Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazali mu wykopać grób, podtapiali i bili. Pokrzywdzony zeznawał w sądzie

Małgorzata Szlachetka
Wrześniowa rozprawa.
Wrześniowa rozprawa. MS/archiwum
- Powiedzieli, że jeśli nie oddam pieniędzy, to ten dół będzie moim grobem. Jeden z nich przełożył mi szpadlem w głowę - mówił w piątek przed Sądem Okręgowym w Lublinie 26-letni pokrzywdzony. Dwoje z sześciorga oskarżonych nie stawiło się na rozprawie. Pozostałych policja doprowadziła z aresztu.

Ofiara była więziona przez trzy dni (6-8 sierpnia 2013 roku). Zarzuty w tej sprawie usłyszeli Krzysztof I., Witold G., Małgorzata Ś., Krzysztof G., Emil B. i Paweł P.

Po raz kolejny na sprawę nie stawili się Małgorzata Ś. i Emil B. Ich prawnicy przedstawili zaświadczenia lekarskie w sprawie swoich klientów.

Przedstawicielka obrońcy poinformowała, że kontaktowała się z nią matka Małgorzaty Ś. Kobieta miała tłumaczyć prawniczce, że Małgorzata Ś. przebywa z nią w Lubartowie. Stwierdziła też, że jej córka próbowała popełnić samobójstwo, dlatego dostała skierowanie do szpitala psychiatrycznego. Prawniczka przedstawiła zaświadczenie lekarskie dotyczące Małgorzaty Ś., które zostało przyniesione dzień wcześniej do jej kancelarii.

Okazało się, że sąd zupełnie inne stanowisko w sprawie Małgorzaty Ś. dostał od policji. - Komenda Powiatowa Policji w Lubartowie podała, że nie zatrzymała Małgorzaty Ś. i nie ma informacji, że przebywa ona na terenie tego miasta - stwierdziła sędzia Anna Burek. Jednocześnie podkreśliła: - Sąd zrobił wszystko, żeby Małgorzata Ś. miała możliwość stawienia się. Myślę, że organy ścigania powinny podjąć odpowiednie kroki, aby doprowadzić oskarżoną do sądu.

Sędzia nie zgodziła się na ponowne odroczenie rozprawy, wyjaśniając, że postawa obojga oskarżonych jest utrudnianiem postępowania karnego, a z zaświadczeń nie wynika, aby Małgorzata Ś. i Emil B. byli poważnie chorzy.

Pokrzywdzony:Zrobili pętlę z przewodu elektrycznego, założyli mi ja na szyję

26-latek przez prawie dwie godziny relacjonował zdarzenia z sierpnia 2013 roku. W domu Krzysztof I. i Małgorzaty Ś. mężczyzna przeprowadzał remont, po jego zakończeniu właściciele mieszkania stwierdzili, że zginęły im pieniądze ze skrytki - 40 tysięcy złotych i 1100 Euro. Powiązali ze sobą te dwa fakty. Ofiara pojechała na spotkanie z Emilem B., bo miała dostać kolejne zlecenie.

W kilka osób pojechali do domu Krzysztofa G. Zeznający w piątek świadek został tam oskarżony o kradzież pieniędzy Krzysztofa I. - Powiedziałem, że nie ukradłem, wtedy Krzysztof I. uderzył mnie w twarz, a potem Krzysztof G., który chwycił mnie ręką za prawą dłoń i chciał mi wyłamać palce - tak mówił przed sądem.

Potem miał zostać wywieziony samochodem do Rudki Kozłowieckiej. Do auta wsiedli także: Paweł P., Krzysztof G. i Emil B., Małgorzata Ś. prowadziła. Gdy do grupy dotarł Witold G., świadek musiał wejść do bagażnika. Kiedy po przejażdżce został wypuszczony z bagażnika, zobaczył, że są przy polnej drodze i lesie. Obok dostrzegł miejsce na rozpalenie ogniska. Krzysztof I. dojechał do lasu później, Małgorzata Ś. wróciła się po niego autem.

26-latek powiedział, że był przez oskarżonych bity po pięściami, w twarz i brzuch. - Wszyscy obecni mówili mi, żebym się przyznał, bo będzie gorzej - podkreślił. Małgorzata Ś. miała tylko przyglądać się temu, co robili jej koledzy. Ofiara dodała, że nie wiedziała ile trwało bicie, bo zabrano mu telefon, a nie miał zegarka.

Gdy zapadł zmrok, oskarżeni kazali pobitemu zbierać gałęzie na ognisko. Na pytanie sądu, dlaczego przy tej okazji nie próbował uciekać, mężczyzna wyjaśnił, że cały czas był pilnowany.

Następnym krokiem było kopanie przez ofiarę grobu w lesie. - Powiedzieli, że jeśli nie oddam pieniędzy, to ten dół będzie moim grobem - stwierdził. Tak się jednak nie stało, mężczyźnie założono worek na głowę. Nie był związany, kiedy ponownie wsiadał do samochodu.

Pojechali na wtedy nieznaną mu posesję. Okazało się, że należy ona do Witolda G. To tam 26-latek został zamknięty w zamykanej na klapę piwniczce. - Byłem skulony, nie mogłem rozprostować nóg, ani usiąść. Leżałem ze zgiętymi nogami - opowiada i dodaje: - Czułem, że na ziemi jest piach, a ściany są pomalowane. Dopiero tutaj mężczyzna ściągnął sobie worek z głowy.

Były momenty, że na jakiś czas był wypuszczany z zamknięcia m.in. przez Pawła P.

Cały czas krzyczeli: Oddaj pieniądze!

W pewnym momencie przetrzymywany powiedział, że powie, gdzie zakopał pieniądze. Pojechali do lasu, żeby wskazał to miejsce. - Rękami odkopywałem ziemię. Wszyscy stali nade mną. Nie miałem jak uciec - powiedział przed sądem. Do mieszkania wrócili z niczym.

Zirytowani sprawcy uznali, że pożądany efekt przyniesie dopiero podtapianie ofiary. - Wrzucili mnie do wanny, głowę miałem w wodzie, a nogi podniesione do góry. Odpychałem się rękami, ale nie miałem siły. Cały czas krzyczeli: Oddaj pieniądze! Jak moja krew ochlapała ścianę, kazali mi ją zetrzeć - relacjonuje.

Kolejnym krokiem było rażenie prądem - po twarzy, rękach, nogach i przyrodzeniu. Wtedy był już w mokrym ubraniu. - Jak leżałem na podłodze, któryś wpadł na pomysł, żeby mnie powiesić. Zrobili pętlę z przewodu elektrycznego, założyli mi ją na szyję - dodał świadek.

Uciec udało mu się w nocy, kiedy reszta spała. Wypchnął klapę piwnicy nogami, drzwi domu nie były zamknięte. Pobiegł w kierunku lasu, a potem do jednego z domów. Poprosił mieszkającego w nim mężczyznę, żeby zawiózł go do domu jego dziewczyny. Było już nad ranem. Przyjechała tam też matka ofiary.

Dodał, że bał się, dlatego na początku powiedział policji, że sprawcy byli zamaskowani, dlatego nie wie, kto go atakował. Podał tylko jedno nazwisko, Krzysztofa I. Do szpitala zgłosił się na drugi dzień po ucieczce.

Pytania świadkowi zadawali nie tylko obrońcy, ale i Krzysztof I. (Mężczyźni przez ponad 20 lat byli sąsiadami z jednego bloku). Oskarżony powiedział, że przyznanie się do winy ofiary na swój telefon nagrała Małgorzata Ś., nie wie jednak, co stało się z tym nagraniem.

Krzysztof I. zapytał, czy świadek przypomina sobie, że właśnie on oraz Emil B. wysłali do niego list z przeprosinami. 26-latek odpowiedział, że przeprosin nie przyjmuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski