Koronawirus w Polsce. Ile testów na koronawirusa jest dziennie wykonywane w Polsce? Ile trwa test na koronawirusa?

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Pixabay
Według opozycji, testów na obecność koronawirusa jest w Polsce za mało. Z kolei minister Łukasz Szumowski stwierdził, że polskie służby dysponują obecnie kilkudziesięcioma tysiącami testów, a umowy na dostawę kolejnych są już podpisane. W czwartek przeprowadzono 650 testów, czyli min. trzy razy więcej, niż w środę.

Do czwartku w Polsce wykonano około dwóch tysięcy testów na obecność koronawirusa. Tymczasem w niemieckich szpitalach liczba testów wykonanych, od początku wybuchu epidemii, przekroczyła 200 tysięcy. Z czego wynika tak porażająca różnica?

Minister zdrowia - liczba testów będzie rosnąć

Minister zdrowia Łukasz Szumowski, któremu to pytanie zadali posłowie opozycji, stwierdził, że przede wszystkim Polska posiada obecnie kilkadziesiąt tysięcy testów, a kolejne zostały już zamówione.

- To jest grubo powyżej kilkudziesięciu tysięcy razy dwa, można powiedzieć - powiedział. Jednocześnie dodał, że nie może ujawnić dokładnej liczby, ponieważ testy zostały zakupione w ramach Agencji Rezerw Materiałowych, przez co dane dotyczące transakcji są objęte tajemnicą państwową.

W czwartek Łukasz Szumowski zapowiedział również wprowadzenie w Polsce stanu zagrożenia epidemiologicznego, a w związku z tym - zmianę trybu postępowania odnośnie wykonywania testów.

- Do tej pory mieliśmy dokładnie taki sam przebieg, jak inne kraje w sensie wykonywania testów. Wykonujemy je zgodnie z zaleceniami medycznymi. Jeśli ktoś nie potrzebuje badania, to trudno, żeby robić to badanie, co po prostu nie ma sensu. Badamy te osoby, które mają wysokie ryzyko. Teraz ta grupa się poszerza. W tej chwili ilość testów wzrośnie drastycznie - oświadczył szef resortu zdrowia.

Testy są, brakuje lekarzy?

Opozycji nie przekonują te słowa. "W Niemczech przeprowadzono 200 tys. szybkich testów, identyfikowani są zakażeni z grup ryzyka, jeszcze w dobrym stanie ogólnym.W PL za mało się bada, zakażeni nie są identyfikowani na czas,a jeśli już, to w stanie ciężkim!" - pisał na Twitterze poseł Michał Szczerba (Koalicja Obywatelska).

Dla mniejszej liczby testów wykonywanych dotąd w naszym kraju kluczowa - zdaniem ministra Szumowskiego - była tzw. transmisja pozioma wirusa w Polsce. Krótko mówiąc, Polacy zarażali się koronawirusem za granicami naszego kraju. Teraz WHO nadała Polsce status transmisji lokalnej, co oznacza, że Polacy zarażają się już między sobą. Minister Szumowski twierdzi, że właśnie z tego powodu liczba wykonywanych testów drastycznie wzrośnie.

Z naszych informacji wynika, że placówki nie są w stanie wykonać znacząco większej liczby testów, a już na pewno nie tak masowo, jak to się robi w Korei Południowej. Zbyt mało jest laboratoriów oraz samych laborantów, którzy i tak kończą zmiany wiele godzin po przewidzianym czasie. Jak się dowiedzieliśmy w szpitalach, personel pracuje po godzinach i placówki nie są w stanie przebadać wszystkich, którzy mają podejrzenia co do swojego stanu zdrowia.

W jednym ze szpitali powiedziano nam, że przygotowania władz do walki z epidemią rozpoczęły się zbyt późno. W telewizji i na konferencjach prasowych wszystko wygląda pięknie, a rzeczywistość jest inna.

Sytuację być może poprawi przemianowanie na zakaźne nowych szpitali. To może nastąpić jednak dopiero za kilka dni. Te placówki muszą zostać przygotowane do pełnienia roli szpitali zakaźnych. Laboratoriów do przeprowadzania testów jest obecnie w kraju 13.

W Warszawie jak dotąd jedynie szpital zakaźny przy ul Wolskiej zajmuje się przypadkami koronawirusa. Ustawione są tam dwa namioty przy portierni, w których wypełnia się ankietę na temat swojego stanu zdrowia i po jej wypełnieniu personel kieruje osobę do dalszego przebadania. Jeśli osoba nie wykazuje objawów typowych, jak gorączka, kaszel, trudności z oddychaniem, nie kwalifikuje się do przeprowadzenia testu.

Po przeprowadzeniu testu, jeśli pacjent nie wymaga hospitalizacji, zostaje odesłany do domu, gdzie ma czekać na wynik. W razie pozytywnego wyniku badania kontaktuje się z nim przedstawiciel sanepidu i decyduje czy pacjent wymaga hospitalizacji, czy może pozostawać na kwarantannie w domu.

Osoby hospitalizowane przebywają tam w izolatkach. Na razie przyjmowane są osoby zakażone nawet te, które nie są w ciężkim stanie. Gdyby jednak wzrosła liczba ciężkich przypadków, to prawdopodobnie one będą miały pierwszeństwo przed pacjentami o lżejszym przebiegu choroby. Podobnie zresztą odbywa się to w krajach Europy Zachodniej, gdzie zakażonych potwierdzono więcej niż w Polsce

Ministerstwo - testów jest coraz więcej

- Tylko wczoraj było przeprowadzonych 650 testów. W poprzednich dniach było to 100-200 testów dziennie. Testo są poddawane osoby, które podlegają kwarantannie, ponieważ miały bezpośredni kontakt z osobą zakażoną - oświadczył w piątek po południu Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.

- Każdy, kto podlega kwarantannie, bo np. przyjechał z zagranicy, nie będzie miał przeprowadzanego testu. To są osoby w grupie mniejszego ryzyka. A każdy, kto miał bezpośredni kontakt z osobą zarażoną, będzie poddany testowi - dodał. Andrusiewicz wyjaśnił też, że służby sanitarne same zgłoszą się do osób, które podlegają kwarantannie.

- Nikt nie musi nigdzie sam jeździć. Służby przyjadą i pobiorą wymaz - powiedział.

Ile trwa test na koronawirusa?

Według zapewnień Ministerstwa Zdrowia, w Polsce dziennie jesteśmy w stanie wykonać 2 tysiące testów na obecność koronawirusa (mniej więcej tyle, co np. Wielka Brytania). Do tej pory WHO miała dopuszczać do badania jedynie testy PCR, które polegają na wielokrotnym powielaniu (zwykle w 30-40 cyklach) specyficznego fragmentu DNA. Obecnie badanie w Polsce trwa ok. 8 godzin.

- W Polsce używane są tylko testy zaaprobowane przez WHO i ekspertów. Są one droższe, dłuższe, ale po ich przeprowadzeniu mamy pewność, że pacjent jest zdrowy lub chory na koronawirusa – wyjaśniał minister Szumowski podczas konferencji prasowej.

Być może jednak czas, potrzebny na uzyskanie wyniku, uda się niedługo skrócić. Pomóc w tym mają dużo szybsze badania przesiewowe, ale rząd zaznacza, że będzie mógł z nich korzystać dopiero wtedy, gdy zostaną one zaaprobowane przez WHO.

Co ciekawe, nad szybkimi testami na obecność koronawirusa pracują m.in. naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Udało im się już wyselekcjonować białka charakterystyczne dla wirusa CoV-2, a teraz szukają rozwiązania, jak w jednoznaczny i stuprocentowy sposób te białka lokalizować w każdej z próbek. Co ważne, ich test miałby być przeznaczony do użytku poza laboratorium.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl