Konferencja bliskowschodnia 2019: Warszawa może okazać się miejscem ostrego konfliktu o Iran. Kto przyjedzie na szczyt?

Agaton Koziński
Administracja Donalda Trumpa podchodzi do konferencji bliskowschodniej bardzo poważnie. W Warszawie mają pojawić się m.in. wiceprezydent Mike Pence i sekretarz stanu Mike Pompeo
Administracja Donalda Trumpa podchodzi do konferencji bliskowschodniej bardzo poważnie. W Warszawie mają pojawić się m.in. wiceprezydent Mike Pence i sekretarz stanu Mike Pompeo AP Photo/Evan Vucci/EAST NEWS
Konferencja bliskowschodnia w Warszawie może stać się krokiem w kierunku wypracowania nowego formatu rozmów o Bliskim Wschodzie. Ale może też okazać się miejscem ostrego konfliktu o Iran.

Konferencja bliskowschodnia 2019. Kto przyjedzie na szczyt w Warszawie?

Bez względu na to, jakie będą efekty końcowe konferencji bliskowschodniej, która odbędzie się w Warszawie w środę i czwartek, Polsce uda się osiągnąć jeden cel: będzie się o niej mówić. Ale nie może być inaczej, skoro do naszej stolicy w środku tygodnia przyjadą najważniejsze osoby amerykańskiej administracji. Przylecą: wiceprezydent Mike Pence, sekretarz stanu Mike Pompeo, doradca prezydenta Trumpa (a także jego zięć) Jared Kushner, specjalny wysłannik amerykańskiego prezydenta ds. negocjacji międzynarodowych Jason Greenblatt.

Nie będą sami. Obok nich pojawią się szefowie MSZ większości krajów Bliskiego Wschodu (nie będzie jednak przedstawiciela irańskiego, palestyńskiego, także delegacja Arabii Saudyjskiej będzie na niższym szczeblu). Swój udział zapowiedział premier Izraela Benjamina Netanjahu, a także minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Jeremy Hunt. Niewykluczone, że do Warszawy dotrze jeszcze Enzo Moavero Milanesi, minister spraw zagranicznych Włoch - choć w tym przypadku nie ma jeszcze ostatecznej decyzji.

Szczyt bliskowschodni w Warszawie. Kogo zabraknie?

Ale z ważnych europejskich nazwisk to wszystko. Wiadomo, że do Warszawy nie przyleci szefowa europejskiej dyplomacji Federica Mogherini. Nie będzie szefów MSZ większości krajów Europy Zachodniej (Niemcy będą reprezentowane na szczeblu wiceministra, Francja - najprawdopodobniej dyrektora jednego z departamentów MSZ).

Nie pojawi się także delegacja z Turcji - państwa ważnego w kontekście Bliskiego Wschodu, a także współpracy w ramach NATO. Rosja już dawno temu odmówiła udziału w tej konferencji. W tym samym terminie w Soczi Moskwa organizuje własną - z udziałem Turcji i Iranu (reprezentowanych na najwyższym szczeblu).

Na konferencję w Warszawie przyjedzie zięć Trumpa Jared Kushner z projektem porozumienia na Bliskim Wschodzie

Lista obecności na tej konferencji to jedno. Drugie - to, co może z niej pozostać. Dyplomaci, którzy przyglądają się z bliska przygotowaniom do niej, podkreślają, że nie należy oczekiwać salw armatnich. - Nie będzie żadnej wspólnej deklaracji końcowej - przyznaje nasz rozmówca. Zastrzega wprawdzie, że nie można wykluczać sytuacji, że nagle uczestnikom konferencji udzieli się nastrój chwili, który sprawi, że jednak zdecydują się na wydanie wspólnego oświadczenia, jednak dziś najbardziej prawdopodobny jest jedynie komunikat końcowy gospodarzy konferencji: USA i Polski.

Czy konferencja bliskowschodnia w Warszawie ma sens?

Skoro efektów nie będzie, to jaki w ogóle jest sens organizacji tej konferencji? Tym bardziej że prowadzi ona do zadrażnień wewnątrz Unii Europejskiej - solidarny bojkot tego spotkania przez większość ministrów spraw zagranicznych UE nie jest przypadkowy. Na to jeszcze nakłada się niezręczność Mike’a Pompeo, który sam (pomijając współgospodarza Polskę) zapowiedział, że taka konferencja się odbędzie i wskazał jednoznacznie, że będzie ona mieć jednoznacznie antyirański charakter.

- Polska swoje gwarancje bezpieczeństwa opiera przede wszystkim na współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, żaden partner europejski nie jest pod tym względem tak wiarygodny jak USA. Z tego powodu każdy element współpracy łączący nas z Ameryką jest dla nas ważny - podkreśla w rozmowie z „Polską” prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Na tę kwestię najbardziej ogólną nakładają się też bardziej szczegółowe. Przede wszystkim Polska zrobiła sporo, żeby pokazać, że nie zamierza dopuścić do tego, aby konferencja stała się miejscem, w którym zostanie ogłoszona ogólnoświatowa krucjata antyirańska. Tuż po ogłoszeniu, że to spotkanie odbędzie się w Warszawie, do Teheranu poleciał wiceminister spraw zagranicznych Maciej Lang z zadaniem rozładowania napięcia. Wydaje się, że dość skutecznie, bo ostatnie wypowiedzi ambasadora Iranu w Polsce pokazują, że Teheran nie traktuje już tej konferencji tak jednoznacznie jak widział ją wcześniej. Dzisiaj największe ryzyko, że warszawska konferencja przybierze taki charakter, czai się w osobie premiera Izraela. Nie można wykluczyć, że Benjamin Netanjahu retorycznie ostro zaatakuje Teheran, co może „ustawić” przebieg całego spotkania, a przede wszystkim jej opis przez światowe media.

Jared Kushner i Jason Greenblatt na konferencji bliskowschodniej w Warszawie

Ale zdaje się, że także Amerykanie mają świadomość takiego zagrożenia - dlatego w ostatnich dniach zdecydowali rozszerzyć skład swojej delegacji o Jareda Kushnera i Jasona Greenblatta. Z informacji, które podają izraelskie gazety, wynika, że podczas konferencji przedstawią oni nowe rozwiązania służące wypracowaniu porozumienia między Izraelem i Palestyńczykami. Tych drugich nie będzie w Warszawie, siłą rzeczy więc nie ma szans na to, żeby podczas konferencji wypracować wiążące ustalenia (to jeden z powodów, dla których nie będzie deklaracji końcowej). Spotkanie w stolicy Polski ma się stać miejscem konsultacji z innymi państwami Bliskiego Wschodu pomysłów przygotowanych przez Kushnera i Greenblatta.

Jeśli rzeczywiście udałoby się rozszerzyć temat konferencji, dyskusja dotyczyłaby nie tylko Iranu, ale całego Bliskiego Wschodu, byłby to pozytywny sygnał. Bo sam fakt, że do tego spotkania dochodzi, jest ważnym krokiem. Na razie potencjalnie. Jest to próba wypracowania nowego formatu rozmów o Bliskim Wschodzie. Do tej pory toczono je w ramach tzw. kwartetu madryckiego (inna nazwa: kwartet bliskowschodni), który tworzyły ONZ, UE, USA i Rosja. W 2015 r. ten format się załamał, de facto przestał istnieć. Spotkanie w Warszawie z założenia ma stać się krokiem w kierunku wypracowania nowego rozwiązania.

Jako że to spotkanie jest bojkotowane przez Rosję, Chiny i większość państw Europy Zachodniej, to trudno się spodziewać, by udało się już w tym tygodniu wypracować nowy format. Ale nie można wykluczyć, że w Warszawie zostanie wykonany pierwszy krok w tym kierunku. I to jest program maksimum dla Polski - gdyby jednak to się udało, byłby to duży sukces.

ZOBACZ TEŻ | Ambasador Iranu w Warszawie o konferencji bliskowschodniej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Konferencja bliskowschodnia 2019: Warszawa może okazać się miejscem ostrego konfliktu o Iran. Kto przyjedzie na szczyt? - Portal i.pl

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

P
POLAK
MSZ Norwegii oświadczyło, że polski konsul Sławomir Kowalski został uznany za persona non grata.
.
Szef palestyńskiej dyplomacji Rijad al-Maliki poprosił w poniedziałek arabskie państwa o zbojkotowanie konferencji bliskowschodniej w Warszawie
.
Palestyńczycy nawołują do bojkotu konferencji w Polsce.
J
Jaras-Łódź
Idź na wybory ! Bo mochery-oszołomy po mszy pójdą stadnie. Parlament Europejski -bogata emerytura.Polska to władza dla kumpli w spółkach państwowych.
35% to MOCHEROWY beton. Na szczęście gramialnie opuszczający ten ziemski padół. Za kilka lat kościoły będą puste.
Wyrosło pokolenie głupków nie znających wojny, podatnych na manipulacje populistów.

Hanna Stadnik ps. "Hanka" brała udział w Powstaniu Warszawskim. Weteranka była pytana na antenie TVN24, wspomniała ojca Lecha i Jarosława Kaczyńskich, Rajmunda. też powstańca Warszawskiego. Hanna Stadnik przypomniała sytuację, gdy Lech Kaczyński wygrał wybory w Warszawie, środowisko powstańcze gratulowało Rajmundowi.
- Powiedział: "moim dzieciom nie wolno dać władzy, bo zniszczą każdego, kto będzie od nich lepszy, bo są złośliwi" - powiedziała Hanna Stadnik. - Ojciec, jeśli to mówi, to wie, co mówi.

Kazmierz Kutz
Do tego dojść musiało. Po przemianie ustrojowej musiała dojść do głosu długo tłumiona polska głupota. Dochodziła do głosu powoli, w miarę dzielenia się ludzi na demokratów i nacjonalistów. Przybrała na sile po katastrofie pod Smoleńskiem, zwłaszcza że wolnorynkowy liberalizm nie nadał właściwego priorytetu dziedzinom duchowym, także naukom o walce polskiej demokracji. Zaś edukację oddał w ręce kleru.To był kardynalny błąd Tadeusza Mazowieckiego, który teraz wydaje swoje owoce. Szkoła, po indoktrynacji komunistycznej, weszła w indoktrynację katolicką. Laickość systemu edukacyjnego stała się fikcją. Polski zaśmierdły nacjonalizm zaboru rosyjskiego zmieszał się z prymitywnym katolicyzmem i powstała ideologiczna mieszanina potrawy teraz realizowanej pod nazwą „dobrej zmiany".

PO w 2015 roku wydało na cele społeczne ponad 39 mld, PIS około 23 mld na program 500 plus, wprowadzono roczny płatny urlop rodzicielski, odliczanie ulg na dzieci także od składek zusowskich, współfinansowanie opiekunek dzieci i pobytu w przedszkolach, wreszcie program „złotówka za złotówkę”, który zachęcał do podejmowania pracy, bo nie odbierał zasiłku po przekroczeniu progu dochodowego

Prokurator generalny Zbigniew Ziobro przerzucił na W******** Kwaśniaka winę za pobicie, mówiąc, że „być może był zaatakowany właśnie dlatego, że Komisja Nadzoru Finansowego przez długi czas rozzuchwalała przestępców, pozwalając im w sposób bezkarny wyprowadzać miliardy złotych”, jest kuriozum intelektualnym, moralnym i prawnym.

Adam Michnik
Upiory totalitaryzmu powróciły, z całą pogardą dla pluralizmu, państwa prawa, równości, dialogu i gotowości do kompromisu.

Brak kary śmierci w kodeksie karnym jest pogardą dla ofiar
Przeciwnicy wymierzania kary śmierci odnoszą kolejne sukcesy. Wbrew woli społeczeństw kara śmierci znika z kodeksów karnych kolejnych państw.
"Jeśli zaś ktoś posunąłby się do tego, że bliźniego zabiłby podstępnie, oderwiesz go nawet od mego ołtarza, aby ukarać śmiercią.” (Wj 21:14)
Bóg dał przykazanie: „Nie zabijaj” i ustanowił karę za zabicie drugiego człowieka. Powyższy cytat jest jasny - nie ma miejsc ani sytuacji ani stanowisk dających sprawcy ochrotnę. Zauważmy też, że jedynie w przypadku morderstwa Bóg zezwolił oderwać przestępcę od ołtarza, co czyni przytoczony cytat wyjątkowym (zobacz 1Krl 1:50, 1Krl 2:28).

Ewa Raczko na konferencji prasowej dotyczącej wysokości wynagrodzeń w Narodowym Banku Polskim stwierdziła, że pensje pracowników NBP nie pochodzą z budżetu państwa i nieg są też środkami publicznymi, dlatego też bank nie poda wysokości zarobkógw zatrudnionych tam osób.
Wróć na i.pl Portal i.pl