Komuniści w pułapce własnej socjotechniki czyli kwiecień nadal jest miesiącem pamięci narodowej

Bolesław Bezeg
Bolesław Bezeg
Przedmioty należące niegdyś do oficerów zamordowanych w Katyniu
Przedmioty należące niegdyś do oficerów zamordowanych w Katyniu Fot. Grzegorz Jakubowski
O tym, że kwiecień jest miesiącem pamięci narodowej, ostatnimi laty słyszy się jakby rzadziej. W zamierzchłych czasach byliśmy tym hasłem epatowani ze wszystkich stron. W podstawówce zwykle, mniej więcej o tej porze roku, na plastyce rysowaliśmy plakaty poświęcone kwietniowemu hasłu przewodniemu i uczestniczyliśmy w smutnych szkolnych akademiach. W międzyczasie biegaliśmy sprzątać sowiecki cmentarz wojskowy, albo też, ale niestety rzadziej, porządkować groby powstańców śląskich na cmentarzu komunalnym.

Wszystko to robiono zapewne po to, by utrwalić w nas – uczniach, poczucie przynależności do szlachetnego narodu, co to zawsze chętnie nadstawia głowy „za wolność waszą i naszą”. Skąd jednak wzięło się ta kwietniowa świecka intencja?

Kwiecień miesiącem pamięci narodowej ustanowiono w czasach tzw. Polski ludowej. Jako pamięć narodową przyjmowano wówczas przede wszystkim pamięć o martyrologii w obozach koncentracyjnych, w których zginęły miliony polskich obywateli. Obozy te wyzwalano na frontach zarówno wschodnim jak i zachodnim od stycznia do kwietnia 1945 roku.

Słusznie, że do upamiętniania obozowej martyrologii wybrano kwiecień, a nie styczeń, czy luty. Wynikało to zapewne z pragmatyzmu podpowiadającego, iż z natury rzeczy smutne akademie przy pomnikach na świeżym powietrzu, w kwietniu będą przyjemniejsze dla uczestników.

Ów miesiąc martyrologii spełniał jeszcze jedną funkcję. Był mianowicie rodzajem świeckiego adwentu przed przypadającym na początek maja radosnym świętem zakończenia wojny, nie wspominając już o samym pierwszym maja.

Na tle smutnych kwietniowych akademii, dzień zwycięstwa, czy piknikowe święto pracy, wydawały się obywatelom jeszcze radośniejsze niż w istocie były.

Przy całym swym socjotechnicznym sprycie rządzący w PRL-u, nazwijmy ich umownie „komuniści”, nie ustrzegli się pewnej pułapki. Mam tu na myśli zbrodnię katyńską, która dokonana została właśnie w kwietniu 1940 roku.

W czasach PRL mówienie o tym wydarzeniu mogło mieć miejsce wyłącznie w kontekście jego rzekomego niemieckiego sprawstwa. Ale nawet jeśli ktoś wówczas przywoływał Katyń podkreślając, że to Niemcy dokonali tam mordu na polskich oficerach, to i tak było to źle widziane i bywało odbierane jako prowokacja.

No bo tak uczciwe rzecz biorąc, to kto rozsądny mógłby wierzyć w lansowaną przez sowietów wersję katyńskich wydarzeń. Zatem choć o Katyniu każdy gdzieś słyszał, to nie mówiło się o nim w PRL niemal w ogóle. O pozostałych miejscach kaźni Polaków, takich jak Miednoje czy Charków nikt wówczas nie miał pojęcia.

Niemniej dla wielu Polaków, pomyślany jako czas na upamiętnienie zbrodni niemieckich kwiecień - miesiąc pamięci narodowej, przez nieuwagę komunistów, stał się także miesiącem pamięci o zbrodni katyńskiej.

To dlatego, że 11 kwietnia 1943 roku niemiecka prasa poinformowała świat o odkryciu w Katyniu masowych grobów polskich oficerów. Do odkrycia zapewne by nie doszło, gdyby nie niemiecka inwazja na ZSRR, a nagłośnienie przez Niemców sprawy miało przede wszystkim być przestrogą dla niemieckich żołnierzy, by wiedzieli co może ich spotkać jeśli poddadzą się Rosjanom. Wszak dwa miesiące wcześniej do sowieckiej niewoli oddała się niemiecka armia okrążona pod Stalingradem.

Wróćmy jednak do kwestii miesiąca kwietnia jako naszego miesiąca pamięci narodowej. W kwietniu spotykały nas nieszczęścia od zarania polskiej państwowości. 23 kwietnia 997 r. Prusowie zamordowali świętego Wojciecha, a 9 kwietnia 1241 r. Mongołowie zmasakrowali Polaków pod Legnicą, ale tych rocznic jakoś specjalnie w PRL-u nie celebrowano.

Mimo to trudno odmówić wspomnianej Polsce ludowej dbałości o politykę historyczną. Oczywiście była to polityka ukierunkowana na fakty i wydarzenia przydatne władzom do utrwalania i uwiarygodniania komunistycznych rządów. Chętnie wówczas przywoływano maksymę Tukidydesa, iż „narody, które tracą pamięć, tracą życie”.

Nie przywoływano natomiast wcale podobnych słów Józefa Piłsudskiego, który napisał, iż „naród bez pamięci niema prawa do przyszłości, ani do bytu teraźniejszego”. Paradoksalnie w PRL uznano, że o Piłsudskim należy zapomnieć, bo en blok potępiano całą drugą Rzeczpospolitą, która w roku 1920 ośmieliła się pokonać niezwyciężoną sowiecką armię.

Tymczasem na wypadek gdyby odstęp czasowy od wymienionych martyrologii działał na nas zbyt znieczulająco, XXI wiek do zestawu rocznic klęsk, wyzwoleń i makabrycznych odkryć w miejscach totalitarnych zbrodni, dorzucił nam jeszcze dwa narodowe nieszczęścia: śmierć Jana Pawła II 2 kwietnia 2005 r. i katastrofę prezydenckiego samolotu nad Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

W zasadzie jedno i drugie, jak udowodnił nam ówczesny marszałek sejmu Bronisław Komorowski, było do przewidzenia, a mimo to każde z tych zdarzeń było bolesne. Śmierć Jana Pawła II pozbawiła nas Polaków poczucia, że mamy własnego adwokata przed Bogiem.

Śmierć prezydenckiej delegacji odarła nas z poczucia względnego bezpieczeństwa. No bo jeżeli dochodzi do takich rzeczy, to znaczy, że wszystko, co złego przyjdzie nam w najbardziej chorej wyobraźni do głowy, de facto jest możliwe.

Zaiste mamy o czym pamiętać przez wiele kwietni.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

rs

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

p
pan Szczota
18 kwietnia, 13:40, kwa:

Bolek B. a mógłbyś opisać tych komunistów? W Polsce, nigdy nie było komunizmu, ciekawe skąd oni się u nas wzięli, nie wiesz Bolek skąd?

Jesteś naprawdę taki głupi, czy tylko udajesz? PZPR, kontynuatorka PPR i KPP, była partią komunistyczną. W Polsce 1945-1989 obowiązującą ideologią był komunizm. Zdecydowanie nie wszyscy członkowie PZPR byli komunistami, ale byli nimi np. Bierut (przy okazji agent NKWD), Gomułka, Mincowie, Modzelewski itd. Dopiero później coraz ważniejszą rolę zaczęli odgrywać zwykli karierowicze. "Klasycznego" komunizmu nie udało im się wprowadzić - i bardzo dobrze, dzięki temu nie mieliśmy swojej wersji Rewolucji Kulturalnej czy Czerwonych Khmerów.

k
kwa
Bolek B. a mógłbyś opisać tych komunistów? W Polsce, nigdy nie było komunizmu, ciekawe skąd oni się u nas wzięli, nie wiesz Bolek skąd?
//
Coraz głupsze te artykuły. Jakieś gdybanki, domyślanki, wskazywanie palcem, a to ty jesteś gorszy, a ja lepszy, dziwactwo. A może wbrew szczujni, za nasze pieniądze, tvpis. znajdować elementy wspólne, chyba, że obowiązkiem prawicy jest jątrzenie?
h
hm
Moja szkoła /nie wiem jak dzisiaj jest/, przed 1 Majem, chodziliśmy uprzątać groby poległych partyzantów, w lesie niedaleko mojej podstawówki. Czy nie jest to pozytywne działanie?
t
tyle w temacie
Oświęcim-Brzezinkę, wyzwolono 27.01.45 r.
g
gosc
Słupsk jest "czerwonym" miastem które wykreowało niejakiego Witkacego ów artysta eksponował dość ponurą twórczość mieszając alkohol z narkotykami.

Słupscy "czerwoni" upodobali sobie jego twórczość wydając miliony na jego "dzieła" które i tak w większości nigdy nie będą wystawiane dla "mas"

Mnie najbardziej bawi sytuacja rocznicy jego śmierci bo jak głosi legenda targnął się na swoje życie 18-09-1939 podobno z powodu wtargnięcia ruskich na terytorium Polski.

Można by rzec bohater ale "czerwoni" nie mogli czcić tego zdarzenia jako bohaterska postawa, więc śmiesznie milczeli i udawali że nic się nie stało. (❁´◡`❁)
p
pan Szczota
O Charkowie i Miednoje faktycznie nie wiedziano, ale "dzieckiem będąc" pamiętam, że jeszcze pod koniec lat 70. obok Katynia wymieniano Bołogoje i Dergacze (w materiałach publikowanych przez Instytut Katyński, czyli głównie Adama Macedońskiego).

Jeśli chodzi o śmierć św. Wojciecha, to było wręcz przeciwnie, niż to Autor napisał: nie było to nieszczęście dla polskiej państwowości, tylko znakomita okazja do zyskania patrona-męczennika. I Chrobry tę okazję w pełni wykorzystał (można się zastanawiać, czy przypadkiem na taki obrót spraw nie liczył).
Wróć na i.pl Portal i.pl