Niby obie drużyny skończyły poprzedni sezon w czubie tabeli, ale przed niedzielnym spotkaniem właściwie nie wiadomo było, czego można się spodziewać. Zarówno Cracovia, jak i Piast Gliwice miały już bowiem za sobą pierwsze mecze w eliminacjach do Ligi Europy, w których wypadły, delikatnie mówiąc, bardzo słabo.
„Pasy” zostały wręcz futbolowym pośmiewiskiem, bo pożegnały się z pucharami już po pierwszej rundzie eliminacji. Piłkarze Jacka Zielińskiego musieli uznać wyższość macedońskiej FK Szkendiji Tetowo i po porażkach 0:2 na wyjeździe i 1:2 u siebie skończyli przygodę w LE. Piast w pierwszej rundzie nie grał, ale drugą zaczął od porażki w Gliwicach z IFK Goeteborgiem 0:3 i praktycznie stracił już szanse na awans.
Co najgorsze, obie drużyny nie zaprezentowały w zasadzie nic, co mogłoby sugerować, że w niedzielę kibice obejrzą ciekawe spotkanie. A jednak przy ul. Kałuży w Krakowie padło aż sześć bramek!
Zaczęło się ciekawie, ale nic nie zapowiadało późniejszej demolki. Do przerwy gospodarze prowadzili 2:0, po trafieniach Miroslava Covilo i Mateusza Szczepaniaka. Piast próbował odpowiadać, ale obrona Cracovii radziła sobie z atakami wicemistrzów Polski.
Nie wiadomo, co w przerwie Jacek Zieliński zrobił ze swoimi piłkarzami, ale wyszło mu to w stu procentach - po zmianie stron Cracovia ruszyła do zmasowanego ataku i władowała „Piastunkom” trzy kolejne gole, które strzelali Deleu, Covilo i Marcin Budziński. Rywale zdobyli się na honorowe trafienie Bartosza Szeligi, ale i tak zasłużyli na miano najgorszego zespołu pierwszej kolejki Ekstraklasy.
Przebili tym samym „wyczyn” Korony Kielce, która poległa w Lubinie 0:4. Zagłębie uderzyło błyskawicznie i już w pierwszej połowie ustaliło wynik meczu. Kielczanie nie mieli w tym spotkaniu absolutnie nic do powiedzenia, a zawodnicy Piotra Stokowca wlali wiarę w serca kibiców, przed rewanżowym spotkaniem z Partizanem Belgrad w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy (w pierwszym meczu na wyjeździe było 0:0).
W barwach Partizana występuje w tym sezonie Miroslav Radović, który przed sezonem zagrał w sparingu z Lechią Gdańsk. Gdańszczanie przegrali wtedy 0:3, ale „Rado” stwierdził, że mimo wysokiej porażki, Lechia grała bardzo dobrze i może być w tym sezonie jednym z głównych faworytów do walki o mistrzostwo z Legią Warszawa. Jego słowa już w pierwszej kolejce zweryfikowała jednak Wisła Płock.
Mecz z beniaminkiem wydawał się wymarzonym spotkaniem na inaugurację ligi. I rzeczywiście już w 15. minucie po świetnym dośrodkowaniu Sławomira Peszki, strzałem głową piłkę do bramki Wisły skierował Marco Paixao.
Gospodarze odpowiedzieli jednak prawie natychmiast, bo już w 23. minucie po dograniu Dominika Furmana z rzutu wolnego, wyrównującą bramkę zdobył Przemysław Szymiński. I to właśnie „Furmi” przesądził o losach meczu, bo w 74. minucie wykorzystał rzut karny, lekko podcinając piłkę w stylu Antonina Panenki.
Kiepski start sezonu ma za sobą także Lech Poznań. Po zwycięstwie z Legią Warszawa w Superpucharze Polski wydawało się, że Kolejorz, który w tym sezonie nie gra w europejskich pucharach, będzie regularnie punktował w lidze. Marzący o piorunującym starcie fani Lecha zostali jednak szybko sprowadzeni na ziemię, ponieważ poznaniacy po nudnawym meczu zremisowali bezbramkowo ze Śląskiem we Wrocławiu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?