Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Kik: Kwaśniewski nigdy nie był człowiekiem lewicy [WYWIAD]

Marcin Darda
Prof. Kazimierz Kik
Prof. Kazimierz Kik ANDRZEJ WIKTOR / POLSKAPRESSE
Aleksander Kwaśniewski nigdy nie był człowiekiem lewicy, tylko bardzo inteligentnym politykiem, którego historia skazała na lewicowość - mówi prof. Kazimierz Kik. - Jeżeli popatrzymy na jego politykę, to zobaczymy, że w jego działaniach jako prezydenta nie było nic lewicowego. Z prof. Kikiem rozmawia Marcin Darda.

Jak Pan widzi tę naszą lewicę za rok, dwa? SLD i Palikot, czy SLD naprzeciw dużego ruchu z Aleksandrem Kwaśniewskim i Palikotem na czele?
A co to jest lewica? U nas SLD został mianowany lewicą w 1989 r. (choć wtedy występował pod inną nazwą), kiedy nikt lewicą nie chciał być. A prawdziwą, społeczną lewicą była Solidarność. Z kolei "S" ironicznie została mianowana prawicą.

Czyli nie ma dziś lewicy?
Nie ma jej w formie zorganizowanej. Jest postkomunistyczny SLD, który rządząc był partią liberalną w swojej polityce finansowej i gospodarczej, jest też parę drobiazgów, jak UP czy SdPl. I jest lewica w Solidarności, która sprawia, że PiS w dużym stopniu dba o program socjalny. Jest więc pytanie, czy określenie "lewica" to kwestia autodefinicji, czy też lewica jest tam, gdzie partie określają się jako lewicowe, czy też jest lewica tam, gdzie jest jej elektorat.

A gdzie jest elektorat lewicy?
Czyli elektorat socjalny. Jest wszędzie po trochu. W Solidarności, w SLD, na obrzeżach PO. Zatem lewicy zinstytucjonalizowanej w Polsce nie ma. Jest SLD, który został mianowany w 1989 roku formacją lewicową.

I Janusz Palikot, który lewicowo określił się 22 lata później.
Palikot podjął taką próbę autodefiniowania się, chciał wejść w lukę, która według niego się pojawiła. Lukę przezierającą po SLD, bo rok temu zdobył więcej głosów od SLD. Palikotowi wydawało się, że SLD to firma upadająca, że on przejmie wszystko to, co SLD miał. Nie udało się, bo SLD ma dosyć duży elektorat postkomunistyczny, bo 10-12-proc., który jednocześnie jest elektoratem bez alternatywy. Bo gdyby pojawiła się wiarygodna siła lewicująca, o programie lewicowym, i lewicowych przywódcach... Bo jaką partię można określić mianem lewicy? Musi mieć tożsamość socjaldemokratyczną, jej liderzy muszą być działaczami społecznymi, musi to być także partia oceniana przez wyborców jako lewicowa. Ale u nas to wszystko kończy się na lewicowych hasłach.

Palikot zdaje się właśnie takie ruchy wykonywać. Szuka wiarygodnego przywódcy, a tak określa się Aleksandra Kwaśniewskiego.
Ale Kwaśniewski nigdy nie był socjaldemokratą. Był częścią definiowanej przez historię lewicy. Nigdy nie był człowiekiem lewicy, tylko bardzo inteligentnym politykiem, którego historia skazała na lewicowość. Działał w PRL, więc miał łatkę lewicowca, III RP zastała go już w fazie gotowej, jako pragmatyka, człowieka z kręgu władzy. Jeżeli popatrzymy na politykę Aleksandra Kwaśniewskiego, to zobaczymy, że w jego działaniach jako prezydenta nie było nic lewicowego. To inteligentny polityk, który dobrze wyczuwa koniunkturę, jest przekonywający dla ludzi, którzy nie rozróżniają subtelnych odcieni lewicowości od subtelnych odcieni pragmatyzmu. Prowadził politykę antysocjaldemokratyczną, na przykład to on z Markiem Siwcem rękami Leszka Millera wprowadził Polskę do Iraku u boku USA, co było absolutną zdradą europejskiej lewicy. Brytyjczycy też tam weszli, ale Tony Blair też nie był socjaldemokratą. Jeśli zatem spojrzymy na Kwaśniewskiego, to on jest produktem procesu historycznego, który zdefiniował najpierw SdRP, a potem SLD jako lewicę. On po prostu potrafi żonglować instrumentarium politycznym. Jakimkolwiek. Historia skazała go na lewicowość, ale on mógłby równie dobrze być zdolnym działaczem liberalnym lub chadeckim. Jest ideowo bardzo pojemny.

Ale prosta ludzka optyka stawia go po lewej stronie. A Palikot mówi, że trzeba 30 procent poparcia, by przejąć władzę i z Aleksandrem Kwaśniewskim to jest możliwe. Jest?
A widzi pan teraz, jaka to jest lewica! To jest lewica, która liczy punkty sondażowe, a nie emanuje ideą i programem. Nie zastanawiają się, jakie błędy programowe popełnili, że mają tak niskie poparcie. To są pragmatycy, którzy kombinują, jak sklecić większość, a nie jak ją zdobyć. Wiedzą, co to jest socjaldemokracja, ale nie ma w nich ducha socjaldemokracji. Gdyby doszli do władzy, prowadziliby taką gospodarkę, jaką narzuciłaby Europa, nawet się nie wysilając, jak zmieniać świat. Bo lewicę od prawicy różni to, że prawica chce utrzymać i bogacić się na tym co jest, a lewica próbuje zmienić to co jest z korzyścią dla ludzi pracy. Ale w Palikocie czy Siwcu nie ma cienia myślenia socjaldemokratycznego.

Czy Palikot z Kwaśniewskim mają szansę na te 30 procent?
Niemożliwe. Lewica wraca do władzy w Europie co 10 lat. W przypadku Polski 10 lat minie właśnie w 2015 r., kiedy społeczeństwo będzie miało dosyć neoliberalnych rządów PO. Ale u nas to tylko teoria, bo nie jesteśmy utrwaloną demokracją. Jeśli coś takiego się zdarzy, to tylko raz. Bo kto jest wokół Kwaśniewskiego? Milioner Palikot czy Kalisz z cygarem w mało proletariackim samochodzie (lexus - przy red.). A to nie jest socjaldemokracja.

Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki