Kinga Dunin vs Ignacy Karpowicz, czyli kłótnia intelektualnych celebrytów

Lucjan Strzyga
Gorsząca awantura feministycznej celebrytki ze znanym pisarzem zdążyła jak dotąd zahaczyć o obmowę, zarzuty nepotyzmu, molestowania, a nawet gwałtu.

Bohaterami tej obyczajowej awantury są znana lewicowa aktywistka i feministka Kinga Dunin oraz pisarz, podróżnik, a do niedawna jej zaufany kolega z łamów "Krytyki Politycznej". Dziś Karpowicz. To on znalazł się w opałach, bowiem Dunin zażądała od niego zwrotu pożyczonych 13 tys. zł i 150 euro. Oburzenie Karpowicza bierze się stąd, że ponoć dług oddał, a publiczne połajanki wobec niego są jedynie zemstą feministki. Tyle przynajmniej możemy się dowiedzieć z tego, co dotąd przeciekło do gazet i internetu.

Powie ktoś: a co kogo obchodzą swary tego medialnego duetu? Kasa, która wędrowała z jej do jego ręki, to sprawa prywatna. Rzecz w tym, że prywatność tego skandaliku skończyła się w tym momencie, kiedy dowiedziały się o tym miliony Polaków i - chcąc nie chcąc - zostały wmieszane w ich pojedynek. I co chyba najważniejsze: tu wcale nie idzie o pieniądze, ale o poziom, w jaki wyrównują rachunki. Dwie osoby z lewicowego świecznika, które dotąd pouczały innych w kwestiach rozumienia świata, okazują się wyjątkowo małostkowe, a ich budzą po prostu zażenowanie.

Jeden ze swoich felietonów na stronie "Krytyki Politycznej" Karpowicz zatytułował kiedyś proroczo: "Zniszcz sobie związek. Instrukcja obsługi". Pisząc go, zapewne w najczarniejszych snach nie przypuszczał, że wykpiwając innych, może się znaleźć w podobnej sytuacji. Tak jakby status modnego postępowego literata, paszport "Polityki" i nominacja do prestiżowej nagrody Nike stanowiły antidotum na wszelkie towarzyskie niedociągnięcia.

Dunin: "Mężczyźni? Wykorzystuje się ich w razie potrzeby. Gadać z nimi nie warto, bo kto by gadał z penisem" (fragment felietonu z 2010 r.)

Zacznijmy jednak od początku: kilka dni temu Kinga Dunin zaatakowała Ignacego Karpowicza na Facebooku, że nie oddał jej pieniędzy. Czekała, czekała, wreszcie nie wytrzymała, bo 13 tys. piechotą nie chodzi, a Karpowicz wykazywał w sprawie długu zadziwiającą niefrasobliwość. Na jej dowód Dunin zamieściła lapidarną odpowiedź pisarza ("spierdalaj"), okraszoną figlarnymi przekomarzankami w stylu: "może Ci oddam, a może nie oddam". W socjolożce krew zawrzała, zawrzało też wśród lewicowych intelektualistów, z których przynajmniej część objęła literata "towarzyskim bojkotem".

Takie hejtowanie skłoniło wreszcie Karpowicza do kontrofensywy. Tłumacząc mętnie, że kasę przecież oddał, zarzucił Dunin molestowanie seksualne w czasie, gdy u niej pomieszkiwał. "Moje uwielbienie i fascynacja kwitły w najlepsze. Za trzecim czy czwartym razem zaproponowała mi, żebym spał z nią w jej »małżeńskim« łóżku. »Będzie ci wygodniej niż na tym wąskim łóżku w pokoju gościnnym«" - miała go kusić feministka. "Niestety, spanie z czasem przestało być tylko spaniem, lecz łączyło się z dotykaniem, a potem z regularnym molestowaniem seksualnym".

Czy Karpowicz stracił instynkt samozachowawczy, oskarżając feministkę o seksualną natarczywość? W katalogu feministycznych grzechów akurat ten notowany jest bardzo wysoko i nie może być puszczony płazem. A może uznał, że mały skandalik przyda się do reklamy jego najnowszej książki "Sońka", która jak na razie amatorów znajduje w dość wąskim kręgu wyrafinowanych koneserów? W tym momencie jednak możliwość zgody z byłą przyjaciółką odjechała już najwyraźniej w siną dal.

Co na to Dunin? Natychmiast wydała publiczne oświadczenie: "Mogę jedynie powiedzieć, że jeśli Ignacy Karpowicz poważnie i naprawdę wierzy, że był molestowany (w innych jego obrzydliwych i pełnych przemocy mailach padały także poważniejsze zarzuty, wszystkie te maile zachowałam) powinien zwrócić się w tej sprawie do prokuratury. Albo do psychiatry. Osobiście doradzałabym psychiatrę". Czyli spirala rozkręca się aż miło. Teraz było już jasne, że Karpowicz napisze coś o kochankach Dunin, a ona wywlecze smakowite kawałki spod jego pierzyny. I tak właśnie zrobiła, sugerując, że pisarz jest homoseksualistą związanym ze znanym krytykiem Juliuszem K. Co on ta to? Oskarżył ją o gwałt.
W tym momencie przestało być zabawnie. Fajnie popatrzeć, jak osoby lansowane na autorytety tracą maskę, ale sprawa wcale nie jest błaha. Po pierwsze: ów Juliusz K. to sekretarz Nagrody Literackiej "Nike", tak więc dzielenie jego łoża przez Karpowicza (nominat do nagrody) jest nieetyczne i zahacza o nepotyzm. Po drugie: oskarżenie o gwałt, jeżeli Karpowicz zdecyduje się na wizytę w prokuraturze, może postawić pod znakiem zapytania cały feministyczny dorobek Dunin. Takiej dwulicowości jej wojujące koleżanki zapewne by nie zniosły.

To wszystko sporo mówi o moralnej kondycji polskiej celebry. Z wierzchu etycznej i pryncypialnej, w środku właśnie takiej jak epopeja Karpowicza w małżeńskim łóżku Kingi Dunin. W języku etyki zwie się to obłudą, a w praktyce kończy się zwykle sądowymi pyskówkami. W tym wypadku być może też tak będzie, bo w swym oświadczeniu Dunin grozi: "Wobec takiego zarzutu zastanawiam się też nad wniesieniem do sądu sprawy o zniesławienie".

Sprawa trwa i budzi różne reakcje. Towarzysz obojga bohaterów z "Krytyki Politycznej" Tomasz Piątek, pokusił się nawet o próbę zrozumienia jej z pozycji lewicowych wartości. Nie ukrywając goryczy, pisze: "Wpis Kingi wywołał radość na Pudelku i w prawicowym internecie. Bo mamy do czynienia z ikonami lewicy, felietonistami »Krytyki Politycznej«. Nie tylko Dunin jest feministką, także Ignacy nieraz eksponował swoją feministyczną postpatriarchalną wrażliwość, nowocześniejszą niż nowoczesność. I nieraz bywał krytyczny wobec tych, którzy eksponując własną wrażliwość, okazują się egotycznymi gnojkami, myślącymi tylko o własnej korzyści. A tu proszę".

Jak będą wyglądać teraz redakcyjne kolegia "Krytyki Politycznej"? O czym będą dyskutować redaktorzy stojący na straży etosu?

Powie ktoś: ludzka natura wykazuje zadziwiającą skłonność do podobnych wpadek. Owszem, podobne historie zdarzają się jak Polska długa i szeroka i przypadek Dunin i Karpowicza nie jest niczym nowym. Także lewicowe tuzy z zadziwiającym brakiem klasy tracą czasem głowę, zaprzeczając wyznawanym przez siebie wartościom. Tak było na przykład, gdy w jednej z audycji radiowych Kuba Wojewódzki popisywał się obraźliwymi seksistowskimi uwagami na temat pracujących w Polsce Ukrainek. W jego obronie stanął nie kto inny, jak etyk Jan Hartman, który krytyków showmana nazywał wprost "debilami". Podobnie było, gdy dwie czołowe feministki - Magdalena Środa i Agnieszka Graff - pokłóciły się publicznie o wychowanie dzieci. Z ust pierwszej mogliśmy się dowiedzieć, że "pragnienie dziecka jest uczuciem antyfeministycznym".

A jak się poczuliście, gdy szef "Krytyki" Sławomir Sierakowski "wykolegował" swoją wieloletnią asystentkę i partnerkę Cvetę Dimitrovą? Dziewucha zasuwała dla niego przez lata, a on publicznie zbył ją krótkim "Była redaktorką każdego mojego tekstu i pomagała przy autoryzacji każdego wywiadu. Niektóre teksty były faktycznie w połowie jej autorstwa". Największy dym podniósł się w kręgach ortodoksyjnych feministek, bo niezbyt jest miło, gdy król okazuje się nagi i - jak w tym wypadku - nie płaci za pracę. Jedynie aktywistka Agnieszka Wiśniewska zdobyła się na gest solidarności wobec szefa: "Mnie tekst Sierakowskiego wzruszył. Miał odwagę publicznie przyznać, że osobiście brał udział w czymś, co nie jest sprawiedliwe".

A wracając do Dunin i Karpowicza - dają nam pouczającą lekcję. Można ją nawet zdywersyfikować płciowo. Jeśli jesteś kobietą - nie pożyczaj forsy początkującym pisarzom. Jeśli jesteś facetem - strzeż się leciwych medialnych egerii. Inaczej będzie się z was śmiać cała Polska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl