Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koreańczyk w Paryżu, czyli o grze na serio i bisach na deser

Mateusz Borkowski
21-letni Seong-Jin Cho zagrał recital w Filharmonii Krakowskiej
21-letni Seong-Jin Cho zagrał recital w Filharmonii Krakowskiej Fot. Zofia Jakubowska-Pindel
Rozmowa. Zwycięzca Konkursu Chopinowskiego SEONG-JIN CHO odwiedził Kraków.

- Twój występ w Filharmonii Krakowskiej to nie pierwszy koncert w naszym mieście.

- Kraków to jedno z moich ulubionych miast w Polsce. Miałem okazję koncertować tu już dwa lata temu podczas Festiwalu Muzyki Polskiej w Muzeum Manggha. Tak mi się wtedy spodobało to miasto, że odwiedziłem je ponownie tego lata, by spędzić tu wakacje.

- Czy to prawda, że decyzję o udziale w Konkursie Chopinowskim podjąłeś już 10 lat temu?

- W 2005 roku o konkursie było bardzo głośno w świecie. Wtedy dopiero zaczynałem grać na fortepianie na poważnie. Moim największym marzeniem stało się wzięcie udziału w tym prestiżowym turnieju. Nie wiedziałem jednak zbyt wiele o sztuce pianistycznej.

- Chcesz powiedzieć, że grasz dopiero od 10 lat?

- Zacząłem grać jako sześciolatek, ale początkowo było to wyłącznie hobby. W wieku 10 lat rozpocząłem naukę z profesorem. Przed Konkursem Chopinowskim brałem udział w wielu innych konkursach. Podczas przesłuchań ocenianych przez jury panuje chłodna, zimna atmosfera. Bardzo mnie to stresuje. Szybko zrozumiałem, że nie lubię tej całej otoczki. Oczywiście wiem, że udział w konkursach pomaga młodym pianistom w karierze. Do Konkursu Chopinowskiego przygotowywałem się od listopada 2014 roku. Przez ten czas nie grałem tylko utworów Chopina, ale także koncerty fortepianowe Griega i Beethovena. W efekcie moje marzenie się spełniło. Nie myślałem jednak, że otrzymam główną nagrodę.

- Poza wygraną otrzymałeś również nagrodę za najlepsze wykonanie poloneza. Jak nauczyłeś się odczuwać muzykę Chopina?

- Słuchałem wielkich polskich pianistów takich jak Artur Rubinstein i Ignacy Friedman.

- …który pochodzi z Krakowa.

- Słuchając jego gry nauczyłem się m.in. krakowiaka. Jego interpretacje wywarły na mnie wielki wpływ, zwłaszcza wykonania polonezów, mazurków. Prezentował bardzo polski, pełen nostalgii styl. Bardzo to lubię.

- Jak Ci się mieszka w Paryżu?

- To piękne, historyczne miasto. Mieszkam tam od 2012 r. Czuję się bardzo komfortowo. Teraz przyjechała tam moja mama. Lubię chodzić do muzeów, na koncerty. Bardzo odpowiada mi również francuska kuchnia. W porównaniu z Koreą, to całkowicie inny świat. Urodziłem się w Seulu, gdzie dominują drapacze chmur. Prowadzi się tam bardzo szybkie życie, choć pełne udogodnień. W porównaniu z tym Paryż wydaje się bardzo powolnym miastem. Nie potrafię jednak powiedzieć, które miasto wolę, oba mają zupełnie inny charakter.

- W listopadzie ukazała się Twoja debiutancka płyta, którą wydała wytwórnia Deutsche Grammophon.

- To dla mnie ogromny zaszczyt. Znajdują się na niej nagrania z konkursu. Prowadzimy już rozmowy o kolejnym albumie.

- Podczas tegorocznego konkursu najsilniejszą grupę pianistów stanowili Azjaci. Jesteś dopiero trzecią osobą z tego kontynentu, która zdobyła złoty medal. Trudno jednak mówić dziś o narodowych szkołach pianistycznych.

- Świat się zmienił. Nie ma już znaczenia skąd się jest. Wszystko zależy od osobowości, a nie od kraju, z którego się pochodzi. Podziały na region europejski, azjatycki i amerykański nie mają już dziś przełożenia na grę.

- Może ważniejsze od tego skąd się jest stało się to u kogo się uczy?

- To na pewno bardzo istotne. Do 2012 roku uczyłem się w Seulu u Pani Soo-Jeong Shin. Obecnie studiuję w Konserwatorium Paryskim u prof. Michela Beroffa. W tym roku z powodu planowanych 50 koncertów musiałem zrobić sobie roczną przerwę na uczelni. Zostały mi jeszcze dwa lata studiów magisterskich.

- Według jakiego klucza dobierasz bisy?

- Bisy to dla mnie swego rodzaju deser. Nie można więc grać ich zbyt wiele, bo to za dużo słodkości na raz.

- Grigorij Sokołow bisuje zwykle po sześć razy. To za dużo?

- No dobrze, nie wypada grać więcej niż 10. [śmiech] Chociaż takich deserów w jego wykonaniu mógłbym „zjeść” i sto. To genialny pianista. A to jaki utwór zagram zależy trochę od mojego nastroju, ale także od tego, co akurat mam przygotowane.

- Jak najchętniej wypoczywasz?

- Chodzę do muzeów albo zostaję w domu, czytam książkę, ucinam sobie drzemkę. Lubię prawdziwy relaks. Jestem cichą i niezbyt otwartą osobą.

- Masz już plany na przyszłość?

- Chcę koncertować i podróżować po Europie. To daje mi ogromną radość. Oczywiście kocham swój kraj, ale muzyka, którą wykonuję, to muzyka ściśle europejska, której podwaliny leżą właśnie tutaj. Dlatego tutaj chcę w przyszłości grać.

Rozmawiał Mateusz Borkowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski