- Przygotowywał nas na to. Mówił nam, że jeśli miałby wybierać, to chciałby polec na polu walki i być pochowanym z honorami - dodaje.
Piotr Marciniak był krakowianinem. Gdy zginął miał 30 lat. Pochodził z rodziny o wojskowych tradycjach. Jego ojciec, Zdzisław Marciniak służył wcześniej w tej samej jednostce co syn, 16. batalionie powietrzno-desantowym.
Wojsko było dla Piotra Marciniaka wszystkim. Na ochotnika zgłaszał się na misje. Był w Bośni i Hercegowinie, Iraku i Afganistanie. Zamierzał zostać na kolejną półroczną turę w Afganistanie.
Galerię zdjęć zobaczysz __TUTAJ
Na jego wczorajszy pogrzeb, który przebiegał zgodnie z ceremoniałem wojskowym przyszło wiele osób. Oprócz rodziny byli też jego znajomi, koledzy z jednostki, dowódcy, szef MON Bogdan Klich oraz szef BBN Aleksander Szczygło. Sporo było postronnych osób.
- Piotrek zginął, bo zawsze chciał być pierwszy. Nie bał się. Był niesłychanie odważny i pierwszy wysiadł z samochodu, gdy talibowie strzelali. Dostał serię z karabinu maszynowego - mówi Czesław Marciniak wujek Piotra, też były wojskowy.
Piotr Marciniak zginął, gdy jego pluton został wysłany z polskiej bazy Four Corners, by wesprzeć amerykański oddział, który wpadł w zasadzkę talibów. Czterech innych polskich żołnierzy zostało wtedy rannych.
Wczoraj, gdy trumna z jego ciałem miała być złożona w grobie, jego kolega w mundurze podszedł do niej i przepasał ją szalikiem Cracovii, ulubionego klubu Piotra.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?