Kraków. Sanepid i policja zajrzeli do "Wesołych Garów". W środku zamiast klientów byli... testerzy. Czy lokal uniknie kary?

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Restauracji w rozmowach z policją pomaga krakowski adwokat Paweł Śliz
Restauracji w rozmowach z policją pomaga krakowski adwokat Paweł Śliz Wesołe Gary
Pracownicy sanepidu analizują wczorajsza kontrolę w restauracji na os. Na Lotnisku. Właścicielka "Wesołych Garów" postanowiła wznowić działalność, mimo obowiązującego zakazu. Już pierwszego dnia odbyła się kontrola lokalu. - Z tego co mi wiadomo, ze wstępnych analiz wynika, że doszło tam do naruszenia przepisów zakazu działalności punktów gastronomicznych - mówi Jarosław Foremny, Małopolski Wojewódzki Inspektor Sanitarny.

FLESZ - Najmłodsi wracają do szkół

W styczniu coraz bardziej narasta bunt przedsiębiorców w całej Polsce. W Krakowie też. Restauratorzy, którzy z powodu zakazu działalności są bliscy bankructwa, powiedzieli dość i otwierają swoje lokale. Jednym z nich są "Wesołe Gary" przy os. Na Lotnisku". Właścicielka lokalu Karolina Bartosik po nagłośnieniu akcji otwarcia miała dużo telefonów od osób, które popierają jej decyzję oraz klientów, którzy rezerwowali stoliki.

Okazało się, że jednymi z pierwszych gości „Wesołych garów” byli przedstawiciele sanepidu w asyście policji. Do lokalu weszły tylko panie z sanepidu, a policja została na zewnątrz. Aktualnie trwa analiza przeprowadzonej kontroli. Wstępnie, jak twierdzi Jarosław Foremny, Małopolski Wojewódzki Inspektor Sanitarny, doszło do złamania zakazu prowadzenia działalności.

- Co prawda właścicielka lokalu podała, że nie było w nim klientów, a testerzy żywności. Nieco podejrzane jest jednak to, że to testerzy płacą za jedzenie, a nie odwrotnie. Po drugie, sprawdzimy, czy restauracja ma kody Polskiej Klasyfikacji Działalności na obsługę testerów - mówi Jarosław Foremny.

Kara za łamanie zakazu działalności lokali usługowych może wynieść od 10 tys. zł nawet do 30 tys. zł.

W internecie jest dostępna interaktywna mapa, na której można znaleźć bary i restauracje, w których można zjeść na miejscu. Do wczoraj na terenie Krakowa było zaznaczonych 5 miejsc – cztery lokale gastronomiczne i jeden pensjonat.

Okazuje się, że w mieście są lokale, które funkcjonują stacjonarnie (czyli wbrew rządowemu rozporządzeniu) nawet od kilku miesięcy.

Na przykład od dwóch miesięcy otwarty jest lokal „Ręce w Mące” przy ul. Górników. - Początkowo przychodzili do nas tylko stali, zaufani klienci, ale teraz już głośno informujemy o naszym otwarciu – mówi Amadeusz Dobrzański, manager lokalu.

Kierownik dopytywany, jaki ma stosunek do tego, że otwarcie baru może mieć wpływ na większe rozprzestrzenianie się wirusa, odpowiada, że on nie daje się zwariować.

- Nie czuję, żebym narażał naszych klientów na zarażenie wirusem bardziej niż sklepy czy kościoły, do których ludzie mogą chodzić – mówi Amadeusz Dobrzański.

Podobne zdanie mają właściciele innych otwartych lokali, takich jak Tesone z krakowskiego Ruczaju czy Bar "Na Żółto i Na Niebiesko" na osiedlu Teatralnym. Otwarty jest również pensjonat Words&Swords przy ul. Basztowej.

W środę poseł Konfederacji Konrad Berkowicz odwiedził restaurację Tesone. Mimo rządowych obostrzeń restauracja ta działa z powodzeniem od 30 października. Właściciel podkreśla, że absolutnie nie przyjmują gości. Restauracja przyjmuje pracowników, których zadaniem jest degustacja potraw, a następnie ich ocena. Poseł Berkowicz zastał właściciela Tesone akurat w momencie kontroli lokalu przez policję. Funkcjonariusze sprawdzili zasadność obecności kilkudziesięciu degustujących pracowników, skrupulatnie kontrolując podpisane przez nich umowy.

- Jasne jest, że zakaz prowadzenia działalności gospodarczej czy zakaz poruszania się są oczywiście bezprawne, jeżeli zostały ujęte w rozporządzeniu. My to mówiliśmy od dawna, a teraz potwierdził to wyrok sądu administracyjnego w Opolu. Wiadomo, że w kraju, w którym praworządność jest wątpliwa trudno ryzykować i liczyć na to, że wyrok sądu ma znaczenie, i że administracja państwowa nie będzie działała wbrew wyrokowi. Lepiej nie tyle prowadzić restaurację, ile ją testować - mówi Konrad Berkowicz.

Jadwiga Emilewicz znalazła się pod ostrzałem po ujawnieniu, że ferie spędzała w górach, a jej trzej synowie korzystali z wyciągi i stoku narciarskiego. Krytykują ją nawet koledzy ze Zjednoczonej Prawicy, a internet zaroił się od MEMÓW. Zobacz na kolejnych slajdach, posługując się klawiszami strzałek, myszką lub gestami >>>

Jadwiga Emilewicz z licencją na skoki w Zakopanem MEMY. Oto ...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Sanepid i policja zajrzeli do "Wesołych Garów". W środku zamiast klientów byli... testerzy. Czy lokal uniknie kary? - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl