Kobiety w Afganistanie są na celowniku talibów, aktywistki ryzykują życiem

Olga Goździewska-Marszałek
Olga Goździewska-Marszałek
Kobiety są na celowniku talibów, aktywistki ryzykują życiem
Kobiety są na celowniku talibów, aktywistki ryzykują życiem Anna Wilczyńska
Nie będą mogły się uczyć i pracować. Nie zobaczymy ich w mediach. Twarze ukryją w burkach. O tym czy pójdą do lekarza lub sklepu zdecydują opiekunowie - mężczyźni. Na te, które się zbuntują, na rogu może czekać śmierć. Kobiety w Afganistanie kolejny raz stają się ofiarami politycznej rewolucji w Afganistanie. Talibowie przejęli kraj i wprowadzają nowy porządek.

Jak wygląda życie kobiet w Afganistanie po przejęciu kontroli przez talibów?

Anna Wilczyńska, arabistka, twórczyni SalamLab: Ich życie definiowane jest przez przez strach. W dalszym ciągu nie wiadomo do końca czego mogą się spodziewać. Od 15 sierpnia, kiedy talibowie ponownie przejęli kontrolę nad Afganistanem, możemy zauważyć dwie tendencje. Jest to, co talibowie robią i to, co talibowie mówią. Mówią o tym, że wiele się zmieniło w ich szeregach i postrzeganiu świata. Twierdzą, że są za tym, by kobiety uczyły się, pracowały i uczestniczyły w życiu publicznym w granicach prawa muzułmańskiego. Ale to tylko działania propagandowe, zasłona dymna, która ma przekonać opinię międzynarodową do ich władzy i dać usprawiedliwienie rządom, które będą chciały z nimi współpracować. Kiedy spojrzymy na to, co talibowie robią, to sytuacja jest zupełnie inna. Zmianę było widać od razu nie tylko po kobietach afgańskich, ale też po zagranicznym reporterkach, które pracują lub pracowały w Afganistanie. Na przestrzeni jednego dnia zobaczyliśmy, że korespondentki zaczynały szczelnie zasłaniać włosy, a niektóre nawet twarz. W sieci można zobaczyć zdjęcia, jak zamalowywane są wizerunki kobiet na ulicznych plakatach czy reklamach. Wiele kobiet zostało zwolnionych z pracy, zwłaszcza jeśli wykonywały zawody związane z publiczną widocznością, np. w mediach. Podczas obecności amerykańskiej misji były reporterkami, prowadziły programy i prezentowały wiadomości. Dziś kobiet w mediach już nie zobaczymy.

Ale nie jest tak, że wszystkie kobiety schowały się w domach. Są takie, które się buntują?

W tej kwestii polegam na doniesieniach afgańskich aktywistek, których działania śledzę. Według relacji jest dość silna, międzypokoleniowa reprezentacja kobiet, które na różne sposoby – często w symbolicznych gestach - sprzeciwiają się rządom talibów. W pierwszych dniach po zajęciu Kabulu nastolatki wyszły do szkoły jakby nic się nie stało. Wyszły do szkoły wcale nie dlatego, że nie widziały, co się dzieje. To był gest sprzeciwu wobec przewidywanego zakazu edukacji dziewcząt. Bo, chociaż talibowie zapewniali, że kobiety będą mogły się kształcić, to już dziś wiemy, że to nieprawda. Pewnie słyszałaś też o zwolnionych pracowniczkach mediów, które z geście protestu codziennie pojawiały się pod biurem byłego pracodawcy. Część kobiet wycofuje się w zaciesze domowe, bo pamiętają, jak było 20 lat temu. I nie powinniśmy tego potępiać. Te kobiety najlepiej wiedzą, ile mają do stracenia. A mogą stracić nawet życie.

Amerykanie zmienili świat kobiet w Afganistanie. Później się wycofali. Afganki czują się oszukane, zaskoczone? Jakie są ich emocje?

To nie jest do końca tak, że pojawili się Amerykanie i dzięki temu kobiety automatycznie poczuły się bezpiecznie. Wciąż zdarzały się napaści. Odbywały się polowania np. na kobiety pracujące w mediach czy reprezentujące lokalne władze. Tylko na przestrzeni ostatniego roku cztery osoby zginęły na skutek ataków terrorystycznych wymierzonych w dziennikarki. Zdarzały się porwania, nagabywania na ulicy, samosądy. Kobiety doświadczały brutalnej przemocy. Mimo tego było i jest w tym kraju mnóstwo kobiet aktywnych i odważnych, które walczyły o swoje miejsce w społeczeństwie. Zmiana, która się dokonała jest zasługą tych kobiet, a nie wojsk koalicyjnych. Ale jestem pewna, że kobiety czują się rozczarowane i oszukane. Sytuację, którą mamy od 15 sierpnia, można było przewidzieć z dużą dozą pewności. To nie jest tak, że Amerykanie z dnia na dzień zwinęli swoje wojska. Oni informowali o tym od miesięcy, cały świat wiedział, że ostatecznie mają się wynieść 11 września tego roku. Dlatego talibowie byli gotowi na przejęcie kraju, dobrze przygotowani. A nie do końca tak było po stronie wojsk NATO, bo widzieliśmy jak żołnierzy ewakuowano w panice, blokując lotniska cywilne. Lokalna ludność już od dłuższego czasu z przerażeniem pytała: „Co z nami będzie?”. Wiele osób już wcześniej decydowało się na opuszczenie kraju.

Gdzie uciekają kobiety z Afganistanu, jeżeli w ogóle mają taką możliwość?

To jest właśnie kluczowe, jeśli mają możliwość… To nie jest proste. O tym kto i kiedy będzie mógł opuścić Afganistan decyduje szereg czynników. Na uprzywilejowanej pozycji mogą być kobiety, które pracowały z wojskami stacjonującymi w Afganistanie. To może dziś im pomóc w przedostaniu się w bezpieczne miejsce. Istotny jest przede wszystkim status materialny i posiadanie wizy. Jeśli ktoś przez 15 sierpnia nie uzyskał wizy do krajów sąsiednich, europejskich czy USA, jego szanse na opuszczenie kraju spadają niemal do zera. Żaden kraj nie będzie teraz wydawał pozwoleń na wjazd Afgańczykom. Dodatkowo możliwości ucieczki z Afganistanu będą się kurczyć w miarę jak talibowie będą umacniać swoją władzę. Pozostaje rozpaczliwa ścieżka przemytu, ucieczki, tułaczki, ubiegania się o status uchodźcy. Przy czym większość sąsiednich krajów, do których wiele osób się skieruje, takiej ochrony międzynarodowej nie udzieli. Te kraje nie są sygnatariuszami Konwencji Genewskiej i często nie jest w stanie chronić własnych obywateli przed prześladowaniem, a co dopiero cudzoziemców. Polska też nie chce Afgańczyków. W mediach pojawiła się informacja, że wzdłuż naszej granicy z Białorusią postanie płot o wysokości ponad 2,5 m, który ma zatrzymać osoby uciekające. To co dziś dzieje się przy granicy to wyraźny znak, że ci ludzie nie są tu mile widziani i jeśli nie zajmą się nimi organizacje pozarządowe, to nie otrzymają pomocy.

To realne, by wrócił koszmar kobiet, które np. nie mogą wykonywać zawodu lekarza i mają jednocześnie zakaz pójścia do lekarza mężczyzny po pomoc medyczną? Będą znów zmuszane do małżeństw z talibami w młodym wieku?

To bardzo realny scenariusz. Kobiety są usuwane z miejsc pracy w szpitalach. Nie dość, że nie będzie kobiet wykonujących zawód lekarza, to uzyskanie pomocy medycznej bez zgody i obecności męskiego opiekuna przy badaniu, będzie niemożliwe. To mężczyzna będzie decydować o życiu kobiety w każdym jego aspekcie. Śluby z talibami? Raporty ONZ wskazują, że talibowie chodzili się w niektórych prowincjach od domu do domu próbując zmapować, gdzie mieszkają kobiety w wieku zezwalającym na zamążpójście. Dla nich wiek przydatności do małżeństwa jest zdecydowanie niższy niż ten określany przez prawo państwowe czy prawo muzułmańskie. Przed 20 laty za rządów talibów zdarzało się, że wydawane za mąż były 11-letnie dziewczynki, co jest procederem obrzydliwym, pogwałceniem praw człowieka i nie ma związku z prawem religijnym. Niestety, talibowie stosują bardzo rygorystyczną, literalną interpretację islamu. Z wiarą i pobożnością nie ma to nic wspólnego. To jedynie narzędzie sprawowania władzy, zarabiania pieniędzy i utrzymywania kontroli.

W Afganistanie ruszyła masowa produkcja i sprzedaż burek. Kobiety chcą się w ten sposób zabezpieczyć przed gniewem talibów?

Faktycznie, ruszyła produkcja burek. To znowu jest pewne wspomnienie sytuacji sprzed 20 lat. Ludzie będą przede wszystkim dbać o ochronę swojego życia. Wiele kobiet próbuje się przygotować na to, co było kiedyś. Ponadto w każdym kraju są osoby, które wyczują interes i próbują zarobić. Tutaj kosztem praw kobiet. Z drugiej strony niewykluczone, że te burki to będzie jedyny sposób na przetrwanie, pozostanie niezauważoną, nie ściąganie na siebie śmiertelnego zagrożenia.

A co z mężczyznami? Ojcami, mężami, synami? Oni również przez ostatnie 20 lat doświadczali zmian. Kobiety mogą liczyć na ich wsparcie, pomoc w walce o prawa?

Myślę, że mamy tutaj całe spektrum reakcji. Będą mężczyźni, których zadowoli nowa sytuacja i nowa władza. 20 lat to za mało, aby zmienić mentalności niektórych ludzi. Niektórzy stwierdzą: wracamy do tego co było i może nie było wtedy tak źle, bo miejsce kobiety jest przy dzieciach, w domu, tam gdzie ja chcę i mi jest wygodnie. Część mężczyzn będzie twierdzić, że ich honor zależy od tego, by kobieta moralnie się prowadziła, nie wystawiała na widok publiczny, a tego są w stanie dopilnować tylko, gdy kobieta siedzi w domu przy garach i dzieciach. Będzie też trochę takich mężczyzn, którzy dostosują się do sytuacji, by zadbać o bezpieczeństwo rodziny. Może nie będą się godzić na tę sytuację, ale podporządkują się. Mam ogromne nadzieje, że są również w Afganistanie mężczyźni, którzy będą cierpieć z powodu odebrania praw kobietom i będą upominać się o miejsce i głos dla nich.

W Usnarzu Górnym od dwóch tygodni przebywają imigranci. Są tam kobiety. Uwięzione na niewielkiej przestrzeni. Media donoszą, że odmawiają jedzenia i picia, bo nie mają gdzie załatwić swoich potrzeb fizjologicznych z dala od wzroku mężczyzn. Jak pani ocenią tę sytuację?

To co się dzieje na granicy przybiera znamiona kryzysu przede wszystkim moralnego. Jest to ogromny wstyd, że używamy ludzi do zagrywek politycznych. Dla kobiet, które tam przebywają to sytuacja wyjątkowo trudna. Zdecydowały się na ratowanie swojego życia w ten sposób, musiały się mierzyć z ciężkimi warunkami, z bliską obecnością mężczyzn, z nieprzyjaznymi spojrzeniami, z niebezpieczeństwem na drodze. Są wśród nich młode dziewczyny (najmłodsza to 15-latka) oraz kobiety schorowane, które 2-tygodniowy pobyt w takich warunkach mogą przypłacić życiem. Na stronach organizacji pozarządowych pojawiła się także informacja, że kobiety potrzebują środków higieny intymnej. Miesiączkowanie w takich warunkach, bez takich środków jest uwłaczające godności i nie wyobrażam sobie, co mogłabym czuć w takiej sytuacji. Kiepskie warunki higieniczne, spanie na ziemi, brak żywności. To straszne. A nasze służby patrzą na to obojętnie i potrzebowały wyroku Trybunału, aby przekazać ludziom jedzenie i leki.

Co możemy zrobić dla kobiet w Afganistanie lub dla tych, które zdecydowały się uciec z kraju?

Bez względu na to, jaka jest nasza sytuacja materialna i społeczne, możemy pozostawać świadomymi i poinformowanymi. To ważne, aby nie pozostawać obojętnymi. Jeśli widzimy nienawistne komentarze kierowane w stronę Afganek, reagujmy. Zarówno w sieci, jak i w życiu. Obecna sytuacja i poziom dyskusji o problemach imigrantów niewiele mówi o Afgańczykach, za to wiele mówi o nas, o tym jakim jesteśmy ludźmi i narodem. Osobom, które mają możliwość pomocy finansowej czy innego wsparcia materialnego, polecam wsparcie organizacji pozarządowych, które pracują bezpośrednio z Afgankami. Warto wesprzeć też organizacje, które pomagają Afgańczykom prawnie, np. Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Chlebem i Solą. Prawnicy i prawniczki z tych organizacji są na pierwszym froncie pomocy tym osobom. Mamy w Polsce 11 ośrodków dla cudzoziemców, ale z pomocą prawną jest tam bardzo bardzo kiepsko. Nie ma wystarczającej liczby tłumaczy, a cała procedura ubiegania się o ochronę międzynarodową odbywa się w języku polskim. Uchodźcy są zagubieni, dostają dokumenty,
których nie rozumieją.

Czy Polska w ogóle jest gotowa – jako państwo i społeczeństwo – na przyjęcie uchodźców z Afganistanu?

Nie. Ośrodków dla cudzoziemców jest niewiele. Rozlokowane są głównie wzdłuż wschodniej granicy. Pobyt w ośrodku zamkniętym, gdzie z automatu osadza się migrantów w Polsce, przybiera znamiona przebywania w zakładzie karnym. A przecież osoby ubiegające się o status uchodźcy, nie popełniły przestępstwa. Nawet nieregularne przekroczenie granicy w przypadku ubiegania się o azyl nie jest przestępstwem. W tych 11 ośrodkach do tej pory było niewiele miejsc, mówimy o około 1000 miejsc w skali kraju. I chociaż mamy możliwości, by nie osadzać imigrantów w ośrodkach strzeżonych i nie trzymać ich pod kluczem, to z nich nie korzystamy. W przypadku dużej liczby imigrantów można by zastosować środki zastępcze. Można zorganizować ludziom miejsce, w którym się osiedlą i jednocześnie będą pod kontrolą straży granicznej. Nasz rząd działa inaczej. Podjął decyzję, by zamiast umieszczania ludzi poza ośrodkiem, zwiększyć liczbę dostępnych miejsc w zamkniętych placówkach. Tym samym zmniejszył ilość miejsca, która przypada na cudzoziemca w ośrodku. Wcześniej były to 4 m kw, teraz są około 2 m. kw. To standardy niższe niż obowiązują w polskich więzieniach. Z polskich ośrodków dla cudzoziemców ludzie wychodzą psychicznie złamani. Tracą wiarę w polski system sprawiedliwości i mają ogromny żal.

Niektórzy Polskę traktują jak przystanek i jadą dalej na zachód, np. do Niemiec. Nasze społeczeństwo ocenia takie działanie bardzo negatywnie. Teoretycznie zamknięte ośrodki mają temu przeciwdziałać. Jak powinniśmy traktować uchodźców, którzy nie chcą zostać w naszym kraju?

Ten trend tranzytowości Polski się kończy. Coraz więcej osób chce tu zostać, nie zamierza jechać dalej, a jednak i tak muszą przejść przez ośrodki zamknięte. Wielu z nas nie wie jak to jest uciekać, być głodnym, nie czuliśmy nigdy takiego strachu o swoje życie… Od tego jest sąd, żeby zweryfikować tożsamość i motywacje tych osób. To na tym szczeblu zapadnie decyzja o udzieleniu ochrony międzynarodowej. My nic nie wiemy o rzeczywistości osób, które uciekają przed prześladowaniem, wojną czy zagrożeniem ze strony nowej władzy. Nie wiemy, co przeżywają. Mają prawo mieć swoje marzenia i plany, do których dążą. Nie mamy prawa oceniać tych ludzi.

Anna Wilczyńska — arabistka, twórczyni inicjatywy SalamLab. Autorka reportaży z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz tekstów na temat migracji i uchodźstwa w Polsce i na świecie. Odwiedziła wiele krajów muzułmańskich, a w 2017 roku prowadziła korespondencję z pogrążonej w konflikcie Syrii. W 2020 roku otrzymała tytuł Krakowskiego Ambasadora Wielokulturowości. Prowadzi warsztaty na temat praw człowieka, migracji, wielokulturowości i aktywizmu obywatelskiego. Współpracuje z Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć w Krakowie, które oferuje bezpłatną pomoc prawną cudzoziemcom w Polsce. Prowadzi działania interwencyjne i towarzyszy cudzoziemcom i członkom mniejszości etnicznych doświadczających przestępstw z nienawiści.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kobiety w Afganistanie są na celowniku talibów, aktywistki ryzykują życiem - Plus Kurier Poranny

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl