Kraków. Ukrainki zmuszane do prostytucji? Dwie seksualne niewolnice

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Ukrainki przyjechały do Polski, myśląc, że będą tancerkami erotycznymi, a nie prostytutkami
Ukrainki przyjechały do Polski, myśląc, że będą tancerkami erotycznymi, a nie prostytutkami 123rf
Ukrainki chciały być tancerkami w nocnym klubie w Polsce, ale zostały zmuszone do prostytucji. Za czerpanie korzyści z nierządu Sąd Okręgowy w Krakowie skazał szefów agencji towarzyskich.

Dwóch rosłych mężczyzn wzięło walizki i zaprowadziło Ołenę i Lenę pod Klub VIP w kamienicy przy ulicy Starowiślnej w Krakowie. Otworzyła im niska, szczupła brunetka o przebrzmiałej urodzie. Przedstawiła się jako szefowa i pokazała jedno z pomieszczeń w piwnicy, w którym były kraty w oknach.

- Tu będziecie przyjmowały panów. Najpierw odpracujecie swoimi d... koszty podróży - oświadczyła. Ukrainki spojrzały na nią z niedowierzaniem i zaczęły protestować. Tłumaczyły, że miały być tancerkami erotycznymi i paniami do towarzystwa, które będą zachęcały mężczyzn do mocniejszych trunków. O sprzedawaniu się za pieniądze pośredniczka w załatwieniu pracy nic nie wspomniała.

- Raz dwa się przebierajcie, bo zaraz zaczynacie. Klienci już czekają - komenderowała Polka. Ukrainki westchnęły i poszły do łazienki poprawić makijaż, bo łzy cisnęły się im do oczu. Tak zaczęła się ich wymarzona przygoda w Polsce.

Burdelmama z branży

Ewa w branży erotycznej robiła od ponad 20 lat. W Krakowie ludzie z półświatka i policjanci doskonale wiedzieli, jakimi przybytkami zarządzała. Bywali u niej i jedni i drudzy. Ci ostatni nawet częściej. Przestępcy nielegalnie zdobyty szmal muszą gdzieś wydać. W domu cielesnych uciech czasem tracą czujność i w chwili słabości gotowi są pochwalić się „panienkom”, komu ukradli kasę. Dlatego policjanci kryminalni muszą mieć dobre relacje z kobietami w tej branży. Z Ewą mieli doskonałe.

Raz miała kłopoty i trafiła do aresztu, kiedy do prokuratury zgłosiły się trzy dziewczyny i poskarżyły się, że jako 16-latki zostały zmuszone do uprawiania prostytucji. Pochodziły z rozbitych rodzin. „Zaopiekowała” się nimi Ewa, prowadziła wtedy agencję towarzyską na terenie Krowodrzy.

Roztaczała przed nimi wizję stworzenia rodziny zastępczej. Szybko okazało się to iluzją. Groźbami i biciem zaczęła zmuszać dziewczyny do świadczenia usług seksualnych. Najpierw woziła je do klientów, potem nakłoniła do pracy w agencji. Nastolatki szantażowała również córka Ewy, która zajmowała się organizowaniem usług seksualnych w mieszkaniach. Według prokuratury, kobiety podawały dziewczynom narkotyki, aby „były wydajniejsze w pracy”. Aresztowano też Tunezyjczyka, właściciela dwóch lokali gastronomicznych w Krakowie, który korzystał z usług nieletnich i podawał im narkotyki. Według śledczych, ponad 20 razy zmusił nastolatki do „narkotykowego seksu”.

Jako burdelmama Ewa prowadziła niejedną agencję towarzyską i ten biznes znała doskonale. Ostatnio zarządzała „Fantazją”. Jedno spojrzenie i chwila rozmowy wystarczyły, by wyrobić sobie zdanie na temat dziewczyny, która pytała o robotę pod jej skrzydłami. Ewa od razu wiedziała, czy z nową będą kłopoty.

Idealne były tzw. szare myszki: z wyglądu skromne, z charakteru nieśmiałe i wstydliwe. Z wyzywającymi i przesadnie wydekoltowanymi pannami częściej były problemy. Takie ciche i dyskretne dziewczyny to był skarb.

Skazana za sutenerstwo

Ewa miała tę zdolność, że potrafiła je przyuczyć do zawodu i mieć z tego wymierne profity. Za czerpanie korzyści z nierządu ponad 20 dziewczyn raz już usłyszała wyrok. Do tego doszedł udział w gangu ułatwiającym kobietom uprawianie prostytucji.

Ewa była członkiem, a Aleksander szefem grupy przestępczej, która działała od 2001 do 2004 r. Członkami ich bandy byli także dwaj barmani i taksówkarz, prywatnie partner Ewy. W prawomocnym wyroku Aleksander dostał trzy lata więzienia, a Ewa o rok mniej. Skazano ich także za rozbój dokonany na jednym z klientów agencji przy Starowiślnej, którą Ewa kierowała z polecenia Aleksandra.

Szefowie dwóch agencji

Krakowianka otrzymywała stałą pensję od szefa, który rządził w Klubie 51 przy ul. Brogi.

Z rozbojem to było tak, że ledwie kilka dni po przybyciu Ukrainek do Klubu VIP w listopadzie 2002 r., pojawił się tam nietrzeźwy i agresywny klient. Ewa uderzyła go butelką w głowę i wezwała telefonicznie na pomoc Aleksandra. Przyjechał z grupą zamaskowanych osiłków. Klienta pobito i obrabowano.

Przy okazji śledztwa w sprawie gangu i czerpania korzyści z nierządu wyszedł na jaw wątek dwóch Ukrainek. Śledczy byli przekonani, że parę sutenerów można pociągnąć do odpowiedzialności karnej za handel ludźmi.

Udało się ustalić, że Ołena i Lena do Krakowa przyjechały z Chersonia niedaleko Krymu i podjęły pracę w agencjach Ewy i Aleksandra.

Miały tylko tańczyć

Można dziewczynom wierzyć, że nie miały świadomości, co będą robiły „w Polszy”. Znajoma Jekaterina namówiła je do wyjazdu i obiecała złote góry, czyli że co wieczór jako tancerki zarobią 80 dolarów.

Zaproponowała pomoc w załatwieniu formalności, transportu i paszportów. Zadeklarowała, że ze swoich funduszy pokryje koszty wyjazdu dziewczyn. W sumie każda miała jej potem oddać po 500 dolarów.

- Jak odpracujecie dla mnie tę kwotę, to możecie zostać w Polsce lub wracać. Wasza wola - mówiła pośredniczka.

Dziewczyny rodzinom powiedziały, że wyjeżdżają do roboty przy sprzedaży odzieży. To brzmi znacznie ładniej niż opowieść o tańcu w nocnym klubie. Jekaterina dodała, że do Polski udadzą się z nimi dwaj Ukraińcy: Sasza i Oleg. To im trzeba będzie oddać dług.

Wyruszyli z Chersonia, gdy Jekaterina kupiła im na dworcu bilety kolejowe do Lwowa, potem ładą dojechali do Polski. Pod Krakowem była kolejna przesiadka do ciemnego BMW. Szybko byli u celu. Opiekę nad Ukrainkami roztoczyli Aleksander i Ewa. Sasza został w Krakowie kilka tygodni, aż dziewczyny spłaciły mu cały dług.

Właściciele agencji towarzyskich zabrali dziewczynom paszporty. Bez obstawy nie mogły wychodzić do sklepu i na zewnątrz lokalu. Nie wiedziały, że ta kontrola była spowodowana tym, że Ewa i Aleksander przyjęli wcześniej do roboty dwie inne Ukrainki. Obydwie zadeklarowały, że idą do solarium, aby zadbać o urodę i już więcej nie wróciły. Na drugą taką wpadkę szefowie agencji towarzyskiej nie mogli sobie pozwolić. W tym biznesie trzeba stale dbać o koszty i zyski.

Groźby i bicie

Aleksander straszył Ołenę wywiezieniem do lasu i pozbawieniem życia, jeśli nie będzie pracowała jako prostytutka.

Lenie nie tylko groził. Bił ją tak, że potem musiała ukrywać siniaki. Podsunięto jej narkotyki i uzależniła się od nich. Ewa informowała dziewczyny, że zabiera im 30 proc. zarobku, a oddaje 70 proc. Nakładała kary za niewłaściwe zachowanie, np. kiedy odmawiały seksu lub gdy się spóźniały do roboty. Mogły zadzwonić do domów na Ukrainie, ale tylko przy pracownikach agencji.

Ewa wszystko zapisywała w zeszycie - godziny pracy dziewczyn, ich zarobki, czas wyjścia do klienta, nawet wizyty zaprzyjaźnionych policjantów. Zeszyt był potem dowodem na procesie.

Dawała Ukrainkom pieniądze na drobne wydatki, raz wręczyła po 100 dolarów. Dziewczyny wysłały fundusze przekazem do rodzin. Pracowały zwykle od 22 do 5 rano.

Ołena żaliła się niektórym klientom, że nie chce uprawiać seksu, ale nie rozumieli, co do nich mówi po rosyjsku, a ona za słabo znała język polski. W końcu się zbuntowała i w styczniu 2003 roku zagroziła Ewie, że jeśli jej nie wypuści, to z Leną uciekną i zawiadomią policję oraz rodziny. Ewa bąknęła pod jej adresem, że Ołena „jest już zepsutym towarem”, oddała paszporty i wręczyła po 100 dolarów na drogę. Poszły na krakowski dworzec i pociągiem wróciły na Ukrainę.

Po dwóch miesiącach skończył się ich koszmar, ale nie do końca. Lena po powrocie do domu podupadła na zdrowiu, załamała się psychicznie, rozpiła się i zmarła w 2006 r.

W śledztwie Ewa i Aleksander nie przyznali się do handlu ludźmi i czerpania korzyści z nierządu Ukrainek. Ewa wyjaśniała, że w klubie VIP była zatrudniona w latach 2001-03. Miała się zajmować barem, odbieraniem należności od klientów, ale i sprzątaniem. Aleksander zaoferował jej 1500 zł co miesiąc.

Co pewien czas pojawiał się po zyski, ale klub przestał być dochodowy. Podejrzewał Ewę o nadużycia. Oskarżona zapewniała, że nie biła Ukrainek. Raz tylko uderzyła, ale inną dziewczynę, która zamykała swoje dziecko w szafie, kiedy była z klientem w pokoju.

Ewa P. dopiero w sądzie częściowo przyznała się do czerpania korzyści z nierządu. Potwierdziła, że na zlecenie wspólnika zorganizowała rozbieraną sesję dla jednej z Ukrainek. Fotografie trafiły na stronę internetową z numerami telefonów.

Aleksander K. twierdził, że dziewczyny były w klubach w charakterze striptizerek i tancerek, a co robiły po godzinach - w to nie ingerował.

Wyrok na parę

Sąd Okręgowy w Krakowie nie przyjął, aby doszło do handlu ludźmi. Przed laty to przestępstwo było inaczej definiowane, teraz jest traktowane znacznie szerzej, ale trzeba pamiętać, że proces, który właśnie się zakończył, dotyczył spraw sprzed 14 lat.

Za udowodnione sąd przyjął, że oboje oskarżeni, czyli 52-letni Aleksander K. i 54-letnia Ewa P. doprowadzili obie Ukrainki do uprawiania prostytucji i z tego przestępstwa uczynili sobie stałe źródło dochodu. Kobieta usłyszała za to wyrok dwóch lat więzienia, mężczyzna - dwóch i pół roku. Mają też zapłacić 12 i 18 tys. zł grzywny i po 2 tys. kosztów sądowych.

W apelacjach oboje wnoszą o niższe kary. Ich adwokaci przekonywali, że wyrok częściowo obejmuje czyny, za które ich klienci już byli wcześniej skazani w głównym procesie o sutenerstwo. Sąd Apelacyjny w Krakowie na razie odroczył rozpoznanie sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kraków. Ukrainki zmuszane do prostytucji? Dwie seksualne niewolnice - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl