Kryminolog: W sprawie zaginięcia Madeleine McCann wciąż brakuje dowodów, to ciągle proces poszlakowy

Wojciech Szczęsny
Wojciech Szczęsny
EAST NEWS
Prokurator Hans Christian Wolters poinformował rodziców zaginionej w 2007 roku w Portugalii Madeleine McCann, że ich córka nie żyje. Dom, w którym mieszkał podejrzewany o porwanie i zabójstwo Christian B. zostanie przeszukany przez policję. – Z profesjonalnego punktu widzenia nie wystarczy o czymś wiedzieć, trzeba to jeszcze udowodnić. Na razie mamy do czynienia z typowym procesem poszlakowym, a prawomocny wyrok, który oznaczałby ostatecznie wyjaśnienie sprawy wydaje mi się wciąż odległy - mówi w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press profesor Piotr Girdwoyń z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

Czy sprawa zaginięcia Madeleine McCann przejdzie do historii kryminalistyki?
Oczywiście tajemniczość, kwestia długotrwałej niemożności wyjaśnienia i przede wszystkim brak ciała powodują, że ta sprawa jest frapująca. W ogóle wszystkie sprawy, gdzie mamy do czynienia z podejrzeniem zabójstwa i brakiem ciała bardzo interesują opinię publiczną. Dodatkowym elementem jest to, że ofiarą jest dziecko. Takie sprawy są spektakularne i niezwykle nośne medialnie. Tak było już w 1932 roku, gdy porwano syna Charlesa Lindbergha, czym żyły całe Stany Zjednoczone. Kolejnym elementem jest brak możliwości – przynajmniej na razie - ostatecznego wyjaśnienia, co się wydarzyło.

Wydaje się, że w sprawie Madeleine McCann wreszcie doszło do przełomu.
Niezależnie od dramatu rodziny, takie doniesienia pojawiają się co jakiś czas zwłaszcza w sezonie ogórkowym. Przejrzałem informacje podawane przez media w ostatnich dniach i zakładając, że są one prawdziwe muszę powiedzieć, że dalej nie są one jednoznaczne.

Jednak niemiecki prokurator zdecydował się wysłać list do rodziców Madeleine McCann, w którym poinformował ich, że dziewczynka nie żyje.
Ale jednocześnie powiadomił, że nie ma dowodów, które mogłyby poskutkować postawieniem kogokolwiek przed sądem. Z profesjonalnego punktu widzenia nie wystarczy czegoś wiedzieć - trzeba to udowodnić. Jeżeli prokurator pisze tego rodzaju list, to zapewne ma jakieś potwierdzone operacyjnie informacje, natomiast nie jest w stanie tego przełożyć na dowody, zwłaszcza w niemieckim procesie. To jest trochę dziwne.

Źródło:
RUPTLY

Dlaczego?
Można sobie wyobrazić, że istnieją poszlaki, które świadczą, że Madeleine McCann nie żyje, ale dopóki nie ma dowodu, to po prostu nie możemy twierdzić, że tak jest.

W takim razie ma Pan jakiś pomysł, o co może chodzić? Wiemy, że osoba, która jest w tej chwili wskazywana przez niemieckiego prokuratora jako zabójca, w ogóle nie rozmawia na ten temat ze śledczymi.
Mamy tu pole do bardzo różnych domysłów. Nawet jeżeli przyjmiemy teoretycznie, że podejrzany przyznał się do zabójstwa komuś w celi, to taka wypowiedź to ciągle jest za mało. Być może gdzieś w jakimś miejscu odkryto jakiś materiał genetyczny, ale to też nie przesądza ostatecznie. Podam hipotetyczny przykład – gdybyśmy mieli informację, że jakaś osoba nie żyje, a następnie znaleźli zaschniętą krew jednorodną genetycznie i wiedzielibyśmy, że tej krwi jest tyle, że musiałoby dojść do zgonu z powodu wykrwawienia, to byłaby to wciąż bardzo mocna poszlaka – bo teoretycznie nie wyklucza hipotezy przeciwnej. To co mnie dziwi w sprawie tego listu, to jeszcze to, że on został upubliczniony.

A w ogóle taka forma zawiadomienia rodziców o śmierci dziecka w formie listu jest praktykowana?
W samym kontakcie prokuratora z rodzicami ofiary nie widzę nic niespotykanego, ale fakt, że taki list wycieka na zewnątrz jest dziwny. Oczywiście nie wiemy, kto jest źródłem tego przecieku. Być może ktoś tę informację mediom sprzedał, ale to już zupełnie inna kwestia.

Od zaginięcia mija już 13 lat. Co w całej tej sprawie jest dla Pana najbardziej zajmujące?
Paradoksalnie ta sprawa nie jest nadzwyczajna. Nie jest to przypadek, który byłby szczególnie dziwny lub taki, z którym wcześniej nie mielibyśmy do czynienia. To jest kolejna sprawa, w której podejrzewamy zabójstwo i szukamy ciała. Oczywiście ona ma cały szereg elementów medialnych, chociażby to że ma międzynarodowy charakter. Ale pamiętajmy, żeby nie ulegać schematowi znanemu z filmów kryminalnych, gdzie każda sprawa w końcu zostaje wyjaśniona. Jest pewna liczba spraw, gdzie sprawców się nigdy nie wykryje.

Sugeruje Pan, że sprawa zaginięcia Madeleine McCann może pozostać niewyjaśniona?
Dopóki nie dojdzie do prawomocnego wyroku, a to wydaje mi się dość odległe, sprawa nie zostanie zakończona. Mówię to jako prawnik, ale też osoba, która podchodzi do tego krytycznie. Ostatnie informacje zostały zakomunikowane trochę na zasadzie „wiem, ale nie powiem”. Jeżeli prokurator sam przyznaje, że ma dowody, ale nie są one wystarczające do postawienia zarzutów przed sądem, to to znaczy, że te argumenty nie są mocne. Po to mamy takie, a nie inne postępowanie w procesie karnym, żeby wiedzieć na pewno, że człowiek, który zostanie skazany jest winny i dany czyn popełnił. Na razie wiemy, że podejrzany popełniał podobne czyny w przeszłości i że jego telefon zalogował się w pobliżu miejsca, gdzie zniknęła Madeleine McCann. To jest typowy proces poszlakowy. Z tych poszlak można budować pewien łańcuch wydarzeń i jeżeli na końcu z tego utworzy się mocna konstrukcja, to teoretycznie będzie można kogoś oskarżyć. Ale rozstrzygającego dowodu jak nie było tak nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl