Kraj Kim Dzong Una. Gdzie rządzi strach, potworny głód i straszliwy terror

Andrzej Dworak
Kim Jong Un
Kim Jong Un AFP/EAST NEWS
Wyroki śmierci w państwie rządzonym obecnie przez Kim Dzong Una wykonywane są na stadionach, na brzegach rzek, na dziedzińcach szkolnych i w wielu innych miejscach, które władza uzna za odpowiednie.

Często są to egzekucje publiczne gromadzące setki i tysiące widzów, dla których widowisko ma stanowić przekonującą lekcję posłuszeństwa… Na ten temat na początku czerwca ukazał się raport organizacji TJWG pokazujący w suchych danych i oszczędnych słowach przerażające okoliczności wykonywania wyroków śmierci w KRLD.

Korea Północna jest krajem, który jak żaden inny nie pozwala na wolny przepływ informacji i izoluje się od reszty świata i wolnych mediów. To nie przeszkadza fascynacji przejawianej przez te media dyktaturą i osobą Kim Dzong Una rządzącego Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną. Do opinii publicznej przenikają najczęściej okruchy prawdy o sytuacji w tym kraju. Raport Transitional Justice Working Group (Grupa Robocza Przejściowej Sprawiedliwości) działającej z Seulu, stolicy Korei Południowej, podejmuje wysiłek docierania do obiektywnej prawdy o północnej części Korei, a swoją pracę traktuje jako wkład do przejścia - stąd określenie w nazwie - od dyktatury do demokracji. Póki co jednak, KRLD rządzi playboy i szaleniec, a w tym szaleństwie jest okrutna metoda.

Hierarchia mordowania
W połowie maja do mediów dotarła informacja, że kolejną ofiarą czystek zarządzanych przez Kima padł jego minister obrony Hyon Yong Chol. Według południowokoreańskiej agencji informacyjnej Yonhap powołującej się na dane z wywiadu NIS Hyon został rozstrzelany w sposób zarezerwowany dla przedstawicieli elit kraju uznanych za winnych - skazańca ustawiono w odległości 30 metrów od działka przeciwlotniczego i wydano rozkaz otwarcia ognia. Działko o doniosłości do 8 km rozniosło Hyona na strzępy. Egzekucja miała się odbyć na terenie akademii wojskowej na specjalnie przygotowanym do tego stanowisku w obecności setek osób z najwyższych kręgów władzy… Czy tak się rzeczywiście stało, nie ma całkowicie wiarygodnego potwierdzenia.

Jak jednak podał mieszczący się w USA Komitet ds. Praw Człowieka w Korei Północnej, przygotowania posłużyły też do egzekucji 15 członków rządu - w tym dwóch wiceministrów. Niech pozostali się pilnują, żeby nie popaść w niełaskę Kima - taka jest kalkulacja terroru. A im okrutniej, tym większy efekt. Szczególnie bezwzględnie dyktator traktuje potencjalnych oponentów ze swojego bliskiego otoczenia. Mowa była o tym, że jeden z wujków Kima został rzucony na pożarcie psom.

Dla zwykłych obywateli przewidziane są inne sposoby śmierci - kula, stryczek, śmierć w obozie pracy lub podczas przesłuchania.

W czasie jednej z egzekucji publicznych w listopadzie 2013 roku skazańcy zostali przywiązani do drągów, mieli zasłonięte głowy, a pluton egzekucyjny prowadził ogień do momentu, kiedy ciała były zmasakrowane w stopniu uniemożliwiającym identyfikację. Standardowe postępowanie plutonu egzekucyjnego wymaga, aby do każdego skazanego strzelali trzej strzelcy po trzy razy - w sumie trzy salwy, dziewięć pocisków. Skazani dostarczani na miejsce egzekucji są często w strasznym stanie, już na wpół martwi. W obozach więźniowie są zmuszani do kopania sobie grobów, po czym kaci mordują ich ciosem młota w potylicę.

Przestępstwa wyjątkowo ciężkie
Pomimo wielokrotnych próśb o informacje dotyczące stosowania kary śmierci składanych w ONZ, KRLD odmawia podania danych. Przyznaje jedynie, że „egzekucje [w zasadzie] nie są otwarte dla ogółu społeczeństwa”, ale „publiczne egzekucje mogą mieć miejsce tylko w wyjątkowych przypadkach, w których popełnione przestępstwo było wyjątkowo ciężkie”. Pytanie, co KRLD definiuje jako przestępstwo „wyjątkowo ciężkie”. Nie ma mowy o sprawiedliwych procesach, a udział w publicznych egzekucjach jest wymuszony. Ich częstotliwość jest różna - w zależności od politycznego zapotrzebowania. Świadkowie mówili o tym, że w stolicy kraju Pjongjang od 1985 roku do połowy lat 90. w każdą niedzielę jedna lub dwie osoby stawały przed plutonem egzekucyjnym lub były wieszane - zwykle na jednym z placów. Często w obecności osób z rodziny, której nie wolno było później zabierać szczątków. Czasem ciało powieszonego wisiało na widoku publicznym przez 3-4 godziny. Bywało, że winą zabitych była jedynie kradzież kukurydzy dokonana z głodu. W rozumieniu władz był to zamach na ustrój, na socjalizm… Oddajmy głos raportowi.

Raport
Czy w ogóle da się udokumentować egzekucje w takim odciętym od świata kraju jak Korea Północna rządzona przez bezwzględny, nieuznający żadnych standardów z dziedziny praw człowieka reżim? Transitional Justice Working Group twierdzi, że tak. A w każdym razie warto podejmować w tym kierunku próby. Współpracownicy TJWG to głównie Koreańczycy z Południa, ale doradza im międzynarodowe grono specjalistów oraz wspiera ich Komisja Praw Człowieka ONZ. Organizacja przygotowuje się do takiej chwili, kiedy na Północy zmieni się władza, żeby wówczas służyć danymi i faktami. W tym celu TJWG rozmawia z uciekinierami z KRLD, zadając im pytania: Czy byłeś obecny przy egzekucji lub o nich słyszałeś? Czy wiesz, gdzie chowano ciała zabitych? Czy w twojej rodzinie lub w kręgu przyjaciół i znajomych były ofiary egzekucji? Czy byłeś zmuszany do obecności podczas egzekucji publicznych, a jeśli tak, to jakich używano argumentów? Czy znasz miejsca egzekucji?

Pierwszy raport TJWG ukazał się dwa lata temu, a obecny stanowi jego kontynuację i rozszerzenie. Jego podstawa to 610 rozmów z uciekinierami z Korei Północnej. 80 proc. rozmówców stanowiły kobiety. Ponad cztery piąte uczestniczących w wywiadach przeprowadzanych przez ludzi organizacji pochodziły z północno-wschodnich prowincji Rjagang oraz Północnego Hamgyong położonych przy granicach z Chinami i Rosją. Prowincje te uchodzą za wyjątkowo buntownicze i wojownicze - tu miały miejsce początki antyjapońskiej partyzantki, której przewodził w latach 30. Kim Il Sung, dziadek rządzącego dziś Kim Dzong Una. Wysoki procent kobiet wśród tych, którym udało się uciec z KRLD, może wiązać się z tym, że kobiety stanowią radzeń szarej strefy, która działa po stopniowej legalizacji i tolerowaniu małych poletek uprawnych oraz handlu towarami przemycanymi z Chin. Kobiety mają więc pieniądze, które umożliwiają podróże w rejony przygraniczne i przekupienie strażników przymykających oko na przekraczanie chińskiej granicy.

Wśród tych, którzy odpowiadali na pytania TJWG, 83 proc. twierdziło, że było świadkami egzekucji, a trochę ponad 50 proc. że zostało zmuszonych do jej oglądania. Egzekucjom często towarzyszą krótkie procesy pokazowe - bez adwokatów, a niekiedy nawet sędziów. Liczba widzów podczas takich „imprez” sięga ponad tysiąc osób - podczas wykonywania wyroków śmierci na stadionie jest większa. Najmłodszy świadek egzekucji miał siedem lat.

16 proc. odpowiadających na pytania miało przynajmniej jednego skazańca w swojej rodzinie. 27 proc. miało w rodzinie kogoś aresztowanego. Cztery piąte tych aresztantów zniknęło bezpowrotnie.

Raport podaje lokalizacje 318 miejsc straceń, wśród których są wspomniane wyżej brzegi rzek, stadiony i dziedzińce szkolne. Wymienia także około 30 miejsc pochówku, przy czym słowo „pochówek” jest bardzo na wyrost - ofiary bywały wrzucane do sztolni nieczynnych kopalń. Najczęstszą przyczyną wyroku śmierci jest „kradzież własności państwowej” - 238 przypadków. Na drugim miejscu są zbrodnie morderstwa i gwałtu - 115 przypadków. Na trzecim mieszczą się „przestępstwa polityczne” - „czyny antyrewolucyjne”, „szpiegostwo” czy posiadanie południowokoreańskich filmów - to 73 przypadki straceń. Na czwartym z 69 przypadkami wymieniany jest „handel ludźmi”, który dotyczy pomocy przy ucieczkach z kraju. 61 przypadków dotyczy korupcji i wymuszeń haraczu przez funkcjonariuszy i urzędników, w 36 przypadkach karę śmierci wykonano na tych, którzy próbowali uciec z KRLD.

Większość opisywanych zdarzeń miała miejsce podczas rządów Kima Dozng Ila, ojca Kima Dzong Una - z prostego powodu, większość tych, którzy rozmawiali ze współpracownikami TJWG, uciekła w okresie tamtych rządów. Obraz wynikający z następnych raportów może się w związku z tym zmienić. Należy wątpić, czy na lepsze, ponieważ z informacji dochodzących obecnie z Korei Północnej wyłania się taki sam obraz - oskarżeni są przed straceniem torturowani i traktowani bez poszanowania praw człowieka. Zmienia się jednak to, że uczestniczący w egzekucjach są poddawani kontroli i muszą oddać telefony komórkowe. Dlatego też częściej niż na brzegach rzeki egzekucje są dokonywane na stadionach, gdzie widzowie są wpuszczani przez jedną bramkę umożliwiającą dokładną kontrolę. Kim nie chce, żeby drastyczne zdjęcia zostały przekazane poza granice, np. w chwili, kiedy szykuje się do spotkania z Tumpem, Putinem czy przewodniczącym ChRL Xi Jinpingiem.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kraj Kim Dzong Una. Gdzie rządzi strach, potworny głód i straszliwy terror - Plus Polska Times

Wróć na i.pl Portal i.pl