Ks. Fidelus, czyli: WICEKARDYNAŁ z Krakowa

Redakcja
Adam Wojnar
Jego parafia liczy nieco ponad dwa tysiące osób, czyli jak na polskie warunki niewiele. Ale bazylikę Mariacką w Krakowie znają wszyscy. Odwiedzają ją przecież rok w rok przynajmniej setki tysięcy turystów. Ksiądz Bronisław Fidelus jest jowialny, prostolinijny, ale jego znajomi doradzają: Proszę nie lekceważyć jego intelektu. O jednej z najważniejszych postaci Kościoła krakowskiego - pisze Marek Bartosik.

Podobno jako dzieciak mowę miał cięższą niż przeciętne męskie niemowlę. Aż ciotka z Ameryki przysłała jego rodzicom w liście pieniądze. Na widok banknotu Bronuś przemówił rozradowany: one dollar! I dalej już poszło.

Znacznie później, stojąc na krakowskim rynku ze znajomym nagle poderwał się do biegu. Gonił za pewnym golasem, który przechadzał się po placu.

- Wyciągnąłem od niego stówę. Na kościół - powiedział, kiedy wrócił do znajomego po paru minutach. Funkcjonuje w Krakowie także jako swoista jednostka miary: mówi się tu często "Biedny jak Fidelus".

Sławny duchowny

Bohater mnóstwa anegdot, proboszcz kościoła Mariackiego ks. infułat Bronisław Fidelus należy do najbardziej znanych w kraju krakowskich duchownych, choć podstawy tej sławy jak na księdza są specyficzne. Teraz miał się żegnać z tą funkcją, ponieważ znacznie przekroczył proboszczowski wiek emerytalny. Nikt jednak sobie nie wyobrażał, by to się mogło stać.

I rzeczywiście. Z parafii odchodzi, ale został mianowany wikariuszem generalnym archidiecezji krakowskiej. Jako pełnomocnik metropolity odpowiada oczywiście za diecezjalną kasę. Dziś praktycznie uznać go można za pierwszego zastępcę kardynała Stanisława Dziwisza.
Ksiądz wikariuszem

Przez lata, gdy tylko odżywały kontrowersje wokół działania komisji majątkowej, która arbitralnie zwracała przez całe lata Kościołowi majątki, natychmiast przywoływana była postać księdza Fidelusa.

Przypominano, że to on korzystał z usług prawnika Marka P., byłego esbeka, polecał go zakonom. I właśnie ostatnio - niedługo po tym kiedy aresztowano Marka P., a komisją zajęło się CBA i wkrótce ją pośpiesznie zlikwidowano - ks. Fidelus awansował.

To pierwszy od ponad pół wieku przypadek w krakowskiej diecezji, by wikariuszem zostawał ksiądz, a nie biskup.

Jest jednym z najbardziej wpływowych ludzi nie tylko w Kościele, ale w całym Krakowie i Małopolsce.

Biznesmen w sutannie

Uchodzi za najlepszego polskiego biznesmena w sutannie. Koronnym tego dowodem jest bazylika Mariacka.

W ciągu piętnastu lat swego probostwa doprowadził ją do stanu tak dobrego, w jakim nie była od czasów kiedy Wit Stwosz rzeźbił dla niej swój ołtarz.
Podejmował w niej papieża, urządzał wielki ingres abpa Dziwisza na biskupa krakowskiego i pogrzeb pary prezydenckiej. Jako pierwszy w Polsce odważył się zawiesić na świątyni potężny baner reklamowy. Wielu jego kolegów uważa, że do biznesu został stworzony. A inni, jak od lat pozostający w konflikcie z infułatem ks. Isakowicz-Zaleski, z przekąsem mówią: "Jego charyzma to biznes".

Fidelus znaczy wierny

Parafia jest właścicielem sześciu kamienic w staromiejskiej części Krakowa.
Ale wpływy księdza od lat rozciągają się również na inne kościelne nieruchomości, które w centralnej części Krakowa stanowią trzy czwarte wszystkich.

Teraz - po przyjęciu funkcji wikariusza i objęciu w miejsce biskupa Józefa Guzdka kierownictwa diecezjalnych rad zajmujących się odnową zabytków sakralnych, budownictwem i co najważniejsze rady ekonomicznej - infułat zyskuje formalną odpowiedzialność i władzę nad materialną stroną działania jednej z najważniejszych polskich diecezji. Od czterdziestu lat zmieniają się w niej metropolici, a ksiądz Fidelus trwa przy nich bardzo blisko. Nie tylko dlatego, że jego nazwisko tłumaczy się z łaciny jako "wierny".

Biznes ma we krwi

Sam potwierdza, że biznes ma we krwi, bo urodził się w rodzinie zembrzyckich garbarzy, a to w Małopolsce wyjaśnia bardzo wiele.

Jak pisze Tadeusz Wojtanek, mieszkaniec tej wsi i autor jej monografii, pierwsze wzmianki o zembrzyckim garbarstwie pochodzą z 1536 roku, kiedy skóry dostarczano na Wawel, w którym mieszkał Zygmunt Stary. Garbarstwo rozwijało się i nie przeszkodziły w tym ani wojny, ani wyznaczenie na Skawie granicy między Generalną Gubernią a Rzeszą.

Pracowity lud

"Dziwny to lud te zembrzycany. Pracowite aż do zapamiętania (o trzeciej wstają), jeżdżą wozami i koleją daleko, a przyjeżdżają niezepsuci, nienasiąknięci nowinkami głupiemi (...) Handlują prawie wszystkim (mają mało gruntu), tak, że mówią swojem po zbiórkach wyżyją do Bożego Narodzenia; nie pijacy, jednak przy załatwianiu interesu liter musi być kupiony (...); lubiący zjeść dobrze a ubrać się jeszcze lepiej (pycha), nieszanujący grosza, zwłaszcza jak nielekko przyszedł, ale są też nieustępliwi i proceśnicy (...) - pisał o swoich owieczkach jeden z zembrzyckich księży w XIX wieku.

Wydawało się, że kres rzemiosłu przyniesie komuna, ale po Październiku 1956 r. do Warszawy do odpowiedniego ministerstwa pojechała delegacja zembrzyczan. Tłumaczyli wiceministrowi, że odpadów skór, czyli ich fragmentów z bydlęcych głów i łap nie powinno się wyrzucać ani wysyłać do NRD, ale dać garbarzom znad Skawy do przerobienia. Zaoszczędzi się dewiz na zakup surowych skór, ludzie będą mieć robotę itd.

Władza dała pierwszych 12 koncesji i zakłady mogły wyjść z podziemia.

W szczytowym okresie istniały tam 33 garbarnie. Do wąskiego grona ich właścicieli należał Michał Fidelus, ojciec późniejszego księdza Bronisława. Garbarze błyskawicznie udowodnili, że to, co nie wychodzi państwowym firmom, im opłaca się świetnie.

Bronek w Krakowie

W 1956 roku Bronisław Fidelus wyjeżdżał do Krakowa do seminarium.

- W Zembrzycach biedy nie było - mówi. Sam przy wyprawianiu skór nie pracował. Jako najmłodszy z trojga rodzeństwa był trzymany pod kloszem. Jak wspomina nadal mieszkająca w Zembrzycach jego starsza siostra Zofia, po liceum w Suchej najpierw miał iść na AWF.

- Rzemiosło było tępione przez funkcjonariuszy milicji z Suchej Beskidzkiej. Urządzali oni łapanki na klientów przywożących skórę, kontrolowali samochody wjeżdżające i wyjeżdżające z wioski, dokonywali rewizji w domach prywatnych. Wytworzyła się atmosfera jak z filmów wojennych. Zabrany towar konfiskowano, a osoba poszkodowana miała dodatkowo sprawę karną. Dla pikanterii należy zaznaczyć, że niejednokrotnie konfiskowany towar wracał do Zembrzyc i był wykańczany dla tych, co go skonfiskowali - opisuje realia garbarskiego biznesu w końcówce PRL Tadeusz Wojtanek.
Władza nigdy nie wygrała, ale wielu jej przedstawicieli żyło w symbiozie z garbarzami.

- Proporcja między faktycznym dochodem przeciętnego człowieka a właściciela garbarni była jak jeden do tysiąca - ocenia Tadeusz Wojtanek, który sam był szaflikorzem, czyli wyprawiał skóry chałupniczo. - Tu się nie patrzyło, czy ktoś jest partyjny czy ubek. Liczyło się to, czy można się z nim dogadać - mówi jeden z sąsiadów Fidelusów.

Inwestowali w dzieci

Kapitalizm powalił garbarstwo, ale nie garbarzy. - Najbardziej wygrały te rodziny, które zainwestowały w wykształcenie dzieci - tłumaczy zembrzycki historyk.

Najlepiej widać to po licznych gałęziach Fidelusów. Ludzie o tym nazwisku wywodzący się ze wsi nad Skawą są dzisiaj właścicielami firmy elektronicznej, która w Krakowie i Suchej zatrudnia 800 osób.

Do innego z Fidelusów należy jeden z największych hoteli w centrum Krakowa i wiele innych nieruchomości. No i jest ks. Fidelus, któremu podlega dzisiaj 1200 księży w całej diecezji.

Rodzina, z której wywodzi się wikariusz trzymała się centrum Zembrzyc. 100 metrów od kościoła do dzisiaj stoi rodowa siedziba. To zespół budynków, które tworzą prywatną uliczkę. Garbarnia już nie działa.

Mieszkanie na plebanię

Po Krakowie krążą legendy o prywatnym majątku księdza. Tymczasem jest w Krakowie właścicielem dwóch mieszkań. W tym w centrum mieszkają młodzi krewniacy, którzy studiują. Drugie, na Klinach, oddał na plebanię dla budującej się tam parafii. Ksiądz Fidelus uchodzi za twardego biznesmena, ale cieszy się też szacunkiem wielu partnerów.

- Ruch turystyczny w bazylice jest zorganizowany wzorowo. Ceny za jej zwiedzanie rynek akceptuje, bo są odpowiednie do wartości zabytkowej kościoła - mówi jeden z najważniejszych ludzi tej branży w mieście.

Przyjaźń od seminarium

Ks. Fidelus mówi, że pomysł z seminarium przyszedł mu tam do głowy tak jakoś naturalnie, przez sąsiedztwo z kościołem, służenie do mszy.

Na początku drugiego roku nauki, do pokoju w seminarium przełożeni przydzielili mu pod opiekę pierwszoroczniaka. Mieszkali razem rok. Młodszy zapamiętał, że Fidelus dożywiał go przywożonymi z Zembrzyc buglami, czyli lokalnymi preclami. Nazywał się Stanisław Dziwisz.

Przez lata współpracowali w kurii. Za czasów biskupstwa Karola Wojtyły. Jeden jako osobisty sekretarz metropolity i papieża, a drugi jako notariusz, wicekanclerz i kanclerz krakowskiej kurii, a potem proboszcz w parafii mariackiej. Pół wieku później ciągle jeszcze razem poznają świat.
Podróżnik

W wakacje razem z bp. Tadeuszem Pieronkiem, którego poznali jako wykładowcę w seminarium, odbywają wyprawy samochodowe. Już niewiele krajów świata zostało im do obejrzenia. - To jest bardzo mocna, pełna zaufania więź - mówi jeden z pracujących w kurii księży. Ks. Fidelus twierdzi, że kardynał Wojtyła zauważył, iż młodego księdza interesuje ekonomia. Kazał mu się uczyć.

Dzisiaj ks. Fidelus swoją pozycję autorytetu dla księży w sprawach gospodarczych tłumaczy faktem, że jest do tego fachowo przygotowany.

Studia prawnicze kończył w latach 70., zaocznie na UJ. Wśród kolegów musiał mieć wielu pracowników służb, którzy uzupełniali wykształcenie na uniwersytecie

- Kiedyś go spotkałem na Plantach, między ulicami Franciszkańską a Olszewskiego. Ukłonił mi się i dopiero wtedy zobaczyłem u niego koloratkę. Na zajęciach przez rok nic nie mówił, że jest księdzem - opowiada nam dziś profesor Zbigniew Ćwiąkalski, który uczył proboszcza prawa karnego.
Doktor od rozwodów

Ks. Fidelus często powtarza, że aby lepiej być przygotowanym do swych obowiązków zrobił doktorat z prawa cywilnego. Wydawać by się mogło, że jest specjalistą od prawa cywilnego. Kiedy pytać bliżej, okazuje się, iż ma na myśli coś innego - ukończył prawo na cywilnej, czyli niekościelnej uczelni.
Temat jego pracy doktorskiej brzmiał "Rozwód w orzecznictwie sądów Wolnego Miasta Krakowa w latach 1816-1833 na tle przepisów prawa małżeńskiego osobowego".

Jej promotorem był ówczesny historyk prawa prof. Wojciech Bartel. Ksiądz obronił tę pracę w 1983 roku.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kibole z sąsiedniego osiedla polowali na mojego syna
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ks. Fidelus, czyli: WICEKARDYNAŁ z Krakowa - Gazeta Krakowska

Komentarze 12

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

H
Haha

To diabel w sutannie

H
HENRYK Szczepaniak
Iluzja choćby najpiękniejsza jest tylko złudą, która ogranicza naszą wolność myślenia i działania...
S
Stanisław B Zator
Inteligencja chęci i praca przynoszą uznanie ,szacunek,zaszczyty.
Nicnierobienie i ignorancja w demokracji-zazdrość, zawiść i nieuzasadnione poczucie krzywdy-nic więcej.
k
kowal
nie mogę słuchać jak te paskudne zembrzycoki żerują na biedocie to taki regioń bóg ich rozliczy
s
stasek
zembrzycoki z tego słyną
z
zip
Ale wam pasuje teraz w tym ciemnogrodzie , cwaniaki nieroby , pod płaszczykiem wiary szantażujecie ludzi dla swojego celu . Co wy myślicie że wszyscy są tak naiwni . Niech was piekło pochłonie tam jest wasze miejsce . wy pedofile pedały to tylko w waszych szeregach są te wykolejenia .
p
polak
Może sam sobie wziął i jeszcze kilka innych kamienic?
z
zembrzycanka
skubnąć parafian. Klan zembrzycki w kwestii interesów trzyma się razem. Ksiądz w rodzinie został dobrze wyposażony
w
wacek
jeszcze mu sie dobiora do d..py za przekrety w komisji majatkowej, chyba ze go ukryje gdzies w bolowii
ksiaze kosciola rzymsko-pedofilskiego
M
MNLLNLNM
No cóż , na temat jego biznesów można smuć wiele przypuszczeń . Tu się mówi tam się mówi , ponoć rodzina zajmuje się nieruchomościami . Nic więcej mie trzeba mówić ,. Myślę ,że w przyszłości jeszcze niejednego się dowiemy .
u
ulrik
usunięty z funkcji kanclerza kurii krakowskiej? cudownym trafem, trudno znaleźć na ten temat jakąkolwiek informację, a byłoby o czym pisać..
k
k
np 2 mieszkania, to mysle ze jednak musial skubnać parafian, przynajmniej na poczatek biznesu.
Wróć na i.pl Portal i.pl