Kobiety pokazały, jak piękną twarz może mieć polski sport

Robert Krozeniowski
Jeśli komuś przyszło do głowy, by zgodnie z naszą narodowa naturą ponarzekać na polski sport, bo siatkarze zawiedli, a "orzełkom" Smudy wciąż bliżej do poziomu orlikowego niż do Orłów Górskiego, to powiem tylko, że całe szczęście dziś mamy już takie gwiazdy w innych sportach, które na wigilijnym niebie tworzyły całą konstelację "champions".

Co więcej, nie świecą one li tylko na polskim niebie, ale jak Tomek Gollob są doceniane przez światowe federacje i media. Jak Justyna Kowalczyk budzą podziw i wzbudzają sensację, jak Małysz pokazują, że sukces w skokach wcale nie zależy od wiatru, a w kolarstwie górskim w wydaniu Majki liczy się odwaga i metodyczne podejście do pracy.

Takim podejściem wykazali się nasi lekkoatletyczni siłacze, wymieniając się na stopniach podium, ale niezmiennie udowadniając, że w Małachowskim, Włodarczyk i Majewskim tkwi olbrzymi i niezależnie od uprawianej dyscypliny długodystansowy potencjał. Kibicuję teraz długodystansowemu rozwojowi średniodystansowców Kszczota i Lewandowskiego. Wszystkich wymienionych zawodników i tych niewymienionych, ale którzy już za tydzień będą doceniani przez czytelników "Przeglądu Sportowego" i widzów TVP w najważniejszym sportowym plebiscycie w Polsce, łączy wspólny mianownik. Otóż wszyscy są zawodowcami o ogromnej charyzmie i bez kompleksów wobec wielkich rywali.

Nie mają za sobą wielkich grup szkoleniowych ani nie wywodzą się z jakichś wysublimowanych systemów doboru i selekcji do sportu. Zaufaliśmy im i ich trenerom, więc mają indywidualne, gwiazdorskie warunki przygotowań. Zdobywając medale, potrafią sięgnąć po złoty róg i rozwijać się, nie tracąc szansy i zaufania , kibiców. Gwarantuję, że wszyscy ci fenomenalni i nadzwyczajni już następnego dnia po rodzinnym kolędowaniu wrócili do zwyczajnej pracy treningowej, bo oni jak nikt inni wiedzą, że wielkość i nadzwyczajność nie rodzi się dzięki życzeniom, choć życzliwych i życzących im dobrze, lecz rzeźbi się w sportowej codzienności. Skutecznego powrotu do niej po świętach życzę wszystkim bohaterom minionego sezonu.

W szczególności jednak Monice Pyrek, mojej koleżance ze stadionu, a przez chwilę z telewizyjnego parkietu. Monika odniosła niebywały sukces w kategorii popkultury, wygrywając "Taniec z gwiazdami". Sezon sportowy miała kiepski, ale w dostarczaniu nam lekkoatletycznej radości zastąpili ją koledzy. Ona okazała się niezastąpiona w promocji wizerunku sportowca, który wyszedł z kontekstu niszy "0:1" czy 4,80 w drugiej próbie. Brawo, bo choć nie było w tym roku powodu do uznania plebiscytowego, to Monika wraz z Majką i Justyną pospołu pokazały, jaką dosłownie i w przenośni twarz może mieć polski sport.

Życzę ci, Moniko, byś wzorem tych, którzy za parę dni będą odbierać Championy, jak prawdziwa mistrzyni spojrzała śmiało w przyszłość i podążyła za swoją gwiazdą, wytrwale w treningowej codzienności, po nową porcję sławy i spełnienia na mistrzostwach świata w koreańskim Daegu. Teraz masz jeszcze więcej kibiców, którzy znów chcieliby cieszyć się twoją radością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl