Krzysztof Lijewski po porażce w finale Pucharu Polski: Nie wydaje mi się, by gra 7 na 6 była kluczem do porażki (wypowiedzi)

kielcehandball.pl, PK
- Porażka boli, natomiast trzeba oddać drużynie z Płocka to, że dzisiaj była od nas lepsza, zagrała bardziej zdecydowanie przede wszystkim w ataku pozycyjnym - mówił po meczu Krzysztof Lijewski.
- Porażka boli, natomiast trzeba oddać drużynie z Płocka to, że dzisiaj była od nas lepsza, zagrała bardziej zdecydowanie przede wszystkim w ataku pozycyjnym - mówił po meczu Krzysztof Lijewski. Patryk Ptak/kielcehandball.pl
- Porażka boli, natomiast trzeba oddać drużynie z Płocka to, że dzisiaj była od nas lepsza, zagrała bardziej zdecydowanie przede wszystkim w ataku pozycyjnym, a my mieliśmy w tym elemencie sporo problemów. Nawet, gdy dochodziliśmy do sytuacji rzutowej, nie potrafiliśmy jej zamienić na bramki. W ustawieniu siedmiu na sześciu kilka akcji wyszło, a kilka nie, ale nie wydaje mi się, by właśnie ten element był kluczem do porażki - mówił Krzysztof Lijewski, który w sobotnim finale Pucharu Polski piłkarzy ręcznych pełnił rolę pierwszego trenera Łomży Vive Kielce. Nasz zespół uległ Orlenowi Wiśle Płock 27:34 i pierwszy raz od 14 lat nie zdobył Pucharu Polski.

- Porażka boli, natomiast trzeba oddać drużynie z Płocka to, że dzisiaj była od nas lepsza, zagrała bardziej zdecydowanie przede wszystkim w ataku pozycyjnym, a my mieliśmy w tym elemencie sporo problemów. Nawet, gdy dochodziliśmy do sytuacji rzutowej, nie potrafiliśmy jej zamienić na bramki. Zabrakło komunikacji w obronie, wydaje mi się, że byliśmy zbyt pasywni, a rywale to wykorzystywali. Nikt w sporcie nie ma monopolu na wygrywanie i trzeba to przyjąć. To nie jest łatwe, ale w następnym roku będziemy bardziej głodni, by bronić mistrzostwo Polski i odzyskać Puchar Polski. W ustawieniu siedmiu na sześciu kilka akcji wyszło, a kilka nie, ale nie wydaje mi się, by właśnie ten element był kluczem do porażki. W pewnym momencie zmienialiśmy taktykę i graliśmy sześciu na sześciu, potem znów w siedmiu, ale to nie był błąd ataku, a raczej obrony. Nikt w szatni po mistrzostwie Polski nie rozmawiał o Final Four. Odkąd skończył się dwumecz z Montpellier, Liga Mistrzów została schowana do szuflady. Najpierw mistrz Polski, potem puchar. Nie wyszło, ale akceptujemy wynik. Gdy człowiek przegrywa, to się uczy, na pewno wszyscy wyciągniemy wnioski. Cała Polska dostała to, na co czekała od dłuższego czasu, czyli zmianę. Dla wielu to było monotonne i nudne, więc jeszcze raz gratuluję Płockowi, a my już szykujemy się na Veszprem. To, co w szatni, zostaje w szatni, ale to, co mogę powiedzieć, to to, że nie było smutku. Czasem musi przyjść moment, że drużyna przegra, a Płock czekał 14 lat na ten tytuł. W końcu się doczekali. W szatni było dobrze i spokojnie, trener zareagował najlepiej, jak tylko mógł - - mówił Krzysztof Lijewski, trener Łomży Vive Kielce.

- Zawsze każda porażka boli. Finał boli bardziej, ale oni byli dzisiaj lepsi od nas. Zrobiliśmy za dużo błędów, zbyt często nie trafiliśmy i nie zagraliśmy naszego najlepszego meczu zarówno w ataku, jak i w obronie. Będziemy się z tego uczyć. Poprawimy wszystko, by wyszło to z dobrym skutkiem dla drużyny. Siedmiu na sześciu nie wychodziło, bo nie trafialiśmy do bramki, będąc sam na sam z bramkarzem. Wtedy nigdy nic nie wyjdzie (śmiech). A zmianę z bramkarzem jest trudno zrobić szybko. Zobaczymy, czy wykorzystamy ten element w grze na Final. Kto wie. Dla płocczan to dziś super osiągnięcie, nic dziwnego, że świętują, mają co, sam bym się bardzo cieszył - skomentował Alex Dujszebajew, zawodnik Łomży Vive Kielce.

- W meczu z Kielcami nigdy nie jesteśmy stawiani w roli faworyta. Dla mnie to był super mecz, lubię grać o taką stawkę. Cieszę się, że udowadniam, że daję radę. Fajnie, że dostałem tytuł gracza meczu, będę ciężko pracował, żeby w przyszłym sezonie mieć jeszcze więcej minut. To był nasz najlepszy mecz w sezonie! Jesteśmy szczęśliwi po wywalczeniu pucharu. Mieliśmy bardzo mocną obronę i zdobyliśmy dużo goli na pustą bramkę. Przygotowywaliśmy się na manewr kielczan z siedmioma zawodnikami w ataku - mówił Krystian Witkowski, bramkarz Orlenu Wisły Płock.

- Długo czekałem na ten moment. We wcześniejszych meczach z kielczanami graliśmy jak równy z równym, żaden zespół nie mógł się dziś niczym zaskoczyć, mieliśmy o sobie bardzo dużo informacji. Dlatego też byliśmy przygotowani na grę rywali siedmiu na sześciu w ataku. Z naszej strony pomogło, że byliśmy w pełnym składzie, nie dostaliśmy czerwonych kartek i mogliśmy pozwolić sobie na dużo rotacji. Oprócz tego Krystian Witkowski, który bronił fantastycznie. Po blamażu, jaki zagraliśmy w Final 4 Ligi Europejskiej, chcieliśmy zakończyć sezon na naszą korzyść i byliśmy bardzo zmotywowani. Choć mam 35 lat, to mój pierwszy puchar. Podniesienie go to fantastyczne uczucie - powiedział Przemysław Krajewski, skrzydłowy Orlen Wisły Płock.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl