Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Cugowski: Patrząc na synów, widzę siebie sprzed lat [ROZMOWA]

Marek Zaradniak
Krzysztof Cugowski: - Już nikt nie może powiedzieć, że Krzysztof Cugowski pomaga synom
Krzysztof Cugowski: - Już nikt nie może powiedzieć, że Krzysztof Cugowski pomaga synom Małgorzata Genca
Piotr jest impulsywny i pełen energii. Natomiast Wojtek jest spokojny, ale lubi mieć własne zdanie. Jest uparty i konsekwentny. Nie jest spolegliwy. Krzysiu junior zaś się dopiero kształtuje - mówi o synach Krzysztof Cugowski

W maju wystąpi Pan w Poznaniu z zespołem Bracia, czyli ze swoimi synami. Kiedy powstał projekt, aby pracować razem?/b]
To chyba naturalne, że w momencie, gdy z Budką Suflera zakończyliśmy działalność, mam kilka różnych pomysłów. Przecież wiadomo, że to nie koniec świata czy koniec mojego śpiewania. Myślę, że cały pomysł na połączenie sił z synami to rzecz naturalna i nie powinna nikogo ani dziwić, ani bulwersować. Nasze działania ma sfinalizować płyta, którą pomału zaczynamy przygotowywać. Możliwe, że uda nam się ją wydać na święta Bożego Narodzenia.
[b]Czy śpiewanie z synami to co innego niż występowanie z kolegami z Budki Suflera?

Wiadomo, że jest inaczej. Nie ma takich samych muzyków. Niewątpliwym plusem jest to, że są to ludzie młodzi. Mają na wiele rzeczy zupełnie inny pogląd niż ja czy też moi rówieśnicy. Podkreślam jednak, że my jesteśmy na początku drogi. Dopiero zaczynamy grać razem. Potem maj, czerwiec i miesiące letnie. Wszystko przed nami. Mam nadzieję, że to fajny projekt, i że będzie atrakcyjny też dla publiczności.

Jaki miał Pan wpływ na to, że Piotr i Wojtek zostali muzykami?
Powiedzieć prawdę?

Tak
Wpływ miałem bardzo poważny, ponieważ gdy mieli 7 lat, wysłałem ich do podstawowej szkoły muzycznej i uczyli się podstaw muzyki.

Na czym grali wtedy?
Obaj na skrzypcach. Starszy, Wojtek skończył średnią szkołę muzyczną, tyle że na altówce. Młodszy, Piotruś nie miał tyle samozaparcia… Gdy ktoś ma dzieci grające na skrzypcach, to wie, co to znaczy, zwłaszcza w początkowym etapie nauczania. To dla otoczenia bywa bardzo bolesne, bo gdy dzieci zaczynają grać, słuch można stracić.

Jakie Pan miał relacje z synami kiedyś, a jakie teraz?
W różnym wieku różne. To rzecz naturalna. Przerobiliśmy wszystkie możliwe odcienie rodzinnych kontaktów od bardzo złych do bardzo dobrych. W tej chwili na szczęście mamy etap, w którym nasze stosunki są bardzo dobre. Z czego oczywiście się niezmiernie cieszę.
Za co ich Pan ceni? Za co Pan ceni Wojtka, a za co Piotra?
Obu cenię za to, że są profesjonalnymi, kompetentnymi muzykami. Wojtek jest świetnym gitarzystą i śpiewa, a Piotruś przede wszystkim śpiewa. Też jest gitarzystą, może nie tak dobrym jak Wojtek, ale gra. Obaj spisują się znakomicie. To dla mnie wielka ulga, ponieważ obserwuję na rynku dzieci różnych muzyków i nie zawsze to się rozwija tak świetnie. Jestem bardzo zadowolony i bardzo dumny ze swoich synów.

Staszek Sojka, Beata Kozidrak, Skaldowie angażują swoje dzieci do zespołów. Pan na to się nie zdecydował. Dlaczego?
Bo uważam, że dopiero teraz jest właściwy moment abyśmy mogli coś robić razem. Oni są bardzo mocno osadzeni na rynku i w branży i nie ma tutaj żadnego podtekstu, że ojciec im pomaga. Jeśli nagrywamy płytę, to powstaje ona dzięki trzem, czterem równorzędnym partnerom. I nikt nie może powiedzieć, że Krzysztof Cugowski pomaga synom. Im już nie trzeba pomagać. Oni są bardzo mocni na rynku, możemy płytę nagrać bez podtekstów. Gdybyśmy zrobili to wcześniej, mogłoby wyglądać, że staram się im pomóc. Oczywiście, starałem się pomagać, ale nie w taki sposób. To kim są i jaką mają pozycję na rynku zawdzięczają tylko i wyłącznie sobie. Talentowi, pracowitości. Rodzina, ojciec, matka nie musieli ich popychać.

A jakimi dziećmi byli? Mówił Pan, że chodzenie do szkoły muzycznej nie zawsze jest łatwe dla otoczenia.
Zawsze byli spokojnymi chłopcami. Nigdy nie było z nimi większych kłopotów wychowawczych. Poza oczywiście różnymi szkolnymi atrakcjami, co jest rzeczą normalną.

Mówi Pan, że miał na nich wpływ, posyłając do szkoły muzycznej...
Tak, na początku, bo mogli pójść do zwykłej szkoły. Może to spowodowało- by, że zaczęli interesować się muzyką? Nigdy nie namawiałem ich, żeby poszli w moje ślady. To nastąpiło jakoś tak bezwiednie. Mam jeszcze trzeciego syna, Krzysztofa juniora, który nie ma jeszcze 17 lat i ze względu na swoich braci ma ogromne ciśnienie na muzykę, ale jego mama pilnuje, aby nie spowodowało to uszczerbku w jego ogólnokształcącym wykształceniu. Krzysiu oprócz tego, że gra na gitarze i śpiewa (ostatnio jego starsi bracia pomogli mu nagrać piosenkę), jest mocno trzymany przy klasycznym wykształceniu. Może jeden z synów będzie robił co innego niż ja i pozostali? Chociaż nigdy tego do końca nie można przewidzieć.

A jaki oni mają wpływ na Pana?
Taki, że patrząc na nich, widzę siebie sprzed lat. Na pewno pozwala mi to troszeczkę odmłodnieć. Mam świadomość, że ich publiczność jest inna niż ta, do której się przyzwyczaiłem, gdy graliśmy z kolegami z Budki Suflera. A poza tym - niezwykle mi miło, że będę mógł zagrać, zaśpiewać, nagrać płytę z własnymi dziećmi.
Synowie są do Pana podobni?
Wizualnie i charakterologicznie na pewno tak. Patrzę na nich jak na swoje odbicie sprzed kilkudziesięciu lat, ale nie w sposób dosłowny. Wiele rzeczy było podobnych w moim życiu, wiele przebiegało zupełnie inaczej. Jak się patrzy na własne dzieci, to miło widzieć, że robią coś, co ma sens. To nie znaczy, że to się ma mnie podobać. Dzieci muszą iść swoją drogą. Robić swoje. To nie może być powtórka z życia prywatnego i zawodowego rodziców. Oni muszą po prostu znaleźć swoje miejsce. I Wojtek, i Piotr już to zrobili i dlatego teraz możemy spokojnie występować razem. Lat temu pięć czy dziesięć byłoby to niemożliwe. Teraz jesteśmy na równym poziomie osadzenia w branży. I to, co robimy, jest projektem równoprawnych muzyków, którzy po prostu postanowili zagrać razem.

Mówi Pan, że synowie są podobni do Pana pod względem charakteru. A czym się różnią od siebie?
Piotr jest impulsywny i pełen energii. Natomiast Wojtek jest spokojny, ale lubi mieć własne zdanie. Jest uparty i konsekwentny. Nie jest spolegliwy. Krzysiu junior zaś się dopiero kształtuje. Jaki będzie - do końca jeszcze nie wiadomo.

Wielkanoc spędza Pan z synami?
Jeden z synów wyjeżdża do teściów. Z jednym na pewno będę, bo tego najmłodszego mam w domu. Chociaż niestety od nowego roku szkolnego wyjeżdża do Anglii i wówczas zostaniemy w domu sami. To także rzecz do przemyślenia i refleksji.

Wspomniał Pan na początku, że oprócz koncertów i nagrań z Braćmi ma także inne pomysły. Jakie ?
Jeszcze za wcześnie. Nie zapeszajmy. To, kim są i jaką mają pozycję na rynku, zawdzięczają tylko i wyłącznie sobie. Talentowi, pracowitości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski