Ks. Isakowicz-Zaleski: Jedynym ratunkiem dla Kościoła jest prawda

Julia Kalęba
Julia Kalęba
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski od lat pomaga niepełnosprawnym. Ostatnio walczy też o oczyszczenie Kościoła z księży pedofili.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski od lat pomaga niepełnosprawnym. Ostatnio walczy też o oczyszczenie Kościoła z księży pedofili. Michal Gaciarz / Polska Press
- Kościół zachowuje się jak oblężona twierdza, wobec której każdy zarzut jest atakiem, i która odcina się od innych - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, uhonorowany tytułem "Człowieka Roku" za pomoc bezradnym i walkę o oczyszczenie Kościoła z księży-pedofili oraz konsekwentne upominanie się o dobro osób przez nich pokrzywdzonych.

Ilu ich jest?

Nie ma tygodnia, żeby dwie, trzy osoby się do mnie nie zgłosiły. Z różnych stron Polski.

Przestał ksiądz liczyć?

Lawina tych spraw jest dla mnie zaskoczeniem. To nie są jakieś pojedyncze przypadki, na terenie Polski doszło do wielu zatuszowań, które teraz wychodzą na światło dzienne. Wiele z nich dotyczy pedofilii, ale dochodzą też do mnie informacje o molestowaniu osób dorosłych, nieuczciwościach finansowych. A jeszcze większym zaskoczeniem jest, że o wielu tych sprawach władze kościelne wiedziały, tylko nie chciały tego rozwiązać. Czyli są to zaszłości. I teraz ta ogromna fala zaszłości powoduje, że cofamy się do spraw, które kiedyś można było rozwiązać, a teraz jest to trudne lub niemożliwe. Także ze strony ofiar, które mają uraz nie tylko do Kościoła, ale w ogóle tego środowiska.

Więc jak rozmawiać z poszkodowanymi przez Kościół? Co ksiądz, jako przedstawiciel tej instytucji, może dla tych osób zrobić?

Trudna sprawa. Ponieważ nie reprezentuję władz kościelnych, mogę pomóc jako zwykły ksiądz-szeregowiec, który na co dzień zajmuje się czymś zupełnie innym. Oczywiście jeżeli tylko ktoś mi ufa i informuje o tych przestępstwach, przede wszystkim opisuję te sprawy i przekazuję - w zależności od ich charakteru - albo do Państwowej Komisji ds. Pedofilii, albo do Watykanu.

Wierzy ksiądz, że tak uda się tym osobom oddać sprawiedliwość?

Jest w warunkach dobrej spowiedzi warunek piąty: zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. Żeby dostać rozgrzeszenie, mówię o sakramencie, trzeba ten piąty warunek spełnić. I tutaj jest podobna sytuacja: żeby rozwiązać ten problem, żeby te rany się zabliźniły, doszło do pojednania, musi zostać spełniony warunek: zadośćuczynienie.

Co może za nim stać?

Część ofiar występuje o odszkodowania finansowe, inni od lat czekają tylko na słowo „przepraszam” albo sprawiedliwy wyrok. Niektórzy chcą, żeby to zostało opisane, żeby ta sprawa wybrzmiała i zafunkcjonowała w społeczeństwie. Chodzi też o zadośćuczynienie moralne.

To znaczy?

Troskę o ofiary. Przyznanie się do winy, wzięcie na siebie odpowiedzialności. Chęć dialogu. Słyszę od osób, które czują się pokrzywdzone przez Kościół, że tyle razy, ile pisały do biskupa - tego czy innego - tyle razy odpowiedzi nie było albo ofiara była spławiana jednym zdaniem. A przecież to osoby, które poniosły konkretne straty. Przerażające, że władze kościelne bardziej dbają o sprawców niż ofiary. Dlatego widzę w spełnieniu zadośćuczynienia jeszcze komunikat: takie sprawy nie będą więcej pozostawały bezkarne. Że można zostać przez Watykan pociągniętym do odpowiedzialności. Myślę, że dopiero wtedy zmieni się pewna świadomość. Na razie jesteśmy na etapie, na którym prawie każda próba mówienia o zadośćuczynieniu czy karze jest traktowana jako zamach na Kościół. Tak nie może być.

Spotkał się ksiądz bezpośrednio z opinią, że działania dążące do oczyszczenia Kościoła są na ten Kościół atakiem?

Pierwszy raz 15 lat temu. Kuria wydała komunikat, w którym stwierdziła, że rozbijam Kościół. Ale wtedy jeszcze nie chodziło o pedofilię.

Więc o co?

Było to tuż po założeniu IPN-u. Pokrzywdzeni przez system dostawali swoje akta, z których wynikało, że wśród osób, które donosiły, byli także duchowni. Sam dostałem teczkę, w której znalazłem nazwiska księży. Zastanawiałem się, co z tym zrobić, jakie będzie stanowisko kurii. O radę zwróciłem się do mojego przełożonego, kard. Dziwisza. Na pierwszy list nie dostałem odpowiedzi, na drugi odpowiedź była lakoniczna, a kiedy spotkałem się z jego współpracownikiem, usłyszałem, że trzeba to wrzucić do pieca, bo nikomu nie jest już potrzebne.

Niewiele później napisał ksiądz o tym książkę.

Uważałem, że tych spraw było za dużo. Byłem zwolennikiem autolustracji. Chciałem, żeby Kościół sam zmierzył się z aktami, opisał problem i dążył do oczyszczenia. Tak się nie stało. Kiedy przystąpiłem do pisania książki, kuria wydała wspomniany komunikat. To było bardzo przykre. Wtedy zrozumiałem, że nie ma chęci do samodzielnego oczyszczenia.

Minęło 15 lat, na jaw wyszły kolejne tuszowane problemy, a postawa hierarchów pozostaje ta sama.

Nie rozumiem tego. Przecież jedynym ratunkiem dla Kościoła jest stanięcie w prawdzie, poniesienie konsekwencji, słuchanie świeckich, rozwiązanie problemów, które skumulowały się na linii episkopat-społeczeństwo. To dotyczy na pewno pedofilii, ale też innych skandali, a także braku dialogu. Dzisiaj episkopat jasno i wyraźnie powinien powiedzieć, że popełnił błędy i poprosić ludzi świeckich, żeby pomogli mu je wyjaśnić i naprawić. Bez czytelnego wyjścia do wiernych się nie uda. Tylko to może pomóc Kościołowi. Nie uciszanie, tuszowanie, przeczekanie.

Jeśli wyjście do osób świeckich może być rodzajem rehabilitacji, jak nazwałby ksiądz współczesną chorobę Kościoła?

Stagnacją. Przecież Kościół przez dwa tysiące lat spotykał się z przeróżnymi nieprawościami, herezjami, rozłamami, ale jednak ostatecznie próbował je rozwiązać. Teraz - mam przekonanie - w polskim Kościele panuje kompletna stagnacja. Nie ma modelu radzenia sobie z kryzysami. Problemy się piętrzą. Wypowiedzi zwierzchników Kościoła są albo oderwane od rzeczywistości, albo ich w ogóle nie ma. Kościół zachowuje się jak oblężona twierdza, wobec której każdy zarzut jest atakiem, i która odcina się od innych. Objawem tego jest rosnąca przepaść między hierarchą kościelną a społeczeństwem, między oblężoną twierdzą a resztą świata.

W innej książce porównuje ksiądz zdrowy Kościół do akwarium.

Taka metafora wydawała mi się czytelna. Moim zdaniem Kościół powinien być transparentny, umożliwiać wzgląd w to, co dzieje się wewnątrz, oraz reakcję, jeśli byłaby taka potrzeba. Nie powinien mieć nic do ukrycia. Akwarium musi też mieć dostęp do świeżego powietrza, a wewnątrz powinien się znajdować - to, co teraz wydaje mi się szczególnie istotne - filtr oczyszczający.

To właściwie przeciwieństwo tego, co mamy dzisiaj. Dlaczego polski Kościół popadł w stagnację?

W czasie komunizmu Kościół był atakowany i prowokowany przez Służby Bezpieczeństwa, w związku z czym, żeby nie dawać amunicji przeciwnikom, wszystkie sprawy rozwiązywał wewnętrznie, przyjmując postawę oblężonej twierdzy. Komunizm się skończył, ale postawa ukrywania pozostała. To pierwszy powód. Drugim jest zlekceważenie opinii publicznej. Kościół przez lata był przyzwyczajony, że niezależnie od wewnętrznych problemów społeczeństwo będzie po jego stronie. Takie założenie zawodzi, okazuje się, że autorytet Kościoła nie jest dany raz na zawsze. Trzecia sprawa - nowe pokolenie wiernych, które nie ma doświadczeń komunizmu, a zachowawcze działania episkopatu, brak reakcji, niejasność wywołują u nich sprzeciw. Młodzi odchodzą albo w ogóle nie przychodzą do Kościoła. Episkopat nie daje sobie z tym rady.

A próbuje? W maju obradował na Jasnej Górze. Wśród tematów spotkania wymieniono: beatyfikację kard. Wyszyńskiego, język debaty publicznej i kwestię wystąpień duchownych w mediach.

Dlatego nie dziwię się, że efekt jest odwrotny. Episkopat daje znak, że nadal nie podejmuje tematu skandali, jego wiarygodność jest podważana, wierni odchodzą, koło się zapętla. A wierni sami nie wrócą. Zaplanowano zresztą już kolejne spotkanie, na którym tematy będą podobne - uroczystości, rocznice, beatyfikacje. Ani słowa o sprawach bieżących. Ani słowa o problemach ofiar pedofilii. Polski Kościół oddala się od naszej rzeczywistości, według zasady, że kto nie posuwa się naprzód, ten się cofa.

Wydaje się, że sam sobie z tym nie poradzi.

Teraz widzę, że nie ma na to szans. Niestety, dwa lata temu były wybory nowego Prezydium Episkopatu i miałem nadzieję, że powołani zostaną nowi biskupi - nie dlatego, że ci są całkiem źli, tylko z tego powodu, że potrzeba dopływu świeżego powietrza. Ale w wolnych wyborach wybrano dokładnie tych samych, którzy popełniają te same błędy. Teraz wydaje się, że jeżeli w Polsce jest możliwy przełom, to musi do niego dojść przy interwencji papieża. Że papież zażąda rezygnacji biskupów, na miejsce których przyjdą nowi, młodsi, lepiej rozumiejący Kościół i jego realne problemy. Obecny skład Prezydium Episkopatu nie daje żadnej nadziei na zmianę czegokolwiek.

W sprawie samej pedofilii część osób liczy na komisję.

Tylko pamiętajmy, że komisja może rozwiązać niewielki fragment problemu. Przede wszystkim nie zajmuje się żadną sprawą, która nie dotyczy ofiary do 15 roku życia. Wśród osób, które zgłosiły mi problem pedofilii, jest nastolatek. Kiedy został skrzywdzony, miał 15 lat i 5 miesięcy. Według prawa polskiego komisja nie może więc zająć się jego sprawą. Do kogo ma pójść? Ciągle spotykam się też ze sprawami, które teraz, gdy w końcu ktoś je podejmuje, według prawa świeckiego są już przedawnione.

Widzi ksiądz lepsze wyjście?

Z ciekawością obserwuję to, co dzieje się we Francji. Tam w sprawie różnych skandali, nie tylko seksualnych, episkopat francuski doszedł do ściany, stracił zaufanie i widać było, że z tego nie wyjdzie. I co uczynił? Poprosił świeckiego prawnika, żeby sam dobrał sobie współpracowników, wyłącznie z osób świeckich. Powstała komisja, której udostępniono wszystkie akta z ostatnich 70 lat, i która przebadała gigantyczną liczbę zarzutów. Co ważne, badała także te sprawy, w których sprawca już nie żył, oraz nazwiska osób, które je tuszowały. To komisja, do której wszyscy we Francji mają szacunek, bo wiedzą, że jest kompletnie niezależna, także od państwa. W tym roku kończy działanie i episkopat francuski ma opublikować jego wynik, nie ingerując w treść. Będzie to raport bardzo wstrząsający, ale równocześnie oczyszczający. Bo też episkopat francuski nie ma innej drogi do odzyskania wiarygodności. W Polsce aż się o to prosi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ks. Isakowicz-Zaleski: Jedynym ratunkiem dla Kościoła jest prawda - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl