Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: podawał się za marynarza. Odpowie za gwałt zbiorowy

Artur Drożdżak
archiwum Polskapresse
Przypadkowa znajomość okazała się fatalna w skutkach dla mieszkanki Krakowa. Teraz co najmniej trzy lata więzienia grożą 50-letniemu Krzysztofowi W. za udział w zbiorowym gwałcie na kobiecie. Poszukiwany jest współsprawca czynu. - Akt oskarżenia w tej sprawie właśnie skierowaliśmy do krakowskiego sądu - potwierdza Lucyna Salawa, zastępcza szefa prokuratury Rejonowej dla Krakowa Nowej Huty.

Oskarżony mężczyzna - bezrobotny kawaler, bez zawodu - przypadkowo poznał pokrzywdzoną w sierpniu 2009 r. przed sklepem na os. Wandy w Nowej Hucie. Pożyczył jej drobną sumę pieniędzy, by mogła kupić paczkę papierosów. Od słowa do słowa wymienili się telefonami, trzy tygodnie utrzymywali ze sobą kontakt. Mężczyzna kilka razy odwiedził kobietę w jej mieszkaniu. Krzysztof W. niezgodnie z prawdą podawał się za marynarza. Chciał zaimponować kobiecie, a ona zwracała się do niego "panie kapitanie".

W połowie września 2009 r. po raz kolejny się umówili. Spotkali się, poszli do sklepu. Tam poznali młodego mężczyznę i już we trójkę udali się do mieszkania kobiety. Po pewnym czasie z niego wyszli, bo brat pokrzywdzonej nie był zadowolony z wizyty mężczyzn. We trójkę udali się więc do altanki przy ul. Bulwarowej. Tam na co dzień mieszkał Krzysztof W. Panowie popijali alkohol, pani odmówiła. Zgodziła się jednak zatańczyć z mężczyznami przy muzyce puszczonej z radia. Była miła i swobodna atmosfera.

W pewnym momencie panowie zmienili swój stosunek do pokrzywdzonej tak bardzo, że doszło do gwałtu. Kobieta próbowała się bronić, wzywała pomocy, płakała, ale mężczyźni nie zwracali na to uwagi. Dopiero po kilku godzinach skorzystała z nieuwagi gwałcicieli i uciekła do domu. Widziała, że jeden z mężczyzn śpi, a drugi gdzieś wyszedł. Gdy przybiegła do domu, członkom rodziny powiedziała o gwałcie oraz że "zrobił to kapitan i jakiś blondyn".

W altance zostawiła majtki, klucze, płaszcz i zegarek. Przedmioty odnaleźli tam funkcjonariusze policji, którzy nad ranem zjawili się na ul. Bulwarowej po zawiadomieniu pokrzywdzonej. Mężczyzn już tam nie było, po chwili pojawił się Krzysztof W. Został zatrzymany i po przesłuchaniu zwolniony.

Dzięki specjalistycznym ekspertyzom ustalono, że Krzysztof W. dopuścił się zarzucanego mu czynu. Dlatego rozesłano za nim list gończy. Wpadł w grudniu 2012 r. Do tej pory mężczyzna nie był karany. Przyznał się do winy i opowiedział o okolicznościach zdarzenia. Nie udało się ustalić tożsamości i ująć współsprawcy gwałtu.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska