Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Isakowicz-Zaleski: Abp Michalik nie poradzi sobie z pedofilią w Kościele [WYWIAD]

rozm. Joanna Leszczyńska
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Piotr Krzyżanowski
Rozmowa z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim.

Czy konferencja Episkopatu Polski w sprawie ostatnich przypadków pedofilii polskich księży daje nadzieję, że Kościół będzie walczył z pedofilią?
Jest to bardzo duży krok do przodu, który przyjmuję jako znak nadziei. Ale tylko nadziei. Przebieg konferencji był dla mnie zaskakujący. Ta konferencja pokazała, że jest różnica zdań między osobami, które reprezentują władze kościelne, a tak naprawdę w tej sprawie różnicy nie powinno być. Mianowicie jest wyraźny podział między stanowiskiem, jakie przyjęło zgromadzenie księży michalitów wobec ks. Gila a stanowiskiem diecezji warszawsko-praskiej w stosunku do jednego z proboszczów. Michalici, podejmując od razu w maju, kiedy sprawa ks. Gila wyszła ja jaw, decyzję o jego zawieszeniu i nakazując mu zgłosić się do prokuratury na Dominikanie, postąpili prawidłowo, z zachowaniem wszystkich norm. Natomiast diametralnie inne jest stanowisko kanclerza kurii warszawsko-praskiej, który mówi rzeczy nie do przyjęcia. Próbuje tłumaczyć, jakoby dopiero po oficjalnym skazaniu można danego człowieka odsunąć od funkcji. Wytyczne Episkopatu Polski z 2009 roku są jednoznaczne: osoby, na których jest choćby cień podejrzenia o pedofilię powinny być odsunięte od stanowiska i od pracy z młodzieżą. Ten człowiek nie jest skazany, nie jest odrzucony na zawsze, ale na czas wyjaśnienia sprawy powinien być zawieszony w swoich funkcjach. A tu mamy wyrok pierwszej instancji i wygląda na to, że biskup czekał aż w mediach wybuchnie afera i dopiero wtedy księdza odsunięto. To jest działanie nie do przyjęcia.

Poza tym Episkopat spóźnił się z tą konferencją i zwołał ją pod wpływem krytyki opinii publicznej...
Kościół generalnie spóźnia się w Polsce. To nie znaczy, że działa źle, tylko że po śmierci Jana Pawła II zabrakło ewidentnie w polskim Kościele lidera, czy raczej grupy osób, które by jednoznacznie wskazywały kierunek i reagowały natchmiastowo na pewne działania. Teraz widać ewidentnie, że ani przewodniczący Episkopatu Polski, ani prymas, który jest tylko nominalnym prymasem, nie są w stanie reagować na wszystkie bieżące sprawy. Jeżeli przewodniczący Episkopatu milczy w tych sprawach, nie podejmuje żadnych działań, to dochodzi do sytuacji, że jeden ogląda się na drugiego. Oczywiście znam też przypadki, gdzie biskup zareagował jednoznacznie. Nie można powiedzieć, że wszyscy zamiatają sprawy pod dywan. Ale w tej chwili jest wyraźne pęknięcie w Kościele w tym działaniu. Brakuje wyraźnego, jednoznacznego stanowiska Episkopatu, że białe jest białe i czarne jest czarne. Nie może być tak, że jeden przełożony zawiesi księdza od razu, a drugi przetrzymuje sprawę całymi miesiącami. Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Zgodnie z wytycznymi z 18 maja 2001 roku, ówczesny prefekt kongregacji doktryny wiary w Watykanie rozesłał list do wszystkich biskupów, w którym domagał się, by wszystkie przypadki pedofilii, nawet jak jest tylko jej podejrzenie, a nie wyrok sądowy, składać do kongregacji. Mam pytanie, czy polscy biskupi to robią? Czy rzeczywiście informują Stolicę Apostolską o tym, co się dzieje w diecezji?

Sądząc po reakcjach polskich hierarchów na sprawę polskich duchownych z Dominikany można mieć wątpliwości...
Ja mam wątpliwości ogromne i mówię to jako zwykły ksiądz, który interesuje się tymi sprawami. Mówię to na podstawie zachowania kanclerza kurii warszawsko-praskiej na wczorajszej konferencji. Ogromnie mnie ono zaniepokoiło. Benedykt XVI odwołał w ciągu ośmiu lat 80 biskupów. Z tego co wiem z zagranicznych źródeł, część z nich dopuszczała się czynów niegodnych: molestowania, związków z kobietami, z mężczyznami, ale część z nich to byli biskupi odwołani za tuszowanie tych spraw w stosunku do podwładnych. Ciekawe, ilu ich teraz w Polsce tuszuje?
To jest powtórka sytuacji z lustracji. Lustracja też była wymuszana przez media. Było "korporacyjne " krycie", bo to mój kolega, przyjaciel, uciekanie od sprawy. Kościół popełnił wtedy całą serię błędów. Ludzi bardziej od tego, że dany ksiądz współpracował z bezpieką, gorszyło to, że władze kościelne wiele lat to wiedziały i ukrywały. I tu mamy dokładnie ten sam mechanizm: nie ujawniać, chować. Ale jeszcze raz podkreślam, że nie wszyscy biskupi tak postępują.

Episkopat mówi, że nie ma danych na temat skali pedofilii w polskim Kosciele. Daje ksiądz temu wiarę?
Nie wiem, czy Episkopat tego nie wie, czy nie chce wiedzieć. Być może rzeczywiście nie ma danych, bo jeżeli sądy nie prowadzą statystyki, ilu wśród skazanych pedofilów jest lekarzy, trenerów sportowych, wychowawców, to nie liczą księży.

Ale przecież Episkopat może nakazać biskupom składanie takich sprawozdań...
Brakuje silnej osobowości w polskim Kościele, która by podjęła walkę z pedofilią i nadała jej kierunek. Przy całym szacunku do arcybiskupa Michalika - on absolutnie nie da rady. Sam w wielu sprawach jest chwiejny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki