18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncert Iron Maiden w Ergo Arenie. To będzie uczta z dojrzałym heavymetalowym winem!

Marcin Mindykowski
Iron Maiden, pod wodzą Bruce Dickinsona, zagrają dziś w trójmiejskiej Ergo Arenie
Iron Maiden, pod wodzą Bruce Dickinsona, zagrają dziś w trójmiejskiej Ergo Arenie Bartek Syta
Na dzisiejszym koncercie Iron Maiden pojawi się z pewnością kilka pokoleń fanów - nie tylko 50-letni rówieśnicy heavymetalowych muzyków, ale też ich dzieci, które pierwszy kontakt z tą grupą przeżywały najczęściej w szkolnych czasach. Bo - jak pokazują także wspomnienia polskich muzyków - zetknięcie z twórczością Żelaznej Dziewicy jest doświadczeniem zbiorowym.

Czekamy na Wasze fotografie i krótkie filmiki z koncertu Iron Maiden. Przesyłajcie je na adres [email protected]

- W 1981 roku na jedną z prób nasz basista przyniósł kasety z materiałem z dwóch pierwszych płyt Iron Maiden, jeszcze z pierwszym wokalistą Paulem Di'Anno. Kiedy je usłyszałem, po prostu odjechałem - wspomina gitarzysta Wojciech Hoffmann, lider rockowej grupy Turbo. - Wcześniej fascynowałem się muzyką hardrockową, ale od tamtej pory przerzuciłem się na metal.

Równie silne wrażenie muzyka Iron Maiden zrobiła na ówczesnym wokaliście Turbo, Grzegorzu Kupczyku, dziś śpiewającemu we własnym zespole Ceti. - Oglądaliśmy kasetę VHS z koncertem z Dortmundu, na którym występowało kilku wykonawców. Kiedy zobaczyliśmy Iron Maiden, opadły nam szczęki. Porwała nas żywiołowość tej muzyki, charyzma i osobowość Bruce'a Dickinsona. Inspirowaliśmy się nimi do tego stopnia, że po latach słyszę, że na naszej pierwszej płycie są fragmenty wręcz dokładnie zerżnięte z ich nagrań!

Żelazna Dziewica za żelazną kurtyną

Wkrótce muzycy mieli też okazję spotkać się ze swoimi idolami, bo w 1984 roku Iron Maiden postanowiła zawitać za żelazną kurtynę, w tym do Polski.

- Moi koledzy z łódzkiej Estrady, którzy znaleźli się w ekipie technicznej, zadzwonili do mnie z pytaniem, czy chciałbym się spotkać z zespołem Iron Maiden. Padłem ze śmiechu, myślałem, że robią mnie w konia. To był wtedy dla nas Olimp, bogowie. Okazało się jednak, że koledzy naprawdę mogą zaaranżować takie spotkanie - wspomina Kupczyk. - Po koncercie w poznańskiej Arenie zostaliśmy zaproszeni do hotelu, w którym zespół rezydował. Z magnetofonu MK 122 puściliśmy im próbne nagrania naszej płyty "Smak ciszy", zresztą im dedykowanej. Po ich wysłuchaniu Dickinson powiedział, że powinienem śpiewać w Deep Purple, a nie jakimś Turbo! Okazali się najnormalniejszymi, najfajniejszymi kumplami, jakich spotkałem w branży. Potem zaprosili nas na raut, ale wejście kosztowało 450 zł, a my mieliśmy razem niecałe 400 zł. Żeby wyjść z twarzą, wymyśliliśmy historyjkę, że nazajutrz mamy ważny koncert i musimy odpocząć, zdrzemnąć się. Wróciliśmy więc do domów ze spuszczoną głową, a oni balowali - śmieje się wokalista.

Gaba Kulka i jej dekonstrukcja Iron Maiden

Niemal 20 lat później Iron Maiden odkryła Gaba Kulka, wokalistka obracająca się w rejonach alternatywnego popu. - Zaczęłam ich słuchać dopiero na początku studiów, czyli trochę później, niż to zwykle wypada w młodzieńczej chronologii muzycznej. W 2000 roku Bruce Dickinson, od którego solowych płyt zaczynałam, wrócił do Iron Maiden. Wtedy poznałam też ich wcześniejsze albumy - opowiada.

W 2011 roku, wraz z kolegami z awangardowego zespołu Baaba, nagrała płytę "Baaba Kulka", na której wywrócili heavymetalowe klasyki Iron Maiden do góry nogami, przerabiając je na bossa novę, jazz, a nawet lambadę. - Było w tym dużo ironii, żartu i dekonstrukcji, ale też sentymentu, miłości i serca dla materiału źródłowego - mówi. - Trochę tam narozrabialiśmy - co oburzyło "ideowców" - ale taką mamy naturę.

Na czym polega fenomen Iron Maiden?

Hoffmann: - Heavy metal to muzyka ludyczna, prosta. I nie ma w tym nic złego, bo w prostocie jest pokaźna siła. Kiedy gram koncerty, sam widzę, że ludzie są zainteresowani najbardziej melodyjnymi, nieskomplikowanymi rzeczami. Chcą się bawić, być szczęśliwi. A Maideni mają proste riffy, dobre zagrywki, piękne, nośne melodie i świetnie opracowane w dwugłosie gitary. Jest w tym radość i power.

- Cenię ich za konsekwencję - w muzyce i tekstach, ale też okładkach płyt, z image'em Eddiego [potwora, maskotki zespołu - red.]. Moje ulubione albumy to te, które nagrali w latach 80., z kapitalnymi aranżami, dyskretnymi klawiszami. Ale i ostatnia płyta jest, moim zdaniem, jedną z ich najlepszych - może mniej żywiołową, ale bardzo dojrzałą, pokazującą, jak się artystycznie rozwinęli. Nie zgadzam się z tym, że stracili power - mówi Kupczyk.

Można się też jednak spotkać z opinią, że Iron Maiden to etap, z którego się wyrasta, przechodząc do muzyki poważniejszej, bardziej wyrafinowanej. - Kiedy usłyszałem na ich płycie klawisze, pomyślałem "O matko!" - i przestałem ich słuchać. Widziałem też jakiś koncert, na którym Dickinson coś kroił - straszna wiocha. Chciałem się rozwijać, szukałem innych emocji, harmonii, a wydawało mi się, że Iron Maiden stoi w miejscu. Oczywiście dziś czasem wrzucę sobie na patefon ich stare płyty i słucham ich z łezką w oku, ale już bez tej fascynacji, którą miałem jako 20-latek, kiedy chłonąłem wszystko - mówi Hoffmann.

- Wydaje mi się, że tym, z czego się wyrasta, jest bardziej otoczka estetyczna, a nie sama muzyka - uważa jednak Kulka. - Owszem, te kiczowate elementy mają większą szansę spodobać się słuchaczom w pewnym wieku - wtedy, kiedy nie jesteśmy jeszcze wybredni, nie zwracamy uwagi na to, co modne, a co obciachowe. Ale to dobry czas, bo potem znieczulamy się na dziecięcy aspekt zabawy. Iron Maiden to zjawisko, które łyka się w całości, a nadmiar analizy tylko psuje zabawę. Ucieszyłam się, kiedy Dickinson powiedział ostatnio w jednym z wywiadów, że element infantylności, ostentacyjnego show i zawarty w tym eskapizm jest u nich kluczowy - i nigdy z tego nie zrezygnują.
- Uważam, że z pewnych rzeczy się nie wyrasta - mówi z kolei Kupczyk. - Kiedy spotykam kolegów, którzy dziś słuchają już lżejszej muzyki, uznaję ich po prostu za zmęczonych życiem, zmanierowanych. Ja mam swój własny świat muzyczny, na który założyłem klosz i drzwi z siatką na muchy. I jeżeli pojawiają się muchy autentyczne, świecące - a nie cały ten nibyrockowy chłam - to je wpuszczam. Niestety, w dzisiejszej muzyce zdarza się to bardzo rzadko. W moim kloszu zawsze będzie jednak miejsce na Pink Floyd, Deep Purple, Led Zeppelin, Black Sabbath, Whitesnake i Iron Maiden. Tym bardziej że oni są jak wino - im starsi, tym większą dojrzałość i klasę pokazują.

Powrót do czasów świetności

Dziś Iron Maiden odtwarza na żywo swoje dawne, najlepsze trasy koncertowe ze złotej dla zespołu dekady lat 80. - zarówno pod względem programu, jak i oprawy scenicznej. Czy taki powrót do czasów świetności to jednak nie odcinanie kuponów? - Oni mogą się tak bawić, bo zapisali się już w historii muzyki na tyle, że nie muszą się dziś z nikim ścigać. Poza tym grając w Czerwonych Gitarach, nauczyłem się, że ludzie nie czekają na nowości czy coś świeżego. A od czasu, kiedy Iron Maiden zaczynali, wyrosło już trzecie czy czwarte pokolenie, które chce zobaczyć to, czego słuchali ich ojcowie, co kiedyś było modne.

- Pokazanie im tej muzyki i niepowtarzalnych dekoracji to dobry pomysł - zgadza się Kupczyk. - Tym bardziej że to nie jest obliczone na komerchę. To ich robota, do której przypomnienia mają pełne prawo - podsumowuje.

[email protected]

NIEZBĘDNE INFORMACJE OPEN'ER FESTIVAL 2013

ZOBACZ KONIECZNIE OPEN'ER 2013 - DOJAZD, POLE NAMIOTOWE, LINE UP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki