Koronawirus w Krakowie. "Muszę wydać 200 tys. zł, sprzedać dom, a nie zarobię nic" - list z branży turystycznej

Piotr Rąpalski
Piotr Rąpalski
Wyludnione zabytkowe miejsca, puste knajpy i restauracje, puste dworce i lotnisko. Turystów nie ma z powodu koronawirusa. Branża turystyczna w Krakowie upada. Właścicielka jednej z firm pisze rozpaczliwy list. Podlicza wydatki i dochody. Musi sprzedać dom...

FLESZ - Koronawirus - jak długo wraca się do zdrowia po zakażeniu?

od 16 lat

Witam serdecznie,

Pragnę opisać moją sytuację, przedsiębiorcy. Może pomoże ona w zrozumieniu i pokazaniu problemów branż,
które z dnia na dzień stanęły.

Przedsiębiorcy są w bardzo trudnej sytuacji, rozmawiałam z wieloma właścicielami firm zatrudniających od kilku do kilkudziesięciu pracowników.

I wielu z nich nie ma oszczędności, aby już 10 kwietnia wypłacić wynagrodzenia. Branża turystyczna, mice, przewozowa, gastronomiczna, eventowa stanęła z dnia na dzień, chociaż już przed ruchem rządu wiele rezerwacji było odwoływanych z powodu zagrożenia.

Obawiam się, że dojdzie do sytuacji, kiedy to pracownicy tego sektora wyjdą na ulicę, bo bardziej będą się obawiać braku środków do życia niż koronowirusa.

Chętnie opiszę swoją sytuację dla poznania specyfiki działalności:

Moja firma to biuro turystyki– założone przez tatę w 1991 r., prawie 30 lat temu. To firma rodzinna, która oprócz działalności tour operatora posiada również karczmę oraz mały obiekt noclegowy koło lotniska w Krakowie. Firma zatrudnia kilkadziesiąt wspaniałych ludzi.

Teraz firma stoi, kiedy Europę pogrążał wirus branża wychodziła z niskiego sezonu. Pełni nadziei na wspaniały rok, liczne kontrakty, dużo zamówień, miało być tak pięknie... Cała ekipa ciężko pracowała, aby na wiosnę w maju widzieć efekty swojej pracy.

Ściska mnie w gardle jak o Nich pomyślę, wiem że mają rodziny, kredyty inne zobowiązania i wynagrodzenie jest im potrzebne. Moja firma odnosiła sukcesy dzięki Nim – wspaniałym Ludziom, na których zawsze mogłam liczyć, a oni teraz liczą, że w tym ciężkim okresie ich nie zostawimy… zrobię wszystko żeby tak się stało, tylko jak ?

Specyfiką branży gastronomicznej i turystycznej w jakiej działamy jest sezonowość. Firma znacznie zwiększa obroty od kwietnia do października i są to miesiące, które zarabiają na niski sezon, który u nas trwa od listopada do marca i wówczas generuje straty lub niewielki zysk. Mimo wyraźnej sezonowości działalności nie zwalniamy pracowników, nie zatrudniamy studentów na umowy zlecenie, wszyscy Pracownicy mają umowy o pracę.

W wysokim sezonie musimy zarobić na planowane inwestycje i modernizację, kredyty, leasingi, zaliczki dla kontrahentów na kolejny rok oraz na koszty pracownicze. Słowo turystyka zniknęło z naszego języka i jeszcze długo nie będzie używane.

Ludzie martwią się o zdrowie swoje i najbliższych i nie mają w planach wyjazdów, co jest oczywiste. Zakładając, że po miesiącu kwarantanny ludzie zapragną wyjeżdżać, co może uratować nas z opresji, wymaga to jeszcze otwarcia świata, uruchomienia linii lotniczych, a z tym będziemy długo się borykać.

Rozważam sprzedaż domu, niestety jest obciążony kredytem. W obecnej chwili sytuacja nie sprzyja takim transakcjom, a rozwiązanie musimy mieć bardzo szybko. Zrobiłam już zdjęcia domu i będzie to mój pierwszy ruch po wygaśnięciu epidemii.

Teraz bank nie finansuje tak „ryzykownych branż” … Pracownicy każdego dziesiątego dnia miesiąca muszą mieć wypłacone wynagrodzenie. Oni mają Rodziny, potrzebują płynności finansowej, mimo że firma zamknięta jest na 4 spusty, każdy ma swoje oczywiste potrzeby. Za co mają kupić żywność, jak nie damy im wynagrodzenia ?

Wytrzymamy miesiąc, ale co dalej ? Skąd firmy mogą mieć takie oszczędności, skoro uderzyło to w branżę, która właśnie miała kilka ciężkich miesięcy niskiego sezonu za sobą.

Podliczając leasingi, kredyty, wynagrodzenia, ZUS, każdego miesiąca będę musiała wydać ok. 200.000 PLN. Przy zerowych przychodach możemy pociągnąć miesiąc lub dwa z oszczędności, zaliczek, które bezwzględnie są do zwrotu. Później może uda się sprzedać dom, wynajmę mieszkanie dla siebie męża i dzieci i powoli będziemy odbudowywać firmę… może znajdziemy pracę w korporacji...

Zdrowie jest najważniejsze, teraz siedząc w domowej dobrowolnej kwarantannie zdaję sobie sprawę, że ważne jest z kim jesteś, a nie co masz, choć ciągle łza mi się w oku kręci, że prawie 30 lat działalności, może być przekreślone przez… a może jest nadzieja, trzeba na nią liczyć!

Gdyby rząd popatrzył na realne potrzeby przedsiębiorców. Nie można zaproponować pożyczki 5000 PLN firmie, która zatrudnia kilkadziesiąt pracowników, trzeba popatrzyć na obroty w ostatnim roku za 3 miesiące i taka pożyczka z odroczonym terminem spłaty mogłaby być ratunkiem dla wielu przedsiębiorstw.

Zwolnienie z ZUS i chociaż częściowe wsparcie w wynagrodzeniach Pracowników, adekwatne do utraconych przychodów - jeśli takich rozwiązań nie będzie, wiele firm z długoletnimi tradycjami zniknie z rynku, a Pracownicy zostaną bez środków do życia, co w tej całej sytuacji jest najgorsze.

Pozdrawiam,
Anna Muniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Koronawirus w Krakowie. "Muszę wydać 200 tys. zł, sprzedać dom, a nie zarobię nic" - list z branży turystycznej - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl