Krytykujesz Lewandowskiego? Spróbuj spojrzeć w ten sposób [KOMENTARZ]

Jacek Czaplewski
Robert Lewandowski
Robert Lewandowski Michael Sohn
Ręka w górę, kto nie zadrżał, gdy do karnego podszedł akurat Robert Lewandowski. Ja zadrżałem. I – co wstyd przyznać - byłem bliski zwątpienia.

Jesteśmy w ćwierćfinale Euro 2016, a nasz lider nie ma ani gola, ani asysty. Brzmi niecodziennie, abstrakcyjnie, paradoksalnie. Robimy wszyscy duże oczy i zastanawiamy się dlaczego. W końcu to „Lewy” ma za sobą fantastyczny sezon w klubie. On poprowadził reprezentację Polski do turnieju, zostając najlepszym strzelcem eliminacji, i on miał przede wszystkim brylować we Francji. Nie Jakub Błaszczykowski, nie Łukasz Fabiański czy Michał Pazdan. Lewandowski.

Ohydne wiadro pomyj wylano na niego po meczu z Ukrainą. Głosy anonimowych trolli nie zrobiły żadnego wrażenia; taka ich natura. Za to te sygnowane prawdziwymi imionami i nazwiskami nadawców już jak najbardziej. Oto bowiem bodaj po raz pierwszy od nieudanych eliminacji do Mundialu w Brazylii tak powszechnie i zarazem chamsko zakwestionowana została (sic!) klasa Lewandowskiego oraz jego pożyteczność dla drużyny. Totalna jazda bez trzymanki. Nie sposób było tego wszystkiego przeczytać, a co dopiero zaakceptować.

Kibicowska narracja niechybnie wpisała się w narrację polityczną, zaczerpniętą od furiackiej Krystyny Pawłowicz. Nie strzela dla reprezentacji? Czyli woli grać dla Niemca – w Bayernie. No i poza tym jest beznadziejny, skoro w słabszym zespole, a takim jest przecież Polska w porównaniu do Bayernu, nie pokazuje różnicy. Proste? Proste. No to trzeba zgnoić.

Guzik prawda!

Nikt z krytykantów nie pragnie zauważyć, jak magnetycznie Lewandowski przyciągał do siebie Irlandczyków z Północy, Niemców, Ukraińców, robiąc tym samym miejsce kolegom z drużyny. Przemilczane zostają też faule na nim. A przecież kopnięcie przez Szwajcara (w drugiej połowie) musiało strasznie zaboleć. Ból raczej nie minął po interwencji sztabu medycznego; pewnie towarzyszył do samego rzutu karnego.

To zrozumiałe, że wywalczone wolne, „wymuszone” kartki dla rywali i zrobione strefy dla kolegów to za mało ze strony Lewandowskiego. Wszyscy niecierpliwe czekamy na jego gole lub asysty. Ale po co go od razu dezawuować? Radujmy się z sukcesu całej reprezentacji. Nieskuteczność jej lidera udowodniła nam, jak jest mocna, jak nieprzypadkowo znalazła się w ósemce najlepszych. Ona nie kończy się na jednym nośnym nazwisku. Ufajmy, że Lewandowski pomoże jej akurat w kluczowych momentach fazy play-off. A jeżeli nawet tego nie zrobi, a zrobi ktoś inny, to się nie obrażajmy. Nie potrzeba kolejnej wewnętrznej wojenki, akurat gdy reprezentacja dokonuje takich rzeczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24