18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Ks. Jacek Stryczek: Adwent nigdy nie zakazywał zabawy

Barbara Dziedzic
Ksiądz Jacek Stryczek: Adwent to czas odkrywania, co Bóg ma na myśli
Ksiądz Jacek Stryczek: Adwent to czas odkrywania, co Bóg ma na myśli Stowarzyszenie Wiosna
- Nowe wino nalewa się do nowych bukłaków, każde czasy powinny mieć swoje formy pobożności. Dziś wierni mają silne poczucie podmiotowości, zakazy ich zniechęcają i nie zdają egzaminu - mówi ks. Jacek Stryczek w rozmowie z Barbarą Dziedzic

Czy w XXI wieku adwent w tradycyjnym rozumieniu, czas postu i wyrzeczeń, jest ludziom potrzebny?
Czasy się zmieniają i ludzie się zmieniają. Nowe wino wlewa się do nowych bukłaków i każde czasy powinny mieć swoje formy pobożności. Na przykład gorzkie żale narodziły się w baroku. Minęło więc sporo czasu od chwili, kiedy ta formuła była odpowiedzią na zapotrzebowanie emocjonalne ludzi - dziś nie do końca trafia do wiernych, choć wciąż jest praktykowana. Wiele zależy od tego, o kim dokładnie mówimy. Jeszcze do niedawna większość społeczeństwa żyła w rytmie roku liturgicznego, wyznaczanego przez Kościół. Zgodnie z tym kalendarzem adwent był czasem oczekiwania, wyciszenia, postu. Dziś coraz częściej żyjemy zgodnie z rokiem konsumpcyjnym i z pewnością nie jest to już postawa powszechna. Wielu ludziom wydaje się, że to właśnie konsumpcja jest odpowiedzią na ich potrzeby bardziej niż doświadczenia religijne.

Co to znaczy "nowe formy pobożności"?
Im więcej w Kościele będzie atmosfery duchowej, im bardziej przekonująca i nastawiona na człowieka, który poszukuje Boga, będzie modlitwa, tym Kościół stanie się mocniejszy. Nieustannie zadaję sobie pytanie, jakie to formy. Nie ulega wątpliwości, że docieranie do wiernych w nowy, dostosowany do ich potrzeb sposób, jest obecnie jednym z największych wyzwań Kościoła. Ja sam wspólnie z moimi wychowankami niebawem rozpocznę kolejne rekolekcje w mieście. Będziemy się spotykali raz w tygodniu, a między tymi spotkaniami na każdy dzień przewidziana jest medytacja. Praktykujemy zresztą to skupienie adwentowe już teraz. Kiedyś było tak, że wchodziło się do kościoła, słuchało nauk rekolekcyjnych i tyle. W naszych czasach rekolekcje powinny nam raczej towarzyszyć w codziennym życiu. Łatwo przyjęło się, że adwent jest radosnym czasem oczekiwania. A medytacja to duży wysiłek. Inną formą nowej pobożności jest na przykład Szlachetna Paczka.

Czyli akcja pomocy najuboższym.
To nasza doroczna akcja, której idea nawiązuje do tradycji wolnego miejsca przy stole. Jej przesłanie jest klarowne i zrozumiałe dla wszystkich, nie tylko dla wierzących. Na tym przede wszystkim polega jej siła. Natomiast przed Wielkim Postem proponuję drogę krzyżową z Krakowa do Kalwarii. Każdego roku grupa ludzi wybiera taką formę duchowości, zamiast chodzenia w kółko po kościele. Wydaje mi się, że tak właśnie powinna być rozumiana duchowość XXI wieku.

O. Marek Machudera napisał o "adwencie konsumpcyjnym". Nazwał tak zjawisko wzmożonego handlu przedświątecznego, które z tradycyjnym czasem adwentu łączy oczekiwanie na święta.
Nie wiem, czy to trafne określenie, natomiast rzeczywiście istnieje dziś ogromny problem przeżywania nie tylko przedświątecznego miesiąca, ale też i samych świąt. Czas przed Wigilią często upływa na zakupach i szeregu różnych spraw, które wydają się ważniejsze. Prezenty same nie tworzą świąt. Jeśli ludzie nie mają dla siebie czasu cały rok, w czasie Wigilii czują się sztucznie. Spotykam coraz więcej młodych ludzi, którzy po prostu kontestują ten obrzęd, bo odbierają go jako zakłamanie. Tym bardziej świąteczny czas powinien dotyczyć życia duchowego i kontaktu z samym sobą. Jedyną szansą na ucieczkę od konsumpcjonizmu jest przedefiniowanie hierarchii ważności.
Cztery lata temu postawił Ksiądz konfesjonał przed Galerią Krakowską. Nie po to, żeby protestować przeciwko zakupom, ale by przypomnieć, że istnieje inny świat, inne wartości. Udało się?
Idea była rzeczywiście taka, by przypomnieć, że czasem zbytnio się zapędzamy w codziennym życiu. Dlatego napisałem na konfesjonale "Istnieje inny świat". To był mój osobisty protest. Nie przeciwko temu, że ludzie przed świętami robią zakupy, ale przeciwko monokulturze. Stanąłem tam, żeby pokazać, że można inaczej przygotować się do świąt. Ja od lat nie robię zakupów w adwencie.

Rezultat akcji był zadowalający?
Konfesjonał przed Galerią wzbudził spore zainteresowanie mediów, ale i przechodniów, więc mam nadzieję, że udało mi się skłonić do przemyśleń jakąś część z nich. Nie spowiadałem wtedy, bo to miał być performance, kierunkowskaz na drodze do adwentu.

Jak Ksiądz przeżywa adwent, oprócz rezygnacji z zakupów?
W środku Szlachetnej Paczki. Poza tym z natury jestem raczej myślicielem i samotnikiem, dlatego przebywanie w samotności i skupieniu jest dla mnie czymś naturalnym na co dzień, nie tylko w grudniu. Mamy dziś do wyboru więcej opcji. Z punktu widzenia wiary jest lepiej, bo stała się ona wyborem. Wierzymy z głębokiego przekonania, a nie wyuczonych zasad. Przyglądam się na co dzień wielu ludziom, poznaję różne rodziny. Wydaje mi się, że prezenty już się przejadły. Ludzie zaczynają w morzu przedmiotów dostrzegać, że są rzeczy o wiele cenniejsze, zwłaszcza w święta, ale też i w ogóle w życiu. To rodzaj przebudzenia duchowego. Jesteśmy na takim etapie, kiedy niczego już nie brakuje. Zachłanność na posiadanie ma jednak swoje granice. Co nie znaczy, że obudzą się wszyscy. Nasze podejście do świąt, do adwentu jest równie zróżnicowane jak samo społeczeństwo. Pracuję w Krakowie, dużym mieście, gdzie adwent jest przeżywany właściwie jak każdy inny czas. Ale już kiedy wyjeżdżam na Podkarpacie, tam ludzie wciąż kultywują dawne zwyczaje. Nie ma jednej Polski.

Gdzie jeszcze adwent wciąż jest szczególnym czasem tradycyjnego wyciszenia?

Wydaje mi się, że siła tkwi w rodzinach. Jest wiele takich domów, w których ludzie są na siebie otwarci i bycie w rodzinie stanowi dla nich wartość. W wielu domach praktykuje się takie wartości i zasady. Dzieci są wychowywane w duchu religijnym, a wartości wyniesione z domu pozostają na całe życie. Spotykam kolejne osoby, które mają potrzebę manifestowania tych wartości.
Możliwy jest masowy powrót do adwentu o chlebie i wodzie, gdy pości się w piątek i środę, a nawet nie je się w te dni nabiału?
Nie wiem, czy akurat do takich form, ale z pewnością tak. Problem polega na tym, że wszystkie wymienione reguły to zakazy. A kiedy mówi się dziecku "nie biegaj", słyszy tylko "biegaj". Należy raczej skupić się na tym, co pozytywnego powinno robić się w tym czasie. Powoli udaje mi się wprowadzać dwie nowe formuły do adwentu: Szlachetną Paczkę, której przyświeca idea pomocy ubogim.

Obok zachęty i motywacji nie potrzeba jasnych reguł, granic, zakazów?
Nie, bo dzisiaj ludzie zbyt mocno czują swoją podmiotowość i kiedy nie pozwala im się czegoś robić, sprzeciwiają się. Siła religii nie leży w Dekalogu. Najpierw Bóg wybawił człowieka, a dopiero potem pojawiły się przykazania. "Jestem Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli". Dekalog też rozpoczyna się oświadczeniem, definicją. Podobnie jak w miłości - najpierw się zakochuję, a potem ze względu na wartość miłości przyjmuję pewne ograniczenia, jakie wynikają z mojej decyzji. Nie są to jednak ograniczenia same w sobie, służą konkretnemu celowi. Rozumiem, że odnowa religijna będzie się dokonywała raczej poprzez nowe odkrycie Boga niż większą eskalację wymaganiami i mówieniem "nie".

A co z przykazaniem kościelnym: "W czasach zakazanych zabaw hucznych nie urządzać"?

Adwent nie należy do czasów zakazanych. Na pierwszym miejscu chodzi rzeczywiście o skupienie, bo Słowo stało się ciałem. Dlatego Kościół zachęca do medytacji. Roraty przypominają, aby czuwać, być otwartym na słowo. Wciąż mówimy jednak o zachęcie. Jeżeli chodzi o zalecenie rezygnacji z zabawy, to raczej w tym sensie, że odciąga ona od skupienia. Nie jest jednak zakazana. Nowy sposób przeżywania adwentu nie jest zły czy niezgodny z nauką Kościoła, jeśli towarzyszy mu skupienie i modlitwa. Dawniej w monospołeczeństwie wiele osób żyło w wierze, tak naprawdę nie przeżywając jej głęboko. To samo działo się z adwentem. Kiedy pojawiła się możliwość wyboru, wiara może być głębsza. W czasach Jezusa chrześcijaństwo było religią niszową, ale się rozwijało. W naszych czasach się kurczy. Wtedy istniała możliwość rozwoju, tak samo jak dziś. Dlaczego więc dziś mielibyśmy traktować wielość opcji jako zagrożenie?

Powszechnie przyjęło się, że adwent to czas radosnego oczekiwania. A gdyby Ksiądz miał inaczej dokończyć to zdanie, adwent to...?
Czas odkrywania, co Bóg ma na myśli.

Rozmawiała Barbara Dziedzic

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl