Niejaki Reseng to zabójca na zlecenia, które przychodzą z… biblioteki. I to on opowiada czytelnikowi swoją historię znaczoną mordami tylko i wyłącznie dla pieniędzy. A przy tym opisuje przemiany społeczno polityczne w Korei Południowej, które jakoś dziwnie można by i dopasować do zupełnie innych stron świata. A przy tym język, jakim się posługuje, za sprawą Radosława Madejskiego (zdaje się, że z angielskiego) czyni thriller prawdziwą literaturą obyczajową.
Tytułowy Likwidator o jednej ze swoich ofiar, byłym generale, który za pieniądze podatników zlecał zabójstwa politycznych oponentów opowiada tak: „koniec końców jego nazwisko również trafiło na jedną z takich list. Bo tak to już jest. Prędzej czy późnij dobra passa się kończy i ci, którzy zostali zdetronizowani, muszą uprzątnąć bałagan, którego narobili, jeżeli chcą przeżyć. A czas nigdy nie działa na ich korzyść”.
Kim Un-Su słowami Resenga opisuje, że w czasach dyktatury, osoby które sprawiały problemy „Wystarczyło wciągnąć do jeepa na oczach rodziny, potrzymać w celi i odesłać skatowanego do domu… po co było zawracać sobie głowę specjalistami od mokrej roboty?” Wraz z administracją cywilną, popyt na jego usługi wzrósł. „Żeby nie przyciągać uwagi społeczeństwa i mediów, żeby nie ujawniać własnych mechanizmów działania i żeby uniknąć przyszłej odpowiedzialności, politycy nawiązali potajemną współpracę z przestępczym podziemiem… W branży zapanowało prawdziwe ożywienie, kiedy w ślad za rządem poszły korporacje.”
Kim Un-Su naprawdę umie uwieść swoją opowieścią czytelnika, który choć zdaje sobie sprawę z finału książki, wciąż ma nadzieję, że świat nie jest tak okrutny, jakim widzi go ów Reseng likwidator. Polecam.
Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?