Kraków. Rozpoczął się proces gangu kiboli, którym kierowali "Misiek" i "Zielak". Sąd postanowił utajnić postępowanie

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Na ławie oskarżonych zasiadło 38 osób, wśród których jest pracownik zakładu pogrzebowego, trener kickboxingu, czy agent ubezpieczeniowy. Z ustaleń śledczych wynika, że na ogromną skalę handlowali narkotykami. W czasie ich działalności w Krakowie regularnie dochodziło do pobić, rozlewu krwi, podpaleń samochodów, a nawet zabójstw. Zebrania organizowali na miejskim stadionie. Za nieposłuszeństwo groziły surowe kary. Przed rozpoczęciem procesy prokurator wniosła wniosek o wyłączeniem jawności procesu. Sąd zgodził się na utajnienie postępowania.

FLESZ - To koniec pracy zdalnej? Firmy chcą powrotu do biur

od 16 lat

Obrońca jednego z oskarżonych - Marcina W. - złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze w wymiarze 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i 15 tys. zł grzywny. Sąd przychylił się do wniosku i postanowił skierować sprawę Marcin W. do odrębnego postępowania.

Jeszcze przed rozpoczęciem procesu prokurator wniosła o wyłączenie jawności procesu. Powodem jest to, że w sprawie będą przesłuchiwane osoby, przeciwko którym toczą się inne postępowania karne. Okoliczności ujawniane przez te osoby mogą prowadzić do wykrycia dowodów, które do tej pory nie były znane.

Po tym jak sędzia Beata Morawiec odebrała dane oskarżonych prokurator odczytała akt oskarżenia.

Oskarżeni, którzy nie są aresztowani pracują jako m.in: kierowca, agent ubezpieczeniowy, hutnik, trener kickboxingu, pracownik zakładu pogrzebowego, koordynator wypożyczalni samochodów, monter klimatyzacji.

Prokurator oskarżył ich o popełnienie 241 przestępstw. Chodzi o bójki i pobicia z użyciem maczet i noży. Część Sharksów usłyszała zarzuty, związane z handlem marihuaną, kokainą, amfetaminą... Grozi im nawet do 12 lat więzienia.

Śledczy z Krakowa szczegółowo opisują, jak działali Sharksi. Okazuje się, że w gangu był ustalony system awansów, nagradzania, karania, degradowania jego członków. Oskarżeni brali udział w naradach, zbiórkach, zyski czerpali głównie z handlu narkotykami.

- Grupa zajmowała się popełnianiem przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, w tym w szczególności pobiciami z użyciem niebezpiecznych narzędzi, przeciwko porządkowi publicznemu, przeciwko mieniu, przeciwko wiarygodności dokumentów, obrotowi gospodarczemu i interesom majątkowym na szkodę Wisły Kraków oraz przestępstwami narkotykowymi, dotyczącymi prawie 2 ton marihuany, prawie 2,5 ton amfetaminy, niemal 50 kg kokainy oraz znacznej ilości mefedronu - wylicza Prokuratura Krajowa.

Wokół "Miśka" i "Zielaka" zrzeszone były tzw. grubasy - czyli krótko mówiąc osoby decyzyjne, zasłużone dla przestępczej grupy, ważne z punktu widzenia prowadzonych interesów, działający od dawna wśród pseudokibiców. To oni decydowali o awansach i karach.

Dalej w hierarchii grupy były osoby, wchodzące w skład tzw. bojówki. Brali udział w atakach na innych kiboli. Identyczne miejsce w grupie zajmowali handlujący narkotykami - jak pisze prokurator - w wymiarze hurtowym - lecz na mniejszą skalę niż wyżej postawione "grubasy".

Na kolejnym poziomie grupy znajdowali się biegacze - zazwyczaj osoby młodsze, tzw. "małolaci", wykonujący polecenia innych członków grupy, realizujący handel detaliczny.

"Misiek" i "Zielak" organizowali zebrania z pozostałymi członkami grupy w urządzonej przez nich sali treningowej na terenie stadionu miejskiego oraz w pobliskiej restauracji. Odbywały się tam "odprawy". - Przykładowo na jednym ze spotkań omawiano wydatki, zakup samochodów "na akcje", konflikty z pseudokibicami innych klubów oraz przeprowadzono rozmowę dyscyplinująca z jednym z członków grupy - opisuje Prokuratura Krajowa.

Sharksi - mówiąc ich żargonem - "dojeżdżali" sympatyków innych drużyn z Krakowa. Wykorzystywali do tego noże, siekiery, karczowniki, maczety itp. - Podobnego rodzaju akcje miały podnosić "respekt" wobec grupy Sharksów, jak również rozszerzenia wpływów grupy - ustalili śledczy. Podczas "akcji" i "polowań" kibole wsiadali w samochody i jeździli po terytorium, gdzie wpływy mieli sympatycy wrogiego klubu. Czasami wyszukiwali przypadkowe osoby, ubrane w koszulki innej drużyny, innym razem precyzyjnie ustalali cel ataku.

- Jedną z zasad, jaka obowiązywała podczas tzw. "akcji", był zakaz opuszczania samochodu przez kierowcę, przy drzwiach miejsce mieli biegacze, którzy mieli za zadanie doścignąć ofiarę w przypadku podjęcia próby ucieczki - opisuje Prokuratura Krajowa.

Gdy w Krakowie działali Sharksi, na ulicach dochodziło do konfrontacji członków grupy z sympatykami dwóch pozostałych krakowskich drużyn piłkarskich. Śledczy wymieniają: pobicie ze skutkiem śmiertelnym Tomasza Cz., atak na kibiców jednego z klubów na boisku "Orlik", podpalenie samochodu, pobicie kuriera na terenie stadionu, zabójstwo Łukasza W. ps. "Krótki", zabójstwo Mariusza B., wdarcie się na boisko w trakcie meczu z gdyńskim klubem piłkarskim, ugodzenie nożem Dawida W. i wiele innych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Rozpoczął się proces gangu kiboli, którym kierowali "Misiek" i "Zielak". Sąd postanowił utajnić postępowanie - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl