Kierowca autobusu miejskiego w Bydgoszczy mistrzem Polski. Wiemy, na jakiej linii jeździ na co dzień

W bydgoskim MZK jeździ od początku 2017 roku. Jak mówi, nie planował być kierowcą autobusów, ale gdy nim został, bardzo polubił swoją pracę. Nie była to jego pierwsza próba rywalizacji z innymi zawodowcami. W 2019 roku w mistrzostwach Polski zajął trzecie miejsce, ale w kategorii furgonów. Dwa lata temu startował z kolei w mistrzostwach Świata – indywidualnie bez sukcesu, ale w drużynie Polacy stanęli na podium. Tytuł mistrza Polski to jego największe dotychczasowe osiągnięcie.

– Do udziału w zawodach może zgłosić się każdy, kto posiada prawo jazdy kategorii D. Po zgłoszeniu odbywają się eliminacje – to test teoretyczny z wiedzy o ruchu drogowym. Z tego grona „10” najlepszych wybierana jest na mistrzostwa, gdzie sprawdzane są nasze umiejętności praktyczne – tłumaczy „Expressowi Bydgoskiemu” Szymon Kornacki.

Finałowa część mistrzostw odbyła się w sobotę (11 maja), dzień po Międzynarodowym Dniu Kierowcy Zawodowego. Uczestnicy rywalizowali w trzech kategoriach. Oprócz kierowców autobusów, byli to specjaliści od samochodów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony oraz ciężkich zestawów z naczepami. Zawody rozegrano w Porcie Radomsko – to parking przy autostradzie A1. Kierowcy autobusów rywalizowali na pojeździe elektrycznym Lion’s City E.

Najpierw wykonano zadanie z zakresu pierwszej pomocy. – Drugi punkt to jazda precyzyjna na czymś w rodzaju toru przeszkód. Jedno z zadań dotyczyło np. mierzenia szerokości. Sędzia podawał konkretną szerokość, rozstawiano słupki, a my klaksonem mieliśmy zatrzymać osobę, gdy uważamy, że jest we właściwym punkcie – wyjaśnia.

Ponadto m.in. podjeżdżano pod dystrybutor, najeżdżano wybranym kołem na progi zwalniające, parkowano do garażu tyłem czy „bawiono się” w kręgle – kierowca miał strącić tylko słupki wybranego koloru, nie naruszając innych. Był też czas na „oko byka” – pod tablicą rejestracyjną autobusu zawieszano haczyk, który przy parkowaniu miał znaleźć się jak najbliżej środka rozłożonej tarczy. Dodatkowo odegrano scenkę z psychologiem – sprawdzano reakcję kierowcy w sytuacji kradzieży telefonu w autobusie.

– Sam scenariusz zadania trochę mnie zaskoczył. Bardziej spodziewałem się np. sytuacji, gdy trzeba wyprosić rowerzystę, który zajmuje rowerem miejsce dla wózków. Takie uważam za najtrudniejsze w mojej pracy. Często słyszymy pod naszym adresem wyzwiska. To właściwie codzienność. Trzeba to wpuścić jednym uchem, drugim wypuścić, nic na to nie poradzimy – mówi 35-letni kierowca.

– Dużym plusem mojej pracy jest to, że codziennie jestem w domu, z rodziną. Nie jeżdżę po Polsce czy świecie. Na pewno nie zamierzam rezygnować ze stanowiska kierowcy w MZK – stwierdza Szymon Kornacki. Po sukcesie każdego dnia spotyka się z kolegami z pracy, którzy prócz gratulacji, dopytują o szczegóły udziału w zawodach. Być może niedługo będzie mógł powiedzieć o kolejnym starcie. Kierowca ma szansę wystartować po raz kolejny w MŚ – kandydatów wybiorą na podstawie tych zawodów lub w drodze oddzielnych eliminacji.

– Jako prezes zarządu MZK mogę powiedzieć, że jesteśmy dumni, że mamy w swojej załodze mistrza Polski. Wiem, że pan Szymon w poprzednich latach zdobywał miejsca na pudle, ale nigdy nie był tak wysoko. Tym bardziej należy się wielkie uznanie i wyrazy szacunku – mówi Piotr Bojar. Prezes zachęca innych, by również próbowali swoich sił za kierownicą autobusu, przypominając, że MZK cały czas prowadzi nabór kandydatów na kierowców.