Kolejny kryzys mamy jak w banku

Przemek Franczak
archiwum
Spadł śnieg, więc na miejskich górach i górkach zaroiło się od jeżdżących na sankach czterdziestoletnich dzieci, które pod pretekstem sprawienia radości dzieciom we właściwym przedziale wiekowym fundują sobie powrót do przeszłości.

Co prawda, z trudem się już na tych sankach mieszczą (okrutne prawo natury: tyłki rosną, sanki nie), sapią z wysiłku, lecz są szczęśliwi. No, ale w końcu po to się ma dzieci. Żeby jeszcze raz przeżyć dzieciństwo.

Ech, beztroska. Szkoda, że zupełnie niepotrzebnie utożsamiana jest z niedojrzałością. Zresztą, co to jest dojrzałość? To żaden stan, jeno zbiór prawd "wypada, nie wypada". A wszystko wypada! Przecież dorośli to tylko dzieci, które nauczyły się - albo i nie - brać za bary z rzeczywistością. W końcu jak przyjdzie co do czego, to przed światem i tak zawsze chowamy się pod kołdrą. Tak samo jak wtedy, gdy mieliśmy siedem lat.

Ja w każdym razie tę beztroskę kilkudziesięcioletnich smarkaczy doskonale rozumiem, choć akurat na dziecięce sporty zimowe patrzę od kilku lat z pewną rezerwą. Zdarzyło mi się bowiem na narciarskim stoku pożyczyć od własnego dziecka "jabłuszko", takie urządzenie do jeżdżenia na pupie, i wjechać na nim w stojących obok baru ludzi. Pędzące na kawałku plastiku 115 kilo w butach narciarskich to nie w kij dmuchał. Nie dało się tego zatrzymać. Przewróciłem cztery osoby i stojak na narty. Nikomu nic się nie stało, oblano się jedynie lepką mazią zwaną dla niepoznaki grzańcem galicyjskim. Głupio mi do tej pory, ale czegóż się nie robi dla chwili szaleństwa.

Cieszmy się więc życiem, póki możemy, bo chyba niedługo cieszyć się już nie będzie z czego. I jak na ironię też przez beztroskę - tyle że tym razem banków. A ona zwala z nóg po tysiąckroć mocniej niż nierozważny rodzic mknący na czymkolwiek z najwyższej nawet góry. Pamiętacie, od czego zaczął się kryzys w 2007 roku? Ano, mówiąc w dużym skrócie, od tego, że amerykańskie banki w swym nieposkromionym łakomstwie na lewo i prawo rozdawały kredyty hipoteczne, których potem nie miał kto spłacać.

System się zawalił, niektóre banki uratowano miliardami dolarów pompowanych z państwowych środków, inne padły na pysk. Lepsze było to drugie rozwiązanie. Sprawiedliwe. W tym pierwszym nagrodzono chciwość i głupotę. Czy coś się zmieniło na lepsze? Raczej niewiele.

Dzwoni telefon. Pani z banku. W pierwszym zdaniu oznajmia, że ma dla mnie świetną ofertę, w drugim, że może mi zaoferować kredyt w wysokości dość, że tak powiem, wysokiej (dwukrotność moich rocznych zarobków, przed opodatkowaniem). "Na dowolny cel, bez żadnych zabezpieczeń" - zachęca.

No, myślę, to jak ma być dobrze, skoro wszyscy straszą kryzysem, a bankowy scenariusz znowu się powtarza. Mówię więc do niej przytomnie: "Nie, dziękuję, ale czy mówi pani coś nazwa Lehman Brothers?". Mówiła niewiele. "Aha, no tak, ale gdyby pan jednak był zainteresowany, proszę się zgłosić do jednego z naszych punktów. Do widzenia". Do widzenia. Po moim trupie.

Bankierzy to też duże dzieci, tyle że sprytniejsze od innych. Mają sprawdzony know-how, jak spełniać własne zachcianki. Jachty, wyspy, samoloty. Nam sprzedają nierealne marzenia.

No bo cóż zrobi człowiek, jak dostanie na konto takie łatwe pieniądze? Wiadomo, kupi sobie - no przecież - nowe sanki. Marki Volvo, Audi albo BMW. W końcu jest tylko dzieckiem. A potem na drugim zakręcie wyłoży się ze spłatą rat kredytowych. Klocki domina zaczną się znowu przewracać i trzeba będzie wdrażać w życie nowy plan Paulsona.

Także beztrosko żyjcie, ale nie bierzcie beztrosko kredytów. No i idźcie jak najszybciej na sanki, bo zima też jakaś taka niebezpiecznie kryzysowa.

Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

Konkurs dla matek i córek. Spróbuj swoich sił i zgarnij nagrody!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kolejny kryzys mamy jak w banku - Gazeta Krakowska

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

u
uczestnik dawniej/dziś
Dawniej w zimie oprócz sanek i tzw. szlai (na górce koło sp. nr 21) grało się na zaśnierzonym boisku betonowym w piłkę nożną lub futbol amerykański. Czy ktoś to jeszcze pamięta. Każdy z uczestników tych beztroskich zabaw jest teraz częścią beztroskich działań naszych lub obcych polityków. Wygranymi będą politycy, a reszta niech wiąże koniec z końcem, byle by nie jakiegoś sznura.
Wróć na i.pl Portal i.pl