Ks. prof. Andrzej Kobyliński: "Do Polski od lat przenika szamańskie widzenie religii"

Anita Czupryn
Ks. prof. Andrzej Kobyliński: "Wojna magii z rozumem i rozumu z magią jest stara jak świat"
Ks. prof. Andrzej Kobyliński: "Wojna magii z rozumem i rozumu z magią jest stara jak świat" 123rf/zdj. ilustracyjne
To, co się dziś robi w kościele katolickim, jest często kompromitacją religii, jest banalizacją i to odstrasza ludzi myślących od religii, która powinna być źródłem sensu i fundamentem naszej kultury. Rodzi się wielkie pytanie, co przetrwa z kościoła katolickiego w przyszłości - mówi ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof, etyk z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Media na całym świecie odtrąbiły, że w Polsce katolicki ksiądz spalił książkę „Harry'ego Pottera”. Ksiądz Rafał Jarosiewicz spalił też inne rzeczy, ale „Harry'ego Pottera” zna cały świat. Jak Ksiądz Profesor patrzy na to, co się wydarzyło w Gdańsku?
Rzeczywiście ta nowina lotem błyskawicy obiegła chyba całą planetę. W bardzo wielu krajach pojawiły się informacje dotyczące tego wydarzenia. Moim zdaniem, to bardzo zaszkodziło Polsce; nadszarpnęło wizerunek naszego kraju w świecie, utwierdziło fałszywe przekonanie dużej części światowej opinii publicznej, że jesteśmy społeczeństwem zacofanym i zabobonnym. Było to wydarzenie głupie, skandaliczne, ale wcale nie marginalne. I bardzo dobrze pokazuje ono głębokie zmiany, które nastąpiły w polskiej religijności katolickiej na przestrzeni ostatnich lat. Szczerze mówiąc, mógłbym teraz odczuwać coś na kształt niemieckiej Schadenfreude, ponieważ ostrzegałem i ostrzegam przed tym od kilkunastu lat. To, co się ostatnio stało w Gdańsku, potwierdza jedynie to, o czym mówię w wielu moich artykułach naukowych i publicystycznych. A mówię o przenikaniu do naszego kraju magicznego, szamańskiego rozumienia religii.

Księża i ministranci spalili książki na stosie. Płonął Harry Potter, czy saga Zmierzch. Wydarzenie zrelacjonowała fundacja SMS z Nieba

Spalili książki na stosie. Ksiądz przeprasza: to był niefort...

Skąd się bierze to szamańskie podejście do religijności?
Wojna magii z rozumem i rozumu z magią jest stara jak świat. W Polsce, zanim przyszło chrześcijaństwo, istniało wiele różnych religii pogańskich. A w religiach pogańskich istotą jest magiczne rozumienie bóstw, bogów czy bogiń; w związku z tym także nasze polskie, słowiańskie doświadczenie religijne było kiedyś w dużym stopniu szamańskie. Mam tu na myśli różne szamańskie podejścia do religii, które chrześcijańskie myślenie oczyszcza od tysiąca lat, odrzucając to, co było w pogaństwie niewłaściwe i niepotrzebne, czyli magiczne, absurdalne przekonania religijne.

Co to znaczy magiczne postrzeganie czy też magiczne rozumienie bóstw?
Na ten problem zwróciło właśnie uwagę chrześcijaństwo. Religia chrześcijańska przyniosła ze sobą racjonalne podejście do kwestii religijnych. To oznacza, że w kwestiach religijnych możemy oddzielać prawdę od fałszu, możemy oceniać, które przekonania religijne są prawdziwe, a które są fałszywe. Natomiast przy magicznym, szamańskim podejściu do religijności, koncentrujemy się na skrajnie subiektywnym rozumieniu prawd religijnych, czyli tak naprawdę wszystko tu jest prawdą i każdy ma rację. Nie próbujemy dociec, co jest prawdą a co fałszem, wszystkie prawdy religijne możemy uznawać za równie wiarygodne. Istotą magicznego i szamańskiego podejścia do religii jest irracjonalność, swego rodzaju wyłączenie rozumu. O racjonalnym podejściu do religii zaczął już mówić Arystoteles kilka wieków przed Chrystusem.

Co w religii jest fałszem, a co pewnością, że na tym właśnie polega religijność, bo związane jest z wiarą?
Nowością, jaką przyniosło chrześcijaństwo było odczarowanie świata, czyli tak zwana pozytywna sekularyzacja. W religiach pogańskich pełno było złych duchów, mnóstwo bogów; w każdym lesie czy borze mieszkały jakieś duchy, a na wszystkich szczytach gór mieszkali bogowie, słońce też było bogiem. I niebo. I gwiazdy. Słowem, dla pogan świat pełen był nadprzyrodzonych istot w tym sensie, że bogowie, boginie, złe duchy były wszędzie. Świat był pełen bogów. Chrześcijaństwo odczarowało ten świat, pokazując, że fałszem jest to, w co wcześniej wierzono. Owszem, Bóg istnieje, ale nie mieszka, jak inne istoty ani w lesie, ani w jeziorze, morzu czy na górskim szczycie, tylko jest kimś niewidzialnym. Chrześcijaństwo przyniosło ze sobą rewolucyjne, nowe rozumienie Bytu Najwyższego, kwestionując i odrzucając wcześniejsze pogańskie, szamańskie podejście do kwestii religijnych. To największa rewolucja w dziejach religii.

Jeśli od kilkunastu lat Ksiądz Profesor pisze o głębokich zmianach, jakie nastąpiły w polskiej religijności katolickiej, to od czego się one zaczęły? Czy można wskazać ten moment, kiedy ta religijność skręciła w złą stronę?
To ważne pytanie, dotyczące przełomu, w którym ujawniły się te nowe formy religijności katolickiej. Otóż pierwsze niebezpieczne sygnały, pojawiające się w kręgach ruchu oazowego i Odnowy w Duchu Świętym, zacząłem dostrzegać na początku lat 90. ubiegłego wieku. Były to zjawiska marginalne, ale dotyczyły głównie nowych form religijności, przynoszonych przez przedstawicieli zborów zielonoświątkowych, pastorów, liderów czy ewangelizatorów, którzy zaczęli się w Polsce pojawiać po otwarciu naszych granic, po roku 1989. Osobiście takie przypadki spotkałem po raz pierwszy w 1991 roku. Były to nowe formy modlitwy, nowe formy rozumienia złych duchów właśnie, nowe formy wielbienia Pana Boga. Zaczęły się wówczas pojawiać w trakcie nabożeństw religijnych przypadki wprowadzania ludzi w odmienne stany świadomości, na przykład pod wpływem hipnozy czy transu. Wówczas miało to charakter niszowy, marginalny. Nagły zwrot i umasowienie tych praktyk przychodzi w Polsce po roku 2007.

Chrześcijaństwo przyniosło ze sobą nowe rozumienie Bytu Najwyższego, i odrzucając pogańskie, szamańskie podejście

Dlaczego akurat wtedy?
Ponieważ wówczas zaczęto zapraszać do Polski z innych kontynentów wielu ewangelizatorów, którzy na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat przemawiali w kościołach, na stadionach, w telewizji, w radiu oraz w Internecie do milionów mieszkańców naszego kraju. Najbardziej znane postaci to Gloria Polo z Kolumbii, James Manjackal i Jose Maniparambil z Indii, Maria Vadia z USA, John Bashobora z Ugandy, Myrna Nazzour z Syrii, włoscy duchowni Antonello Cadeddu i Enrico Porcu, którzy obecnie pracują w Brazylii itd. Ci ewangelizatorzy przemierzają nasza Ojczyznę od Bałtyku po Tatry, głosząc bardzo często religijność synkretyczną, która stanowi mieszankę elementów katolickich, zielonoświątkowych, magicznych, szamańskich. Taka forma religijności występuje dzisiaj bardzo często w krajach Afryki, Azji, Ameryki Południowej.

Co daje ludziom ta synkretyczna religia? Potrzebują fajerwerków? Żyjemy w takich czasach, że musimy wszystko mocno czuć?
Trochę tak. Oczywiście emocje są ważną częścią życia człowieka. Odgrywają dużą rolę także w religii, ale nie wolno zredukować doświadczenia religijnego tylko i wyłącznie do przestrzeni ludzkich doznań i uczuć. Religia to także rozum i racjonalność. To, co się w Polsce dzieje na przestrzeni ostatnich lat jest wynikiem dwóch globalnych procesów. Można rzec, że to, co widzimy na naszej polskiej ziemi jest odpryskiem tego, co się dzieje na poziomie ogólnoświatowym. Żyjemy przecież w globalnej wiosce - także w sensie religijnym. Pierwszym ogólnoświatowym procesem jest desekularyzacja, czyli zjawisko będące negacją sekularyzacji. Pojęcie desekularyzacji stworzył amerykański socjolog religii Peter Berger. Ciekawe, że za wyjątkiem Europy Zachodniej czy Australii, wszystkie kontynenty od końca lat 90. XX wieku przechodzą renesans religii. Mówi się wręcz o wiośnie bogów, o ożywieniu religijnym.

PRZECZYTAJ TEŻ: Kościół w Polsce coraz mniejszy. Spada liczba osób chodzących na niedzielne msze święte

To jest właśnie desekularyzacja?
Dokładnie tak. Ludzkość dawno nie była tak religijna jak na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat i to zainteresowanie religią na większości kontynentów, za wyjątkiem Europy Zachodniej, sprzyja propagowaniu różnego rodzaju nowych treści religijnych, proroctw, objawień, przepowiedni, wizji końca świata itp. W Polsce od 2007 roku czynią to w pewnym sensie ci nowi, zagraniczni ewangelizatorzy, o których wspomniałem. Ale jest też drugie zjawisko, które dotyczy nie wszystkich religii, ale jedynie chrześcijaństwa - to proces globalnego uzielonoświątkowienia chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo w ostatnich latach w dużym stopniu staje się zielonoświątkowe. Uzielonowiątkowienie to pentekostalizacja. W 2014 roku stworzyłem pojęcie „uzielonoświątkowienie” jako synonim pentekostalizacji.

Co to znaczy?
To znaczy, że na całym świecie nowe, zielonoświątkowe formy religijne zaczynają przenikać do większości kościołów chrześcijańskich: do kościoła katolickiego, do baptystów, metodystów, anglikanów, czy chrześcijan episkopalnych, itd. W ciągu kilkunastu ostatnich lat chrześcijaństwo na świecie staje się coraz bardziej chrześcijaństwem zielonoświątkowym.

Co takiego ma w sobie kościół zielonoświątkowy, że przyjmują to inne wspólnoty wyznaniowe?
Rzeczywiście, musi mieć w sobie jakiś czar i moc, skoro niebawem kościół zielonoświątkowy będzie miał miliard członków. Jeszcze sto lat temu zielonoświątkowców nie było w ogóle. Wystarczyło sto lat, by osiągnęli taki wynik, pustosząc wiele innych kościołów chrześcijańskich. W ostatnich latach przejęli połowę kontynentu Ameryki Łacińskiej. To są rewolucyjne zmiany. Nazywam to nową reformacją i rzeczywiście przy tej okazji rodzi się ważne pytanie, co zielonoświątkowcy mają w sobie, że przyciągają setki milionów ludzi. Mowa tu o kilku czynnikach. Pierwszy - to niezwykle atrakcyjny przekaz. Zielonoświątkowa wersja chrześcijaństwa jest chrześcijaństwem synkretycznym, które ma odpowiadać na wszystkie najważniejsze potrzeby człowieka współczesnego. To znaczy: jest zorientowane na przebaczenie, na uzdrowienie, na realizację samego siebie, na bogacenie się i odnoszenie sukcesu. Im głębiej kochasz Jezusa, tym jesteś bardziej bogata czy bogaty, zdrowy i piękny. A kto nie chciałby dziś być zdrowy, piękny i spełniony? Obiecują to właśnie ewangelizatorzy, charyzmatyczni kaznodzieje: „Przyjdź do nas, dołącz do naszej grupy, będziesz bogaty, piękny i zdrowy”. Stąd też głoszone przez nich treści są niezwykle skuteczne, jeśli chodzi o werbowanie nowych członków. Drugim powodem jest wykorzystywanie najnowszych technologii, technik i metod w głoszeniu Ewangelii. W Afryce, w Azji, w Ameryce Południowej ten przekaz dokonuje się na największych stadionach i jest udostępniany na żywo w internecie. W Polsce również tego typu spotkania odbywają się na Stadionie Narodowym w Warszawie, w halach sportowych, w największych bazylikach, na dużych placach przed kościołami itp. Trzecim motywem zaś jest słabość dotychczasowych form religijnych, głęboki kryzys kościoła katolickiego czy tradycyjnych kościołów protestanckich. Im słabsze są te kościoły, tym łatwiej przyjmuje się nowe orędzie i nowe propozycje religijne. Widać przecież ogólnoświatowy demontaż kościoła katolickiego, gdy chodzi chociażby o dramat pedofilii. Im słabszy kościół z powodu pedofilii, tym na to spustoszone miejsce wchodzą m.in. wspólnoty zielonoświątkowe.

Wracając do gdańskich rekolekcji zakończonych paleniem książek, do sprawy tej odniosła się kuria biskupia w Koszalinie. Jej rzecznik, ksiądz Wojciech Parafianowicz przyznał, że forma była nieodpowiednia, ale też uznał, że ksiądz Jarosiewicz miał dobre intencje, a praktykowanie okultyzmu czy wiara we wróżby są szkodliwe.
Ksiądz Rafał Jarosiewicz jest jedną z najważniejszych postaci nowego nurtu polskiej religijności chrześcijańskiej, która podlega procesowi pentekostalizacji. Jest dyrektorem Szkoły Nowej Ewangelizacji w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, która m.in. organizuje spotkania z włoskimi ewangelizatorami Antonello Cadeddu i Enrico Porcu. To właśnie w Koszalinie w 2012 roku miało miejsce spektakularne wydarzenie wprowadzenia trzech księży biskupów oraz większości księży proboszczów i wikariuszy w stan spoczynku w duchu (zaśnięcie w duchu, hipnoza magnetyczna, mesmeryzm, autosugestia, trans). Pisały o tym gazety. Ksiądz Jarosiewicz był też przed rokiem głównym organizatorem spotkania rekolekcyjnego pod hasłem Stadion Młodych w Warszawie. Jest jednym z liderów tej nowej religijności, m.in. furtek złego ducha. To, co ostatnio zrobił w Gdańsku jest jedynie publicznym wyrażeniem jego głębokich przekonań teologicznych i religijnych.

PRZECZYTAJ TEŻ: O. Paweł Krupa: Palenie książek to bezmyślność. To obraz jakiejś nieprawdopodobnie głębokiej słabości

Palenie książek wywołuje drastyczne skojarzenia - tak mówią niemal wszyscy, z konserwatywnymi publicystami na czele. Ksiądz Jarosiewicz o tym nie wiedział?
Ale przecież w Polsce kilka tysięcy duchownych uważa, że to jest dobre działanie. Ponieważ za tym paleniem stoi głębokie przekonanie teologiczno-religijne dotyczące koncepcji furtek złego ducha. W kościołach, na lekcjach religii, w sanktuariach maryjnych, w bardzo wielu mediach katolickich propaguje się od kilkunastu lat nauczanie o furtkach złego ducha.

Czym są furtki złego ducha?
Mogą nimi być przedmioty, słowa, zachowania, poprzez które złe duchy rzekomo wchodzą do naszego życia i trzeba dać odpór tym złym mocom. Czyli trzeba te przedmioty niszczyć, palić książki, maski, płyty muzyki rockowej, drewniane słoniątka przywiezione z Egiptu czy inne plastikowe gadżety kupione na straganie w Indiach. Tak robi się w wielu miejscach. Dziwne, że dopiero teraz dziennikarze to zauważyli. A to się dzieje w Polsce od kilkunastu lat i to na skalę masową.

A skąd przyszedł zwyczaj palenia przedmiotów? Częściowo oczywiście z Afryki, z szamańskich praktyk

Czy to jest jeszcze wiara, czy to już jest magia?
Wiara może znaczyć wszystko i nic. To pojęcie nieostre. Właściwie każdy jest wierzącym, bo każdy w coś wierzy. Pytanie dotyczy raczej tego, czy to jest katolicyzm klasyczny i tradycyjny, czy też katolicyzm magiczny, zabobonny, szamański, uzielonoświątkowiony. Ja uważam, że to jest chrześcijańska religijność synkretyczna, podlegająca głębokiemu procesowi pentekostalizacji. Reasumując: za tym, co stało się w Gdańsku, za świadomym działaniem religijnym księdza Rafała Jarosiewicza stoi ten właśnie proces przenikania treści zielonoświątkowych, afrykańskich, azjatyckich. Ksiądz Jarosiewicz tak właśnie myśli, głęboko w to wierzy. Ja to rozumiem, ale się z tym głęboko nie zgadzam. Przypomnę, że jego wcześniejsze publiczne wypowiedzi dotyczyły m.in. tego, że tatuaże powodują bezpłodność. W marcu 2016 roku ksiądz Jaroszewicz prowadził rekolekcje w Lesznie na terenie archidiecezji poznańskiej. Wzięło w nich udział ok. 700 dzieci. W trakcie nabożeństw niektóre osoby padały na ziemię, trzęsły się, krzyczały. Tym niebezpiecznym praktykom religijnym towarzyszyli księża i nauczyciele. Do dzisiaj nie spotkałem żadnej publicznej oceny, wyrażonej z perspektywy teologii katolickiej, która zwracałaby uwagę na niewłaściwą formę tych rekolekcji wielkopostnych. To oznacza, że zmiany uzielonoświątkowienia w Polsce poszły bardzo daleko.

Ale przecież zielonoświątkowcy nie palą książek.
A skąd przyszedł zwyczaj palenia przedmiotów? Częściowo z Afryki, z szamańskich praktyk, a częściowo z radykalnych, fundamentalistycznych ruchów pentekostalnych lat 80., 90.; to wtedy niektóre wspólnoty amerykańskie paliły czy niszczyły płyty muzyczne zespołów rockowych. Mówiono wówczas o zagrożeniach duchowych, które później stały się furtkami złego ducha.

Polska to kraj katolicki? Te badania rozwiewają wątpliwości!...

Ale czy za pomocą palenia czy niszczenia wypędzi się demony?
Tak twierdzi wiele wierzeń religijnych. To jest istotą wielu religii pogańskich, naturalnych, magicznych. Jeśli przyjmiemy afrykańską kosmologię czy antropologie, dołożymy do tego pentekostalne rozumienie złych duchów, które są wszędzie obecne, to oczywiście, przy tej pandemonicznej wizji świata trzeba wręcz obsesyjnie szukać tych furtek, szczelin, przez które te złe duchy do nas przychodzą. Od kilkunastu lat panuje głęboki spór na temat tego, jak to się stało, że w Polsce powstały furtkowe rachunki sumienia. W 2015 roku zostały wydane dwa dekrety Konferencji Episkopatu Polski, które zakazują z jednej strony spowiedzi furtkowej, a z drugiej - uzdrowienia międzypokoleniowego. To była reakcja na procesy, które wyraźnie przyspieszyły po 2007 roku. Może nadszedł czas, aby w końcu o tym porozmawiać publicznie. Może warto zapytać o nazwiska naszych polskich twórców tych fałszywych koncepcji religijnych. Kto stworzył w naszym kraju furtkowe rachunki sumienia? Kto je rozpowszechniał w Internecie? W których seminariach diecezjalnych i zakonnych zastosowano to chore nauczanie wobec kleryków? Dlaczego nagradzano zwolenników, a karano przeciwników tych eksperymentów religijnych?

Czytałam Księdza wypowiedzi na temat tego, że chrześcijanie są podzieleni i skłóceni, i trwa hybrydowa wojna religijna. Co Ksiądz ma na myśli?
Mówiłem o tym publicznie po raz pierwszy na łamach gazety Pani Redaktor w roku 2015. To wojna nowej generacji, nowego typu - inna niż wszystkie dotychczasowe. Hybrydowa wojna religijna to konflikty, jakie wybuchają często w rodzinach, w seminariach, we wspólnotach w parafiach, w ruchach kościelnych, gdy chodzi o nowe praktyki religijne. Czasem ocena tych praktyk wzmaga masakryczną wręcz nienawiść. Tak dziej się w Polsce i na całym świecie.

O jakie konkretnie praktyki chodzi?
Na przykład o stosowanie spowiedzi furtkowych, spoczynku w duchu, wprowadzania ludzi w histeryczny śmiech, egzorcyzmów itp.

Czym jest spowiedź furtkowa?
To nowa forma sprawowania sakramentu pokuty w kościele katolickim, której istotą jest właśnie odkrywanie przedmiotów, słów, zachowań, poprzez które rzekomo złe duchy weszły do naszego życia i spowodowały nasze choroby, kryzys małżeński czy inne nieszczęścia. Podczas spowiedzi należy te furtki znaleźć i zamknąć je w sensie ich eliminacji. Jeśli spowiednik stwierdzi, że taką furtką jest lektura „Harrego Pottera”, to trzeba tę książkę zniszczyć, spalić, żeby przywrócić znowu zdrowie czy pokój w rodzinie. Jeśli ksiądz spowiadający uzna, że złe duchy przyszły do naszego domu przez figurkę drewnianego słonia, którą przywieźliśmy z Egiptu, to znaczy, że tego słonia trzeba spalić, żeby te duchy od nas odeszły.

Toż to czyste zabobony! Może chodzi o to, aby „niszczyć” na poziomie symbolicznym?
Sprawa jest o wiele głębsza. Mam tu na myśli dwie radykalne zmiany, jakie nastąpiły w polskiej religijności. Po pierwsze, do kościoła katolickiego przeniknęło w dużym stopniu niekatolickie, zielonoświątkowe rozumienie szatana, diabła i złych duchów. Wspólnoty pentekostalne akcentują o wiele bardziej niż katolicy działanie i obecność diabła, złych duchów w życiu człowieka. To pandemoniczna wizja świata - diabeł i złe duchy są właściwie wszędzie i wciąż musimy z nimi walczyć. Ta nowa gałąź chrześcijaństwa rozwija się w tempie zdumiewającym. Konsekwencje rewolucji pentekostalnej będą większe niż skutki reformacji Marcina Lutra w wieku XVI. Nowa reformacja zielonoświątkowa zmieni mapę chrześcijaństwa na świecie.

A jeśli to nadal będzie chrześcijaństwo?
Można być chrześcijaninem na prawie 50 tysięcy sposobów, ponieważ na tyle denominacji (kościołów, związków wyznaniowych, sekt) jest dziś podzielone chrześcijaństwo. Co 10 godzin na świecie ktoś zakłada nową denominację chrześcijańską z nową doktryną, z nowym rozumieniem prawd wiary i moralności.

Co 10 godzin?! To nie do uwierzenia!
Jak powszechnie wiadomo, wszystko najlepiej badają naukowcy w Stanach Zjednoczonych, w tym przypadku zbadały to dwa amerykańskie ośrodki badawcze, coraz częściej w Polsce cytowane - jeden to The Pew Research Center w Waszyngtonie, drugi to The Center for the Study of Global Christianity (Gordon-Conwell Theological Seminary) pod Bostonem. To potężne agencje badawcze, które analizują rozwój chrześcijaństwa na świecie i z ich badań jasno wynika, że dziś mamy prawie 50 tysięcy denominacji chrześcijańskich, czyli kościołów, związków wyznaniowych, sekt chrześcijańskich. Każdy podmiot ma własną doktrynę. Stąd można dziś być chrześcijaninem na tyle tysięcy sposobów i to pęcznieje, bo co 10 godzin powstaje nowy podmiot z nową doktryną. Na tym właśnie polega ta reformacja pentekostalna.

Ksiądz czytał „Harry'ego Pottera”? Miał go w ręku?
Tak, jakiś fragment, może rozdział przeczytałem. I nie podzielam tego szamańskiego podejścia tysięcy księży katolickich w Polsce, zakonników i sióstr zakonnych. Jako filozof, duchowny, jestem głęboko przekonany, że istnieje szatan jako forma zła osobowego. Głęboko w to wierzę. Natomiast jego działanie i istnienie w świecie jest tysiąc razy bardziej wyrafinowane niż te wszystkie bajeczki opowiadane przez wielu współczesnych chrześcijan i ewangelizatorów. Mówiąc wprost - to, co się dziś robi w kościele katolickim, jest bardzo często kompromitacją religii, jest banalizacją i to odstrasza ludzi myślących od religii, która powinna być źródłem sensu i fundamentem naszej kultury. Rodzi się wielkie pytanie, co przetrwa z kościoła katolickiego w przyszłości. W wielu swoich wypowiedziach dość radykalnie oceniam, że nie wiadomo tak naprawdę, w jakich krajach katolicyzm przetrwa jako odrębna forma religijna. Czy nie roztopi się w tych globalnych procesach, które wywracają do góry nogami stary porządek.

POLECAMY:






















od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl