Koncert Hansa Zimmera [ZDJĘCIA]

Trzy godziny całość, w czym około dwie godziny dziesięć minut muzyki, dwadzieścia minut przerwy i reszta na opowieści Zimmera.

ile trwał ten koncert?

A czy te organy na samym końcu to są prawdziwe, czy umieszczone tylko wizualnie? Bo wyglądały prawdziwie, ale z tego,co znalazłem w sieci, to na każdym koncercie były takie. Ktoś wie?

Magiczny koncert, magiczna muzyka... warto było tam być. I ciary były cały czas :) Magia, magia i jeszcze raz magia!!!

Zgadzam się całkowicie z tym łomotem, bębny, gitary dominowały, nie słychać było innych instrumentów, ani chóru, a szkoda.
Za głośno! .Jeżeli wypowiedzi twórcy zajmowały sporą część koncertu to w dobrym tonie byłoby
zatrudnienie tłumacza, bo nie każdy musi znać j.angielski, wszak jesteśmy w Polsce. Na FMF w tamtym roku jakoś dało się odpowiednio dobrać nagłośnienie do akustyki obiektu. Współczuję też artystom, atakowanym agresywnymi flarami światła przez dużą część koncertu. Często światło urozmaicało koncert, ale były momenty gdy widzowie masowo zasłaniali oczy. Ponadto oprawa graficzna wyszła chyba spod ręki początkującego grafika.

A zapomniałem - płyta, sektor F7. Posłuchałbym tego koncertu w filharmonii albo open air.

Akustyka faktycznie nie do końca dała radę i zwłaszcza w pierwszej części koncertu faworyzowała niskie tony pozwalając im się niekiedy brzydko odbić. Jednak obawiam się że z tej sali wyciśnięto wszystko co się dało a i lepszą u nas na tak dużą widownię raczej trudno znaleźć. Ale też nie było aż tak źle bo w drugiej części koncertu miałem wrażenie że zarówno bębny jak i gitary złagodniały (mimo cięższego repertuaru) a wychodząc z sali po koncercie nie miałem w uszach żadnego huku. A sam materiał genialny, mam nadzieję że gdzieś w przyszłym roku powtórzony.

Bylem w sektorze A6.Potwornie glosny dzwiek docieral jak z czelusci,bez zadnej przestrzeni. Zestawy perkusyjne swoim upiornym lomotem dominowaly nad wszystkimi innymi instrumentami . Herr Zimmer jestes pan geniuszem , ale chyba nie w tej sail I nie przy ty naglosnieniu. Wyszedlem nie doczekawszy konca. Nie wytrzymalem, ogluchlem.

Malkontent to osoba doszukująca się minusów we wszystkich. Dla mnie nie istotne było jak ktoś jest ubrany lub inne elementy areny, lecz jakość odbioru: w tym przypadku dobra jakość dźwięku i dobra widoczność. Wiesz jest też powiedzenie ze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Akurat z mojej perspektywy kabel przebiegał w 1/3 obrazu, który sprawiał dyskomfort oglądania.

"garnitury" oczywiście, drobna literówka...

Nie wiem o jakim "poziomie koncertu i słuchaczy" mówisz ale to nie był koncert w filharmonii jak też słuchacze nie przyszli wystrojeni w granitury/fraki/smokingi/etc. więc "trochę" przesadzasz. Poza tym te zwisające kable z dwóch głośników nie zmieniły również akustyki (jaka by ona nie była) w Arenie.

Ło Jezu! Jakbym słyszał przed koncertem dwie paniusie siedzące tuż za mną :D Toż te kable, przy zgaszonych światłach areny, z efektami świetlnymi ze sceny, nie były ______kompletnie widzialne______ :D Ale rozumiem... Polak malkonent więc musi sobie ponarzekać :D

Koncert na najwyższym poziomie.
Jedna tylko uwaga dla organizatorów. Wiszące kable od głośników ! Na tym poziomie koncertu i słuchaczy, aż się prosiło te kable poodcinać. Były irytujące dla ludzi, którym przysłaniał scenę podczas całego koncertu. Moim zdaniem, totalny brak profesjonalizm dla firmy/osoby, która nie potrafiła tego rozwiązać. !

Show niesamowity. Do przerwy nagłośnienie rewelacja, po przerwie pierwszy utwór z Baronem niestety obsługa przy konsolecie nie dała rady i trochę "przesterowany", aczkolwiek potem zdecydowanie lepiej. Incepcja na koniec i oczywiście brawa na stojąco;) Maestro pokazał klasę ale dał się również poznać jako ciepły i bardzo dowcipny człowiek. Najwyższe słowa uznania dla ekipy, w szczególności perkusisty i oczywiście smyczków oraz Tiny Guo. Jeśli będzie tylko okazja polecam wszystkim.

Nie mógł być na koncercie i teraz wyładowuje frustracje w internetach. Olać