Ks. Natanek poszerza królestwo. Rządzi jak chce. Poza prawem

Katarzyna Kachel
Grzechynia jest podzielona. Wielu wciąż jest pod urokiem księdza, inni się od niego odwrócili
Grzechynia jest podzielona. Wielu wciąż jest pod urokiem księdza, inni się od niego odwrócili FOT. MICHAŁ GĄCIARZ, ANNA KACZMARZ
Grzechynia jest bliżej nieba. Dosłownie, bo wioska malowniczo wznosi się w górę po pasmach Beskidu Makowskiego, i w przenośni – bo nietykalny ks. Piotr tworzy tu największą parafię świata. Tak mówią jego wyznawcy. I dodają, że zgodę na budowę warowni dała mu sama Matka Boska.

Mszy odprawiać nie może, ale odprawia. Udziela komunii i błogosławi. W świątek, piątek, mimo że kara suspensy tego zabrania. I nawraca ludzi słowem. Choć chwali się, że rekordową liturgię zakończył po ośmiu minutach i kilkudziesięciu sekundach, potrafi bez problemu wygłosić i 51-minutowe kazanie. Tak jak to było 20 czerwca tego roku.

Żeby nauk tych Natankowych wysłuchać trzeba się godnie odziać. Bo „żadna niewiasta nie może nosić ubioru mężczyzny, a mężczyzna ubioru kobiety, gdyż każdy, kto tak postępuje, obrzydły jest dla Pana Boga Swego”. Dlatego właścicielka psa Burka, który szczeka jedynie na kominiarzy i listonosza, przekracza próg kaplicy zawsze w sukience czy spódnicy poniżej kolana. – Nikt tak mądrze jak on nie mówi – starsza kobieta nie ma żadnych wątpliwości. Nie ma też wątpliwości, że jak się ludzie wreszcie nie opamiętają, zawali się wszystko. Piekło ziemię pochłonie.

Czy pochłonie też warownie, baszty, wielkie posągi i tarasy widokowe, które bez stosownych zezwoleń nastawiał za grubym murem ks. Piotr Natanek, tego nie wie. Może dlatego, że klas skończyła tylko siedem: –Takie moje studia.

Mieszka parę minut od Pustelni Niepokalanów, jak nazwał swoje królestwo gospodarz. Dokładniej od Filii Pustelni Niepokalanów Księdza Piotra Natanka w Grzechyni. Na kapłana słowa złego nie powie. Bo przecież stoi na czele największej parafii świata („słuchać go można codziennie, czy kto w domu chory czy po prostu wyjść nie może.

Całe rzesze takich wiernych ma, co go w internecie oglądają”). A że episkopat zakazał mu głoszenia tych prawd i przestrzegł katolików przed gromadzeniem się wokół księdza? Właścicielce Burka to nie przeszkadza. Tym, którzy brali udział w ostatniej wielkiej uroczystości u Natanka, też nie.

Wielka uroczystość księdza, który nie jest aniołkiem tylko góralem
„Leżał i odpoczywał będę w trumnie” – tak mówił 17 maja tego roku. Dniu ważnym, bo ksiądz świętował 30-lecie kapłaństwa. Przygotowano nawet okolicznościowe znaczki. Z księdza osobą w roli głównej, oczywiście. Na jednej serii bosy pomaga nieść krzyż Chrystusowi. Na drugiej stoi na Golgocie pod ukrzyżowanym Jezusem.

Trudno jednoznacznie ocenić, czy ociera mu ranę, czy podaje komunię świętą. Znaczki z własnym wizerunkiem może mieć każdy. Wystarczy skorzystać z oferty Poczty Polskiej „Mój znaczek”. To usługa komercyjna, taki znaczek nie wchodzi do obiegu, ale jest całkiem prawdziwy, można go spokojnie nakleić na kopertę i wysłać. Jak informują w biurze prasowym Poczty Polskiej nadruk (zdjęcie, rysunek, bądź tekst) nie może zawierać treści obraźliwych i społecznie nieakceptowanych. W wizerunku księdza objętego karą suspensy i Chrystusa nie dopatrzono się jednak żadnej niestosowności.

Prócz znaczków, orkiestry, okolicznościowych flag było tego dnia zawierzenie Duchowi Świętemu i kazanie, przerwane omdleniem jednego z uczestników (ksiądz Natanek zszedł nawet z ołtarza, by pobłogosławić wiernego. Na wszelki wypadek...).

„Nie jestem aniołem, bo jestem góralem” – kontynuował po błogosławieństwie. „Ale i tak macie teraz tak wyciszonego chłopa, że się w głowie nie mieści”. W głowie, do której szatan podrzuca mu złośliwie złe myśli. Jak te o problemach, które ksiądz ma z urzędnikami. „Ostatnio te wszystkie naciski z prokuratury i policji przekonały mnie, że muszę kłamać. Ale jakże kłamać kiedym ksiądz? Urzędnicy, nie dziwcie się, że mam do was awersję” – denerwuje się.

„Kapujecie?” – ks. Natanek często tak zwraca się do swoich owiec. By sprawdzić, czy dobrze go rozumieją podczas głoszenia Słowa Bożego. Bo to głoszenie, podkreśla, to jego cel. I temu jest całkiem oddany. A robi to w taki sposób, by serca wszystkim pękały. „Dzieci, lubię to, ale wiecie, jaki to wysiłek – zastrzega. Po wczorajszym nabożeństwie wieczorem wypiłem siedem kubków płynów. Wasze żołądki by popękały, ale mnie się dalej pić chciało. Myślicie, że co rano było w moczu? Tyle co wróbel napłakał. Gdzie to poszło, kto to wziął?”.

Urzędnicy, czyli jak to ksiądz Natanek nie kapuje prawa
Z urzędnikami ksiądz Natanek faktycznie ma pod górkę. Na dźwięk jego nazwiska usta sznurują się choćby w suskim sanepidzie. Niechętnie mówi też o „sprawie Natanka” i jego ośrodku rekolekcyjnym nadzór budowlany. Nie ma się co dziwić, bo ogrodzenia, dzwonnice, wiaty widokowe, posągi i różne dziwne obiekty królestwa grzechyńskiego kapłana stawiane są bez stosownych zezwoleń.

– Na ziemi ojców się postawił, to i o co pytać, skoro to jego własność – dziwią się niektórzy mieszkańcy, podkreślając, że to przecież niewinne gospodarstwo agroturystyczne. Fakt, konie, kury i gęsi są. Ale są także kolosalne figury Boga Ojca, baszty, refektarze polowe, Arka Noego, stajnia Salomona, grota Lourdes, w sumie 55 pozycji na mapie terenu. Imponujące.

Sprawy w urzędach toczą się kilka lat. Zapadają rozstrzygające decyzje, od których inwestor się odwołuje, pisma krążą od inspektorów powiatowych do tych wojewódzkich i w sumie nic się nie dzieje. A właściwie dzieje się, bo ksiądz, jak mówi sołtyska, ziemię od chłopów kupuje i wznosi kolejne budowle, ku chwale Chrystusa Króla oczywiście. – Cały czas tam plac budowy jest, ale nie nasi tam pracują. Gdzieś od Żywca robotników ma – pod sklepem spożywczym dowiedzieć się można wszystkiego. Tylko dokładnej liczby hektarów, które posiada Natanek, nie zna nikt.

Fenomen, żyjący poza prawem, kościelnym i tym ludzkim. – Mnie on tam nie szkodzi –sołtyska w obecności warowni we wsi nie widzi nic złego. – Ja tam nawet na górę nie zachodzę, bo do kościoła do Makowa jeżdżę, inni chyba też. Na górę, do księdza Natanka, pofatygowali się za to inspektorzy sanepidu, by ocenić, czy zbiorowe żywienie w pustelni jest na dobrym poziomie. Sprawdzali w maju i stwierdzili, że jest w porządku.

Awionetka i ręce wypełnione pieniędzmi
Z dołu wsi do warowni księdza Natanka trzeba iść z 40 minut. Albo dojechać busem do ostatniego przystanku. Po drodze mija się piękne domy z zadbanymi ogródkami i sklepy spożywcze. –Będzie jeszcze z cztery kilometry, prosto, tylko na Zawoję nie skręcać – informują mnie mieszkańcy pod jednym z nich.

O księdzu wiedzą sporo. I o wizjonerce Agnieszce, która ma cudowne objawienia. –Jeżdżą tam całe autobusy, a każdy pieniądze trzyma, o tyle – pokazują sugestywnie rękami. – Podobno teraz awionetkę kupił – mówi jeden z nich.

– No i z zagranicy też do niego przyjeżdżają – dodają.

Do pustelni nie chodzą. Bo ksiądz to arogant i celebryta wpatrzony w siebie. Wolą do kaplicy, gdzie ksiądz z Makowa podjedzie. – Dół się od Natanka po tych wszystkich sprawach odwrócił, może góra chodzi, tam popytać – radzą.

W górze, u sąsiadów księdza, okiennice pozamykane. Jeden dom wystawiony na sprzedaż. –A w pozostałych Ślązacy, to oni tylko na weekend przyjeżdżają – mówi pani rudego Burka. Ta sama, która złego słowa na księdza nie powie. Pan innego psa, też rudego, zdanie ma takie: – Może i babki tam się modlą, ale ja nie, bo za długie kazania.

Wokół grzechyńskiego**Niepokalanowa sporo wolnej ziemi. Na sprzedaż. – Chętnych dużo, nie boją się widać ludzie Natanka – zapewnia właściciel, który chce sprzedać 2 hektary. – Ostatnio nawet jakiś inny Kościół był zainteresowany, byłaby konkurencja. Negocjujemy.

Nie odstrasza widać groźba, którą przed wejściem wystosował gospodarz. Zakaz wstępu pod karą zapadnięcia się ziemi jak pod zgrają Abirama, dotyczy na razie tylko dziennikarzy, ale kto to do końca wie.

Słodka wolność, czyli internet to dar od Matki Boskiej
Płomienne, proste, ilustracyjne kazania Natanka oglądać i słuchać można codzienne w stworzonej przez niego internetowej telewizji (kiedyś powiedział nawet, że internet to dar Matki Bożej). Dowiedzieć się z nich można i o księdzu, i o jego codziennej harówce, i o Polsce, która idzie na zatracenie. 14 lipca mówił o Bogu, który oszalał na punkcie człowieka. I o nawróconych, którzy po wizycie w pustelni latają jak wróbelki. Uwolnione.

Podkreślał też, że bez kary suspensy i odosobnienia, nie pojąłby tajemnicy mszy świętej. „Bo kiedyś to on się uśmiechał tylko, klaskał i rżnął na basie, a dziś co najwyżej flet toleruje i skrzypce”. Złagodniał. Radzi też swoim wiernym, by nie przejmowali się mową ludzką, nie próbowali przypodobać się innym. „Lepiej już do krowy mówić, panie Włodku, boby was liznęła, toby jaka przyjemność była”.

W kurii na temat nieustającej działalności księdza Piotra Natanka milczą. Od czasu kary suspensy, popartej Radą Biskupów Diecezjalnych Episkopatu Polski i ostrzeżeniem przed skupianiem się i wierzeniem w głoszone przez niego idee, nic nowego do dodania nie mają.

Kapłan ma się niczym pączek w maśle. W sobotę, 18 lipca zaprasza na nabożeństwo. Będzie uzdrawiał i uwalniał. Start godzina 18.

– On jest bliżej nieba, niż urzędnicy i kościół razem wzięci – mówią wierni wyznawcy Natanka. –Rąk mu nie zwiążą ani kołem nie połamią. Chyba że na świętego Dygdy – jak lubi powtarzać w trakcie kazań ich mistrz. Na Dygdy, czyli nigdy.

***

Ks. Piotr Natanek ur. się w Makowie Podhalańskim w 1960 r. Jest doktorem nauk teologicznych i doktorem habilitowanym nauk humanistycznych w zakresie historii. Był nauczycielem akademickim i wykładowcą PAT.

Problemy księdza zaczęły się w 2009 r., kiedy do Krakowskiej Kurii Metropolitalnej zaczęły wpływać skargi na jego nauki. Powołana komisja teologiczna wyraziła się negatywnie o działaniu duszpasterza i stwierdziła liczne błędy teologiczne w głoszonym przez niego nauczaniu.

W 2011 r. biskupi stwierdzili, że włączanie się w działania ks. Natanka „może prowadzić do rozbicia kościelnej jedności, a nawet do oderwania się od wspólnoty wierzących”. Ksiądz Natanek nie reagował. Nadal nauczał i poszerzał pustelnię. 20 lipca 2011 metropolita krakowski, kard. Stanisław Dziwisz, nałożył na ks. Natanka karę suspensy, która zawiesza go w sprawowaniu funkcji kapłańskich i władzy rządzenia. Suspensa jest wynikiem nieposłuszeństwa ks. Natanka wobec biskupa – kard. Dziwisza, m.in. uporczywego niestosowania się do upomnień, a także głoszenia poglądów niezgodnych z nauką Kościoła.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ks. Natanek poszerza królestwo. Rządzi jak chce. Poza prawem - Dziennik Polski

Wróć na i.pl Portal i.pl