnie wyjaśnić, wytłumaczyć czy przedstawić drobiazgową chronologię dotyczącą każdej minuty wydarzenia Wielkiej Sobotniej Nocy Paschalnej. Ikona, w której Zbawiciel pokazany jest jako ten, który niszczy bramy piekielne, wyciąga Adama i Ewę z otchłani, najbardziej koresponduje z nazwą pascha – przejście. Oczywiście, wydarzenie Wielkiego Czwartku, czyli wieczerza mistyczna też nawiązuje do tradycji żydowskiej, w oparciu o obrzędy żydowskie, paschalne – Zbawiciel gromadził swoich uczniów w Wieczerniku, na wspólny posiłek. Dzieli się z nimi, na modłę i zgodnie z tradycją żydowską, chlebem – przełamuje chleb i wspólnie piją wino z kielicha, co też nawiązuje do żydowskiej tradycji. Z tym, że Zbawiciel nadaje temu wydarzeniu zupełnie inne znaczenie.

„To jest ciało moje, to jest krew moja”.

Tak. Poprzez swoją ofiarę, poprzez wskazanie, że ten chleb i to wino jest w jego rękach czymś innym. I od tego momentu chrześcijanie wspominają już nie paschę żydowską, ale to wydarzenie mistycznej wieczerzy, którego dokonuje Zbawiciel.

Wydarzenie eucharystii.

Dokładnie! Eucharystii.

Ksiądz profesor użył wcześniej sformułowania „przed podziałem kościoła”. Jak te święta wyglądały zatem przed podziałem kościoła? Czy tak, jak teraz wyglądają święta prawosławne? Czy może po podziale kościoła święta prawosławne też zostały zmodyfikowane?

Och, kościół czy to na wschodzie, czy na zachodzie, jest żywy i rozwija swoje tradycje. Natomiast trzon tych świąt, trzon tych wydarzeń jest wspólny. Istnieje wczesnochrześcijański zabytek opisujący pielgrzymkę anonimowej kobiety, którą nazywamy Egerią, Eterią lub Sylwią Akwitanką. W IV wieku pielgrzymowała ona do Jerozolimy i opisała to. Pierwsze strony tego zabytku niestety zniknęły bezpowrotnie, natomiast z pozostałą treścią możemy się zapoznać. Wybitny polski badacz ksiądz Marek Starowieyski przetłumaczył i opublikował polski przekład pielgrzymki Egerii do miejsc świętych i tam właśnie mamy możliwość zaobserwowania obrzędów związanych z Wielkanocą, z Wielkim Tygodniem, w tradycji jerozolimskiej. Jeżeli przeanalizujemy opis tych wydarzeń, można dojść do wniosku, że wydarzenie Wielkiego Czwartku w tradycji prawosławnej i rzymskokatolicka droga krzyżowa wywodzą się właśnie ze wspólnego korzenia – z nabożeństwa, które było sprawowane w Wielki Czwartek w Jerozolimie, gdzie odbywała się wspólna modlitwa w tych wszystkich miejscach, które były wspomniane w Ewangelii. Podobnie wydarzenia Wielkiego Piątku - Egeria opisywała modlitwę na miejscu ukrzyżowania Zbawiciela, gdzie wierni kłaniali się relikwii krzyża świętego. Te same tradycje rozwijają się na chrześcijańskim wschodzie i zachodzie. Aczkolwiek z czasem zostają uzupełnione o pewne drobne elementy, ale tak jak powiedziałem, trzon jest wspólny. Msza rezurekcyjna czy prawosławna liturgia paschalna akcentuje te same tematy, wyraża te same treści. W zasadzie poza późniejszymi modyfikacjami obrzędowymi, te samą radość przekazuje i odwołuje się do tej tradycji kościoła niepodzielonego. Możemy tu dyskutować na temat tego, że współczesny człowiek widząc obrzędowość dzisiejszą rzymskokatolicką i prawosławną zauważa różnice. Ale te różnice w chrześcijaństwie zawsze były obecne. Chrześcijaństwo niepodzielonego kościoła również miało swoje odrębne ryty: aleksandryjski, antiocheński, gallikański – czyli cały schrystianizowany basen Morza Śródziemnego te same wydarzenia przeżywał wspólnie, ale każde z tych miejsc wprowadzało swój osobisty akcent, swój koloryt. Tradycja kościoła zachodniego została zdominowana przez liturgiczną tradycję Rzymu, ale podobnie rzecz działa się na wschodzie. Ta zróżnicowana tradycja wschodu z czasem została ujednolicona do tak zwanej praktyki bizantyjskiej, czyli drugiej stolicy Imperium – Konstantynopola. Oglądając nabożeństwa Wielkiego Tygodnia, Nocy Paschalnej czy święta Zmartwychwstania Chrystusa w tradycji rzymskokatolickiej – ja widzę dużo elementów wspólnych.

Kiedy wspomniał Ksiądz o porządku bizantyjskim, to świętowanie skojarzyło mi się z bogactwem, z przepychem. Chyba w obrządku katolickim takiego bogactwa w obrzędach wielkanocnych nie ma. Czy właściwie to odczuwam?

Obrządek bizantyjski, tradycja bizantyjska też nie była ujednolicona. Zachowała się w rękopisach najczęściej ta tradycja, która była związana z dworem cesarskim, ze świątynią katedralną w Konstantynopolu, czy tak jak Egeria opisywała, Bazyliką Zmartwychwstania Pańskiego w Jerozolimie. Pozostałe praktyki mniejszych wspólnot, mniejszych parafii czy wspólnot monasterskich, one też funkcjonowały i nie były już tak pełne przepychu i ceremoniału. Charakteryzowały się większą prostotą. W zasadzie, mówiąc o współczesnej tradycji liturgicznej prawosławia to oczywiście, bardzo dużo elementów katedralnych zostało zachowanych i one są akcentowane, szczególnie w dni wielkich świąt. Natomiast też nie pozbyliśmy się tych bardziej skromnych nabożeństw monasterskich, ascetycznych. Dla przykładu, w Wielkim Tygodniu, w tradycji rzymskokatolickiej znany jest i akcentowany obrzęd obmycia nóg.

Wielkoczwartkowy obrzęd umywania nóg ubogim.

On jest również obecny w tradycji prawosławnej. Natomiast jest ograniczony tylko do świątyń katedralnych, zwierzchników poszczególnych kościołów lokalnych. Zatem w polskim autokefalicznym kościele prawosławnym ten obrzęd sprawowany jest wyłącznie w Katedrze św. Marii Magdaleny w Warszawie. W pozostałych katedrach diecezjalnych nabożeństwa czwartkowe są pozbawione tego dodatkowego elementu właśnie na korzyść elementów praktyki monasterskiej. W łonie współczesnego prawosławia zauważamy też pewnego rodzaju przeakcentowanie. Nie wszędzie te nabożeństwa, które nazywamy tradycją bizantyjską są dziś obserwowane jako pełne przepychu czy nadmiernego ceremoniału.

W kościele katolickim wierni przygotowują się do Wielkanocy – są rekolekcje, ważna jest spowiedź, w Wielką Sobotę święci się żywność, którą będzie się spożywało w pierwszy dzień świąt. Co jest wspólne z prawosławiem?

Zacznijmy od początku. Jeżeli mowa o przygotowaniu, to jest post. W tradycji prawosławnej trwa on 40 dni, poprzedza Wielki Tydzień, ale jest też na Wielki Tydzień rozciągnięty. W tym czasie przeżywamy też dwa radosne wydarzenia – po 40 dniach postu (w tym roku w sobotę 24 kwietnia) obchodzimy wskrzeszenie Łazarza; wspominamy cud, którego Zbawiciel dokonał w Betanii i Niedzielę Palmową, kiedy świecimy gałązki palmowe, gałązki wierzby, palmy tradycyjne, które niewiele się różnią między wschodem a zachodem i taki sam charakter ma to święto – jest to radosne spotkanie ze Zbawicielem, którego witamy modlitwą: „Hosanna, Synu Dawida, błogosławiony, który idziesz w imię Pańskie”. Pierwsze dni Wielkiego Tygodnia to przede wszystkim asceza, duchowe przygotowanie do spotkania ze Zmartwychwstałym Chrystusem i też postne nabożeństwa, które mają nas przygotować do kolejnych dni. W te dni Zbawiciel zaprasza nas do eucharystii, do spowiedzi. Podobnie jak w tradycji rzymskokatolickiej mowa jest o Triduum Paschalnym.

Jak ono wygląda w prawosławiu?

Wielki Czwartek to dzień ustanowienia sakramentu eucharystii; wówczas praca na chwilę ustaje a wierni starają się uczestniczyć w liturgii. Prawosławni, którzy mieszkają w Polsce mimo że stanowią mniejszość, też starają się w miarę swoich możliwości uczestniczyć w tym nabożeństwie. Wieczorem w Wielki Czwartek sprawowana jest jutrznia z czytaniem 12 fragmentów Ewangelii o Męce Pańskiej. To jest swoista droga krzyżowa w tradycji prawosławnej. Wielki Piątek to dzień surowego postu. Tego dnia nie jest sprawowana liturgia eucharystyczna ze względu na wydarzenie ukrzyżowania i śmierci Chrystusa na krzyżu. Nabożeństwa tego dnia, podobnie jak opis ewangeliczny sprawowane są według godzin. W ewangelii opisano moment ukrzyżowania; ewangeliści wykorzystują sformułowania: godzina trzecia, godzina szósta, kiedy Chrystus został ukrzyżowany i godzina dziewiąta. Nie jest to kompatybilne z naszym współczesnym zegarkiem, bo w tamtych czasach Żydzi i Rzymianie dzielili dobę na godziny dnia i godziny nocne. Wyznaczali 12 godzin od wschodu do zachodu słońca i podobnie 12 godzin nocnych. Zatem 6 godzina dnia wskazywała na południe. W oparciu o te tradycję, w Wielki Piątek w naszych cerkwiach sprawowane są nabożeństwa trzeciej, szóstej i dziewiątej godziny. Cofamy się do czasu 1 wieku naszej ery, czasu Chrystusa i próbujemy kontemplować to wydarzenie krzyża podobnie, jak to miało miejsce w Jerozolimie. Nabożeństwo Wielkiego Piątku, wieczorne, jest szczególnie podniosłe – to wyniesienie całunu, ikony z przedstawieniem Chrystusa złożonego w grobie. Całun ten nazywany jest w tradycji wschodniej płaszczenicą; jest uroczyście wynoszony z prezbiterium na środek świątyni. Ludzie gromadzą się na modlitwę przed tym całunem; często czuwają przez całą noc przy grobie Chrystusa. Ten grób Chrystusa towarzyszy nam również w Wielką Sobotę.

Co się dzieje w Wielką Sobotę?

W Wielką Sobotę o poranku bądź jeszcze przed świtem rozpoczyna się przepiękna liturgia eucharystyczna; związana jest z czuwaniem przy grobie Zbawiciela. Wtedy też symbolicznie w cerkwi zmieniana jest kolorystyka z czerni, która towarzyszyła nam w okresie Wielkiego Postu, na kolor biały, paschalny, czysty, wyrażający przemieniony świat poprzez Zmartwychwstanie. To jeszcze jest dzień zadumy i kontemplacji tych wszystkich wcześniejszych wydarzeń. Tego też dnia w tradycji kościoła niepodzielonego odbywał się zazwyczaj chrzest katechumenów. Ta zmiana szat z czerni na biel była związana nie tylko z wydarzeniem Zmartwychwstania Chrystusa, ale też z radością, że oto nowi chrześcijanie pojawiają się we wspólnocie. W dzień święcimy – podobnie jak w tradycji rzymskokatolickiej – pokarmy paschalne, wielkanocne. Koszyczki niewiele się różnią; są malowane jajka, pisanki, produkty, które będą spożyte na śniadaniu wielkanocnym. Wierni przez cały dzień przychodzą do świątyń, święcą swoje pokarmy, modlą się przed Grobem Chrystusa. Wielka Sobota przed północą gromadzi wszystkich w świątyni, rozpoczyna się nabożeństwo zwane połunosznicą, czyli nabożeństwo o północy. To nabożeństwo zmienia Wielką Sobotę w Noc Paschalną. Nabożeństwo paschalne rozpoczyna się tuż po północy uroczystą procesją wokół świątyni, radosnym śpiewem przed drzwiami świątyni hymnu „Chrystus powstał z martwych”, jutrznią i liturgią świąteczną. Tradycja prawosławna nocy wielkanocnej pokazuje, jak bardzo jesteśmy niecierpliwi, żeby spotkać Zmartwychwstałego Chrystusa. No i dalej tradycja wielkanocna jest tu najzupełniej zbieżna z tradycją rzymskokatolicką: radujemy się z Bogiem, w świątyni, później zaczynamy dzielić się tą radością z najbliższymi. To dzień, kiedy w tradycji wschodniej, zwłaszcza w Rosji, na Białorusi, na Ukrainie, w Grecji, czyli krajach tradycyjnie prawosławnych, możemy spotkać się z tym, że dzwony w świątyniach biją przez cały dzień. Każdy wierny może przyjść o dowolnej porze dnia i wyrazić swoją radość na dzwonnicy, radośnie bijąc w dzwon.

Ale wspaniale!

Sąsiadom to czasami przeszkadza.

Domyślam się, że nie wszystkim musi się to podobać. Proszę Księdza Profesora, jak społeczność prawosławna czuje się w Polsce?

Jak u siebie. To po pierwsze. Drugą sprawą jest to, że trudno jest mi się wypowiadać w imieniu wspólnot czy parafii, które rozproszone są po całym kraju. Mogę się wypowiadać z perspektywy Białostocczyzny, Podlasia, gdzie nie sposób nie zauważyć obecności wspólnoty prawosławnej. Niezależnie od tego czy święta przeżywamy wspólnie z kościołem rzymskokatolickim, czy tak jak w tym roku nieco później, albo nawet znacznie później, to da się zauważyć, że w dzień prawosławnej Wielkanocy miasto wyraźnie zwalnia. Ludzie, którzy przynależą do wspólnoty prawosławnej – świętują, natomiast te wieki wspólnego życia sprawiają, że nawet w obrębie rodzin, bo mówimy tu o małżeństwach mieszanych, o relacjach przyjacielskich, sporo jest takich osób, które wspólnie z nami świętują; odwiedzają prawosławnych sąsiadów, kuzynów i wspólnie przeżywają ten czas. Z perspektywy Podlasia możemy zauważyć, że mamy możliwość godnego i duchowego przeżywania tych świąt. Ale też prawosławie jest obecne we wszystkich województwach; większych miastach są świątynie prawosławne i wydaje się, że duch tolerancji i wzajemnego zrozumienia funkcjonuje. Dużo zależy od prywatnych, osobistych relacji międzyludzkich; nie na szczeblu instytucjonalnym, ale tym, rzec można, przyziemnym; na bliskich międzyludzkich relacjach.

Znam rodziny dwuwyznaniowe, które z wielkim szacunkiem obchodzą święta i katolickie, i prawosławne. Jak duża jest w Polsce społeczność prawosławna?

Cerkiew prawosławna w Polsce nie prowadzi zorganizowanych statystyk. Najczęściej opieramy się na szacunkach parafialnych. Nie ma jednoznacznych opracowań. Cały czas mówimy więc o pewnych szacunkowych danych. Czekamy na wyniki spisu powszechnego, który właśnie się odbywa, a który pozwoli zweryfikować tendencję czy zmianę, jeśli taka zaszła. W poprzednim spisie powszechnym, w którym, jak i w obecnym, pytanie o wyznanie nie jest obowiązkowe, przynależność do wspólnoty prawosławnej zadeklarowało 150 tysięcy osób. Władze kościoła prawosławnego w Polsce szacują, w oparciu o choćby pobieżne statystyki parafialne, liczbę wiernych od 600 tysięcy do miliona. Jak widać rozbieżności są duże, natomiast wydaje się, że ostatnie lata wskazują na pojawienie się nowych prawosławnych osób, które przybywają do Polski ze wschodu. Jaki jest ich charakter, czy to są migracje tymczasowe, czy te osoby pozostają na stałe, to trudno określić i zweryfikować. Z niecierpliwością czekamy na wstępne wyniki badań statystycznych.

Jeśli chodzi w ogóle o święta katolickie i prawosławne, to gdzie zaznaczają się największe różnice?

Przez wieki dzielimy się tradycjami. Te, które pojawiały się na zachodzie były adoptowane przez wschód. Na przykład bożonarodzeniowa choinka. A to jest tradycja protestancka, która rozprzestrzeniła się po całym świecie i stała się uniwersalną tradycją świąt. Kościół prawosławny jest traktowany jako najbardziej tradycyjny, jeśli chodzi o kwestie obrzędowe; jest wielkie zainteresowanie duchowością prawosławia. Myślę, że wzajemnie się inspirujemy i wykorzystujemy to, co najlepsze z różnych tradycji. Dziś współczesny świat stał się globalną wioską i chrześcijański świat również to zauważa. To zdecydowanie służy zbliżeniu.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl